Quantcast
Channel: Świat Biega
Viewing all 13088 articles
Browse latest View live

3. Gdańsk Maraton: Rafał Czarnecki & Pobłoccy show!

$
0
0

Rozpoczął z wysokiego "C", a gdy rywale opadli z sił utrzymał tempo i bezapelacyjnie wygrał 3. Gdańsk Maraton. Rafał Czarnecki potwierdził dziś przynależność do krajowej czołówki maratońskiej. Fenomenalnie spisał się weteran Piotr Pobłocki, który stanął na najniższym stopniu podium! Radość Pana Piotra była tym większa, że bieg kobiet wygrała... córka Katarzyna Pobłocka! I to w debiucie na królewskim dystansie!  

Względem wcześniejszych edycji wzrosła nie tylko frekwencja - z blisko 1,9 tys. osób w premierze do blisko 3 tys. osób w tym roku - ale i zainteresowanie imprezą wśród zawodników z krajowej czołówki. Do Gdańska przyjechali m.in. Tomasz Walerowicz, zwycięzca polskiej edycji Wings for Life World Run i czwarty zawodnik MŚ w biegu na 100 km, czy triumfator Koral Maratonu w Krynicy Rafał Czarnecki

Szczególne zainteresowanie wzbudził start Marcin Rakoczego, Polaka, który od wielu lat mieszka i trenuje w Kenii. Biegacz aktywnie udziela się na forach biegowych i kanałach społecznościowych mediów biegowych. Biegnąc w koszulce... Reprezentacji Kenii, od początku nadawał tempo rywalizacji w trzyosobowej grupie z Czarneckim i Rosjanienem Aleksandrem Radinkowem. Walerowicz biegł czwarty. 

Na starcie pojawił się też Bartosz Mazerski. Zwycięzca i rekordzista trasy Baikal Ice Marathon postanowił aktywnie regenerować się po starcie w Rosji, robiąc długie wybieganie do 30 kilometrów. Od początku plasował się w pierwszej dziesiątce, ale nie chciał zmienić planu - zszedł z trasy w zaplanowanym punkcie. 

Wysoko biegł także Piotr Pobłocki, który w Gdańsku celował w kolejny rekord świata weteranów. Maratoński debiut notowała z kolei młodsza z córek pana Piotr - Katarzyna. 

Bieg ruszył punktualnie o godz. 9:00, a starterem kolejnych fal była Aleksandra Dulkiewicz, zastępca Prezydenta Gdańska. Trasa prowadziła przez najbardziej charakterystyczne i atrakcyjne lokalizacje na mapie Gdańska: Starówkę z ulicą Długą, Długi Targ z Fontanną Neptuna, przy Pomniku Poległych Stoczniowców, Europejskie Centrum Solidarności, Stadion Energa Gdańsk, czy Park Nadmorski im. R. Reagana. Dla gości z Polski i zagranicy była to niezwykła okazja do poznania Gdańska w czasie 4-5 godzin, jaki przeciętnie zajmowało pokonanie atestowanego dystansu 42,195 km. Meta została umiejscowiona w hali targowej AMBEREXPO. 

Warunki do biegania były bardzo dobre - dziewięć stopni, zachmurzone niebo, wręcz bezwietrznie i 71 proc wilgotności pozwalały uzyskiwać dobre wyniki. Do tej pory w Gdańsku było z tym różnie - Zwycięzcy pierwszej edycji Piotr Szpigiel oraz Ewa Huryń notowali czasy odpowiednio 2:37:36 i 3:3:41, drugiej - Paweł Piotraschke i Ewa Huryń - 2:36:15 i 3:01:17. 

A propos Ewy Huryń - szczecinianka postanowiła skompletować hattricka, ponownie stając na starcie pod halą AmberExpo. 

Do 10. kilometra liderująca grupa z Aleksandrem Radinkowem na czele dotarła w czasie 34:26. Czarnecki i Rakoczy kontrolowali rywala, ale po kolejnych kilkuset metrach "polski Kenijczyk" został z tyłu, a kilka chwil później dał się dogonić Tomaszowi Walerowiczowi. Z kolei Rafał Czarnecki, tak jak w Krynicy i w pojedynku z Joelem Maina Mwangi, postanowił zgubić zagranicznego rywala. Znów się udało. Do mety pozostawało jednak jeszcze blisko 30 km. 

Bieg kobiet prowadziła Justyna Śliwak (40:27 na 10. kilometrze) z blisko minutową przewagą nad Katarzyną Pobłocką. Kolejne pół minuty traciła Ewa Huryń.

Po półmaratownie Rafał Czarnecki już samodzielnie liderował stawce. Nad Tomaszem Walerowiczem miał ponad 40 sekund przewagi, nad Rodionkowem i Rakoczym, którzy postanowili biec razem - półtorej minuty. W biegu kobiet Justyna Śliwak o ok. 45 sekund wyprzedzała Katarzynę Pobłocką, na trzecie miejsce awansowała Ewa Huryń.  

Na 35. kilometrze Rafał Czarnecki spokojnie kontrolował tempo biegu i rywali - celował w wynik ok. 2h25'. Półtorej minuty za zawodnikiem z Bliżyna podążał Tomasz Walerowicz. Już pięć i pół minuty tracił Marcin Rakoczy. Na fantastycznym czwartym miejscu bieg wówczas Piotr Pobłocki - kategoria M50! W biegu kobiet na prowadzenie wyszła sensacyjnie Katarzyna Pobłocka - międzyczas 2:22:22. Pół minuty traciła w tamtej chwili Justyna Śliwak. Trzecia z ponad 4-minutową stratą biegła Ewa Huryń

2:20:19 to czas Rafała Czarneckiego na 41. kilometrze - tylko kataklizm mógł odebrać biegaczowi zwycięstwo. Nic takiego się nie stało - do mety w hali AmberExpo dotarł niezagrożony, z szerokim uśmiechem na ustach. Czas na mecie 2:24:32 - to nowy rekord życiowy zawodnika z Bliżyna! 

- Zaplanowałem trzymać się rywali. Tempo było mocne, gdy spadło (u rywali), ja je utrzymałem. I ciągnąłem do mety. W pewnym momencie chciałem lecieć na miejsca, ale pogoda dobra, więc postanowiłem polecieć na wynik. Życiówka poprawiona o ponad 3 minuty i z tego się cieszę! - skomentował na mecie Rafał Czarnecki

Drugie miejsce zajął Tomasz Walerowicz (2:25:33). - Ten bieg to etap przygotowań do Wings for Life, mój ulubiony dystans to 100 km - skomentował maratończyk LKS Olymp Błonie. 

Znów zadziwił Piotr Pobłocki, który uzupełnił podium biegu mężczyzn! Wynik na mecie 2:34:42. To jeden z najlepszych wyników na świecie kategorii wiekowe K50-54 (rekord globu 2:27.17 Polaka Ryszarda Marczaka).

- Biegłem na samopoczucie, bo miałem dłuższą przerwę. W tym wieku są różnego rodzaju dolegliwości, ale trzeba sobie z nimi radzić. Satysfakcja jest duża - skomentował Piotr Pobłocki. W swojej długiej i pięknej karierze Pan Piotr ukończył ponad 60 maratonów - ten najlepszy z wynikiem 2:13:01, zdobywając medale Mistrzostw Polski. 

Podium biegu mężczyzn uzupełnił Marcin Rakoczy, którego maratońska ściana dopadła tuż przed metą. Czas 2:22:36.

Znakomicie spisał się Jacek MEZO Mejer, który finiszował na 23. miejscu. Do życiówki zabrakło tylko 12 sekund (czas na mecie 2:48:44). W stosunku do ubiegłego roku poprawił się o blisko 12 minut! - To był mój najcięższy bieg w życiu - skomentował na mecie poznański raper. 

Ostatnie 7 kilometrów nie przyniosło zmian w w biegu kobiet. Sensacyjnie, bo w debiucie na maratońskiej trasie triumfowała Katarzyna Pobłocka.

- Jestem bardzo młodą zawodniczką, chciałam po prostu przebiec maraton i zobaczyć jak to wygląda. A tu zwycięstwo! Na 35. kilometrze miałam ogromny kryzys, ale pobiegłam. Dziękuję tacie, za wszystko! - powiedziała na mecie uszczęśliwiona Katarzyna Pobłocka (czas 2:51:41), po czym wyściskała się z ojcem.

Druga była Justyna Śliwiak, która spełniła wreszcie swoje marzenie i złamała 3 godziny w maratonie (2:52:04). Podium uzupełniła Ewa Huryń (nowy rekord życiowy 2:57:19).

Bieg ukończyło ostatecznie 2375 osób. Wyniki: TUTAJ

GR na podst. transmisji online 



Małżeński triumf w Paryżu. Katarzyna Kowalska z minimum na MŚ!

$
0
0

Paul Lonyangata i jego żona Purity Rionoripo triumfowali na mecie 41. Marathon de Paris!

Kenijczyk na ucieczkę od 5-osobowej grupy liderów zdecydował się 6 km przed metą. Zaskoczył tym faworyta imprezy Stephena Cheboguta. Lonyangata, zwycięzca m.in. maratonu w Szanghaju w 2015 r. dosłownie wyrwał do przodu, znajdując w sobie nowe pokłady sił.

Od tamtego momentu Lonyangata już nie biegł według wskazań zegarka. Tempo dostosowywał do tego, co widział za plecami. Przez jakiś czas zagrażał mu Yitayal Atnafu, który podjął wyzwanie ścigania lidera, jednak nie wytrzymał narzuconego tempa i wycofał się z pościgu.

Paul Lonyangata przekroczył linię mety jako pierwszy z czasem 2:06:10, wyprzedzając Stephena Cheboguta (2:06:56) i Solomona Yego (2:07:13) - Czuję się wspaniale. Moim celem było zwycięstwo i zrealizowałem ten cel - mówił Lonyangata, który na mecie czekał na swoją żonę.

Purity Rionoripo przewodziła stawce pań, ale grupa liderek długo składała się z 5 biegaczek. Stawka zaczęła się rozciągać dopiero 3 km przed metą, a Rionoripo rozpoczęła swój finisz kilometr później. Niewiele brakowało, żeby na tym etapie pożegnała się z myślą o zwycięstwie. Kenijka potknęła się, gubiąc na chwilę rytm. Podtrzymana przez jednego z biegaczy, zdołała się szybko pozbierać i utrzymała pozycję liderki.

Metę przekroczyła z czasem 2:20:55 ustanawiając nowy rekord trasy. Agnes Barsosio miała do niej 4 sekundy straty. Trzecie miejsce zajęła Flomena Cheyech (2:21:22).

Katarzyna Kowalska, która w Paryżu biegła po raz pierwszy, w swoim szóstym maratonie w karierze (czwartym ukończonym) zajęła siódme miejsce z czasem 2:30:24. Była najlepszą z Europejek. Tym samym uzyskała minimum na sierpniowe MIstrzostwa Świata w Lekkiej Atletyce, które odbędą się w Londynie (wskaźnik PZLA wynosi 2:30:45).

Wśród wózków lekkoatletycznych David Weir nie miał sobie równych. Zawodnik, który od dłuższego czasu poszukiwał sposobu na powrót do formy, a po kłótni z trenerem i nieudanym starcie na paraolimpiadzie rozważał emeryturę, nie zrezygnował jednak z maratonów i z czasem 1:29:25 odniósł swoje pierwsze zwycięstwo w Paryżu.

- To był mój pierwszy start po Rio i to zwycięstwo może być dobrym prognostykiem przed maratonem w Londynie - mówił Weir na mecie.

Wyniki – TUTAJ

IB


10. PKO Półmaraton Rzeszowski: Paweł Ochal na podium [ZDJĘCIA]

$
0
0

Rano półmaraton, wieczorem siatkówka. Jubileuszowy 10. PKO Półmaraton Rzeszów chcąc nie chcąc podzielił uwagę rzeszowian i lokalnych mediów między bieganie a hitowy mecz Asseco Resovii ze Ską Bełchatów w Pluslidze. A działo się sporo ciekawego.  

Wygrał Kenijczyk Hilary Kiptum Kimaiyo Mayio z czasem 1:05:49. Drugi, ze stratą 25 sekund był inny z Kenijczyków Bernard Muinde Matheka. Mniej więcej od półmetka obaj zawodniczy biegli razem, a próbował ich gonić Polak Paweł Ochal

Były mistrz kraju w maratonie (2007 r.) na szóstym kilometrze miał 7 sekund straty do Afrykańczyków, na czternastym - 13 sekund, na siedemnastym - 15 sekund. Na mecie różnica zamknęła się w 13 sekundach.

– Kenijczycy odskoczyli na czwartym kilometrze – relacjonował mediom po biegu Paweł Ochal. – Ja w pewnym momencie doskoczyłem do zawodnika z Kazachstanu, któremu zaproponowałem współpracę na trasie. Chciałem próbować gonić Kenijczyków. Kazach się zgodził, ale potem nie wytrzymał mojego tempa, a ja z kolei nie byłem w stanie zbliżyć się do biegaczy z Afryki – dodał.

Paweł Ochal został najlepszym Polakiem w imprezie, zgarniając 2000 zł nagrody w tej klasyfikacji (od dwóch lat stanowiącej swoistą wizytówkę rzeszowskich biegów). W sumie Paweł Ochal zarobił w Rzeszowie 3 000 zł, bowiem nagrody open i kat. specjalnej dublowały się. 

Bieg kobiet wygrała Betty Chepleting - czas 1:16:40. Druga z blisko minutową stratą była Ukrainka Olena Burkovska, a na najniższym stopniu podium stanęła druga z Kenijek Gladys Jepkurui Biwott. 

Najlepsza z Polek była Anna Rostkowska, która uplasowała się tuż za podium (1:18:27 i 17 sekund za podium).

Półmaraton ukończyło w sumie 1278 osób. Pełne wyniki: TUTAJ 

Rzadko spotykany w półmaratonach bieg sztafetowy wygrała drużyna gospodarzy z CWKS Resovia Rzeszów.

Półmaraton po raz pierwszy poprzedził SPARing - bieg na 5 km, z nazwą wieloletniego partnera rzeszowskich biegów w tytule. Pobiegło ponad 320 osób.

Najszybciej trasę poprowadzoną nad Bulwarami pokonał Ukrainiec Paweł Olijnik. Na mecie wykręcił świetny czas 14:17. Drugi był inny Ukrainiec Konstantyn Koliada z Lwowa - 14:21. Podium uzupełnił najlepszy z Polaków - rzeszowianin Patryk Marszałek

Wśród kobiet triumfowała Karolina Giza z Krakowa - 16:41. Druga była Ukrainka Svetlana Olijnik (16:49) a trzecia - Polka Aleksandra Jakubrzak

Pełne wyniki: TUTAJ

Oficjalna galeria zdjęć organizatora: TUTAJ

Biorąc udział w 10. PKO Półmaratonie Rzeszowskim można było pomóc Adrianowi i Grzegorzowi. 26-letni Adrian cierpi na chorobę Huntingtona. W 2016 r. przeszedł operację głębokiej stymulacji mózgu. Wymaga ciągłej specjalistycznej rehabilitacji ruchowej oraz zakupu sprzętu rehabilitacyjnego, na który gromadzone są środki. Adrian jest podopiecznym Fundacji NeuroPozytywni. Natomiast 32-letni Grzegorz uległ wypadkowi samochodowemu i doznał złamania kręgosłupa. Obecnie potrzebuje nowego, lekkiego wózka inwalidzkiego. Jest podopiecznym Fundacji Avalon.

Zaangażowanie 944 zawodników, którzy dotarli do mety z przypiętą do koszulki kartką „biegnę dla Adriana i Grzegorza” zostało przeliczone na konkretną pomoc – Fundacja PKO Banku Polskiego przekazała darowiznę dla obydwu osób.

10. PKO Półmaraton Rzeszowski rozpoczął cykl trzech imprez pn. „Rzeszów Biega”. Przed nami jeszcze 5. PKO Maraton Rzeszowski (8 października) i 5. PKO Bieg Niepodległości (11 listopada). 11 czerwca odbędzie się również Rzeszowska Piątka, czyli bieg na 5 km na Stadionie Miejskim przy ulicy Hetmańskiej.

red.

fot. Agnieszka Bińczak


Bieg SGH: Nowa trasa - nowe rekordy [WYNIKI, ZDJĘCIA]

$
0
0

Pod znakiem rekordów upłynął 4. Bieg Szkoły Głównej Handlowej. Podczas zawodów poprawiono trzy najlepsze wyniki w historii imprezy, dopisała też frekwencja. W zmaganiach wzięło udział blisko 1000 osób. 

W ramach imprezy uczestnicy rywalizowali na dystansach 5 i 10 km. Start i meta znajdował się w okolicy klubu studenckiego „Stodoła”. W tym roku trasa uległa drobnej zmianie. Zdaniem wielu uczestników, była to dobra zmiana. Biegacze nie musieli już kluczyć mniejszymi uliczkami, tylko podążali głównymi ulicami warszawskiego Mokotowa: m.in. ul. Puławską czy też al. Niepodległości. Z góry trasa przypominała... wieloryba – tak przynajmniej widzieli ją organizatorzy.

5 km

Tak jak przed rokiem, bieg na dystansie 5 km zwyciężył Łukasz Oskierko. Uzyskał wynik 14:35, którym rozprawił się z rekordem imprezy (15:29). ustanawiając poprzedni rekord.

- Biegło mi się super. Nie spodziewałem się, że będę miał taki dynamit w nogach, zwłaszcza pod koniec. Miałem mały kryzys w trakcie biegu. Zacząłem trochę puszczać chłopaków, ale w porę się pozbierałem, dogoniłem ich i przytrzymałem. Po 4. kilometrze przejąłem inicjatywę. Widziałem z pomiaru GPS, że biegniemy na czas poniżej 15 minut. Na 300 metrów przed metą urwałem się i postawiłem na mocny finisz - powiedział nam po biegu Łukasz Oskierko, który podczas ORLEN Warsaw Marathon będzie walczył o poprawienie rekordu życiowego na 10 km (30:50 z Gdyni z 2015 roku).

Nowa trasa sprzyjała osiąganiu dobrych rezultatów. Aż pięciu uczestników pobiegło poniżej poprzedniego rekordu na 5 km. Na drugim miejscu uplasował się trzykrotny mistrz świata weteranów w lekkiej atletyce - Michał Bernardelli z rezultatem 14:46, a trzeci był Oskar Wojtalik z rezultatem 14:49.

Wśród pań na tym dystansie najlepsza okazała się debiutująca w Biegu SGH Agnieszka Wójcik z wynikiem 18:31 (rekord imprezy 18:20 z 2015 roku - red). Druga była Marta Jastrzębska-Majak, która pokonała trasę w 20 minut. Trzecie miejsce przypadło Joannie Rembowskiej z rezultatem 20:06.

- Czułam się rewelacyjnie podczas biegu. Jeżeli trasa miałaby atest, to byłby to mój rekord życiowy. Do tej pory najlepszy czas miałam 18:55 na „piątkę”. Starałam się trzymać swoje tempo. Przede mną były dwie panie, jednak po 3 km udało mi się objąć prowadzenie. Warunki były dziś idealne do biegania, czasami tylko trochę wiało - mówiła tuż za metą zwyciężczyni.

10 km

Michał Bernardelli postanowił wziąć skuteczny rewanż w biegu na „dychę”. Adiunkt w Zakładzie Metod Probabilistycznych Instytut Ekonometri SGH biegł jak profesor i od początku prowadził z olbrzymią przewagą. Zwyciężył z czasem 31:44 poprawiając poprzedni własny rekord zawodów wynoszący 32:41.

- W pierwszym biegu nie podjąłem rękawicy, więc nie chciałem truchtać na 10 km tylko mocno pobiec. Co prawda biegłem samemu, ale tym bardziej cieszę się z uzyskanego rezultatu. Trasa jest znacznie lepsza od poprzedniej. Nawroty są teraz znacznie łagodniejsze, a rok temu był np. wąski zakręt 180 stopni, na którym sporo się traciło. Generalnie poziom imprezy był wysoki. Na obu dystansach padły rekordy. Z roku na rok jest coraz mocniejsza konkurencja. W biegu na „piątkę” jeszcze na 500 metrów przed metą biegliśmy we trzech. A biegliśmy naprawdę szybko. Widać, że w Warszawie ten bieg wyrabia sobie renomę - podsumował Michał Bernardelli.

Drugi na 10 km był Konrad Taber z czasem 34:44. Jako trzeci na metę wbiegł Jakub Kozak z wynikiem 35:01.

Na tym samym dystansie, wśród pań przez pierwsze 5 km prowadziła ubiegłoroczna zwyciężczyni Paulina Lipska-Mazurek. Na drugim okrążeniu dała się wyprzedzić Martynie Wiśniewskiej, która ostatecznie wygrała z czasem 37:49. To również nowy rekord zmagań (poprzedni 38:53).

- Paulina prowadziła, a ja biegłam od początku swoim założonym tempem. Chciałam zobaczyć co z tego wyjdzie. Myślałam w pewnym momencie, że nie dam rady jej dogonić, ale po ok 7 km ona chyba zaczęła słabnąc i stopniowo się zbliżałam. Na ostatnich 2 km biegłam już na maksimum możliwości. Jestem zadowolona. To miał być dla mnie taki sprawdzian i wyszedł dobrze. Za dwa tygodnie startuję na Maderze w górskim maratonie (MIUT – red) - powiedziała nam Martyna Wiśniewska, zwyciężczyni biegu na 10 km.

Druga była wspomniana Paulina Lipska z wynikiem 38:25. Na trzeciej pozycji przybiegła Sylwia Bondara z rezultatem 40:59.

Dodajmy, że zmagania na 10 km w ramach Biegu SGH rozgrywane są dopiero od 2016 roku.

Biegali i pomagali

Impreza miała wymiar charytatywny. Dochód z pakietów startowych przekazany został na rzecz podopiecznych Fundacji Szczęśliwej Drogi, która pomaga wychowankom domów dziecka w lepszym starcie w dorosłe życie. Fundacja zajmuje się organizacją praktycznych warsztatów i staży z zakresu edukacji ekonomicznej.

Pełne wyniki - TUTAJ

RZ


Polski dzień w Lipsku! "Nummer eins" B. Olszewski

$
0
0

„Niech to będzie szczęśliwy dzień. Niech to będzie polski dzień” - pisał przed startem w 41. Leipzig Marathon, Bartosz Olszewski i jego życzenie się spełniło. 

Bartek, który w 2015 r. był tu drugi, tym razem  wygrał  maraton z czasem 2:27:08 i już zapowiada lepszy wynik w Mediolanie, chociaż w Lipsku miał niemal 2 minuty przewagi nad drugim zawodnikiem.

- podsumował swój start Bartek, który nie bez przyczyny użył liczby mnogiej.

Na podium z rezultatem 2:36:53 stanął również Piotr Mierzejewski, który zajął trzecie miejsce! Polaków rozdzielił Maik Willbrandt - zawodnik miejscowego klubu, który uzyskał rezultat 2:29:02. 

W pierwszej dziesiątce znaleźli  się także brat Bartosza - Paweł Olszewski, który z czasem 2:43:30 zajął szóste miejsce oraz Marek Mitrofaniuk, który był ósmy (2:48:39).

Polskim zwycięstwem zakończył się także półmaraton... na rolkach. Paweł Ciężki, który był faworytem tej konkurencji, ukończył wyścig z rezultatem 34:30.

W maratonie wystartowało 571 zawodników, w tym 85 pań. W całej imprezie wzięło udział ponad 8 000 zawodników z 70 krajów.

41. Leipzig Marathon - wyniki Polaków:

1. Bartosz Olszewski - 2:27:08     
3. Piotr Mierzejewski - 2:36:53     
6. Pawel Olszewski - 2:43:30     
8. Marek Mitrofaniuk - 2:48:39     
30. Marcin Nowakowski - 3:04:55     
64. Janusz Widlak - 3:18:29     
87. Daniel Wahl - 3:24:17     
91. Leszek Deska - 3:24:48     
152. Tadeusz Fitych - 3:35:43     
203. Andrzej Pagowski - 3:44:09     
375. Jerzy Ostojski - 4:14:42

IB


Piotr Suchenia wygrywa The North Pole Marathon!

$
0
0

Biegi w niskich temperaturach stają się polską specjalnością!

Piotr Suchenia wygrał właśnie The North Pole Marathon. Biegacz, triathlonista, organizator imprez biegowych, trener i bloger, metę przekroczył z czasem 4:06.34 i był jedynym zawodnikiem z rezultatem poniżej 4h10'.

Drugi z Polaków, Krzysztof Stępień zajął dziesiąte miejsce z czasem 6:12.45.

Suchenia, który wygrał ubiegłoroczny maraton na Spitsbergenie, w ciągu 10 okrążeń wyprzedził Nepalczyka Bhima Gurunga, który z wynikiem 4:18.50 był drugi. Trzecie miejsce również należało do Nepalczyka. Samir Tamang uzyskał wynik 4:31.23.

Dla Polaka było to drugie podejście do tej imprezy. Próbował w zeszłym roku, tyle że wówczas nie zdołał dotrzeć na start. Czekając z niecierpliwością w Longyearbyen, słuchał zmiennych komunikatów o pogodzie, pęknięciach w pasie startowym i innych problemach, aż w końcu musiał przyjąć do wiadomości, że dalej nie poleci i z biegu nic nie będzie.

Na szczęście miłośnik dalekiej północy nie zrezygnował z planów i w tym roku nadrobił wszystko z nawiązką. Spełnił swoje marzenie, ale spełniło się także marzenie 9-letniej Wiktorii. To dla chorej Wiktorii Piotr chciał startować przed rokiem. Dzięki temu nagłośnił jej marzenie o bajkowym pokoju przyozdobionym postaciami ze 101 Dalmatyńczyków. Jej cel został osiągnięty już w ubiegłym roku. Jego dopiero teraz.

Wśród pań wygrała Francuzka Frederique Laurent (6:21.03). Na uwagę zasługuje także start Amerykanki Beth Sanden, która po wypadku w 2002 r. jest osobą niepełnosprawną, jednak poruszając się na handbikach lub wózkach, ukończyła już 68 maratonów. Na swoim koncie ma m.in. Antarctic Marathon (2015). The North Pole Marathon ukończyła na rowerze ręcznym w czasie 7:31.40.

IB


10. Półmaraton Dąbrowski „bez zastrzeżeń” [FOTO]

$
0
0

W jubileuszowej, dziesiątej edycji Półmaratonu Dąbrowskiego wzięło udział ponad 1500 osób. To bieg wyjątkowy z kilku względów. Nie jest typową pętlą, ale jego trasa biegnie liniowo, ze Stadionu Pioniera w Ujejscu do Hali Centrum. To także pierwsza duża impreza biegowa w Polsce, która postanowiła swoim zawodnikom serwować… wodę z kranu.

Po raz pierwszy wodę prosto z wodociągów zaserwowano tutaj dwa lata temu i choć wzbudziło to zdziwienie biegaczy, ostatecznie przekonał ich smak wody. Później podobne rozwiązanie zastosowali organizatorzy biegów w Raciborzu a nawet maratonu w Poznaniu. Ale to Dąbrowa była pionierem ze swoją akcją „Pij wodę z kranu”. Także na mecie rozdawano „kranówkę” w estetycznych i praktycznych bidonach.

Kolejny raz dąbrowskiej imprezie dopisała pogoda, która dopełniła tylko idealnego obrazu. To jeden z tych biegów, które słyną z doskonałej organizacji, sprawnie działającego biura zawodów, ładnej oprawy i ciekawej trasy. Tutaj myśli się o wszystkim: dobrym zabezpieczeniu trasy, odpowiedniej liczbie punktów odżywczych i wody, pacemakerach, oryginalnych koszulkach, ładnych statuetkach dla zwycięzców i gorącym dopingu. Przygotowano nawet konkurs na najlepszy doping dla grup kibiców. Mogli go rozstrzygnąć sami biegacze, głosując na konkretne punkty na trasie.

Sama trasa, choć urozmaicona i z pozoru płaska, większość osób pod koniec zaskoczyła podbiegiem.

– Poziom tutaj jest super. Zmienia się pogoda, ale co roku jest fajnie – ocenia Agnieszka Szatniewska. – Czasem cieplej, czasem chłodniej, ale nigdy nie pada. W tym roku pogoda dopisała, za to ja jestem trochę do tyłu z formą. Najlepszy czas miałam w zeszłym roku, tym razem nie udało się zrealizować planów, ale i tak jestem zadowolona, że udało się pobiec po drobnej kontuzji. Trasa nie najtrudniejsza i nie najłatwiejsza, taka w sam raz. Najbardziej daje w kość końcówka, bo człowiek jest zmęczony a te ostatnie 2-3 km pod górkę są trudne. Ale jest zadowolenie. Spotkałam bardzo dużo znajomych, w trakcie biegu i po nim, atmosfera jest super.

O swoich wrażeniach po biegu opowiedzieli nam też Grzegorz Książek i Angelika Konderak:

– Do 12 km biegliśmy razem, potem trochę przyspieszyłem, Angela mnie goniła. Zaskoczyły mnie te górki na końcu, chociaż nie biegnę tu pierwszy raz – przyznał Grzegorz. – Tylko w tym roku trochę zaprzepaściłem czas na treningi biegło się ciężko. Ale cieszę się, że przebiegłem ten półmaraton.

– Biegło się w porządku, pogoda dopisała, organizacja tutaj jest świetna, trasa przyjemna. Wszystko na plus. Jesteśmy bardzo zadowoleni. Nie mamy żadnych zastrzeżeń – podsumowała rzeczowo Angelika Konderak.

Dzisiaj podium półmaratonu należało w całości do Kenijczyków, w większości z grupy Benedek Team. Zwyciężył Maulu Dominic Musyimi, szósty zawodnik tegorocznego PZU Półmaratonu Warszawskiego, który uzyskał czas 1:05:25. Drugi był Kiprono Silasa Too (1:05:36) a trzeci Masai Moses Komon (1:08:12). Najszybszym Polakiem okazał się Adam Czerwińśki z Czasławia, który do czarnoskórego biegacza na trzecim stopniu podium stracił tylko 34 sekundy.

Wśród pań triumfowała Nzembi Helen Musyoka, czwarta podczas Półmaratonu Warszawskiego. Uzyskała czas 1:15:42. Podium uzupełniły zawodniczki Benedek Team: Mukami Kellen Waithira (1:16:06) i Chemisto Ruth Matebo (1:18:33). Najszybsza Polka, Dalia Delewska, uplasowała się na czwartej pozycji z czasem 1:21:32. Bieg ukończyło 1365 osób.

KM


Jubileuszowa 20. Dycha do Maratonu – rekordowa! [ZDJĘCIA]

$
0
0

Biegi na 10 kilometrów organizowane przez środowisko lubelskich biegaczy, po cztery w cyklu rocznym, obchodzą właśnie pięciolecie swojego istnienia. W niedzielę odbyła się ich dwudziesta edycja. Na lokalizację zawodów organizatorzy obrali miejsce dobrze znane, sprawdzone i lubiane – Zalew Zemborzycki na obrzeżach Lublina. Trasa w całości po utwardzonej nawierzchni, połowa ulicą, połowa ścieżką nad brzegiem wody ma w środowisku opinię stosunkowo szybkiej. Jest płaska, jedynie na ostatnich dwóch kilometrach znajdziemy dwa niewielkie podbiegi. Lokalni biegacze najwyraźniej polubili wyścigi nad Zalewem, gdyż tym razem zapisali się wyjątkowo tłumnie.

Relacja Pawła Pakuły

No właśnie, frekwencja. Pierwsze trzy imprezy cyklu kończyło około 1300-1400 uczestników. Przed ostatnią, czwartą edycją organizatorzy, z powodu liczby chętnych dwukrotnie zwiększali limit zgłoszeń: do 1800 pakietów. Aby uczynić start wygodniejszym dla rosnącej liczby biegaczy przesunęli miejsce startu o kilkaset metrów, z wąskiej alejki parkowej na szerszą, odsłoniętą ulicę. Wydzielili ponadto strefy czasowe a każdy uczestnik Dychy miał na numerze startowym okrąg o kolorze odpowiadającym jego strefie. Ostatecznie IV Dychę do Maratonu ukończyło 1677 osób. Rekord!

Pogoda w dniu zawodów dopisała: było chłodno, a wiatr choć dmuchał trochę przez pierwsze kilometry to nie okazał się zbyt silny. Wielu indagowanych na mecie przez piszącego te słowa z dumą obwieszczało nową życiówkę.

Rywalizację OPEN wygrali młodzi i dobrze znani w środowisku faworyci. Pierwszy na metę dobiegł zawodnik z wdzięcznym numerem 1111 - Bartosz Ceberak z Lubartowa osiągając czas 00:32:46. Biegacz ten wystartował we wszystkich czterech imprezach tego cyklu. Pierwszą wygrał, na drugiej i trzeciej był drugi i w czwartej znowu nie miał sobie równych. Drugim zawodnikiem na mecie był Michał Biały (32:52), trzecim Tomasz Mydlak (33:11).

Ciekawa sytuacja zaistniała w rywalizacji Pań, gdzie wyraźnie wzrósł poziom. W pierwszych trzech edycjach cyklu zwyciężczyni wśród kobiet wbiegała na metę po 38-39 minutach. Tym razem w zawodach udział wzięła Mariola Stasiewicz, reprezentantka KU AZS PSW Biała Podlaska i MKS „Żak” Biała Podlaska, która wywindowała najlepszy wynik wśród Pań do poziomu 00:35:52. Zajęła 19 miejsce OPEN. Na mecie, dzieląc się wrażeniami mówiła:

- Już kilka razy tu startowałam. W tamtym roku też tu wygrałam ale miałam czas dużo słabszy (00:37:29) dlatego z mojego obecnego wyniku jestem bardzo zadowolona. [...] Pierwsze kilka kilometrów biegłam za inną dziewczyną. Nie chciałam za bardzo przyśpieszać na początku, wolałam oszczędnie rozkładać siły, aby zachować siły na finisz. Mówią, że walka na dychę zaczyna się od szóstego kilometra [śmiech]. Około 5-6 kilometra czułam się świetnie, bałam się że mnie „zetnie” w połowie ale nic takiego się nie stało. Mogłam przyśpieszyć i udało mi się zająć pierwsze miejsce. [...] Niedługo biegnę Mistrzostwa Polski na 10.000 metrów na stadionie stąd ten start ma duży plus psychologiczny, gdyż dawno nie biegałam dychy i mogłam się z nią oswoić po dłuższej przerwie.

Także druga wśród Pań Paulina Pawłowska reprezentująca AZS UMCS Lublin osiągnęła bardzo ładny czas 00:36:34. Podium Pań zamknęła Kinga Kacuga (00:39:25).

Impreza zakończyła się tradycyjnie: podziękowaniami dla wszystkich, którzy wspomagali organizację biegu, dekoracją najlepszych, losowaniem nagród oraz.... uroczystym pokrojeniem jubileuszowego tortu.

IV Dycha do Maratonu była ostatnią przed 5. Maratonem Lubelskim, który wystartuje już za niecały miesiąc (7 maja). Zapraszamy i polecamy!

Paweł Pakuła



Mini i Mega Cross Duathlon Hotel Polanica Resort & Spa. Sprawdź się!

$
0
0

Rower to jeden z najlepszych przyjaciół biegacza. Pozwala odciążyć stawy i aktywnie regenerować się po mocnym bieganiu. Otyłym, którzy chcieliby zacząć biegać, pozwala szybko zredukować wagę do pożądanego przez lekarzy współczynnika BMI (maks. 25). A może by tak połączyć obie dyscypliny i wystartować w zawodach? 10 czerwca w Polanicy-Zdroju wystartuje Cross Duathlon Hotel Polanica Resort & Spa. Będzie to pierwsza tego typu impreza rozgrywana na Ziemi Kłodzkiej.

Wszystko co najlepsze... i widoczne.

Zawody odbędą się w Polnicy Zdroju – dolnośląskim uzdrowisku. Miasto zlokalizowane jest w obrębie Gór Stołowych i Bystrzyckich. Jest to popularne, bo znakomite miejsce do uprawiania turystyki pieszej i rowerowej. Organizowane są tam znane imprezy jak np. Bike Marathon MTB czy też Puchar Polski w Nordic Walking. Teraz do tego grona ma dołączyć Cross Duathlon Hotel Polanica Resort & Spa.

– Chcieliśmy stworzyć imprezę sportową, która na stałe wpiszę się w kalendarz wydarzeń w Polanicy-Zdroju. Postanowiliśmy połączyć dwie dyscypliny sportu - bieg i rower, bo mamy dobrą infrastrukturę do uprawiania tych konkurencji. Niestety triathlonu nie dałoby się przeprowadzić, chociaż mamy na terenie hotelu basen 25-metrowy. Nie ma natomiast żadnego akwenu otwartego – mówi Jakub Biernacki, organizator imprezy.

– Nie myśleliśmy o biegu ultra, bo uczestnicy wybiegają wtedy poza miasto na pół dnia. A chcemy, by wydarzenie było widoczne w mieście. Naszym zamiarem jest pokazać nasz hotel oraz Polanicę jako miejsce, w którym można aktywnie spędzić czas – dodaje koordynator Cross Duathlonu Hotel Polanica Resort & Spa

Wcale nie dla zawodowców

Chętni maja do wyboru dwa dystanse: Mega i Mini. Pierwszy z nich liczy liczy w sumie 31,5 km – pierwszy w programie jest bieg na 5 km, następnie 24 km jazdy rowerem i na deser 2,5 km biegu. Na trasie Mini do pokonania jest w sumie 17 km (2,5 km / 12 km / 2,5 km).

– Z pierwszą edycją nie chcieliśmy wchodzić w drogi powiatowe czy wojewódzkie. Chcieliśmy też mieć jak najmniej asfaltu na trasie i pokręcić się po okolicznych górach nad Palenicą. Trasa rowerowa prowadzi w miarę płaskim terenie, z niewielkimi przewyższeniami, na koniec jest zjazd w kierunku miasta. Trasa częściowo pokrywa się z trasą Bike Maratonu MTB. Natomiast pętla biegowa liczy 2,5 km i prowadzi uliczkami w okolicach hotelu. Strefa zmian znajdować będzie się na terenie hali sportowej – wyjaśnia nasz rozmówca.

Do boju!

Zapisy do imprezy już trwają. Do 30 kwietnia opłata startowa wynosi 70 zł. Później wpisowe wzrasta. Limit uczestników wynosi 200 osób.

– Jeśli zapisy będą zbliżały się do górnego pułapu, to będziemy starali się reagować i ew. zwiększać limit. Bardzo bym sobie życzył, żeby było tylu chętnych uczestników. To jest trudny okres, bo dzień później rozgrywany jest popularny triathlon. To może kolidować. Ale my celujemy w amatorów, liczymy na osoby które chcą miło spędzić czas. Zapraszamy pary i rodziny. Ktoś może wystartować, a osoba towarzysząca zostać i korzystać z atrakcji hotelu – zachęca Jakub Biernacki.

Impreza rozegrana zostanie w sobotę 10 czerwca. Biuro zawodów znajdować będzie się w Hotelu Polanica Resort & Spa przy ul. Górskiej 2. Swoje podwoje otworzy już w piątek o godz. 16 (do godz. 19) oraz w dniu zawodów o 7:30 (do godz. 9:30). Start o 10:00. Na trasę wyruszą jednocześnie uczestnicy obu dystansów.

Na mecie czekają pamiątkowe medale oraz wspólny grill. Rozlosowane zostaną też nagrody. Dla najlepszych przewidziano puchary.

Festiwal Biegów objął patronat medialny nad imprezą. Wkrótce kolejne informacje o Cross Duathlon Hotel Polanica Resort & Spa.

Cross Duathlon Hotel Polanica Resort & Spa w festiwalowym KALENDARZU IMPREZ.

RZ


Nieistotne 6 sekund na Barkley Marathon

$
0
0

Gdy przed kilkoma dniami, zmęczony, zziębnięty i przemoczony deszczem Gary Robbins przekraczał linię mety Barkley Marathon jako drugi, wszyscy odruchowo spojrzeli na zegarek.

„Zapisuję czas, gdy zawodnik przybiega, bez względu na to, czy ukończył pętlę czy też nie. Tak więc spojrzałem na zegarek, mimo że nie było możliwości zaliczenia go do finiszerów. Ktoś zapytał, czy zmieścił się w limicie, a ja bez zastanowienia odpowiedziałem”

- napisał w swoim oświadczeniu organizator, którego zaskoczyły skutki tej nierozważnej odpowiedzi. W świat poszła bowiem wieść, że Robbins spóźnił się na metę o 6 sekund. Tymczasem czas nie miał znaczenia.

Gdy Robbins zbiegał już do obozu z 13 stronicami książki, poczuł że coś jest nie w porządku z trasą.

„To trwało za długo. Sprawdziłem kierunek i wydawał się właściwy. Jednak w stanie zmęczenia nie zauważyłem, że od jakiegoś czasu powinienem był biec na wchód, a nie na południe”

- wspomina na swoim blogu pechowy biegacz, który nie skorygował kierunku, a po prostu biegł szybciej, sądząc, że nie zauważył zbiegu do obozu z powodu mgły. W swoim błędzie zorientował się dopiero, gdy dobiegł do schodów, których nie było nigdzie na trasie biegu. Na powrót na właściwy szlak nie było już czasu. Robbins dobiegł do mety omijając 2 mile z właściwego przebiegu trasy.

Organizator przypomniał, że Barkley Marathon nie jest imprezą na orientację i odbywa się po wyznaczonej trasie.

„Książki to nic innego, jak punkty kontrolne. Boston Marathon też ma punkty kontrolne i trzeba się pojawić na nich wszystkich, żeby zostać sklasyfikowanym. Nie oznacza to jednak, że pomiędzy nimi, można biec dowolną trasą”

- wyjaśnia organizator.

Gary Robbins całkowicie zgadza się z tym podejściem, przyznając że popełnił błąd, zgubił trasę i na metę przybiegł z niewłaściwej strony. Teraz pozostaje mu gratulować Johnemu Kelly, z którym wspólnie przebiegł 4 pętle i spróbować za rok.

IB


Półmaratonem z Legnicy do Legnickiego Pola okiem Ambasadorów

$
0
0

Bieganie jest pasją. Nie ma ku temu żadnych wątpliwości. Zwłaszcza starty w zawodach są uświęceniem tej przepełniającej biegaczy pasji – pisze Michał Talaga, Ambasador Festiwalu Biegów.

W miniony weekend miałem niebywałą przyjemność uczestniczyć w Półmaratonie Bitwy pod Legnicą 1241. Bardzo szeroko reklamowany bieg, nie w mediach, ale oddolnie, przez samych legnickich biegaczy.

Uczestnicząc w iluś tam imprezach biegowych od początku roku spokojnie mogę napisać, że na jednej trzeciej z nich mogłem otrzymać ulotkę o tym wydarzeniu. Raczej jestem reklamoodporny, ale na pasję nie. Ujęło mnie to przekazywanie, ba zarażanie innych, uczestnictwem w swojej imprezie. No więc zapisałem się i pojechałem.

Wpisowe nad wyraz niskie, trzydzieści złotych zażądał organizator od biegaczy oferując uczestnictwo w biegu i płynące z tego atrakcje. Bo, że trasa piękna, to każdy kto zna okolice Legnicy mógł się tego spodziewać, to że pakiet nad wyraz bogaty, to że oprawa biegu bardzo przyjemna oraz to, że po biegu uczestnicy mogli cieszyć się atmosferą biegu zanim autobusami nie zwieziono ich spowrotem do Legnicy. Bo start odbywał się spod Galerii Piastów, tuż obok Zamku, a metę należało przekroczyć w Legnickim Polu, przy Sanktuarium w pobenedyktyńskim opactwie.

Trasa malownicza, z paroma podbiagami, rzekłbym krajoznawcza. Do tego pogoda, która pozwoliła poczuć wiosnę w nogach. Na mecie medale wraz z uściskiem ręki oraz czerwone róże dla biegaczek. Sielski klimat tego biegu dopełniło zorganizowanie dla uczestników przysłowiowej "majówki". Świetna organizacja i możliwość nacieszenia się tym miejscem z historią w tle oraz pięknem biegania. Polecam każdemu. Ja za rok tam z pewnością będę!

Michał Talaga, Ambasador Festiwalu Biegów


Brawo organizatorzy! - pisze Marek Drapikowski, Ambasador Festiwalu Biegów

Po pierwszej edycji legniccy organizatorzy zebrali bardzo dobre recenzje. Co ważne, nie spoczęli na laurach i w drugiej odsłonie, wysłuchując głosu uczestników, zmienili końcówkę trasy. Dodatkowo uzyskała ona atest PZLA.

Trasa była bardzo dobrze zabezpieczona i oznakowana. Zawodnicy wystartowali z placu Mariackiego, a więc praktycznie serca Legnicy obok Zamku Piastowskiego. Organizator zadbał o transport z linii mety na miejsce startu dla uczestników podstawiając autobusy MPK z Legnicy, wliczone w opłatę startową. Honorową asystę pełnili... rycerze.

Meta znajdowała się w Legnickim Polu, gdzie miała miejsca słynna bitwa, stoczona 9 kwietnia 1241 roku przez wojska księcia śląskiego Henryka II Pobożnego z wojskami mongolskimi. Bitwa zakończyła się klęską wojsk i śmiercią księcia Henryka II Pobożnego, ale powstrzymała nawałę mongolską na Europę.

Zawodnicy przekraczając linię mety mieli okazje podziwiać historyczny zespół klasztorny oo. Benedyktynów z Bazyliką św. Jadwigi w Legnickim Polu. Honorowym starterem był Zdzisław Lipiński, znany legnicki maratończyk, który dał jeszcze bardzo ciekawy wykład o pierwszych latach biegania w Polsce.

Pogodę również organizatorzy zamówili. Na starcie zaświeciło słońce, które towarzyszyło zawodnikom do samej mety. Wspominając pogodę z pierwszej edycji: było wietrznie i lekko deszczowo.

Na trasie były zaplanowane dwa punkty odżywcze, które zabezpieczały zaprzyjaźnione gminy goszczące przez moment uczestników biegu. Organizatorzy bardzo dobrze współpracują z samorządami, co było widać podczas organizacji - z Prezydentem Legnicy (biuro zawodów przygotowane w Zamku Piastowskim oraz start biegu w tym miejscu), Wójtem Gminy Kunice czy GOKiS Kunice (zabezpieczał punkt odżywczy na siódmym kilometrze i niesamowicie dopingował). Dodam, że GOKiS Kunice jest organizatorem również ciekawego biegu dookoła jeziora Kunickiego, który odbędzie się pod koniec wakacji, więcej informacji już niebawem.

Wójt Gminy Legnickie Pole zabezpieczał dalszą część trasy, metę oraz całe zaplecze dla zawodników jak i kibiców. Medale wręczali zawodnikom Prezydent Legnicy, Wójt Kunic i Legnickiego Pola. Spikerem był Stanisław Jaworski znany maratończyk legnicki, który czuje bieganie i potrafi mówić o zawodnikach czy bieganiu z sercem i bez kartki, co było bardzo miłe dla wszystkich obecnych na półmaratonie.

Na zakończenie, obok dekoracji jakie były zaplanowane, organizator przygotował mnóstwo nagród dla wszystkich uczestników z losowania, co było również dużą niespodzianką zwłaszcza dla osób, którym sprzyjało szczęście w losowaniu.

Pakiet startowy praktycznie do końca marca kosztował 30 zł, w kwietniu 50 zł. W pakiecie uczestnik otrzymywał koszulkę techniczną, bidon, napój oraz niespodzianki od sponsorów. Na mecie piękny medal okolicznościowy, woda, posiłek ciepły oraz niesamowicie ciepłe przywitanie przez rycerzy. Niespodzianką dla kobiet i nie tylko kobiet było również to, że oprócz medalu każda kobieta która przekroczyła linię mety, otrzymywały piękną czerwoną różę.

Myślę, że organizatorzy Biegu 1241 Półmaraton Legnica - Legnickie Pole dzięki wielkiej pasji do biegania oraz chęci zrobienia coś dla społeczności legnickiej, i nie tylko, zasługują na bardzo dużą pochwałę. W sytuacji, gdy kaneldarz biegowy ugina się pod cieżarem imprez, Półmaraton Legnica - Legnickie Pole jest wydarzeniem, na które zawodnicy będą chętnie wracali, i jak myślę, będą zachęcać nowe osoby. Jako legniczanin, zdecydowanie polecam to wydarzenie i zapraszam już w imieniu organizatorów w 2018 roku!

Dystans drugiego półmaratonu ukończyło 704 zawodników. Klasyfikacja open:

Mężczyźni:

1 Sergii Krovladis (Ukraina) – 1:15:26
2. Maciej Dawidziuk 1:15:59
3. Sebastian Gołębiewski 1:17:25

Kobiet
1. Anna Ficner 1:25:06
2. Natalia Nagirniak (Ukraina) 1:26:09.
3. Karolina Dul 1:31:09

Pełne wyniki: TUTAJ

Marek Drapikowski, Ambasador Festiwalu Biegów


Zagrali w kamień, papier, nożyce by... [WIDEO]

$
0
0

Gdy walka o wygraną toczy się do ostatnich metrów, a pojedynek nie przynosi rozstrzygnięcia, z pomocą przychodzi gra w kamień, papier, nożyce. Przynajmniej w Rosji. W ten nietypowy sposób na ostatnich metrach pojedynkowali się w weekend dwaj uczestnicy biegu na 5 km towarzyszącego Maratonowi Moskiewskiemu

Stawkę prowadzili Rinas Akhmadeev oraz Iskander Yadgarov. Biegnąc ramię w ramię powiększali przewagę nad rywalami. Przed metą podziękowali sobie za współpracę – o wygranej zadecydował ślepy los.

Yadgarov zaprezentował symbol nożyc, a jego rywal Akhmadeev kamienia. Zgodnie z regułami, wygrał ten drugi i mógł jako pierwszy przekroczyć linie mety. I tak się stało.

Zwyciężył Rinas Akhmadeev z czasem 14:23. Iskander Yadgarov był drugi z sekundą straty. Podium uzupełnił Dmitrij Safronow - brązowy medalista Mistrzostw Europy w maratonie z 2010 roku z Barcelony, który uzyskał wynik 14:25.

Wśród pań zwyciężyła Julia Konakina z czasem 16:25.

RZ


Patagonia Run - lokalna odsłona UTWT dla...

$
0
0

W Patagonii weekend minął na biegowo. Zwycięstwem Piotra Hercoga zakończył się wymagający Ultra Fiord, a bez udziału Polaków toczyła się kolejna odsłona cyklu Ultra-Trail World Tour - Patagonia Run. Jej uczestnicy mieli do pokonania 145 km i 7900m przewyższeń.

Mimo że bieg zadebiutował w cyklu największych biegów ultra na świecie, miał lokalny charakter. Na starcie nie stanęła czołówka cyklu, co po części było wynikiem niefortunnego zbiegu w kalendarzu startów aż trzech biegów UTWT.

Faworytem imprezy był Sergio Trecaman, który od kilku lat przekracza linię mety tego biegu jako pierwszy. I tym razem również nie zawiódł oczekiwań. Metę przekroczył jako zwycięzca z czasem 18:10:49.

Trecaman prowadził praktycznie od startu do mety, chociaż trzeba przyznać, że jego zwycięstwa z roku na rok stają się większym wyzwaniem. W 2014 r. trasa miała „tylko” 100 km, rok później Trecaman musiał przebiec 20 km więcej. Przed rokiem organizatorzy dołożyli jeszcze 10 km, a w miniony weekend, zwycięski Argentyńczyk musiał przebiec 145 km.

>> Bieg 7 Dolin 100 km - medal, koszulka finiszera...  <<

We wszystkich biegach imprezy wzięło udział ponad 2000 osób. 145-kilometrowy Patagonia Run ukończyło jedynie 57 biegaczy. Wśród pań najszybsza była Adriana Vargas, która metę przekroczyła z czasem 21:01:22, a w ubiegłorocznym rankingu UTWT zajęła 42. miejsce.

Klasyfikacja z Patagonia Run niewiele zmieni w końcowych podsumowaniach. Sergio Trecaman, chociaż nałogowo wygrywa biegi w Ameryce Południowej, nie startuje w pozostałych biegach cyklu.

IB


Zurich Marathon niezadowolony z elity. Polacy...

$
0
0

Na starcie niedzielnego 15. Zurich Marathon stanęło 8708 maratończyków. Biegaczom dopisała słoneczna pogoda, ale nie wszyscy dotarli do mety - odnotowano 8569 finiszerów. Wśród przedstawicieli 87 krajów było osiemnaścioro Polaków, ale to nie Biało-Czerwoni rozdawali karty. 

Bieg zdominowali Kenijczycy. Zwyciężył debiutant na królewskim dystansie Vincent Tonui. Prowadzenie objął 6 km przed metą, taśmę zerwał z czasem 2:12.57,5. 

Tonui wyprzedził dwóch rodaków - faworyta imprezy Patrick Ereng. Zwycięzcę Jungfrau Meile sprzed roku i Zürcher Silvesterlauf uzyskał wynik 2:16.47,1. Trzecie miejsce należało do Samuela Karani - 2:16.51,0. 

Organizatorzy przed biegiem upatrywali szansy na podium w Edwinie Korirze Kipropie, który w Zurichu startuje nieprzerwanie od 2012 r. Dwukrotnie był tu drugi, ale tym razem z wynikiem 2:17.15,1 znalazł się tuż za podium. 

Organizatorom nie udało się także poprawnie wytypować zwyciężczyni maratonu. Stawiali na miejscową zawodniczkę Michèle Gantner, która miała w planie zrobić minimum na mistrzostwa świata w lekkoatletyce. Niestety wycofała się z rywalizacji z powodu problemów żołądkowych. 

Wygrała Portugalka Vera Nunes, która metę przekroczyła z rezultatem  2:34.17,5, poprawiając o ponad 3 minuty swój rekord życiowy

- Rezultaty zawodników z elity pozostają poniżej naszych oczekiwań, ale bieg odbył się bez poważniejszych incydentów. To była wspaniała okazja, by Zurich kolejny raz pokazał się z najlepszej strony - podsumował Bruno Lafranchi, dyrektor biegu.

Zgodnie z jego oświadczeniem, bieg nie spowodował poważniejszych problemów zdrowotnych u jego uczestników. Służby medyczne odnotowały 26 kontuzji, 5 osób hospitalizowano, z czego 4 były odwodnione.

Wyniki Polaków:

Mężczyźni:

59. Cibis Paweł - 2:50.38
292. Świtalski Łukasz - 3:12.01,3     
413. Jędrzejewski Konrad - 3:18.51,1     
481. Waśkowski Zygmunt - 3:22.50,0     
522. Batruch Łukasz - 3:24.41,1     
1209. Santarek Wojciech - 3:56.15,8   
1191. Mazgaj Michał - 3:55.14,7   
1282. Klups Mieczysław - 3:58.47,4   
1284. Gacki Zdobysław - 3:58.53,8   
1433. Pawelec Radosław - 4:09.58,3   
1440. Dobrowolski Dariusz - 4:10.15,3   
1477. Szymański Janusz - 4:12.45,9     
1495. Gulczyński Michał - 4:14.03,6   
1653. Kacejko Piotr - 4:33.02,8   
1705 Terlikowski Wojciech - 4:43.05,6   
1780. Ibek Jarosław - 5:05.43,1   

Kobiety: 

221. Wencel Joanna - 4:05.43,5   
250. Grzelka Agata - 4:13.21,8  

IB

fot. Organizator 


Po historycznych MP w Biegu 24h – pomiar czasu działał, sędziowie PZLA pracowali... Rekord Patrycji Bereznowskiej pewny?

$
0
0

Nie milkną echa historycznych Mistrzostw Polski w biegu 24-godzinnym, rozegranych w ubiegły weekend w Łodzi. Historycznych, ponieważ byliśmy na nich świadkami absolutnego rekordu świata w wykonaniu Patrycji Bereznowskiej, a także kilku innych wyników światowej klasy. Przypomnijmy, że Aleksandra Niwińska, która zajęła drugie miejsce wśród kobiet, również poprawiła dotychczasowy rekord Polski Patrycji, a najszybszemu z mężczyzn Andrzejowi Radzikowskiemu niewiele zabrakło do rekordu kraju Pawła Szynala.

Nasza pełna relacja: TUTAJ

W tej beczce miodu znalazła się niestety łyżka, a raczej duża chochla dziegciu w postaci kłopotów z pomiarem czasu. W nocy, około półmetka zawodów doszło do awarii, wskutek której wyniki podawane online zaczęły szaleć. Organizatorzy ratowali się wywieszaniem co kilka godzin wydruków prowizorycznych rezultatów, wspomaganych liczeniem okrążeń przez sędziów. W dane te wkradło się sporo błędów. Wywołało to zrozumiałe zdenerwowanie zmęczonych i zdezorientowanych biegaczy. Niektórym, w tym reprezentantom kraju, serwisanci sami zliczali okrążenia. Większość zawodników nie miała jednak tego komfortu.

Przy ustalaniu ostatecznych wyników doszło do kontrowersji, które jednak zostały wstępnie wyjaśnione. Udział w nich miał m.in. rezultat zwycięzcy klasyfikacji generalnej Andrzeja Radzikowskiego. Jeszcze w niedzielę organizator podał jednak nieoficjalne (bo niezatwierdzone przez PZLA) wyniki. Kolejność miejsc na podium kobiet i mężczyzn była bezdyskusyjna. Najważniejszą jednak kwestią wymagającą ostatecznego zatwierdzenia pozostaje rekord świata Patrycji Bereznowskiej.

Organizator (KS Alaska) wkrótce po zawodach wydał oświadczenie, w którym obwinia o zaistniałą sytuację firmę prowadzącą pomiar czasu i sędziów PZLA. Dzień po mistrzostwach z kolei swoje oświadczenie opublikowała pani sędzia główna zawodów. Broni w nim zespół sędziowski i ekipę pomiarową. Treści jednego i drugiego oświadczenia załączamy poniżej. Wielu zawodników wyrażało i w internetowych komentarzach wciąż wyraża pretensje po równo do organizatora, firmy pomiarowej i sędziów. Wszyscy zadawali sobie pytanie, jak te nieoficjalne wyniki mają się do rzeczywistości i czy da się odtworzyć te prawdziwe...

Udało nam się porozmawiać z Bartłomiejem Sobeckim z firmy InesSport odpowiedzialnej za pomiar elektroniczny. Powiedział on, że pomiar cały czas działał. Trzy niezależne linie (w razie awarii którejś z nich) zliczały odczyty czipów wszystkich biegaczy po każdym okrążeniu. Zawiodła nie aparatura pomiarowa, lecz jedynie program komputerowy odczytujący wyniki. Stąd bardzo utrudnione było sprawdzanie ich na bieżąco.

Wszystkie elektroniczne zliczenia okrążeń dało się odtworzyć (do sumy ich długości jest dodawany ręczny domiar wykonany przez sędziego na ostatnim rozpoczętym okrążeniu). W poniedziałek po południu były one sprawdzane i jeszcze tego dnia miały zostać wysłane do ostatecznego zatwierdzenia przez PZLA. Bartłomiej Sobecki powiedział, że nie może wykluczyć pewnych zmian, ale jest przekonany o prawdziwości wyniku Patrycji Bereznowskiej. Jej rekord (a właściwie „najlepszy wynik na świecie”, gdyż rekordy świata nie są w tej konkurencji oficjalnie notowane) będzie mógł zostać ostatecznie uznany dopiero po weryfikacji PZLA.

Jak podała sędzia główna Patrycja Ziółkowska we wspomnianym oświadczeniu, „Na chwilę obecną, 10.04.2017 godzina 17:00, delegat techniczny wciąż czeka na dane z czipów, by ręcznie sprawdzić każdy wynik i ostatecznie zatwierdzić wyniki. Opóźnienie w tej kwestii nie leży po stronie sędziów PZLA.” Jeśli wyniki rzeczywiście już zostały przesłane, możemy spodziewać się szybkiego ogłoszenia oficjalnych decyzji.

Pozostaje nam trzymać kciuki za zatwierdzenie niesamowitego rekordu świata Patrycji Bereznowskiej. Pamiętajmy, że choć opisane sytuacje nieco zepsuły obraz Mistrzostw Polski, ponad wszystko inne było to wspaniałe święto sportu, podczas którego padły historyczne wyniki. Kiedy tylko będzie wiadomo coś więcej, podamy to na naszym portalu.

Poniżej pełna treść obydwu oświadczeń.

Oświadczenie organizatora zawodów Mariusza Kostrzewy z KS Alaska: TUTAJ

Dziękujemy i przepraszamy!!!

Dodano: 09.04.2017

Drodzy uczestnicy 10.PZLA Mistrzostw Polski w biegu 24-godzinnym gratulujemy Wam wszystkim osiągniętych rezultatów i dziękujemy za udział w święcie polskich ultrabiegaczy.

Niestety święto to zostało zburzone zarówno przez firmę świadczącą pomiar czasu jak i sędziów Polskiego Związku Lekkiej Atletyki.

Zgodnie z zasadami podczas zawodów dokonywany powinien być podwójny pomiar - elektroniczny i ręczny. Jako organizator imprezy ponosimy odpowiedzialność za wybór podmiotu dokonującego pomiaru czasu. Wybór ten był poparty paroletnią nienaganną współpracą jak i ogólnym, wysokim poziomem świadczonych usług podczas imprez w całym kraju.

W sytuacji kiedy po blisko połowie rywalizacji zawiódł system, program czy też ludzie go obsługujący, automatycznie powinni wkroczyć sędziowie, na których wybór jako organizator nie mieliśmy wpływu - zostali nam przydzieleni. Niestety sędziowie Ci z niewiadomych dla nas powodów nie zliczali w sposób ciągły liczby okrążeń pokonywanych przez zawodniczki i zawodników.

W przypadku elektronicznego pomiaru czasu wszystkie Wasze wyniki są zapisane i tylko kwestią czasu było ich odtworzenie, to w przypadku pomiaru sędziowskiego takiej sytuacji sobie nie wyobrażamy. Dlatego też już teraz publikujemy wyniki choć nie są one zatwierdzone przez delegata technicznego PZLA.

Ze swojej strony chciałbym z całego serca przeprosić Was wszystkich za zaistniałą sytuację. Jest mi niezwykle przykro. Podobnie jak cała ekipa zaangażowana w organizację tej imprezy włożyłem serce, czas i zdrowie, by impreza była udana i dobrze zapamiętana. Postawiliśmy sobie za cel, by zwracać uwagę na każdy detal, niestety, mimo zapewne wielu pozytywnych odczuć całość organizacji zostanie odebrana przez pryzmat wyników, a raczej ich braku w odpowiednim momencie.

Rozumiem Wasze rozgoryczenie, irytacje czy nawet wściekłość. Ja też jestem biegaczem, może nie tak Wielkim jak Wy, ale zdaje sobie sprawę jak ważne było to, by Wasze wyniki po każdej pętli były publikowane na bieżąco i przede wszystkim bez błędów.

Nic i nikt Wam już tego nie zwróci dlatego jeszcze raz Was bardzo mocno przepraszam i życzę powodzenia oraz samych pozytywnych emocji podczas przyszłorocznych Mistrzostw.

Mariusz Kostrzewa

Koordynator ekipy organizacyjnej 10. PZLA Mistrzostw Polski w Biegu 24-godzinnym oraz biegów towarzyszących

Oświadczenie sędziego głównego zawodów – 10. Mistrzostwa Polski w biegu 24-godzinnym (na facebookowej stronie wydarzenia - TUTAJ)

W związku z informacją opublikowaną przez koordynatora ekipy organizacyjnej Mistrzostw zmuszona jestem do zabrania głosu w imieniu sędziów. Jest mi niezwykle przykro, że nasza praca – dostrzeżona i pozytywnie oceniona przez wielu uczestników biegu – stanowi podstawę do wybielania się i przekręcania naszej roli. Chciałabym, by każdy uczestnik biegu, jak i osoby czytające informacje organizatora Klub Sportowy Alaska, postarały się uczciwie oddzielić prawdę od przerzucania odpowiedzialności na sędziów PZLA.

1. Łącznie na zawodach było 12 sędziów, w tym jeden ze względu na pełnioną funkcję pracował wyłącznie przed zawodami. W trakcie zawodów obecni byli przez cały czas ich trwania trzej sędziowie (w tym dwoje bardzo doświadczonych i znanych przez Państwa), którzy tak jak Wy praktycznie nie odpoczywali. Dodatkowo na mecie na 8-mio godzinnych pracowali pozostali sędziowie. Sędziowie sprawdzali widoczność numerów, liczyli ręcznie okrążenia oraz przebywali na trasie. Na początku i na końcu zawodów sprawdzony został zegar i jego działanie, którego praca w trakcie rywalizacji budziła wiele zastrzeżeń. Na koniec zawodów odchylenie czasu na zegarze głównym w stosunku do czasu rzeczywistego mierzonego na zegarku wynosiła 1 sekundę.

2. W biegu 24 godzinnym nie dokonuje się pomiaru ręcznego, gdyż zawody trwają 24 godziny. Nie wiem dlaczego organizator Klub Sportowy Alaska wmawia Państwu, że powinniśmy to robić i zawiedliśmy. Proszę na spokojnie wyobrazić sobie - jak sędziowie na mecie mają mierzyć czas okrążenia każdemu z zawodników biegu 24 godzinnego….? Dokonywany był natomiast losowy pomiar czasu poszczególnych zawodników, by sprawdzić prawidłowość pomiaru elektronicznego.

3. W momencie, gdy firma dokonująca pomiaru zgłosiła nam kłopot z wydrukami godzinnymi, umożliwiliśmy jej na bieżąco konsultowanie się z nami i udostępnialiśmy nasze ręczne liczenie okrążeń. Z mojej perspektywy firma dokonująca pomiaru, w trakcie zawodów robiła co mogła by naprawić system tak, by udostępniał państwu dane szczegółowe on-line. Zawiodła ich wiara w technikę ale nie siedzieli bezczynnie ignorując Was. My nie mogliśmy udostępniać naszych notatek na tablicę, gdyż nie były one oficjalnymi danymi z czipów, a jedynie ręcznym liczeniem. Parokrotnie udzieliliśmy odpowiedzi na pytania zawodników, zastrzegając że liczenie przez sędziego nie może być uznane za oficjalne. Sędziowie PZLA nie sprawują władzy absolutnej nad organizatorem i wynajętymi przez niego wykonawcami, nie wiem jak byśmy mogli mieć również wpływ na stosowaną przez nich technologię.

4. Trójka z nas (sędzia główny zawodów, delegat techniczny oraz arbiter biegu), która pracowała 24 godziny została do zakończenia wręczania medali, a przed ich wręczeniem wysłuchała uwag zawodników i przyjęła oraz rozpatrzyła kilka ustnych protestów co do pomiaru. Jeśli któryś z Państwa tego nie zrobił na miejscu – przykro mi tylko i wyłącznie, że się do nas nie zgłosił.
5. Na chwilę obecną, 10.04.2017 godzina 17:00, delegat techniczny wciąż czeka na dane
z czipów, by ręcznie sprawdzić każdy wynik i ostatecznie zatwierdzić wyniki. Opóźnienie w tej kwestii nie leży po stronie sędziów PZLA.

I na koniec osobiste ode mnie wyjaśnienie dla osób wpisujących negatywne komentarze pod informacją od organizatora Klub Sportowy Alaska.

Nie jestem leśnym dziadkiem, na Mistrzostwach przeszłam łącznie 44 kilometry i zrobiłam wyłącznie dwie 30 minutowe przerwy w pracy. Praca sędziów zarówno na trasie, jak i na mecie została dostrzeżona przez uczestników biegu i ich proszę spytać czy byliśmy i widoczni i dostępni dla każdego.

Chciałabym tym oświadczeniem ostatecznie zakończyć z naszej strony wszelkie publiczne komentarze i słowne przepychanki, gdyż uważam, że nie są one potrzebne zawodnikom – to powinno być ich święto. Jeśli będą Państwo mieli jakieś uwagi czy rady na przyszłość co do współpracy z organizatorem Klub Sportowy Alaska – proszę je przekazywać do mnie indywidualnie przez FB. Szczególnie, ze ten sam organizator przygotowuje w Łodzi Mistrzostwa Polski w biegu na 10 km.

My ze swojej strony czekamy na dane z czipów oraz wynagrodzenie za pracę, które powinien wypłacić nam Klub Sportowy Alaska.

Serdecznie gratuluję wszystkim zawodnikom, którzy wzięli udział w Mistrzostwach oraz biegach towarzyszących. Na moich oczach odbył się wspaniały spektakl sportowy i proszę, by postawa organizatora nie zepsuła Państwu tej radości.

Do zobaczenia na trasach zawodów

Patrycja Ziółkowska

Kamil Weinberg


 


Przechlewo po raz kolejny wzmocni cykl TRI TOUR

$
0
0

Jubileuszowa edycja Prime Food Triathlon Przechlewo po raz kolejny dołącza wraz z imprezą Triathlon Polska Bydgoszcz Borówno do cyklu Tri Tour 2017, tworzący tym samym z czterema pozostałymi zawodami największy cykl imprez triathlonowych w Polsce. Przewidywana liczba zawodników cyklu to 15 000. Prime Food Triathlon Przechlewo 2017 będzie okazją do zdobycia podwójnej liczby punktów w cyklu, wystartowania w klubowych mistrzostwach cyklu, wygrania pakietu na Challenge Roth 2018 czy Prime Food Triathlon Przechlewo 2018.

– Triathlon Przechlewo to jedne z najlepiej ocenianych zawodów triathlonowych w Polsce – podkreśla Wojciech Kruczyński, Prezes Endu Sport i organizator cyklu Tri Tour. – Tym bardziej jesteśmy zadowoleni z tego, że impreza wzmocni cykl Tri Tour. W związku z tym faktem szykujemy ciekawe promocje, które odbędą się na naszych imprezach w Sierakowie, Charzykowach i Poznaniu, a będą związane ze startem w Przechlewie. Szykujemy też klubowe mistrzostwa cyklu Tri Tour właśnie na tej imprezie – dodaje.

Wielkie triathlonowe święto odbędzie się nad Jeziorem Końskie po raz piąty w historii. Zmagania indywidualne zostaną rozegrane na trzech dystansach: 112,99 km (tzw. „połówce”) i 28,25 km (czyli „sprincie”) – 26 sierpnia 2017 (sobota) oraz 56,5 km (tzw. „ćwiartce”) – 27 sierpnia 2017 (niedziela). W drugim dniu odbędą się również zawody sztafet na dystansie 56,5 km.

Wyjątkowe promocje będą połączone z uruchomieniem zapisów na przyszły – 2018 sezon (to kolejna nowość, jaka wiązać się będzie z dołączeniem Przechlewa do cyklu Tri Tour). Wszystko to dzięki obecności doskonałej ekipy TRIpaka promującej sierpniową imprezę na pozostałych imprezach cyklu Tri Tour. Głośny doping i wyjątkowe promocje dla pasjonatów triathlonu powinny przypaść do gustu zarówno ludziom z żelaza, jak i kibicom.

– Tegorocznymi zawodami chcielibyśmy po raz kolejny w efektownym stylu zakończyć triathlonowy sezon i zachęcić wszystkich naszych Tribohaterów do zaplanowania kolejnego – zapowiada Paweł Nowak, prezes zarządu firmy Prime Food i współorganizator imprezy.

– Ostatni weekend sierpnia będzie pełen wspaniałych wrażeń i to nie tylko ze względu na sportową rywalizację na najwyższym poziomie, ale również moc atrakcji dla rodzinnych i koleżeńskich TRIpak z okazji jubileuszowej odsłony imprezy. Każdy najmłodszy i dorosły Tribohater znajdzie w Przechlewie coś dla siebie – dodaje Paweł Nowak.

Start i meta zawodów zlokalizowane zostaną na terenie Ośrodka Sportu i Rekreacji w Przechlewie. Areną etapu pływackiego będzie Jezioro Końskie, a trasa rowerowa oraz biegowa obejmą malownicze tereny gminy Przechlewo i okolic. Dla wszystkich, którzy zdecydują się odwiedzić Przechlewo, oprócz sportowej rywalizacji organizator przygotował liczne pozasportowe atrakcje. W tym roku 5 zł od każdego wpisowego trafi też do Zespołu Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych Powiatu Człuchowskiego.

Szczegóły imprezy na stronie http://www.triathlonprzechlewo.pl

mat. pras.


Bieg Serca 24h: Charytatywne 42,195 km na bieżniach mechanicznych

$
0
0

Już 21 kwietnia, punktualnie o 16:00, w 9 miastach w Polsce rozpocznie się Bieg Serca 24h w CityFit – charytatywny maraton na bieżniach. Przez 24 godziny biegacze z Warszawy, Gdańska, Bydgoszczy, Wrocławia, Wałbrzycha, Katowic, Bielska-Białej, Rzeszowa i Lublina będą pokonywać kilometry na bieżniach dla niepełnosprawnych podopiecznych Fundacji Spartanie Dzieciom. Aby wziąć udział wystarczy kupić pakiet startowy na stronie wydarzenia: www.biegserca.cityfit.pl. Dochód ze sprzedaży zostanie przeznaczony na leczenie i turnusy rehabilitacyjne!

Poczuj klimat biegania i pomagania!

Na pozór wszystko wygląda normalnie. Zuzanka z Bydgoszczy niedługo skończy 8 lat. Wiecznie się uśmiecha, zarażając swoją radością wszystkich naokoło. Michał z Rzeszowa to dzielny dziewięciolatek. Ma doskonałą pamięć słuchową i wyczucie rytmu. Sześcioletnia Maja z Bielska-Białej jest towarzyska i potrafi cieszyć się każdą chwilą.

Jednak jest coś, co różni te dzieci od ich rówieśników. Od urodzenia maluchy zmagają się z dziecięcym porażeniem mózgowym i innymi nieuleczalnymi chorobami. Dzieci potrzebują intensywnej rehabilitacji i profesjonalnego sprzętu. To właśnie dla nich i innych podopiecznych Fundacji Spartanie Dzieciom 21-22 kwietnia odbędzie się Bieg Serca 24h w CityFit. Charytatywny maraton na bieżniach wystartuje o godzinie 16:00, jednocześnie w 9 miastach w Polsce.

– Mamy 24 godziny na wybieganie na 50 bieżniach w 10 klubach CityFit pomocy dla niepełnosprawnych dzieci. Liczymy na Wasze ogromne serca i zaangażowanie. W tym biegu nie ważne są wyniki, ale udział i chęć pomocy. Dlatego sami wybieracie czas, w którym zamierzacie biec. Wystarczy nawet 15 minut truchtu, więc skrzyknijcie znajomych i dołączcie do nas! Nasze bieżnie będą dostępne przez 24 godziny i mamy nadzieję, że nie będzie momentu, kiedy którakolwiek z nich będzie stała pusta – mówi Łukasz Gądek z sieci klubów fitness CityFit, która jest organizatorem wydarzenia.

W każdym klubie pojawią się Spartanie – charytatywni biegacze, którzy od kilku lat biorą udział w największych imprezach biegowych w Polsce, w trakcie których zbierają pieniądze dla swoich podopiecznych. Ostatnio pobili kolejny rekord. Podczas marcowego Półmaratonu Warszawskiego, w ramach akcji #BiegamDobrze, wspólnie z biegaczami uzbierali ponad 130 tys. zł. Po krótkiej regeneracji sił, Spartanie Dzieciom zapraszają do kolejnej charytatywnej inicjatywy.

– Nieważne czy lubisz biegać na zewnątrz czy na stacjonarnej bieżni na siłowni. Bieg Serca 24h w CityFit jest dla każdego. Wybierz dogodną dla siebie lokalizację, spośród 10 klubów fitness, określ czas, jaki chcesz biec i kup pakie startowy. Dochód ze sprzedaży wejściówek zostanie przeznaczony na leczenie i turnusy rehabilitacyjne dla dzieci – wyjaśnia Michał Leśniewski, szef Fundacji Spartanie Dzieciom.

– Warszawa, Gdańsk, Bydgoszcz, Wrocław, Wałbrzych, Katowice, Bielsko-Biała, Rzeszów i Lublin – zobaczymy, które miasto zjednoczy się najbardziej i uzbiera najwięcej pieniędzy dla maluchów – mobilizuje Michał Leśniewski.

Do akcji dołączyli już znani aktorzy, sportowcy i blogerzy, m.in.: Kuba Wesołowski, Anna Szczypczyńska (Panna Anna) i Jerzy Skarżyński, czołowy polski maratończyk. Na biegaczy będą czekały pamiątkowe medale, a w trakcie wydarzenia będzie można wziąć udział w konkursie fotograficznym z nagrodami od Partnerów akcji.

Do biegu zostały niecałe 2 tygodnie, więc śmiało można już zaczynać przygotowania. Zapisywać się można na stronie www.biegserca.cityfit.pl. Aby wziąć udział w akcji trzeba zapłacić zaledwie 20 zł wpisowego.

Bieg Serca 24h w CityFit odbędzie się w 10 klubach:

  • Bielsko-Biała, ul. Kolista 23
  • Bydgoszcz, CH Rondo, ul. Kruszwicka 1
  • Gdańsk, al. Grunwaldzka 472D
  • Katowice, ul. Rynek 2
  • Lublin, al. Spółdzielczości Pracy 26
  • Rzeszów, al. Tadeusza Rejtana 65
  • Wałbrzych, ul. 1 Maja 64
  • Warszawa, Rondo ONZ, ul. Twarda 18
  • Warszawa, Targówek, ul. Głębocka 13
  • Wrocław, Stare Miasto, ul. Szewska 3A

Bieg Serca 24h w festiwalowym KALENDARZU IMPREZ.

mat. pras.


Gwiazdy estrady na ORLEN Warsaw Games

$
0
0

Oprócz sportowych wyzwań i spotkań z mistrzami olimpijskimi, ORLEN Warsaw Games towarzyszyć będą koncerty gwiazd polskiej sceny muzycznej. Dobór artystów, którzy wystąpią na specjalnie wybudowanej scenie u podnóża Zamku Ujazdowskiego jest nieprzypadkowy – donoszą organizatorzy. Start 22 kwietnia.

Na imprezie towarzyszącej ORLEN Warsaw Marathon nie mogło zabraknąć Jacka MEZO Mejera, na co dzień szybkiego biegacza amatora z rekordem życiowym w maratonie na poziomie 2 godzin i 48 minut. Artysta nie ukrywa, że sport jest istotny w jego życiu i ma niebagatelny wpływ na jego twórczość.

– Obecnie bieganie stało się dla mnie równie ważne jak muzyka. Pokazuje to moja najnowsza płyta „Życiówka”, na której połowa piosenek dotyczy biegania, sportu i motywacji – mówi MEZO. Podczas OWGz pewnością usłyszymy najnowsze utwory, w których Mezo doskonale łączy pop z hip-hopem.

Kolejną gwiazdą będzie Sarsa, znana z telewizyjnych talent shows wszechstronna gwiazda młodego pokolenia, kompozytorka, autorka tekstów, która gra na instrumentach klawiszowych oraz ukulele.

– Aktywność fizyczna jest bardzo ważna i wpływa na wszystkie inne sfery naszego życia: na umysł, emocje, ogólny dobrostan w organizmie. Dodatkowo jest to szansa poznania nowych przyjaciół – takimi słowami artystka zachęca najmłodszych do przygody ze sportem.

Z kolei Natalia Nykiel to młoda artystka, która na muzyczny rynek weszła naprawdę mocnym krokiem. Charakterystyczny wizerunek, intrygujące teksty oraz niebanalne kompozycje muzyczne sprawiają, że Natalia Nykiel to obecnie najgorętsze nazwisko na polskiej scenie muzycznej. Mimo nieregularnego trybu życia pamięta, aby dbać o kondycję. Regularnie pływa i jeździ na rowerze.

Na koniec imprezy wystąpi legendarny zespół Varius Manx & Kasia Stankiewicz. Razem zabiorą uczestników pikniku na wspólną muzyczną podróż po piosenkach, które przez wiele lat okupowały pierwsze miejsca wszystkich polskich list przebojów. Jak podkreśla Kasia, nie wyobraża sobie życia bez sportu: – Uwielbiam wszelkie aktywności, które angażują nie tylko ciało, ale także mózg, a ćwiczenia ze stepem są jednymi z moich ulubionych.

ORLEN Warsaw Games odbędzie się w sobotę się 22 kwietnia 2017 roku na terenach warszawskiej Agrykoli. Zapraszamy od godziny 11.00. Wstęp wolny. Szczegółowy program poniżej. Więcej informacji na www.orlenmarathon.pl

Program imprezy:

  • 11:00 Otwarcie ORLEN Warsaw Games
  • 13:00 Pokaz Slam Dunk Rafała Lipka Lipińskiego (StreetBall)
  • 14:00 Pokazowy trening Kadry Polski Ultimate (Frisbee)
  • 14:05 Koncert Mezo
  • 14:30 Otwarcie strefy lekkoatletycznej
  • 15:00 Koncert Sarsy
  • 16:00 Marszobieg BiegamBoLubię
  • 16:30 Fighty NoLimit Duel League (zawody CrossFit)
  • 17:00 Koncert Natalii Nykiel
  • 18:00 Koncert Varius Manx & Kasi Stankiewicz
  • 19:00 Zakończenie ORLEN Warsaw Games

mat. pras.


Celuje w UTMB, więc... nagrał teledysk [WIDEO]

$
0
0

Ma 49 lat. Od 12 lat regularnie trenuje i startuje. W tym roku chce pobiec 100-kilometrowe CCC. - Potem chcę pobiec jeszcze dalej… Celem jest UTMB - mówi Zbigniew Żuk, ultramaratończyk, który o swojej biegowej pasji postanowił opowiedzieć nutami.   

- Czasami w trakcie długiego biegu intelektualną konkluzją moich przeróżnych rozważań i setek myśli jakie generuje nasze ego, okazuje się być jakaś ostateczna, jasna, klarowna sentencja/myśl. Zawsze ją zapisuję w trakcie albo zaraz po biegu gdyż nie jest to częste doznanie i dlatego uznałem je za istotne. Sentencji  nie jest wiele w ciągu 12 lat uzbierałem ich chyba 16. Ostatnia brzmi; „z bieganiem jest jak z miłością albo kochasz albo nie kochasz a każde kłamstwo ma krótkie nogi”. Inne powiesiłem na stronie - opowiada biegacz, który w dorobku ma m.in. Ultramaraton Podkarpacki, Rykowisko, Beskidzką 160-tkę na Raty, Przejście Kotliny Jeleniogórskiej, a także maratony w Porto, Atenach, Barcelonie...
 
Z pierwszego wykształcenia jest muzykiem-pedagogiem. Z drugiego – Menedżerem/Coachem/Praktykiem biznesu i właścicielem firmy szkoleniowej. Gra też na gitarze.  

- Odkąd pamiętam pisałem teksty i muzykę. Gram na gitarze od 10 roku życia, śpiewam, aranżuję i nagrywam w domowym mini studio nagraniowym. Czasami komponuję dla innych ale rzadko. Ostatnio poza pracą zawodową (szkolenia, doradztwo, coaching) dużo piszę piosenek, w których wyrażam siebie i swój stosunek do Świata. Kilka z nich odważyłem się powiesić na prywatnej stronie internetowej - mówi Zbigniew Żuk. 

Jednym z efektów twórczej pracy naszego bohatera jest piosenka i teledysk „Biegaj głową”.
 
- Materiał powstał spontanicznie. Zainspirował mnie napis na asfalcie, chyba 40.-50 kilometr jakiegoś biegu ultra. Uczyniłem z niego myśl przewodnią w utworze, w którym dzielę się swoim uczuciem i miłością do biegania - mówi Żuk.

- Nie jest to moja pierwsza piosenka o bieganiu. Pierwsza powstała 2 lata wcześniej ale ma bardzo osobisty charakter i nieco inny wyraz muzyczny. Jest gotowa, nagrana i nosi roboczy tytuł „Samotność Biegacza” i co najważniejsze można przy niej biegać. Teledysk do niej będzie gotowy w październiku, jak wrócę z Chamonix i wszystko się dobrze ułoży… 
 
Teledysk do „Biegnij głową” jest swoistym podsumowaniem ostatnich lat kariery biegowej zawodnika. Ale też wstępem do nowego rozdziału.
 
- W ramach przygotowań do UTMB biegałem maratony w Europie w celach treningowych oraz dużo imprez Ultra w kraju. W ubiegłym roku w ciągu 11 miesięcy przebiegłem około 2 600 km. Podczas ostatnich kilku lat trochę nagrywałem jak biegam tu i ówdzie w celu uwiecznienia tych „zmagań-przygotowań” – coś na zasadzie ku pamięci… postanowiłem wykorzystać te różne fragmenty video i złożyć z tego teledysk, własnym sumptem z kolegą szwagrem, który dołączył do mnie ponad 2 lata temu i też biega. Nie trenujemy razem ale większe imprezy biegniemy często razem. On pomógł mi złożyć klip do piosenki... - opowiada Zbigniew Żuk.

Trzymamy kciuki za realizację planów! 

red.


Ambasador biegał po Alei Gwiazd w Hollywood [ZDJĘCIA]

$
0
0

W sobotę 8 kwietnia ulicami Los Angeles po raz szósty przebiegł Hollywood Half Marathon z towarzyszącymi biegami na 10 km i 5 km oraz biegiem dzieci. Tym razem stwierdziłem, że czas na trochę krótszą trasę w postaci 10 km, która również pozwalała na zobaczenie wszystkich głównych atrakcji na legendarnym Hollywood Blvd - pisze Michał Sułkowski, Ambasador Festiwalu Biegów.

Już sam start był spory wyzwaniem, bo bieg ruszał o 6 rano! Na miejscu byłem jakoś półtorej godziny wcześniej, by możliwie dobrze zapoznać się z organizacją zawodów. Okazało się, że wszystko było dobrze zaplanowano a wykonanie bardzo płynne. Podział stoisk numerami co tysiąc, z tym że na starcie odbierało się tylko numer startowy i chip. 

Przed biegiem odśpiewany został hymn USA. Start wspólny dla wszystkich trzech biegów. Pacerzy tylko dla półmaratonu, więc ustawiłem się za grupą na 1h40'. Ruszaliśmy falami, bardzo płynnie, więc teoretycznie nie powinno być żadnych zatorów. Ale...

To, co mnie zaskoczyło, to mimo wyznaczonych strefy czasowych i samego charakteru imprezy - biegu ulicznego, blisko 30 proc uczestników po prostu szła, już od samego startu. Często też zatrzymywała się bez ostrzeżenia, odwracała by zrobić selfie, co było dość niebezpieczne. Na szczęście amerykańskie ulice są wystarczająco szerokie.

Miasto znajduje się na wzgórzach, więc trasa właściwie przez cały czas pełna była podbiegów i zbiegów, na szczęście głównie łagodnych.

Gdy po 3. kilometrze ominęło się już większość spacerowiczów, biegło się naprawdę super. Od 6. kilometra złapałem się z jednym gościem, bo widzieliśmy, że biegniemy mniej więcej tym samym tempem. Pobiegliśmy razem już do końca. Na mecie czekały... Oscary i piękny medal, koszulka dla każdego finiszera i najbogatszy pakiet jaki widziałem, bo wyglądało to jak po zakupach w sklepie spożywczym!

Sam widok Alei Gwiazd, kin, teatrów, muzeów, wzgórz Hollywood i wszystkich gwiazd znanych ludzi przy wschodzie słońca, jest po prostu fantastyczny. Filmowy. Z racji na porę dnia, na trasie były garstka kibiców, natomiast ogromne ilości bezdomnych - cóż, taka specyfika tego miejsca.

Jeśli chodzi o samą organizację biegu, to była ona naprawdę świetna. Po starcie wspólnym bardzo czytelny podział na konkretne trasy. Ggdy dochodziło do rozdzielenia tras biegów, zawsze stały tu osoby z megafonem i dawały znać. Nie dało się pomylić trasy.

Sama impreza stosunkowo duża, bo półmaraton ukończyło 1776 osób, bieg na 10 km - 838 osób, a bieg na 5 km - 941 osób. W sumie 3555 osób na mecie. Ile było na starcie to nie wiem. Wiele osób było zdziwionych, że nie ma ich wyników, bo nie umieściło chipa przy butach, mimo że obsługa za każdym razem przypominała o tym. W każdym razie, w sumie sprzedano blisko 5000 pakietów startowych. 

Ja z wynikiem 46 minut znalazłem się na 31. miejscu na 838 sklasyfikowanych na mecie - zaskakująco wysoko. Nowa technologia też na mecie, bo sprawdzanie czasów możliwe było tylko na... tabletach.

Michał Sułkowski, Ambasador Festiwalu Biegów


Viewing all 13088 articles
Browse latest View live


<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>