Quantcast
Channel: Świat Biega
Viewing all articles
Browse latest Browse all 13088

OWM Ambasadora. "To co nieplanowane, wychodzi najlepiej"

$
0
0

Pora na kolejną dużą imprezę biegową, imprezę, która wkroczyła 5 lat temu z wielkim rozmachem na biegowy rynek budząc jednocześnie niesmak wśród wielu biegaczy. Fakt faktem, ORLEN Warsaw Marathon stał się jednym z największych biegów w Polsce, z chyba najszybszą trasą maratońską w kraju i całkiem przyzwoitymi cenami za start. Przyciąga wielu, nie tylko Polaków, ale biegaczy z Europy i co można było zobaczyć, wielu z Azji.

Relacja Marka Pfajfera, Ambasadora Festiwalu Biegów

Na informację o kolejnej edycji trzeba było czekać dość długo. Zmiana prezesa PKN Orlen sprawiła, że każdy był chyba niemal pewien, że będzie ciężko z organizacją. Stało się jednak inaczej. I dobrze. Informacja o kolejnej edycji ucieszyła wielu, nie ukrywam, że też i mnie. Rok temu ustanowiłem na tej trasie rekord życiowy. Pozostało więc nic innego jak planować wyjazd do Warszawy.

Nocleg załatwiłem jakieś 700 metrów od Stadionu Narodowego na Saskiej Kępie, więc chodzić specjalnie z centrum nie musiałem, a tego właśnie chciałem uniknąć. W sobotę rano pomyślałem, że pobiegnę parkrun w pobliskim  Parku Skaryszewskim i będzie idealne przetarcie przed biegiem. Stało się jednak inaczej... 

Dwa dni przed biegiem zadzwonił facet, że zapodział im się mój nocleg z serwisu booking i poinformował mnie, że tego lokalu już dawno nie mają. Na szczęście miał dla mnie kwaterę zastępczą, w centrum za te same pieniądze. Wziąłem oczywiście, bo co miałem zrobić na dwa dni przed wyjazdem. Zawsze można było przekimać się pod mostem, ale pogody ostatnio nieciekawe, więc ta opcja odpadała.

A więc centrum... znowu tyle chodzenia. Przyznam, że lubię tę część miasta, gdzie życie tętni, Pałac Kultury, Złote Tarasy, te wszystkie wieżowce dookoła... Robi to wrażenie na kimś, kto mieszka w małej miejscowości, gdzie wieżowcami są duże drzewa, u mnie - w borach tucholskich 

W piątek przed wyjazdem do stolicy skończyłem pracę już o 11:00. Planowałem w Warszawie być o 21:00. Najpierw jadę do Poznania i z Poznania ok 17:00 ruszam do stolicy. 

Na miejscu byłem planowo, parę minut po 21:00. Nocleg na najdłuższej ulicy Śródmieścia, ul. Złotej, na wprost Pałac Kultury i Nauki. Ścisłe Centrum, fajna lokalizacja. Szybko poszliśmy spać, bo dzień następny zapowiadał się męczący. 

Parkruna oczywiście nie było, za daleko. Postanawiam, że moim treningiem będzie droga po pakiet startowy na Stadion. Jeszcze po śniadaniu zwiedzam w okolice Pałacu Kultury. Skończyło się na tym, że tylko weszliśmy i wyszliśmy. Na górę nie wjechaliśmy, bo by nas chyba zwiało, a dzień był wietrzny, zimny. W nocy nawet dość mocno padało. Przebudziłem się tylko na chwilę i słyszałem jak mocno leje. Fajnie... jak tak będzie na maratonie walczyć z deszczem, wiatrem...

Po drodze na PGE Narodowy weszliśmy jeszcze do sklepu biegacza no i po pakiety, na pasta party i zmądrzeliśmy wracając autobusem. Cieszyliśmy się jak dzieci, że nie idziemy pieszo, tylko wracamy autobusem. 

Ogarnęliśmy wszystko dość szybko, w mieszkaniu byliśmy ok 19:00, przejrzeliśmy pakiet startowy, potem kawka, kolacja i obejrzeliśmy film do godziny 23:00. Ciężko było zasnąć, w pokoju ciepło, udało się chyba zamknąć oczy po północy, nie wróżyło to udanego biegu, spałem może ok 5 godzin, mało.

Wstałem zmęczony, zaraz zrobiłem kawkę, zacząłem pakować się na bieg, kompletować strój startowy, jednocześnie pakując się też do wymeldowania z pokoju. Śniadanko i po wymeldowaniu ruszyliśmy. Autobusem rzecz jasna, kierunek PGE Narodowy. Komunikację mieliśmy tego dnia darmową - tłumy biegaczy w autobusach, tramwajach. 

Po przyjeździe poszliśmy do miasteczka biegowego i tam przeczekaliśmy ok. 20 minut na moment wyjścia na rozgrzewkę. Było zimno, ale z rana wiało troszkę mniej niż dzień prędzej, czarne chmury straszyły tylko z każdej strony. Zostawiliśmy rzeczy w depozycie i na rozgrzewkę. Dopadł nas grad... pięknie myślę. Ziąb okropny, na szczęście zaraz przestało i spokojnie mogliśmy oczekiwać do godziny 9:00 kiedy to nastąpił start biegu.

Plan na ten bieg miałem już z góry ustalony. Nie czułem się jakoś w wybitnej formie na maraton. Choć kilometraż miałem w miarę dobry na treningach, to gdzieś jednak za późno zacząłem trenowanie szybkości, interwały, zabawy biegowe itp. Znam swój organizm już na tyle dobrze, że wiem, że potrafi mnie pozytywnie zaskoczyć, jak choćby biegiem na 10 km podczas Biegu Europejskiego w Gnieźnie, gdzie nabiegałem swobodnie 38:36 ale jednak gdzieś tam dla mocniejszej psychiki potrzebowałem chyba dystansu półmaratonu na 2-3 tygodnie przed maratonem, biegłem poznański półmaraton, ale pod koniec marca, miesiąc przed. Postanowiłem jednak, że zaryzykuję i zaatakuję przedział 3h15'- 3h19', czyli poniżej zeszłorocznej życiówki na tym samym biegu. 

Trzymałem się w grupie na 3h15', biegnąc cały czas do 100 metrów za grupą. Początek był dość szarpany w moim wykonaniu, było strasznie ciasno. Luźniej zaczęło robić się dopiero za mostem Świętokrzyskim po ok 2 km, jednak trzymałem się swoich założeń, chciałem tak biec z grupą do 33. kilometra i potem ocenić czy wyprzedzać i walczyć o jeszcze lepszy wynik poniżej 3h15', czy po prostu trzymać z nimi jak najdłużej. W przypadku niewypału, braku sił pozostawał zawsze plan B, czyli po prostu poniżej 3h30' 

Kilometry leciały baaaardzo szybko. Byłem chyba zbyt skoncentrowany na robocie, jaką mam do wykonania. To odciążało moją głowę od złych myśli typu "nie dam rady", "nie przygotowywałem się specjalnie przecież", "jestem niewyspany, brak mi już sił ".... tego nie było. 

W Wilanowie na ścieżce rowerowej, już na nawrocie w kierunku miasta, troszkę dał o sobie znać wiatr. Przypomniał, że to jednak on tutaj jest bohaterem dnia z dodatkiem w postaci zimnego deszczu, który od czasu do czasu nas delikatnie chłodził. Nie przeszkadzało mi to, wolałem właśnie taką pogodę, niż świecące słońce, bo kiedy ono w końcu czasami przebijało się zza chmur, było mi za ciepło. A tak było w sam raz, rękawki ocieplające i rękawiczki były idealnym dodatkiem. 

Na ok 26. kilometrze moje plany się zmieniły. Oderwałem się od grupy powoli i biegłem ok 100 metrów przed grupą stopniowo powiększając przewagę. Samobójstwo? Biegło mi się dobrze, ale na jak długo? 

Robiłem się głodny, a głód zaspokajałem na każdym punkcie kostkami czekolady. Obawiałem się rewolucji żołądkowych bo na przemian popijałem je wodą i izotonikiem, ale dodało mi to wzamian więcej sił.

Moja przewaga nad grupą rosła. Końcowa faza biegu zrobiła się jednak mocno wietrzna, a walka z wiatrem była na tyle mocna, że zamiast zwalniać, przyspieszyłem, w obawie przed stratą przewagi. Tak było do skrętu na Most Świętokrzyski na 40. kilometrze, gdzie zlokalizowano ostatni pomiar czasu. Tam to już kawałek z górki i 2 km do mety. 

Na stronie pomiaru czasu fajnie widać moje rozłożenie sił na tym biegu - do dystansu półmaratonu stopniowo nieznacznie przyspieszałem, od połowy dystansu do 40. kilometra idealnie równe tempo na każdym pomiarze czasu co 5 km i ostatnie 2 km troszkę szybciej do mety. Bardzo zadowolony metę biegu przekroczyłem z nowym rekordem życiowym 3:12:29! 

Był to mój 22 maraton, a biegło mi się go najlepiej. Ułożył się dla mnie idealnie! 

Odebrałem medal, poszedłem zaraz sie przebrać, troszkę odpocząć, poczekałem na Agatę i poszliśmy coś zjeść. Trzeba było nabrać troszkę sił. 

Opuściliśmy Warszawę dość sprawnie, w Poznaniu byliśmy ok 19:00 więc dość szybko, na autostradzie strasznie wiało co chwilę padało, samochód mi co chwilę rzucało, ale przynajmniej nie wiało w środku pojazdu...
 
Mam nadzieję, że za rok impreza sie odbędzie bo z miłą chęcią znów powalczę. Choć nie planowałem w tym roku żadnej życiówki, to jednak to co nieplanowane, wychodzi najlepiej! 

Marek Pfajfer, Ambasador Festiwalu Biegów



Viewing all articles
Browse latest Browse all 13088

Trending Articles


TRX Antek AVT - 2310 ver 2,0


Автовишка HAULOTTE HA 16 SPX


POTANIACZ


Zrób Sam - rocznik 1985 [PDF] [PL]


Maxgear opinie


BMW E61 2.5d błąd 43E2 - klapa gasząca a DPF


Eveline ➤ Matowe pomadki Velvet Matt Lipstick 500, 506, 5007


Auta / Cars (2006) PLDUB.BRRip.480p.XviD.AC3-LTN / DUBBING PL


Peugeot 508 problem z elektroniką


AŚ Jelenia Góra



<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>