Quantcast
Channel: Świat Biega
Viewing all 13088 articles
Browse latest View live

Biegacze w Warszawie upamiętnili legendarnego "Kusego"

$
0
0

We wtorek na terenie warszawskiej Akademii Wychowania Fizycznego biegacze upamiętnili złotego medalistę IO z 1932 roku na 10 000 metrów. Wszystko w ramach 2. Nocnego Biegu Sztafetowego Janusza Kusocińskiego. Impreza odbyła się w 76. rocznicę śmierci legendarnego "Kusego".

Zawody w porównaniu do ubiegłorocznej edycji uległy sporej zmianie. Debiut przypominał  bardziej rodzinny piknik, niż walkę o wygraną. Uczestnicy biegali po żużlowej bieżni znajdującej się wokół boiska do rugby. Do wyboru mieli pokonanie jednej pętli liczącej 500 m, lub 10 rund czyli 5000 m.

Tym razem wprowadzono więcej sportowej rywalizacji, którą zawsze zapewniają zmagania drużyn. Trasa wyznaczona została na terenie kampusu AWF. Start, meta oraz strefa zmian znajdowały się „na rondzie” przed wejściem głównym. Jedno okrążenie liczyło 2,5 km. Drużyny składały się z czterech osób. Łącznie w rywalizacji wzięło 65 zespołów. Jak sama nazwa imprezy wskazuje zawody odbyły się wieczorem. Zawodnicy wystartowali symbolicznie o godzinie 21.06, co nawiązywał do dnia śmierci Janusza Kusocińskiego.

Pogoda dopisała biegaczom. Panował miły, ciepły wieczór. Przed startem w zakulisowych rozmowach przewijał się jeszcze temat wygranego meczu z Polski z Ukrainą na Euro 2016. Dodajmy, że organizatorzy biegu dali uczestnikom możliwość wspólnego obejrzenia spotkania. Biegacze z dłuższym stażem z sentymentem wspominali czas, gdy na terenie AWF rozgrywany był Bieg Powstania Warszawskiego.      

Ostatecznie wśród mężczyzn rywalizację zwyciężyła drużyna UKS Kusy w składzie Maciej Żukiewicz, Patryk Sołtys, Patryk Aid, oraz Rafał Kowalczyk, która uzyskała czas 37:25. Wśród pań najlepsza była ekipa Mamy Ruszamy 2 w składzie Ilona Brusiło, Maria Wolińska, Marta Idzikowska-Śledź, Natalia Ligenza z wynikiem 43:55. Najlepszą drużyną mieszaną zostało Funbikerun.pl z rezultatem 39:55. Zawodnikiem który najszybciej pokonał jedno okrążenie był Jakub Nowak z wynikiem 8:02, który biegł w drużynie Zawsze z Pomocą z Januszem Bukowskim, Mateuszem Jasińskim oraz Piotrem Mądrachem. 

Jesteśmy absolwentami Szkoły Mistrzostwa Sportowego im. Janusza Kusocińskiego. Biegaliśmy w sztafecie 4 x 400 metrów. Teraz przerzuciliśmy się na biegi ultra, ale nie mogło nas tu zabraknąć. Było krótko, ale intensywnie. Trochę jesteśmy odzwyczajeni od takich szybkości. Od zawsze Janusz Kusociński był naszym sportowym wzorem. Sam pochodzę z miejscowości, która graniczy z Ołtarzewem, gdzie się urodził się Kusociński. Teraz pomagam przy organizacji Półmaratonu im. Janusza Kusocińskiego. Co roku biegamy też do Palmir w Dzień Wszystkich Świętych, żeby oddać cześć mistrzowi. Można więc powiedzieć, że całe życie jakoś związany jestem z osobą Janusza Kusocińskiego. Mam nadzieję, że co roku ten bieg będzie się odbywał. To super inicjatywa. - powiedział Maciej Żukiewicz, kapitan zwycięskiej drużyny. 

Zdaniem organizatorów biegacze potrzebują takich wzorów jak Janusz Kusociński. Dlatego impreza w kolejnych latach nie tylko odbędzie się, ale i powinna się rozwijać. 

- Organizując ten bieg chcieliśmy zrobić coś innego, co nie nie jest dostępne w każdy weekend. Myślę, że to się nam udało. Formuła nocna stworzyła wspaniały klimat. Frekwencja dopisała, a może nawet byłaby lepsza gdyby nie mecz naszych piłkarzy na mistrzostwach Europy. Jednak trzysta osób, jak na pierwszy raz w tej formule, to dobry wynik. Mam nadzieję, że za rok wystartuje jeszcze więcej biegaczy. Pytanie też czy bieg robić tylko raz w roku? Musimy się nad tym zastanowić - powiedział  prof. nzw.dr hab. Andrzej Mastalerz, rektor warszawskiego AWF 

- Chcemy pamiętać o Januszu Kusocińskim. Był on naszym absolwentem, tu trenował i tu odnosił sukcesy. Widać, że są problemy w lekkiej atletyce. Warto odbudowa tradycję tego sportu i dbać o jego wizerunek. Legenda Janusza Kusocińskiego jest dobrym przykładem i wzorem. Taką imprezą możemy budować zainteresowanie dyscypliną, a to się może przerodzić  w  przekazywanie wzorców młodszym pokoleniom. Sport przeżywa teraz kryzys przez ostatnie zawirowania. O „królową sportu” trzeba walczyć. 

Janusz Kusociński był najwybitniejszym Polskim lekkoatletą okresu międzywojennego. Wywalczył złoty medal Igrzysk Olimpijskich w biegu na 10 000 metrów w 1932 roku z czasem (30:11 – red). Tego samego roku pobił rekord świata w biegu na 3000 m z wynikiem 8:18,8, oraz w biegu na 4 mile czasem 19:02,6. Zdobył też srebrny medal mistrzostw Europy, w biegu na 5000 m w 1934 roku z rezultatem 14.41.2. Z powodu kontuzji nie mógł wystartować na Igrzyskach w Berlinie w 1936 roku. Karierę i przygotowania do Igrzysk w Helsinkach przerwała II wojna światowa. Był uczestnikiem kampanii wrześniowej 1939. 28 marca 1940 roku został aresztowany przez gestapo. Mistrz olimpijski został rozstrzelany w masowej egzekucji w Palmirach 21 czerwca 1940 roku.  

RZ


Agnieszka Chwałek. Góry: jest w nich wszystko co kocham

$
0
0

Nigdy nie jesteś pogromcą góry. Góry nie mogą być pokonane – pokonujesz twoje własne nadzieje, obawy, słabości. Jim Whittaker

Wisła to malownicza miejscowość usytuowana w sercu Beskidu Śląskiego, to tu początek bierze królowa polskich rzek. I to tu została właśnie został zorganizowany II Wiślański Półmaraton oraz II Wiślańska Dziesiątka. Biegacze nie tylko zmagali się z trudną trasą (organizatorzy pozwolili, abyśmy sami na około 5km wybrali dystans jaki chcemy pokonać oceniając swoją predyspozycje na dany dzień) ale również z żarem, który lał się z nieba. Pogoda nas nie rozpieszczała.

Relacja Agnieszki Chwałek, Ambasadorki Festiwalu Biegowego w Krynicy

19 czerwiec - start godz. 11 .. ruszyliśmy wszyscy zwarci i gotowi na męki i walkę z samym sobą. Osobiście sama tuż przed startem wybrałam dystans - 10km. O półmaratonie nie było mowy. Nie przy takiej pogodzie. W sumie nawet nie wiedziałam czy uda mi się pokonać trasę dziesięciokilometrową. Nogi zmęczone po połówce górskiej z zeszłego tygodnia plus wirus trzymający mnie od soboty.. Do tego biegłam Półmaraton Wiślański na pierwszej edycji - nie chciałam po raz kolejny tak bardzo cierpieć.. Bolało, bolało, oj bardzo bolało.!

Pierwsze 5km prowadziły asfaltem pod górę. Wiedziałam, że będzie tam rozwidlenie - część zawodników pobiegnie dalej wybierając trasę dłuższą, a część z nas zawróci. Czekałam na ten moment. Prawie 5 km zbiegu. Coś co lubię najbardziej. Wiatr i torpeda w nogach. Samopoczucie o dziwo jeszcze lepsze, ale nie chciałam przesadzać.. Powoli zaczęłam. Tak - wiedziałam, że jestem w miarę na dobrej pozycji. Teraz tylko trzeba trzymać tempo i nie dać się wyprzedzić. 

7 .. 8 .. 9km.. jeszcze tylko chwilka i do mety. Nikogo nie widzę przed ani za sobą. Z lasku wybiegamy  na główną drogę.. kilkaset metrów, wały Wiślane - tam spotkałam znajomego.. uśmiech do zdjęcia i ostatnie 300 metrów do mety. Słyszę swoje nazwisko wyczytywane przez spikera, gratulacje i medal na szyi już zawisł. Jest mój.

A na mecie? Woda, pyszny arbuz, pomarańcze, rodzynki, bakalie i pasta party. Organizatorzy się postarali jeżeli chodzi o bufet - również na trasie były owoce, izotoniki i gąbki z wodą, aby można było się schłodzić. I nie tylko.

Trasa świetnie oznaczona. Chyba nigdzie nie widziałam lepszego oznaczania. Krioterapia? Każdy wcześniej zgłoszony mógł skorzystać z tego dobrodziejstwa. Ja jednak i jak większość biegaczy wybraliśmy zimną kąpiel w Wiśle. Doskonała regeneracja i ulga dla nóg.

Wysiłek nie poszedł na marne. Każdy z nas mógł dostać dyplom z wygenerowanym miejscem i czasem. Patrzę.. i własnym oczom nie wierzę 1 miejsce w K20 oraz 5 OPEN kobiet. Radość ogromna, gdyż był to dopiero drugi mocny start w tym roku po powrocie po kontuzji i pierwszy rok w nowej już kategorii K20. 

Góry - jest w nich wszystko co kocham. Wiatr w żagle... w nogi i do następnych górskich startów!

Agnieszka Chwałek, Ambasadorka Festiwalu Biegowego w Krynicy

 

Nieoczekiwana zmiana miejsc podczas zawodów w Rymanowie Zdroju

$
0
0

Wysyp imprez biegowych w ostatni weekend skłonił mnie do podjęcia trudnego wyboru. Ostatecznie  lokalny bieg w Dębicy przegrał z perspektywą biegania po nieznanych górkach, a konkretnie rymanowskich okolicach.

Relacjonuje Dionizy Szczudło, Ambasador Festiwalu Biegowego w Krynicy

Punktualnie o godz. 8:00 ruszyliśmy w trójkę ja, Damian i Marcin w kierunku Rymanowa Zdroju.

Było nas trzech i tyleż samo pomysłów na sobotnie przedpołudnie. Damian miał startować w biegu.  Ja miałem zamiar pobiegania na luzie po trasie, ponieważ nie udało mi się załapać na listę startową. Marcin natomiast  postanowił pomóc przy biegu jako wolontariusz. Jednym słowem dobrane trio: zawodnik, obserwator i wolontariusz 

Dojechaliśmy dosyć późno. Na szczęście zarówno biuro zawodów jak i parkingi były w bliskim sąsiedztwie, w samym centrum Rymanowa. Szybkie przebraliśmy się, załatwiliśmy formalności i już staliśmy w grupie podekscytowanych zawodników czekając na start.

Na miejscu spotkaliśmy mnóstwo znajomych, cieszyła wyśmienita pogoda, ciekawiła zupełnie nie znana nam trasa.  Do tej chwili wszystko szło mniej więcej zgodnie z planem.

Tymczasem na 5 minut przed startem następuję nieoczekiwany zwrot akcji zainicjowany przez Gniewka. Kilka słów z  kierownikiem biegu i okazuje się że został jeden nie odebrany chip, który ląduje w moich rękach.  Podpisuję co trzeba,  przypinam chipa oraz numer. Emocje szybują do nieba i podświadomie włączą się „race mode”.

- Trasa zagadka, ale forma i samopoczucie dobre, więc będzie można powalczyć - pomyślałem. W końcu z głośników pada „Start” i to był koniec zastanawiania się nad strategią. Lecimy.

Rundka honorowa dokoła parku, ostry skręt na leśną ścieżkę w prawo i od razu strome podejście. Miało być wspólne bieganie z Dasiem ale numer na klacie zmienił wszystko. Krótkie męskie pożegnanie na podejściu i zaczynam powoli przeć do przodu. Trasa świetnie oznakowana taśmami i strzałkami w kluczowych momentach pozwalała skupić się na walce z samym sobą i terenem.

Pełna  była tego po co przyjeżdża się w góry, stromych mocnych podbiegów, technicznych zbiegów oraz pięknych widoków rozciągających się z górskich polan.

Starałem się utrzymywać swoje tempo i nadrabiać na zbiegach. Pomału doganiam kolejnych zawodników.  Na jednej z polan spotykam mocno zdziwionego Marcina, który spisuje numery przebiegających zawodników, nic nie wiedział że oficjalnie wystartowałem w biegu. Jego mina bezcenna...  

Jakiś czas później dostaję informację od wolontariusza o swojej aktualnej pozycji w stawce. To powoduje, że odpalają kolejne pokłady motywacji, by się spocić, 20 pozycja daje szanse powalczyć o dobre miejsce.  

Doganiam Waldka który biega po trasie niemal codziennie, kilka kilometrów dalej doganiam Gniewka z którym już razem lecimy  do mety. Ostatni mocny zbieg i wybiegamy na ostatnią prostą przed metą.  Trasa dała nam ostro popalić garmin pokazuje 20 km i blisko 1100 metrów przewyższenia. Wszystko jasne. Ostatecznie zajmuję 13 miejsce dla mnie wyjątkowo szczęśliwe. 

Odpoczywamy w parku zdrojowym zajadając się pysznym warzywnym ratatouile i bigosem. W towarzystwie organizatorów i przyjaciół z biegowych tras na świeżo omawiamy wrażenia z biegu, wszyscy jeszcze pełni świeżych emocji i endorfin. 

Klub Finisz Rymanów  włożył w przygotowanie biegu to, co gwarantuje sukces każdej imprezy, czyli serce! Podejście do organizacji według reguły zróbmy to tak jak gdybyśmy robili to dla siebie, musi zaowocować mnóstwem pozytywny reakcji  i zadowoleniem zawodników na mecie. Kolejna edycja Zamczyska Trail już ma swoje miejsce w moim kalendarzu biegowym, pomimo że nie ma jeszcze oficjalnej daty zawodów.   

Genialna i niezwykle wymagająca trasa, świetna koleżeńska atmosfera, urokliwy Rymanów Zdrój i pyszne jedzonko na mecie. Lubisz biegi górskie?  Jeśli odpowiedź brzmi TAK zapamiętaj tą nazwę i wypatruj rozpoczęcia zapisów. 

Dionizy Szczudło, Ambasador Festiwalu Biegowego w Krynicy

 

Górski Półmaraton Wiślański alternatywą dla nudnych i zatłoczonych biegów ulicznych

$
0
0

II Górski Półmaraton Wiślański i Wiślańska "10" to biegi młode, ale na pewno przebojowe i bez respektu dla innych. Skoro mamy się czym chwalić i nie boimy się konkurencji, to po prostu robimy dobry bieg! - taka dewiza zdaje się przyświecać organizatorom tej biegowej serii.

W wiślańskich zawodach można było zebrać kolejne punkty do klasyfikacji serii Runner's World Super Bieg i Dare2B Ligi Biegów Górskich. Oba dystanse (10 i 21 km) wystartowały razem o godz. 11:00, a sygnał do startu dał burmistrz Tomasz Bujok.

Do skrzyżowania na 5 km zawodniczki i zawodnicy mieli czas na wybór dystansu - potem półmaraton biegł w jedną stronę, a "dycha" w drugą. Potem więc można było albo żałować albo cieszyć się z podjętej decyzji.

Krótszy dystans był oczywiście nieco łatwiejszy, choć zaznaczyć należy, że pierwsza połowa do ciągły podbieg, druga zbieg, a ciągłe zmiany nawierzchni zadania biegaczom nie ułatwiały.

Półmaraton to już naprawdę było wyzwanie i wiślańska trasa śmiało może pretendować do najtrudniejszych w sezonie. Żeby choć trochę ułatwić uczestnikom zadanie, organizatorzy zwiększyli ilość punktów z wodą Do tego oczywiście dochodziły ustalone miejsca bufetów z izotonikiem i owocami.

- Co wyście zrobili ?! - to komentarz jednego z zawodników z pierwszej dziesiątki półmaratonu, który leżąc na ziemi tuż za metą dzielił się wrażeniami z trasy.

Na mecie - na szyję medal, a do ręki butelka wody. Zaraz za metą czekał bufet - meta: woda, napój izotoniczny, arbuzy, banany i pomarańcze, a obok pasta party. Potem, jeśli ktoś chciał, mógł bezpłatnie skorzystać z zabiegu krioterapii na stoisku Hotelu Podium i centrum badań wydolnościowych Diagnostix z Wisły.

Tuż przed 14:00 wszyscy byli już na mecie i nadszedł czas na dekorację, choć najpierw odbyły się na scenie oświadczyny. Przyszła Panna Młoda biegła w niedzielę na 10 km, a Pan Młody pokonał półmaraton ;-).

"Dychę" bezapelacyjnie wygrał Jakub Kałużny, notujący w tym sezonie znakomite wyniki w biegach górskich. Drugie miejsce dla Pawła Słowioka, a trzecie dla Sławomira Kukuły. Najlepsza kobieta to Natalia Brożek - Woźniczka (w pierwszej 10 OPEN!), na drugim miejscu Magdalena Kobielusz, na trzecim Justyna Wandzel.

Półmaraton wygrał w świetnym stylu Jakub Glajcar z Wisły przed Mariuszem Piekarzem i Łukaszem Szczygłem. Rywalizację kobiet wygrała Iwona Januszyk przed Katarzyną Kanclerz - Januszewską i Małgorzatą Wichą.

Kolejna edycja RWSB za nami i chyba warto było do Wisły przyjechać.

Znów na zawodników czekała szybka sprawna obsługa, świetna, dobrze zabezpieczona trasa, odpowiednia oprawa zawodów, medale, puchary, koszulki, nagrody, pakiety startowe, w których znów było coś fajnego. Kameralna, górska, trochę przygodowa (to przecież góry!) impreza. Czy nie o taką alternatywę dla nudnych i zatłoczonych ulicznych biegów nam chodzi?

Inf. prasowa

Mt. Esja Ultra. Trudny, nieznany i z Polakami na mecie

$
0
0

Polacy przekroczyli metę Mt. Esja Ultra, popularnego na Islandii biegu, o którym w naszym kraju nie słychać zbyt często. Bieg ma opinię najtrudniejszego na wyspie. Odbywa się 20km od Reykjaviku w rejonie wzniesień wulkanicznych. Jego uczestnicy muszą być dobrze przygotowani do zmagać z górską, bardzo techniczną trasą na dystansie 77km i 6600m przewyższeń. Do wyboru są również krótsze dystanse. Bieg odbywa się bowiem po 7-kilometrowej pętli. Wśród zawodników, którzy zmagali się z górą Elsja 11 razy, nie było Polaków, ale świetnie sobie poradzili w pozostałych biegach.

11 miejsce w biegu 14-kilometrowym zajął Dariusz Hubicki, który metę przekroczył z czasem 01:55:18. Dwa miejsca dalej z czasem 2:00:43 uplasował się Robert Chrościelewski. Zwycięzca biegu 14-kilometrowego uzyskał czas 01:22:40, co daje wyobrażenie o ukształtowaniu terenu, w jakim odbywa się Mt. Esja Ulta.

Jeszcze lepsze miejsca Polacy zajęli w biegu na dystansie 42km o 3400m przewyższeń. Wiesław Piotr Nieradko z czasem 07:18:26 był piąty. Natomiast Wojciech Jurasz z wynikiem          07:47:24 zajął szóste miejsce. Zwycięzcą został Thorbergur Ingi Jónsson, który ma za sobą karierę zawodnika lekkoatletycznego na bieżni i w hali. Uzyskał wynik 04:48:36.

Bieg 77-km ukończyły tylko 4 osoby. Jako pierwszy zrobił to Ágúst Kvaran, na co dzień profesor na wydziale inżynierii i nauk przyrodniczych. Co ciekawe, bieg nie cieszy się popularnością pań. W tym roku najdłuższy dystans ukończyła tylko jedna kobieta. Kanadyjka Alison Ytsma okazała się drugą kobietą w historii imprezy, która stanęła na mecie 77-kilometrowego biegu. Pierwsza była przed rokiem miejscowa zawodniczka Halldóra Gyða Matthíasdóttir Proppé.

Wyniki

IB

Inne narzędzia, ta sama droga. Spotkanie z Dymusem i Zaniewskim

$
0
0

W łódzkim sklepie biegowo-triathlonowym „Trucht” wieczorem we wtorek 21 czerwca spotkali się z publicznością Krzysztof Zaniewski, autor filmu „Dymus. Dokument” oraz sam bohater filmu, Piotr Dymus. Panowie przedstawili się zgodnie ze swoimi specjalnościami: Krzysztof przez krótki materiał filmowy, a Piotr – poprzez slajdy. Następnie pokazali zgromadzonym słynny już wspomniany film.

„Trucht” jest znany ze sportowych spotkań tematycznych. Na koniec roku organizuje podsumowania z konkursem na najciekawszy pokaz slajdów, zaprasza gości do wygłoszenia prezentacji biegowych i triathlonowych, a za tydzień gościć będzie znanego łódzkiego himalaistę Piotra Pustelnika.

Film „Dymus. Dokument” jest autorskim projektem Krzysztofa, który postanowił pokazać Piotra przy pracy. Ten ostatni do niedawna znany był wielu biegaczom, szczególnie górskim, głównie z wykonywanych przez siebie wspaniałych zdjęć. Sam był praktycznie nierozpoznawalny – człowiek schowany za aparatem, można by powiedzieć. Autor filmu wydobył go zza aparatu – można odnieść jednak wrażenie, że nie było to zadaniem łatwym. Choć film jest o Piotrze, nasz bohater nie gwiazdorzy. Wręcz można powiedzieć, że nie on wypełnia ekran, tylko efekty jego pracy i otaczająca przyroda. Piotr Dymus najlepiej się czuje w cieniu. Sam przyznał, że związana z filmem rozpoznawalność wśród uczestników biegów psuje mu nieraz pewne sytuacje zdjęciowe.

Sam film pokazuje pracę Piotra podczas Biegu Ultra Granią Tatr w sierpniu 2015 roku. Obaj bohaterowie wieczoru stwierdzili, że w fotografowaniu i filmowaniu napieraczy bardzo pomocne jest ich sportowe doświadczenie. Krzysztof jest czynnym ultrabiegaczem, a Piotr uprawiał w życiu wiele dyscyplin sportu, jednak najważniejsze były dla niego rajdy przygodowe. Dzięki temu radzą sobie z wysiłkiem wytrzymałościowym i czytaniem mapy, wiedząc jak wybrać najlepsze miejscówki i rozplanować logistykę dotarcia do nich.

Piotr wspomniał pracę przy rajdzie przygodowym w Turcji, w którym na dystansie 400 km rywalizowało sześć czteroosobowych drużyn. Łatwo sobie wyobrazić, jak się rozciągnęły na tym dystansie. Godzinę przed startem, tak jak zawodnikom, dano mu do obejrzenia i sfotografowania pamiętającą lata 80-te mapę. Bez przeszłości w branży by sobie nie poradził...

Wysiłek psychofizyczny w pracy przy takim np. BUGT „z drugiej strony lustra”, jak obaj przyznali, jest porównywalny z dniem napierania. Tworzenie filmu było ich pierwszym wspólnym przedsięwzięciem. Niedawno spotkali się ponownie, każdy wykonując swoją robotę, na ultramaratonie 6xBabia.

Choć Piotra Dymusa nie kusi raczej powrót do ścigania, oprócz uganiania się za górskimi biegaczami z aparatem w ręku dalej uprawia sport rekreacyjnie – m.in. ćwiczy crossfit i uwielbia rowerowe przejażdżki. Podobno zdarza mu się nawet nie zabierać na nie aparatu fotograficznego...

Piotr i Krzysztof uczynili z pasji swoją pracę. Wiadomo, że wykonują również nie dające takiego adrenalinowego kopa, lecz zapewniające utrzymanie projekty studyjne, sesje itp. Jednak wciąż najbardziej ich kręci przebywanie w oku cyklonu, w środku sportowych wydarzeń. Jak podsumował Krzysztof, choć używają innych narzędzi, podążają tą samą drogą, co ich uczestnicy.

Kamil Weinberg

Ostatnie dni zapisów do biegu Limanowa Forrest

$
0
0

Jeszcze tylko do 28 czerwca trwają zgłoszenia do 8. edycji biegu Limanowa Forrest. Limit uczestników został zmniejszony do 300 osób.  Zawody są doskonałym przetarciem przed  o wiele bardziej wymagającym Półmaratonem Limanowa Forrest

Jak do tej pory chęć udziału w Limanowa Forrest wyraziło wyraziło blisko 200 biegaczy. Początkowo pula uczestników wynosiła 400 osób, jednak ostatecznie została zmniejszona o sto pakietów. Ubiegłoroczną edycję ukończyło 349 uczestników. Zwyciężył Ukrainiec Pavlo Veretski z wynikiem 27:39. Tuż za nim był Adam Czerwiński. Wśród pań najlepsza okazała się Danuta Woszczek z czasem 33:51 

Limit został zmniejszony ze względów organizacyjnych. Z roku na rok w naszym klubie  aktywnie działa coraz mniej osób. Chcąc zapewnić odpowiedni poziom imprezie uznaliśmy, że własnymi siłami jesteśmy w stanie zorganizować bieg dla trzysta osób. Dodatkowo trasa nie pozwala na uczestnictwo dużej liczbie biegaczy. Zaczyna robić się tłum. Chcemy też, żeby impreza miała kameralny charakter. Oczywiście jak się zgłosi 320 osób, to nie zamkniemy listy startowej przed 20 biegaczami. Jak do tej pory zarejestrowało się blisko 200 uczestników. Konkurencja w biegach górskich jest spora. Zdajemy sobie sprawę, że nie każdy chce w to samo miejsce przyjeżdżać po raz ósmy. - mówi Dariusz Bielak, współorganizator Limanowa Forrest.   

Zawody rozgrywane są na dystansie ok. 7 km. Bieg ma charakter anglosaski. Trasa prowadzi po szlakach turystycznych, drogach leśnych i polnych. Na "Miejskiej Górze" (716 m. n.p.m.), znajdować się będzie „Premia Górska”. Nagrodę otrzyma zawodnik i zawodniczka, którzy najszybciej wbiegną na najwyższy punkt trasy. Łączna różnica wysokości wynosi 300 metrów. 

- W tym roku uczestnicy spodziewać się mogą mniej dróg asfaltowych. Nie jest to spowodowane jednak przez zmianę trasy, tylko trwające prace remontowe. W efekcie część asfaltu została zerwana i jeszcze nie jeszcze położono nowej warstwy. Co do samego profilu trasy to według wielu opinii największym problemem wcale nie jest podbieg, tylko zbieg który ma taki sam stopień nachylenia. Trzeba mieć więc sporo siły, żeby nie wyczerpać się na podbiegu, bo później zabraknie sił przy biegnięciu w dół.  Zbiegając warto też uważać na kamieniste podłoże. Potrzeba tu trochę odwagi, ale też i siły. - dodaje nasz rozmówca.   
   
8. Limanowa Forrest odbędzie się w niedzielę 3 lipca. Start nastąpi o godzinie 12. Dziesięć minut później na trasę wyruszą uczestnicy marszu nordic walking. Biuro zawodów znajdować będzie się w Zespole Szkół Samorządowych przy ul .Marii Konopnickiej 4. Biuro czynne będzie od godziny 8. W ramach imprezy odbędą się też Mistrzostwa Służb Mundurowych w biegu górskim.  

Podczas imprezy odbędzie się zbiórka pieniędzy na rzecz Stowarzyszenia Osób Niepełnosprawnych „Przystań”  im. Jana Pawła II w Tymbarku. 

RZ

Bieg przez Amerykę zakończony przed czasem. Rekordu nie będzie

$
0
0

Gdy ostatni raz pisaliśmy o Robie Youngu, Brytyjczyk miał za sobą 3000 km i problem z oskarżeniami o oszustwo. Zarzuty pojawiły się ze strony biegacza, który nie zdołał znaleźć ultramaratończyka w spodziewanym miejscu i przyłączyć się do niego na kilka wspólnych kilometrów. 

Przez kolejne dni po tym oskarżeniu, Rob Young pokazał publicznie wszystkie możliwe dowody na swój bieg. Swoje śledztwo przeprowadziły ekipy telewizyjne nagrywające materiały z bicia rekordu na trasie przez Amerykę. Prywatne śledztwo przeprowadził również dyrektor Barkley Marathons, który osobiście odwiedził sporne miejsca i przepytywał naocznych świadków. Wyniki tych działań oczyściły Brytyjczyka z zarzutów i wydawało się, że może już spokojnie kontynuować zmagania z trasą i walczyć z czasem Franka Giannino. Rekord 46 dni, 8 godzin i 36 min. został ustanowiony na początku lat 80. i na razie nikomu nie udało się zbliżyć do tego rezultatu.

Po tym, jak w wyniku licznych kontuzji Adam Kimble ukończył trasę z opóźnieniem ponad 20 dni, wydawało się, że Rob Young poradzi sobie z rekordem, zwłaszcza,że zapowiadał pojawienie się w Nowym Jorku po  40 dniach.

Niestety po 35 dniach biegu stało się jasne, że rekordu nie będzie. Young poczuł ból w prawej stopie, który uniemożliwił mu chodzenie. Jednak to nie złamanie palca, a infekcja ostatecznie przekreśliła szanse na kontynuowanie biegu. Brytyjczyk miał nadzieję, że po przerwie i intensywnej kuracji antybiotykami, będzie mógł biec dalej, nawet bez rekordu.

Jego bieg oprócz sportowego, miał również wymiar charytatywny. Young zbierał fundusze dla organizacji charytatywnych. Jednak w poniedziałek okazało się, że przyjmowanie antybiotyków musi potrwać nieco dłużej i projekt trzeba ostatecznie zakończyć. Tak więc rekord Franka Giannino będzie musiał zaczekać na kolejnego biegacza.

IB

Fot. https://www.facebook.com/marathonmanuk

 


Mikkelsen nie ukończył Zugspitz Ultratrail. Na przeszkodzie stanęło zdrowie, pogoda i ... zbliżający się 73. Rajd Polski

$
0
0

Choć nie ukończył zawodów i tak jest wielki. Drugi Wicemistrz Świata i dwukrotny Mistrz Europy w rajdach samochodowych Norweg Andreas  po pokonaniu 82 km morderczej trasy Zugspitz Ultratrail zdecydował się przerwać bieg. Wraz ze swym pilotem Andersem Jaegerem podjął taką decyzję ze względu na pogarszające się warunki atmosferyczne i dolegliwości zdrowotne.

Andreas Mikkelsen nie jest nowicjuszem jeśli chodzi o biegi ultra. W zeszłym roku m.in. wraz z kolegą z zespołu Volkswagena Andersem Bidne z powodzeniem wystartował na pograniczu niemiecko-austriackim w GoreTex Transalpine Race.

Tym razem wyzwaniem była ponad stukilometrowa trasa w Alpach na pograniczu austriacko-niemieckim. Nasi zachodni sąsiedzi uważają Zugspitz Ultratrail za swój najtrudniejszy bieg. Trudnością dla startujących jest nie tylko dystans, wzniesienia, podbiegi i zbiegi, ale również 24-godzinny limit czasu, w którym należy ukończyć rywalizację.

Kiedy Mikkelsen kończył 82 km wydawało się, że ma duże szansę osiągnąć sukces. 80 proc. trasy pokonał w ciągu 15 godzin. Niestety w tym momencie pojawiły się problemy.

Po pierwsze pogorszyły się warunki atmosferyczne na Zugspitze, najwyższym szczycie Niemiec (2968 m.n.p.m.). - Kiedy ponownie trafiliśmy na złą pogodę na 82 km zdecydowaliśmy się zatrzymać - powiedział Mikkelsen.  - Kolana i kostki powiedziały nam, że dobrze byłoby odpocząć, a ulewny deszcz spowodował, że ta decyzja była łatwa do wykonania.

Kierowca zdawał sobie sprawę, że nie może za bardzo ryzykować, wszak już pod koniec przyszłego tygodnia rozpocznie się  73. Rajd Polski, w którym Andreas Mikkelsen będzie jednym z faworytów.

- Jestem dumny z tego co osiągnąłem w tych warunkach pogodowych. Krajobraz był niesamowity, a pierwsze kilka kilometrów były wyjątkowe, gdy biegliśmy razem z faworytami zawodów.

Źródło: http://www.wrc.com

Fot: https://www.facebook.com/andreasmikkelsenrally

MGEL

 

Na warszawskim Ursynowie sprawdzono kto dobrze biega i ma Szybki Mózg

$
0
0

Zanim miłośnicy biegania z mapą i kompasem udadzą się na zasłużone urlopy, w środowy wieczór mogli ostatni raz przed wakacjami wystartować w cyklu Szybki Mózg. Trzeci etap zmagań rozegrano na warszawskim Ursynowie.

Tradycyjnie uczestnicy imprezy mieli do wyboru cztery dystanse. Na początkujących  czekała trasa o długości 1,4 km i zawierająca 9 punktów kontrolnych. Natomiast  dla profesjonalistów przygotowano mapę liczącą 5,4 km, na której rozmieszczono 30 punktów.  Zawody rozgrywane były w okolicach stacji metra Stokłosy. W większości biegacze mieli do czynienia z typową dla Ursynowa blokową zabudową. Wśród osiedlowych uliczek, biegacze wyposażeni w mapy, szukali właściwej drogi łączącej kolejne punkty.

Pogoda nie rozpieszczała uczestników. Chociaż w chwili rozgrywania zawodów, tuż po 19, temperatura spadła do 25 stopni, to biegacze nie odczuli dużej ulgi. Upał panujący przez cały dzień wystarczająco dał się we znaki. Mimo trudnych warunków każdy chciał dobrze zakończyć półmetek zmagań w ramach warszawskiego cyklu. Uczestnicy nie myśleli, więc jeszcze o „plażingu” i „parawaningu”.  

Ostatecznie w rywalizacji profesjonalistów zwyciężył Krzysztof Rzeńca, z łódzkiego klubu Orientuś. Drugi był Karol Galicz, a trzeci Wojciech Dudek. Wśród pań najlepsza okazała się Katarzyna Ślusarczyk. Wśród zuchwałych triumfował Bartosz Niebielski, wśród odważnych Krzysztof Wójtowicz, a wśród początkujących Hubert Wieczorek. 

- Na myślenie o wakacjach przyjdzie jeszcze czas. Rywalizacja była bardzo zacięta. Czułem, że tuż za plecami jest Wojtek Dudek, bo cały czas go gdzieś widziałem. Ostatecznie jednak udało mi się go wyprzedzić. Miałem „czysty” bieg i jestem z niego zadowolony.  Trasa była ciekawa. Długie przebiegi były wielowariantowe, co mi się bardzo podobało.  Każdy miał po trzy lub cztery możliwości wybrania trasy. Zresztą tradycją jest to, że w tym cyklu nie ma oczywistych rozwiązań. To, że teraz Szybki Mózg ma wakacyjną przerwę to nie znaczy, że i ja odpoczywam. W najbliższym czasie startował będę na wyjazdowych imprezach w Polsce, ale i za granicą. - mówił Karol Galicz.          

- Bieg był bardzo udany. Na warunki nie mogę narzekać, bo upały są podobno dopiero są przed nami. Teren Ursynowa jest ciekawy do biegania z mapą. Zawsze odbywają się tu interesujące zawody. Ja pewne problemy miałam koło 20 puntu kontrolnego. To chyba wynikało z tego, że zaczęłam tracić koncentrację. Musiałam na nowo złapać myśli w ryzy i powiedzieć sobie, że jest jeszcze dziesięć punktów, które trzeba zrobić - powiedziała Katarzyna Ślusarczyk.

Dodajmy, że zawodniczka swoją przygodę z biegami na orientację rozpoczęła w ubiegłym roku. Karierę sportową rozpoczynała od lekkiej atletyki i biegów na 400 m, 400 metrów przez płotki oraz 800 m i 1500 m. Jej rekord życiowy na tych dwóch ostatnich dystansach wynosi odpowiednio 2:08,12 i 4:26,52.  

- Ta zmiana wyszła naturalnie. Na stadionie startowałam przez 12 lat. Zdobywałam medale, byłam w kadrach różnych grup wiekowych. Jednak w pewnym wieku nie da się pogodzić pracy zawodowej z walką o ułamki sekund. To jest frustrujące psychicznie, gdy w pracy  jest stres związany z obowiązkami, a dodatkowo na zawodach zabrakło sekund do minimum czy medalu. Znajomi z biegów na orientację namówili mnie na start w zeszłym roku. Od lutego zaczęłam regularnie startować. Czerpie z tego ogromną przyjemność. Żałuję tylko, że ten ruch  dwa lub trzy lata za późno. - dodaje nasza rozmówczyni.

Szybki Mózg powróci 7 września. Zmagania odbędą w okolicach Parku nad Balatonem na warszawskim Gocławiu. Będzie to przedostatni etap cyklu i zarazem ostatni w którym będzie można zdobyć punkty do klasyfikacji końcowej.  

RZ         

Mistrzostwa Świata w Długodystansowym Biegu Górskim. Lekko nie było

$
0
0

Mistrzostwa Świata w Długodystansowym Biegu Górskim odbyły się w tym roku w słoweńskim Podbrdo. Do pokonania było 42 km z przewyższeniami rzędu + 2800 m – 2800 m.

Relacja Andrzeja Puchacza, pełnomocnika PLZA ds. biegów górskich

Startując z miejscowości Podbrdo, na wysokości 520 m zawodnicy musieli najpierw wbiec na na szczyt góry Čez Suho na wysokość 1760 m, następnie zbiec do wioski Hudajużna na wysokość 361 m, by ponownie wybiec na górę Porezen na 1590 m. Meta znajdowała się tak jak start, w Podbrdzie.

Już z tego krótkiego opisu trasy widać, że lekko nie było. Przeciętne nachylenie stoku na trasie wynosiło 13,33 %. Najtrudniejszy był podbieg na drugą górę. Po karkołomnym zbiegu, mając 28 km w nogach trzeba było pokonać liczący 5,5 km stok z przewyższeniem + 1200 m.

Reprezentacja polski startowała już na tej trasie w mistrzostwach świata 5 lat temu, ale z tamtej ekipy pozostała w składzie tylko Dominika Stelmach.

Wśród mężczyzn ostro zaczął Amerykanin Andy Wacker. Po pierwszym podbiegu miał prawie 2 minuty przewagi na dwukrotnym mistrzem świata w długodystansowym biegu górskim Słoweńcem Mitją Kosoveljem i 5-krotnym mistrzem świata w biegu anglosaskim Włochem Marco De Gasperim. Jego szarża jednak była całkowicie nieudana i zakończyła się podobnie jak w przypadku jego rodaka Zaca Freudenburgha 5 lat temu. Andy Wacker biegu nie ukończył.

Choć De Gasperi był mistrzem zbiegania,to jednak w Podbrdo, na pierwszym zbiegu nikt nie był w stanie dorównać Kosoveljovi. Nadrobił nad rywalem prawie minutę. Rzecz jednak w tym, że na zawodników czekał teraz 5,5-kilometrowy stok. De Gasperi odrobił straty i wyszedł na prowadzenie, ale tuż za plecami miał swego rodaka Alessandro Rimbaldini, który na ścianie odrobił 5-minutową stratę do Słoweńca i wyszedł na drugie miejsce. Na końcowym, 9-kilometrowym zbiegu Rambaldini był już bezkonkurencyjny i ukończył bieg jako zwycięzca z ponad półtoraminutową przewagą nad drugim na mecie Se Gasperim. Na trzecim miejscu Mitja Kosovelj.

Spośród polskich reprezentantów najszybciej rozpoczął Bartosz Gorczyca, który po pierwszym podbiegu znajdował się na 13 miejscu, mając 7 sekund straty do późniejszego zwycięzcy. Marcin Świerc zajmował po pierwszym podbiegu na 30 miejscu, mając prawie 4 minuty straty do póżniejszego zwycięzcy. Sytuacja zmieniła się radykalnie po zbiegu. Wtedy Bartosz był 11, a Marcin – 13.  Na ścianie Marcin nadal parł do przodu i wyszedł na 10 miejsce. Ostatni, 9-kilometrowy zbieg pokonał wolniej tylko od zwycięzcy. W efekcie wyszedł na 7 miejsce, a od 6. na mecie zawodnika dzieliły go tylko 2 sekundy. Bartek spadł na 18 miejsce i takie do końca utrzymał. Miłosz Szcześniewski, któy startował z silnym przeziębieniem rozpoczął od 45 miejsca na pierwszym podbiegu. Ukończył na miejscu 29. Robert Faron, któremu nie posłużyło hotelowe jedzenie kilkakrotnie musiał opuszczać trasę. Z miejsca w siódmej dziesiątce na pierwszym podbiegu przesunął się na 41 na mecie.

Drużynowo nasi reprezentanci ukończyli zawody na 6 miejscu, a po pierwszym podbiegu znajdowali się na 8.  Wynik Marcina Świerca to najlepszy wynik polskiego zawodnika w mistrzostwach świata w długodystansowym biegu góskim.

Wśród kobiet niemal przez cały dystans na prowadzeniu znajdowała się mistrzyni świata ze Szklarskiej Poręby Włoszka Antonella Confortola. Tylko po pierwszym zbiegu dogoniła ją Słowenka Lucija Krkoč. Przed ostatnim zbiegiem, na 9 km przed metą Confortola miała 3 minuty 3 sekundy przewagi nad Brytyjką Annie Conway. Ostatni zbieg Conway pokonałą jednak dokłądnie 4 minuty szybciej i to ona zdobyła złoty medal. Zaskoczenie było tym większe, że Brytyjka jeszcze nigdy nie była reprezentantką swego kraju w jakichkolwiek mistrzostwach, a jej rekord życiowy w maratonie wynosi 3:04:10. Brązowy medal zdobyła Lucija  Krkoč.

Nasze panie zaczęły obiecująco. Na pierwszym podbiegu Edyta Lewandowska była na 4 miejscu. Na zbiegu pomyliła trasę i pierwszą część trasy ukończyła na 17 miejscu. Ostatecznie na mecie była 22. Najmniej doświadczona w ekipie Martyna Kantor rozpoczęła od 33 miejsca, aby ukończyć na 29. Dominika Stelmach na pierwszym podbiegu była 14. Później podczas zbiegu w bardzo niebezpiecznym miejscu została zepchnięta z trasy i po dobiegnięciu do odcinka serwisowego, na 28 km zrezygnowała z dalszego biegu.

Andrzej Puchacz, pełnomocnik PLZA ds. biegów górskich

2. PZU Maraton Szczeciński [INFORMATOR]

$
0
0

Już w niedzielę startuje 2. PZU Maraton Szczeciński. Na starcie imprezy stanie w tym roku 1100 biegaczy z 11 państw, a gościem specjalnym będzie Artur Kozłowski, Mistrz Polski w maratonie 2016 i pierwszy Polak, który wygrał Orlen Warsaw Marathon.

Program zawodów zapowiada się następująco: 

Sobota (25.06), Azoty Arena
godz. 10.00–20.00   Biuro Zawodów (odbiór pakietów startowych), EXPO
godz. 18.00–20.00   Pasta Party
godz. 19.00–20.00   Spotkanie z Mistrzami Maratonu: Wandą Panfil, Janem Hurukiem i Arturem Kozłowskim

Niedziela (26.06), Azoty Arena i plac wokół hali
godz. 6.00–8.00      Biuro zawodów (odbiór pakietów startowych), EXPO
godz. 8.00–8.45      Szatnia
godz. 9.00                 START 2. PZU MARATONU SZCZECIŃSKIEGO
godz. 9.10                 Bieg „Kids Fun Run” – 195 m
godz. 9.30                 Bieg „Fun Run” – 4,2 km
godz. 12.30–15.00   Dekoracja zwycięzców 2.PZU Maratonu Szczecińskiego
godz. 15.15               ZAKOŃCZENIE IMPREZY


Dla uczestników biegu organizatorzy przygotowali informator, który zawiera niezbędne przedstartowe wskazówki (kliknij grafikę, by otworzyć)

Startują Mistrzostwa Polski w lekkoatletyce. Kto zdobędzie przepustkę do Rio?

$
0
0

Już w piątek na stadionie Zawiszy Bydgoszcz rozpoczną się 92. Mistrzostwa Polski seniorów w lekkiej atletyce. Dla zawodników będzie to nie tylko szansa na wywalczenia medali, ale także ostatnia możliwość na zdobycie minimum na mistrzostwa Europy. Kwalifikacje do Rio, w części konkurencji, można zdobywać jeszcze do 10 lipca.

Pierwszy dzień zmagań rozpocznie się z wysokiego „C”. W piątek rozegrane zostaną  cztery finały w konkurencjach biegowych w tym 1500 metrów kobiet i mężczyzn, oraz 3000 metrów z przeszkodami pań i panów. W pierwszej z konkurencji dojdzie do pojedynku Angeliki Cichockiej ( najlepszy wynik w tym roku 4.03,25 -red) oraz Sofii Ennaoui ( 4.05,10 -red). W Bydgoszczy w biegu na tym dystansie anonsowana jest także Renata Pliś, Katarzyna Broniatowska oraz Danuta Urbanik.

W biegu na 1500 metrów mężczyzn tytułu aktualnego mistrza Polski będzie bronił Grzegorz Kalinowski. Zawodnik MKL Toruń w tym sezonie legitymuje się wynikiem 3.41,53. Nie wiele gorszy rezultat w tym sezonie, bo 3.42.09 ma Mateusz Wyszomirski z OKS Otwock. Do walki o medale włączyć może się też Mateusz Smoliński. Dodajmy, że na liście startowej znajduje się Marcin Lewandowski i jeśli zdecyduje się na dwa starty to właśnie on może być główny, kandydatem do złota.  

W rywalizacji na 3000 metrów kobiet tytułu wywalczonego rok temu w Krakowie będzie broniła Katarzyna Kowalska, dziesięciokrotna mistrzyni Polski na tym dystansie. Zawodniczka w tym roku potwierdziła minimum na Igrzyska startując w maratonie i nie ma     oficjalnego wyniku na „przeszkodach”. Dlatego faworytką może być Matylda Kowal. Zawodniczka Resovii Rzeszów w tym sezonie osiągnęła już wynik 9.40,39, czym wypełniła minimum na mistrzostwa Europy i Igrzyska Olimpijskie. Dodajmy, że wskaźnik na mistrzostwa Europy wynosi 9.48,00. W Bydgoszczy zmierzyć się z tymczasem będzie chciała zapewne jeszcze Mariola Ślusarczyk, która w tym roku uzyskała czas 10.06,12, oraz Justyna Korytkowska, która uzyskała wynik 10.01,97.

Wśród panów faworytem biegu na 3000 metrów z przeszkodami jest Krystian Zalewski, ubiegłoroczny mistrz Polski. Zawodnik UKS Barnim Goleniów na początku czerwca wynikiem 8.19.91 wywalczył minimum na Igrzyska i mistrzostwa Europy ( wskaźnik do Rio 8.30,00 -red). Na liście startowej jest też Tomasz Szymkowiak – uczestnik IO w 2008 roku i wielokrotny mistrz Polski, oraz Tomasz Osmulski – tegoroczny brązowy medalista przełajowych mistrzostw Polski w biegu na 4 km.

Na zakończenie dnia zmagania nabiorą jeszcze większego tempa. Wszystko dzięki finałom na 100 metrów. Wśród kobiet wielką nieobecną będzie Ewa Swoboda, która mimo swoich fenomenalnych wyników jest jeszcze juniorką. Pod jej nieobecność faworytką do zwycięstwa będzie, ubiegłoroczna złota medalistka Marika Popowicz-Drapała, która w tym sezonie uzyskała czas 11.51. Wygranej z pewnością łatwo nie odda Agata Forkasiewicz, która w tym roku pobiegła „setkę” w czasie 11.46. Kolejną kandydatką do medalu jest Anna Kiełbasińska legitymująca się tegorocznym wynikiem 11.52. Wszystkie te wyniki są blisko mionium na mistrzostwa Europy wynoszącego 11.43. Dodajmy, że Anna Kiełbasińska ma już wypełnione minimum w biegu na 200 metrów.  

Wśród panów na tym dystansie wystartują Remigiusz Olszewski (najlepszy czas w tym roku 10.21), Krzysztof Grześkowiak (10.41), Karol Zalewski (10.35), Grzegorz Zimniewicz (10.41) czy też Przemysław Słowikowski, (10.38). Ten ostatni zawodnik będzie bronił złotego medalu z ubiegłego roku. Wskaźnik na mistrzostwa Europy wynosi 10.35.  

Sobota upłynie pod znakiem eliminacji. Finały w dysku kobiet oraz w tyczce pań akurat przypadać będą na godziny meczu Polska – Szwajcaria podczas Euro 2016.  Rano o po godzinie 8:30 rozegrane zostaną finały w chodzie na 20 km kobiet i mężczyzn. Na starcie staną m.in. Rafał Augstyn, Adrian Błocki i ubiegłoroczny mistrz kraju Grzegorz Sudoł.

W niedzielę odbędą się biegi na 5000 metrów. Tytułu mistrza Polski mężczyzn bronić będzie Krzysztof Żebrowski. Wśród uczestników jest także Damian Kabat ubiegłoroczny wicemistrz kraju w tym roku uzyskał na bieżni czas 14.11,73. O medale walczyć będą też Krzysztof Gosiewski, Artur Olejarz oraz Tadeusz Zblewski. Wśród zgłoszonych zawodników jest także Krystian Zalewski. Wskaźnik na mistrzostwa Europy wynosi 13.40,00. 

Jeszcze więcej emocji może przyniesie bieg pań na tym samym dystansie. Wśród anonsowanych zawodniczek jest Iwona Lewandowska, Katarzyna Kowalska, Dominika Napieraj, oraz ubiegłoroczna mistrzyni kraju na 5000 m Renata Pliś. Dodatkowo w stawce są też zawodniczki znane z biegów ulicznych jak Angelika Mach, Anna Szyszka, Justyna Korytkowska, Urszula Nęcka, Izabela Trzaskalska czy też Kamila Pobłocka. Minium na mistrzostwa Europy na tym dystansie wynosi 15.40,00.

Jedną z głównych atrakcji ostatniego dnia mistrzostw będą biegi na 800 metrów. Wśród panów wystartują Adam Kszczot oraz Marcin Lewandowski. Zawodnik RKS Łódź w tym roku legitymuje się czasem 1:44.99, natomiast reprezentant gospodarzy 1:44.91. Obaj  zawodnicy mają wypełnione minimum na najważniejsze tegoroczne imprezy ( minimum na ME - 1:47.00).  Rok temu mistrzem Polski został Adam Kszczot wyprzedzając Lewandowskiego. Czy tym razem Marcin Lewandowski zdoła się zrewanżować? Wśród zgłoszonych zawodników są jeszcze Kamil Gurdak oraz Karol Konieczny, 

W biegu pań na tym dystansie faworytką jest Joanna Jóźwik – brązowa medalistka mistrzostw Europy z 2014 roku i aktualna mistrzyni kraju na tym dystansie. Zawodniczka AZS AWF Warszawa w tym roku osiągnęła czas 2:00.72, co prawda lepszy rezultat ( 1:59.97) osiągnęła Angelika Cichocka, która również znajduje się na liście startowej. Jednak mało jest prawdopodobne jest, żeby zawodniczka SKLA Sopot zdecydowała się na dwa starty. Wśród zgłoszonych zawodniczek widnieją Weronika Wyka, Monika Hałasa, Paulina Mikniewicz-Łapińska czy też Anna Sabat. 

Uroczyste otwarcie 92. Mistrzostw Polski nastąpi w piątek o godzinie 17. W niedzielę od 16:05 zmagania obserwować będzie można na antenie TVP Sport. Dodajmy, że Mistrzostwa Polski będą dla organizatorów próbą generalną przed lipcowymi mistrzostwami świata U20, które odbędą się w Bydgoszczy.      

RZ           

Polki na podium Zugspitz Ultratrail. Brawo Tomasiak i Zielińska

$
0
0

Natalia Tomasiak (z lewej)

Zugspitz Ultratrail to pięć biegów górskich rozgrywanych w pobliżu Grainau. W szóstej edycji tego biegu Polki aż dwukrotnie stawały na podium. W 39-kilometrowym Base XL zrobiła to Natalia Tomasiak, która w silnie obsadzonym biegu dała się pokonać jedynie Michelle Maier (3:55:33.7) i Stevie Kremer (3:57:46). Natalia, druga zawodniczka Transvulcanii (maraton) i czwarta Mistrzostw Polski w biegu na długim dystansie w Szczawnicy, w Niemczech pokonała niełatwą i chwilami śliską od deszczu trasę o 1896 metrach przewyższeń z rezultatem 4:28:33.

Na tym samym dystansie wśród panów zwyciężył Marcus Baur (3:40:47), a Polak, Przemysław Żabecki zajął 12 miejsce z czasem 4:27:03.

W dłuższym Supertrail trzecie miejsce również należało do Polki. Beata Zielińska pokonała 63km i 2923m przewyższeń z czasem 8:40:49. Przed nią znalazła się Rosjanka Tatiana Mitkina (7:46:15) i zwyciężczyni Melanie Albrecht (7:45:10).

Miejsca na podium to nie jedyne sukcesy Polek w Zugspitz Ultratrail. W 102-kilometrowym Ultratrail wygranym przez Kristin Bergkung (13:21:27), Kinga Baszczyńska zajęła 7 miejsce (20:28:40), a Jolanta Zaręba w swojej kategorii wiekowej była 12.

Organizatorzy informowali, że bieg odbywał się w idealnych warunkach pogodowych z wyjątkiem lekkiego deszczu. Nieco inaczej sytuację oceniła Jolanta Zaręba:

„Padało właściwie przez cały czas (albo silny deszcz, albo grad). Temperatura nocą spadała poniżej zera, co przy przemokniętym ubraniu nie było przyjemne. Uratował mnie zwykły foliowy płaszcz. Ukończyłam sporo przed limitem”- pisała rzeszowianka na swoim profilu.

W tym samym Ultratrail Cezary Osojca zajął 22 miejsce, a w kategorii wiekowej Rafał i Bartosz Chmielewscy zajęli odpowiednio 10 i 12 miejsce.

W najkrótszym biegu imprezy Basetrail (25km), Marta Kałuża z czasem 4:32:10 zajęła 35 miejsce. Ten bieg był również elementem treningu Gediminasa Griniusa przed startem w Lavaredo.  Litwin zajął w nim drugie miejsce (2:26:38) za Danielem Rohringerem (2:25:00).

IB

Fot; https://www.facebook.com/salomonrunning/

 

Mary Kaittany gwiazdą półmaratonu w Ołomuńcu

$
0
0

W sobotę, we wschodniej części Czech rozegrany zostanie silnie obsadzony Mattoni Olomouc Half Marathon. Jedną z gwiazd imprezy będzie rekordzistka trasy i ubiegłoroczna zwyciężczyni Kenijka Mary Kaittany. 

Była rekordzistka świata w półmaratonie ( 1:05.50 w 2011 roku) wraca do Ołomuńca, żeby zmierzyć się, ze swoim ubiegłorocznym wynikiem wynoszącym 1:06.38.  Podczas tamtego biegu pierwsze 5 km Kenijka pokonała w czasie 15:16, co było fenomenalnym otwarciem. Czy tym razem uda jej się pobić rekord trasy? Łatwo nie będzie. Jednak dwukrotna zwyciężczyni maratonu londyńskiego jest główną kandydatką do wygrania tegorocznej edycji półmaratonu. Co prawda ten rok nie jest dla niej najlepszy pod względem sportowym.  W tym roku maraton w Londynie ukończyła dopiero na 9. pozycji i prawdopodobnie nie pojedzie na Igrzyska do Rio ( jest na liście rezerwowej reprezentacji Kenii -red). Jednak jej nazwisko wciąż wiele znaczy w świecie biegowym. 

Wśród jej najgroźniejszych rywalek będzie są m.in Kenijka Violah Jepchumba, która w kwietniu tego roku zwyciężyła Sportisimo Prague Half Marathon z czasem 1:05:51 – co jest trzecim wynikiem w historii na tym dystansie. Szybciej pobiegły tylko obecna rekordzistka świata - Kenijka Florence Kiplagat (1:05.09) oraz wspomniana już Mary Kaittany. Do walki o wygraną powinna włączyć się też Etiopka Worknesh Degefa legitymująca się rekordem życiowym 1:06.14. Wynik ten ustanowionym został w tym roku w czeskiej Pradze. Gospodarze trzymają kciuki za Eve Vrabcovą - czeską biegaczkę narciarską, która latem uprawia lekką atletykę i to z sukcesami. Na kącie ma m.in. tytuł mistrzyni Czech na 5000 m z 2014 roku. 

Wśród mężczyzn faworytem jest Kenijczyk Stanley Biwott, zwycięzca maratonu w Paryżu z 2012 roku, oraz Maratonu Nowojorskiego z ubiegłego roku. Co ciekawe w mieście nazywanym „ Wielkim Jabłkiem” najlepsi okazali się Biwott i Keittany. Czy w Ołomuńcu powtórzą ten dublet? Rekord życiowy Kenijczyka w półmaratonie wynosi 58:56 i ustanowiony został w 2013 roku podczas zmagań w Ras Al Khaimah. Obecny rekord trasy w Ołomuńcu wynosi 1:00.17 i należy do Kenijczyka  Geoffreya Ronoha. Co ciekawe Ronoh był wówczas pacemakerem i pierwotnie miał prowadzić bieg Wilsonowi Kipsangowi. Ostatecznie dobiegł do mety i wygrał z bardziej utytułowanym rodakiem.   

7. edycja półmaratonu rozgrywanego na Morawach odbędzie się w sobotę 25 czerwca. Start o godzinie 19. Start i meta znajdują się na placu Horni. W imprezie wystartuje  6200 osób.  

RZ


Impreza dla łasuchów. W Poznaniu startuje Bieg Czekoladowy

$
0
0

Już jutro w rejonie poznańskiej Cytadeli zbiorą się miłośnicy biegania, triatlonu i czekolady. II Bieg Czekoladowy ma coś do zaoferowania każdemu z nich, dlatego pakiety rozeszły się w 3 godziny, a na starcie stanie ponad 1000 osób.

- Pierwsza edycja odbyła się w Walentynki tego roku i zgromadziła na starcie 750 osób. W letniej edycji naszymi specjalnymi gośćmi są dzieci. Na sportowo rozpoczną wakacje  – mówi Przemysław Walewski, dyrektor Biegu Czekoladowego, który w plebiscycie Festiwalu Biegowego został nominowany do tytułu Biegowego Wydarzenia Roku 2015/2016.

Zanim wystartują uczestnicy biegu głównego, którzy będą mieli do pokonania 5km, swoje zmagania rozpoczną dzieci. Młodzi biegacze będą mogli spróbować swoich sił na trzech dystansach: 300, 600 i 900 m.

Dorośli i młodzież mogą wybierać między biegiem, a marszem Nordic Walking. Z kolei triatloniści będą mieli biegową rozgrzewkę  przed Mistrzostwami Europy na dystansie długim, które odbędą w lipcu i będą pierwszą imprezą tej rangi w mieście.

 – Każdy poznański biegacz zna to miejsce. Wyjątkowe ukształtowanie terenu oraz malownicze trasy powodują, że Cytadela jest idealnym miejscem do treningu przed ważniejszymi startami biegowymi czy triatlonowymi – mówi Wojciech Kruczyński, prezes Endu Sport oraz organizator Enea Challenge Poznań.

Na wszystkich uczestników będzie czekało „Czekoladowe Miasteczko”, gdzie dzieci zapoznają się z zasadami bezpieczeństwa na drodze, porad będą udzielać lekarze i fizjoterapeuci, a przede wszystkim będzie czekolada. Słodki catering, słodkie niespodzianki i medal (niestety nie do jedzenia) w kształcie truskawki w czekoladzie znacznie zwiększają ochotę biegaczy na udział w II Biegu Czekoladowym.

Impreza rozpocznie się w piątek o 17:15.

IB

 

Cortina Skyrace i dobre miejsca Polaków. Pierwszy bieg Lavaredo Ultra Trail za nami

$
0
0

We włoskich Dolomitach trwa weekend z Lavaredo Ultra Trail. Rozpoczął się już w czwartek od startu Cortina Skyrace. O 17:00 wystartowali uczestnicy 20-kilometrowego biegu o 1000m przewyższeń. Na pokonanie trasy mieli 3,5 godziny.

W tym limicie zmieściło się 272 biegaczy, wśród których byli także Polacy. Najszybszy okazał się Włoch, Daniel Jung, który zaledwie 2 tygodnie temu wygrał Dolomiti Extreme Trail (101km), a już za tydzień wybiera się na start 121-kilometrowego Ultraskyrace Sudtirol. Na trasie Cortina Skyrace uzyskał wynik 1:40:22, wyprzedzając zawodnika z Hiszpanii Francisco Mendozę (1:43:25) i  Brytyjczyka Robbiego Brittona(1:47:32). Najwyżej sklasyfikowany Polak, Dariusz Zawidzki z czasem 2:09:17 zajął 21 miejsce. Przemysław Żołdak był 46. (2:20:21). 

Wśród pań  wygrała Austriaczka Laetitia Pibis (2:05:26), przed Natalie White z Wielkiej Brytanii, która zmagała  się po drodze z upałem i bieg wiele ją kosztował, ale był zaledwie rozgrzewką przed najważniejszym dla niej startem sezonu - Tor des Geants. Natalie i zwycięzca Robbie Britton trenują wspólnie w Chamonix. Często też razem  startują. Trzecie miejsce w Cortina Skyrace zajęła  Belinda Hall Doudet (2:18:55).

W biegu wzięło udział 6 Polek. Najwyżej uplasowała się Ewa Socha, która z czasem 2:57:39 zajęła 35 miejsce. Kolejna z Polek Sabina Pitas  z rezultatem 3:11:57 zajęła 62 miejsce. 

Po biegu na biegaczy czekało spotkanie z Fernandą Maciel i Rosy Bosio. Obydwie panie wystartują w rozpoczynającym się w piątek o 23:00 Lavaredo Ultra Trail, a na razie opowiedziały o swoim bieganiu i inspirowały innych do własnych osiągnięć biegowych.

Wyniki

IB

Fot. https://www.facebook.com/LavaredoUltraTrail

 

Biegowa noc świętojańska w Siemianowicach Śląskich

$
0
0

MK team czyli Marek Witor i Klaudia Kapica zapraszają na kolejny bieg. Po sukcesie Biegu Mikołajkowego i Nocnych Marków przyszła kolej na celebrowanie nocy świętojańskiej w ramach I Siemianowickiego Biegu Świetlików. Start już jutro.

25 czerwca od godziny 11:00 najmłodsi opanują siemianowicką bażantarnię. Organizatorzy przygotowali bowiem piknik sportowy, którego punktem kulminacyjnym będzie bieg małych świetlików, zaplanowany na godzinę 13:00.

130 dzieci pobiegnie na dystansie 200, 400 lub 800 metrów. Przed biegiem każde dziecko otrzyma pakiet startowy, a w nim numerek, wodę, batonik, zaproszenia do sali zabaw oraz zabawkę. Na mecie zaś piękny, odlewany medal w kształcie świetlika.
 
O 21:00 wystartują biegacze i nordic walkerzy. 600 osób zmierzy się z dystansem 5 km. Biegacze, oprócz bogatego pakietu startowego i licznych nagród, będą walczyć o zdobycie premii BGŻ PNB PARIBAS. Najszybszy biegacz i najszybsza biegaczka, którzy przekroczą bramę tego banku otrzymają vouchery o wartości 100zł. 
 
Organizatorzy, jak zawsze, zadbali o najdrobniejsze szczegóły. Oprócz licznych animacji dla najmłodszych, zapewnili też sporo atrakcji dla dorosłych, w tym pokaz tańca z ogniem. 
 
Po biegu zawodnicy zasiądą do wspólnego ogniska. Biesiadowania potrwa do godz. 23:00. 

KK

W Łodzi parkrun świętuje czwarte urodziny

$
0
0

W  weekend  organizatorzy łódzkiego parkrun będą obchodzić czwarte urodziny. Z okazji jubileuszu planowane są różne atrakcje. Goście nie muszą przynosić prezentów. Wystarczy chęć pokonanie pięciu km.  

W najbliższą sobotę (25 czerwca) w Łodzi rozegrany zostanie już 209 bieg pod szyldem parkrun. Impreza odbędzie się tradycyjnie w Parku im. ks. J. Poniatowskiego.  Wydarzenie  zadebiutowało 30 czerwca 2012 roku. Łódź była trzecią lokalizacją w Polsce do której zagościł cykl bezpłatnych biegów na 5 km. Początkowo startowało ok. 60 uczestników. Dziś jest ponad dwa razy więcej. 

Ten rok w Łodzi stoi pod znakiem jubileuszów. W kwietniu świętowano dwusetny bieg parkrun rozegrany w tym mieście. Tym razem w parku im. ks. J. Poniatowskiego będzie można usłyszeć urodzinowe „sto lat”. Dodatkowo przed biegiem odbędzie się wręczenie nagród dla zwycięzców klasyfikacji rocznej. Wyróżnieni zostaną też wolontariusze zaangażowani w organizacje cyklu.  W planach jest też wspólne, piknikowe śniadanie.  

Udział w biegu jest bezpłatny. Wymagane jest wcześniejsze dokonanie rejestracji a następnie wydrukowanie i przyniesienie ze sobą nadanego Indywidualnego Kodu Uczestnika. Rejestracja w cyklu parkrun jest jednorazowa, a po jej dokonaniu można wziąć udział w dowolnej liczbie biegów w dowolnej lokalizacji w Polsce lub na świecie.

Chociaż organizatorzy zaznaczają, że impreza ma wymiar rekreacyjny to często padają tu wartościowe wyniki. Rekordzistami trasy są Tomasz Osmulski ( m.in. brązowy medalista MP w biegu na 1500 m z 2013 roku), który 27 lipca 2013 r. uzyskał wynik 15:07 oraz Monika Kaczmarek (tegoroczna brązowa medalistka MP w maratonie kobiet -red), która w pierwszej edycji rozegranej 30 czerwca 2012 osiągnęła czas 20:22.   

Start urodzinowej edycji nastąpi w sobotę o godzinie 9 rano. Bieg rozgrywany jest na dystansie 5 km. Trasa prowadzi szutrowymi alejkami.     

RZ

Fot. https://www.facebook.com/parkrun.lodz

Holendrzy przygotowali piosenkę na lekkoatletyczne Euro

$
0
0

Przed największymi turniejami, jak grzyby po deszczu, wyrastają utwory muzyczne promujące zmagania sportowców. Póki co, mimo długiej listy wykonawców tylko „La Copa De La Vida” Rickyego Martina na dłużej istniała w pamięci słuchaczy. Czy zapamiętamy utwór promujący lekkoatletyczne Euro? 

Imprezę rozgrywaną w stolicy Holandii promuje utwór „Belive” i jak sama nazwa wskazuje opowiada o wierze w siebie. Wykonawcą jest pochodzący z Amsterdamu artysta Oij. W teledysku grupa biegaczy zwiedza najpiękniejsze zakątki miasta, a następnie w sztafecie mknie na Stadion Olimpijski. To właśnie tam lekkoatleci walczyć będą wkrótce o medale i prymat na Starym Kontynencie. 

Na miejscu bohaterowie klipu prezentują jak w skrócie wyglądać będzie rywalizacja, czyli skaczą przez płotki, rzucają oszczepem, dyskiem czy też skaczą w dal.  Na deser przywdziewają flagi uczestników kilku krajów które wystartują i wspólnie tańczą. Często widać barwy Wielkiej Brytanii, ale Brexit nie oznacza rezygnacji ze startów w lekkoatletycznych mistrzostwach Europy.

Czy utwór utrzymane w stylistyce „indie dance” mało znanego artysty ( blisko 1200 fanów na jednym z portali społecznościowych -red ) spodoba się słuchaczom? Kwestia gustu. Holendrzy liczą, jednak że przy tych dźwiękach Dafne Schippers pobiegnie jeszcze szybciej niż zazwyczaj. 

Mistrzostwa Europy w lekkiej atletyce rozegrane zostaną w dniach od 6 do 10 lipca.     

RZ

 

Viewing all 13088 articles
Browse latest View live