Uczestnicy Gliwickiej Parkowej Prowokacji Biegowej są jak rodzina, to wiadome nie od dzisiaj. Nic więc dziwnego, że wspólnie świętują swoje urodziny i jubileusze. A dzisiaj było co świętować! Aż dwóch uczestników obchodziło rocznicę urodzin a sama Prowokacja doczekała się jubileuszu – stuknęła jej czterdziestka. Z tej okazji przed startem odśpiewano Sto lat a na mecie na wszystkich czekały babeczki. Taka… prowokacja. Bo podobno w imprezie chodziło o spalanie kalorii…
Swoje urodziny obchodził dzisiaj biegacz związany z Prowokacją od samego początku, czynnie wspierający jej organizację, Jacek Adamowski. Nie tylko świętował w dniu Prowokacji, ale jemu także, podobnie jak imprezie, stuknęła czterdziestka. - Jakie to uczucie, gdy dogania mnie Prowokacja? Hmm… no, rewelacyjne! – śmiał się na mecie biegu, który pokonał wraz z córką. – Cieszę, się, że to już jej czterdziesta odsłona i życzę co najmniej kolejnych czterdziestu. Niesamowite jest to, ilu przyjaciół poznałem przez te czterdzieści miesięcy (opuściłem raptem trzy), właśnie dzięki Prowokacji. Przyjemnie było dziś widzieć te wszystkie znajome twarze i usłyszeć z ich ust urodzinowe Sto Lat! Dziękuję wszystkim!
Babeczki z flagą Prowokacji i symboliczną 40 były zaskoczeniem. Jeszcze większym okazała się pogoda. Przez 39 miesięcy Prowokacji udawało się uniknąć deszczu, ale tym razem nikt nie wróżył jej dobrze… Lejący niemal nieprzerwanie od ponad tygodnia deszcz, przeplatany śniegiem, sprawił, że nawet najwytrwalsi zaczynali się łamać.
Tymczasem po deszczowej nocy, rano nad Gliwicami pokazało się słońce. Na uczestników Prowokacji nie spadła nawet jedna kropla deszczu. Zdumieni pytali organizatorów, jak to możliwe i z kim załatwiają co miesiąc pogodę. Padły, sugestie, by ważne imprezy planować zawsze w dniu Prowokacji, czyli z gwarancją dobrej pogody. Jeden z zawodników rozważał podsunięcie córce „prowokacyjnego” terminu na datę ślubu… Przyznał jednak ze śmiechem, że miałby wtedy poważny dylemat, którą z imprez wybrać.
– Nie wiem, jak organizatorzy to robią. Wszystkie imprezy plenerowe będziemy planować w dniu prowokacji – deklarowała Magdalena Kasperek. – Dziś były idealne warunki do biegania i bicia rekordów. Jestem tego przykładem, pierwsza dwunastka za mną i nowy rekord na 5 km. Nawet nie przeszkadzało błoto na trasie. Atmosfera jak zwykle cudowna, przepyszna herbata na mecie, babeczki też robiły furorę. No i wreszcie długo wyczekiwane ognisko i kiełbaski. Po prostu nie chciało się wracać do domu. Wymarzona 40-stka!
40 odcinków za nami a kto wie, ile jeszcze Prowokacji przed nami. Jedno jest pewne: najbliższa już 27 maja.
KM