Quantcast
Channel: Świat Biega
Viewing all 13088 articles
Browse latest View live

Półmaraton Praski już bez BMW. „Nic nie trwa wiecznie”

$
0
0

Tegoroczny Półmaraton Praski odbędzie się bez sponsora tytularnego, firmy BMW. Koncern samochodowy towarzyszył zawodom przez cztery lata. Organizatorzy nie tracą jednak gruntu pod nogami, zapowiadają, że bieg odbędzie się w zaplanowanym terminie i przy odpowiednim zapleczu.

Półmaraton Praski zadebiutował w Warszawie w 2014 roku. Stojący za imprezą motoryzacyjny gigant rozbudzał nadzieje biegaczy jeszcze długo przed debiutem. Marka wspiera bowiem wiele znanych imprez, z Maratonem Berlińskim na czele.

Rok temu, w jednym z wywiadów Friedrich Edel, szef marketingu sportowego BMW Deutschland mówił, że według badań przeprowadzonych przez firmę, jeden na czterech klientów odwiedzających ich salony to osoby biegające. Natomiast wspieranie takich wydarzeń jak wspomniany Maraton Berliński, to duży prestiż dla bawarskiej marki.

Informację o wycofaniu się BMW z Półmaraton Praskiego podał jako pierwszy serwis CzasnaBieganie.pl. Jak czytamy, organizatorzy półmaratonu o zmianach i rezygnacji koncernu dowiedzieli się niedawno i nie będą mieli wiele czasu na znalezienie nowego partnera tytularnego.  Sama impreza jednak na tym nie ucierpi  powiedział nam Sławomir Szczęsny, dyrektor 5. Półmaratonu Praskiego.

 Trudno mi się wypowiadać za BMW o powodach takiej decyzji. Wydaje mi się, że taka jest nowa strategia nowego dyrektora firmy na rynku polskim. Nie martwimy się jednak tym, że nasza impreza jakoś na tym ucierpi. Niezależnie od tego czy będzie inny partner tytularny, czy go nie będzie, pobiegniemy i tak. Zapewniam to jako organizator. Wszystko praktycznie jest już gotowe. Cały czas działamy – zapewnił nas szef praskiej połówki.

Zdaniem naszego rozmówcy, zmiany sponsorów to nic nowego. Nie brakuje też biegów, które dobrze radzą sobie nie mając w ogóle partnera tytularnego. Przykładem może być tu Biegnij Warszawo.

 Zawsze są takie okresy przejściowe i nic nie trwa wiecznie. Często sponsorzy zmieniają się co ok. 4-5 lat. W różnych miastach ta rotacja jest większa lub mniejsza (do 2010 roku Maraton Berliński sponsorowała firma Real, od 2011 BMW - red). Zakładałem, że taki moment kiedyś nadejdzie. Może po jakimś przejściowym okresie, po roku, znów pozyskamy sponsora tytularnego. Cały czas go oczywiście szukamy. Można funkcjonować bez sponsora tytularnego,jeśli tylko są silni sponsorzy główni - dodaje nasz rozmówca.

5. Półmaraton Praski odbędzie się 1 września, ponownie w godzinach wieczornych. Limit uczestników wynosi 10 000 osób. Start biegu głównego nastąpi o 20:30. Godzinę wcześniejszej na trasę ruszą uczestnicy 4F Praska Piątka. W biegu towarzyszącym pula wynosi 3000 pakietów. Zapisy trwają.

RZ



Półmaraton Dąbrowski: Kranówka dobra dla biegaczy

$
0
0

W niedzielę 8 kwietnia punktualnie o godz. 11:00 1350 zawodników stanie na linii startu 11. już edycji Półmaratonu Dąbrowskiego. Gorącej atmosferze rywalizacji towarzyszyć będzie równie wysoka temperatura: ponad 20 stopni i błękitne niebo. Żeby zagwarantować odrobinę ochłody, Dąbrowskie Wodociągi zapewnią wszystkim uczestnikom i kibicom wodę z kranu, która ze względu na swoje walory smakowe i wysoką jakość całkowicie zastąpi tę butelkowaną.

Półmaraton Dąbrowski już od wielu lat cieszy się niezwykłą popularnością wśród sportowych zapaleńców. To bez wątpienia jedna z najważniejszych imprez biegowych w regionie. Uczestnicy tegorocznej edycji wspólnie wystartują sprzed stadionu w Ujejscu, a po przebiegnięciu ponad 21 kilometrów zafiniszują przed Halą Widowiskowo-Sportową „Centrum” w Dąbrowie Górniczej. Oprócz biegaczy, rywalizować będą też miłośnicy Nordic Walking. Do pokonania będą mieli dystans 5 km, z Pogorii III przed Halę „Centrum”.

Już po raz czwarty, od samego początku rywalizacji dzięki zlokalizowanym na trasie punktom z dystrybutorami, zawodnikom towarzyszyć będzie dąbrowska kranówka. Woda pochodzi z podziemnych ujęć zlokalizowanych od 50 do 150 metrów pod ziemią. Dodatkowo Dąbrowskie Wodociągi, które są Partnerem Półmaratonu, ufundowały dla biegaczy bidony na wodę, które zostaną wręczone na mecie.

– Kiedy kilka lat temu postanowiliśmy razem z organizatorami zapewnić zawodnikom wodę z kranu jako podstawowy napój, byliśmy jednymi z prekursorów takiego podejścia w kraju. Okazuje się, że to rozwiązanie nie tylko przyjęło się podczas Półmaratonu Dąbrowskiego, ale też w całym kraju – mówi Andrzej Malinowski, prezes Zarządu Dąbrowskich Wodociągów.

Moda na picie wody z kranu opanowała już znaczną część imprez biegowych, a za trendem Półmaratonu Dąbrowskiego każdego roku podążają kolejni organizatorzy m.in. maratonu w Poznaniu czy zawodów w Raciborzu. Tym samym przekonując, że woda z sieci niczym nie ustępuje tej butelkowanej. Dąbrowskie Wodociągi akcję prowadzą pod hasłem „Piję wodę z kranu” podkreślając, że jest ona bezpieczna, zdrowa i tania – 1,5 litra to koszt około jednego grosza.

mat. pras.


Poznań: Pobiegnij śladami wydarzeń czerwca 1956 r.

$
0
0

Blisko 10 km indywidualnie lub 5 x 2 km w Sztafecie Pamięci pokonają 24 czerwca zawodnicy, którzy wystartują w biegu upamiętniającym pierwszy niepodległościowy zryw w powojennej Polsce.

Bieg z okazji 62. rocznicy Poznańskiego Czerwca 1956 roku będzie imprezą upamiętniającą wydarzenia z tamtego okresu. Jego celem będzie także szerzenie wiedzy o tamtym strajku i jego konsekwencjach dla dzisiejszych pokoleń Polaków. Pierwsze 1956 zapisanych osób otrzyma specjalne opaski powstańcze, zaś organizator biegu przekaże 4 złote z każdego sprzedanego pakietu na renowację miejsc pamięci. Zapisy ruszyły na stronie: www.biegczerwca56.pl

Zawodnicy wystartują z rejonu Zakładów im. Cegielskiego 24 czerwca (niedziela) o godzinie 11:00. Symboliczne znaczenie w kontekście upamiętnienia wydarzeń, będzie miała trasa czerwcowych zmagań. Bieg poprowadzony zostanie śladami pochodu robotniczego, który szedł w kierunku centrum miasta.

Bieg planowany jest na dystansie około 10 km w dwóch wariantach. Bieg indywidualny oraz Sztafeta Pamięci Czerwca ’56, która powiązana będzie z historycznymi miejscami czerwcowych wydarzeń. W specjalnie zorganizowanych strefach dochodzić będzie do zmiany zawodników – bieg zostanie podzielony na pięć odcinków o długości 2 km każdy. Czas trwania, trasa oraz meta będą wspólne zarówno dla biegaczy indywidualnych, jak i zespołów sztafetowych. Meta biegu zostanie zlokalizowana w rejonie historycznej dla tamtych wydarzeń zajezdni tramwajowej przy ulicy Gajowej. Organizatorzy umożliwią start młodzieży
w wieku od 16 roku życia w biegu indywidualnym i w sztafecie.

- Taki bieg to dobry sposób przywołania pamięci i zaznaczenia historycznej wagi czerwcowych wydarzeń – podkreśla Aleksander Rosa, przedstawiciel organizatora wydarzenia. – Bieg Powstania Wielkopolskiego czy Bieg Niepodległości, a także Bieg Powstania Warszawskiego to doskonałe przykłady jak sport można połączyć z walorem edukacyjnym i patriotycznym takich wydarzeń. Chcemy oddać hołd bohaterom pierwszego niepodległościowego zrywu w powojennej Polsce biegnąc trasą wydarzeń czerwcowych, a także przekazując wiedzę i edukując najmłodszych o znaczeniu tamtych wydarzeń. Będzie to możliwe także, dzięki zaangażowaniu kombatantów Czerwca ‘56r i Muzeum Poznańskiego Czerwca – podkreśla Rosa.

Przy współpracy z Muzeum Poznańskiego Czerwca, które udzieliło biegowi patronatu, zostanie utworzona zostanie specjalna strefa historyczna w okolicach mety. Całość uzupełni okolicznościowy medal, specjalna koszulka biegu czy strefa finiszera zbudowana w historycznym klimacie tamtych wydarzeń.

Wszyscy zjednoczymy się w jednym celu, tak jak zjednoczyli się ludzie, którzy zainicjowali pierwszy bunt przeciwko władzy PRL-u w 1956 roku. Zapraszamy do zapisów, im szybciej – tym taniej! - zachęcają organizatorzy.

Bieg Poznańskiego Czerwca 1956 r. w festiwalowym KALENDARZU IMPREZ.

mat. pras. / red.


„Daj piątaka na dzieciaka”. Pomagają w Łodzi

$
0
0

Fundacja Pomocy Dzieciom „Kolorowy Świat” już po raz piąty organizuje bieg charytatywny "Daj piątaka na dzieciaka".

Bieg charytatywny „Daj piątaka na dzieciaka" to nie tylko okazja do pokonania 5-kilometrowej trasy, prowadzącej ulicami starych Bałut, największej i bodaj najsłynniejszej dzielnicy Łodzi, m.in. ulicami Franciszkańską, Obrońców Westerplatte, Bracką, Emilii Plater, Marysińską czy Łagiewnicką. To także niepowtarzalna okazja do wsparcia podopiecznych Fundacji Pomocy Dzieciom "Kolorowy Świat", pomagającej dzieciom z mózgowym porażeniem dziecięcym.

Biegowi głównemu towarzyszą dwa krótsze biegi o dystansie 500 m. "Mały Cwaniak" - bieg dla dzieci oraz „Wózki w biegu” - dla osób niepełnosprawnych.

„Piątak” cieszy się coraz większą popularnością. Podczas całego wydarzenia, który jest jednocześnie Piknikiem Rodzinnym Fundacji, panuje wyjątkowa atmosfera solidarności z niepełnosprawnymi dziećmi. Udział w biegu to nie tylko przyjemność i zdrowa rywalizacja, ale i realne wsparcie naszych podopiecznych. Opłaty startowe przeznaczane są na działalność Kolorowego Ośrodka Edukacyjno-Terapeutycznego – zachęcają gospodarze imprezy.

5. Bieg „Daj piątaka na dzieciaka” wystartuje 9 czerwca z ul. Żabiej 10/12. Trasa posiada atest Polskiego Związku Lekkiej Atletyki.

- Zachęcamy do biegania i pomagania!

Tak było w ubiegłym roku:

„Daj piątaka na dzieciaka” w festiwalowym KALENDARZU IMPREZ.

red. / org



 

 

London Marathon: Daleko za elitą… ciekawiej!

$
0
0

Londyński maraton ma szczególne znaczenie dla wielu, nie tylko brytyjskich biegaczy. Szykują się do niego latami, tkwi na ich liście marzeń do zrealizowania, bywa nagrodą za przetrwanie ciężkich chwil, inspiracją, formą pomocy charytatywnej. Daleko za elitą, toczy się walka o rekordy własne i rekordy świata w biegu w kostiumach. W tym roku nie będzie inaczej.

Do dużej grupy zawodników z charytatywnym przesłaniem dołączą celebryci. Bieganie ze zbiórką charytatywną połączą m.in. Melanie Wilson - wioślarka, olimpijka z Londynu i Rio, legenda rugby Shane Wiliams. Złoty medalista z Sydney, wioślarz Kieran West, Iwan Thomas - najszybszy Brytyjczyk na 400m, Rendall Munroe - były mistrz Europy, bokser.

Na trasie pojawią się oczywiście aktorzy, piosenkarze, prezenterzy. Nie zabraknie także popularnych szefów kuchni. Gordon Ramsey w London Marathon wystartuje po raz jedenasty! Tym razem zrobi to w towarzystwie żony i dzieci.

Zbieranie funduszy przyciąga na start także mniej znanych biegaczy. Nijaki Steve Edwards będzie biegł swój 820. maraton! 23 razy przekraczał linię mety w Londynie. Teraz realizuje pomysł, by uzyskać wynik 1000 maratonów pokonanych w czasie poniżej 3h30’. Pobiegnie również 62-latka z demencją, która chce udowodnić, że choroba nie może jej zatrzymać.

W London Marathon fundusze będzie także zbierać siostra samobójczyni, bliscy zmarłych na raka, a nawet chorzy na raka. Paul Morris został zdiagnozowany już po tym, jak wylosował miejsce na liście startowej, ale nie zrezygnował z biegu.

Przed rokiem podczas imrpezy ustanowiono 39 nowych rekordów świata. W tym roku z takim zamiarem wystartuje niemal setka maratończyków. Będzie próba najszybszego biegu m.in. z deską do prasowania i żelazkiem, w kostiumie palmy, w butach narciarskich oraz pralki. Pierwszy biegacz, zaliczający maraton w każdym kraju świata, Nick Butter, swój brytyjski maraton zaliczy także w Londynie.

W biegu nie może również zabraknąć parlamentarzystów, polityków oraz 11 maratończyków, którzy mają na koncie każdą edycję London Marathon od 1981 r.

Najwięcej wśród startujących 22 kwietnia będzie księgowych - 2074. Najmniej, bo tylko sześcioro - fizyków. W biegu wystartuje też 86 Polaków. Trzymamy kciuki!

IB

fot. Virgin Money London Marathon


Runmageddon Wrocław zaskoczy nową przeszkodą

$
0
0

Tor Wyścigów Konnych Partynice z dnia na dzień zmienia się w arenę ekstremalnego wyścigu. Inżynierowie Runmageddonu, pracują z całych sił, by po świątecznej przerwie, zdążyć przygotować wszystkie mordercze przeszkody i zbudować kolosalną nowość na trasie.

Już, w sobotę 7 kwietnia zacznie się dwudniowy Runmageddon Wrocław. O 7:30 wystartuje pierwsza seria biegaczy, którzy pokonywać będą formułę Rekrut - trasę 6 kilometrów z ponad 30 przeszkodami. Co 15 minut, 130 uczestników jednocześnie, będzie rozpoczynało swój bieg. Ostatni śmiałkowie Rekruta wystartują o godzinie 15:00.

Równolegle, o godzinie 10:20 swoją przygodę rozpoczną dzieci na jednokilometrowej trasie KIDS z 10 przeszkodami. Przygotowanych dla nich zostało przynajmniej 16 serii. Mali uczestnicy startować będą co 20 minut, a ostatnia grupa ruszy o godzinie 15:00. Młodzież od 12 do 15 roku życia może spróbować swoich sił w formule Junior. W godzinach 16:00-17:00 pokonywać będzie dystans dwóch kilometrów najeżony około 15 przeszkodami.

W niedzielę, wydarzenie również rozpocznie się we wczesnych godzinach porannych. Od godziny 8:00, co 15 minut zaczną startować osoby, które zapisały się na start w formule Intro, czyli dystansie 3 kilometrów z ponad 15 przeszkodami. O 11:30 przyjdzie pora na śmiałków biegu Classic, którzy pokonają minimum 50 przeszkód i przebiegną 12 kilometrów. Ostatnia seria ruszy o godzinie 16:00.

Tego dnia, odbędzie się również kilkanaście serii Runmageddonu KIDS. Dzieci będą miały okazję zmierzyć się z przeszkodami między 10:20 a 15:00. W godzinach 10:30 - 12:00 na trasy ruszą reprezentanci zespołów biznesowych, którzy zainaugurują start projektu Runmageddon Biznes Szlachetna Paczka.

Chętni, którzy nie zdążyli zapisać się jeszcze na bieg mogą to zrobić w Biurze Zawodów, które znajdować będzie się przy trybunie głównej, w hali namiotowej. Natomiast małych śmiałków będzie można zapisać w Biurze Zawodów KIDS i Junior, które mieścić się będzie w kolorowym namiocie przy płycie hipodromu.

W trakcie wrocławskiej edycji, uczestnicy po raz pierwszy w historii zmierzą się z nową, potężną przeszkodą, zbudowaną dzięki współpracy Runmageddonu z firmą Oponeo.pl. Co może powstać z 1000 opon, o tym już w najbliższy weekend przekonają się mieszkańcy Wrocławia i okolic oraz uczestnicy.

-Uczestnikom Runmageddonu na trasie gwarantujemy dziesiątki ekstremalnych przeszkód. Sukcesywnie dodajemy do tych znanych i lubianych utrudnień, coraz to nowsze i bardziej skomplikowane. Chcemy dawać nowe wyzwania i namawiać do ich podejmowania. Z firmą Oponeo.pl stworzyliśmy coś wielkiego, imponującego i niespotykanego. Użyliśmy do tego mnóstwa opon. Jestem bardzo ciekawy, jak nowa przeszkoda zostanie przyjęta przez startujących.- mówi Jaro Bieniecki, prezes Runmageddonu.

Przydatne informacje:

Godziny pracy Biura Zawodów:

  • Piątek - 12:00 - 21:00
  • Sobota - 6:30 - 16:20
  • Niedziela - 7:00 - 16:00

Godziny pracy Biura Zawodów KIDS, Junior:

  • Piątek - 12:00 - 21:00
  • Sobota - 9:20- 15:00
  • Niedziela - 9:20 - 15:00

mat. pras.


ORLEN Warsaw Marathon po raz pierwszy z oficjalnym rytmem

$
0
0

Tomasz Rałowski – znany publiczności jako RAU – młody warszawski producent, raper, biegacz amator jest autorem oficjalnego rytmu ORLEN Warsaw Marathon, który będzie motywować zawodników do osiągania swoich biegowych celów.

Każdy biegacz ma swój optymalny rytm biegu, często wyćwiczony setkami pokonanych kilometrów. Ma on kluczowe znaczenie, niezależnie od tego, czy bieganie jest formą relaksu po ciężkim dniu pracy czy przygotowaniem do pobicia swojego życiowego rekordu w trakcie zawodów. Chociaż nie można wyznaczyć jednego, uniwersalnego rytmu dla wszystkich biegaczy, RAU – jeden z najbardziej charakterystycznych producentów młodego pokolenia – stworzył utwór, który zmotywuje do biegu uczestników ORLEN Warsaw Marathon.

- Żyję muzyką 24 godziny na dobę. Rytm to jeden z ważniejszych elementów utworu, od niego wszystko się zaczyna. Od kilku lat trwa również moja przygoda z bieganiem, a podczas treningów zawsze towarzyszy mi energiczna muzyka, koniecznie z dużą ilością basu. To dzięki tym dźwiękom łatwiej jest mi utrzymać równe tempo biegu. Liczę, że wyćwiczona forma zaowocuje nie najgorszym wynikiem podczas tegorocznego biegu OSHEE 10 km, w którym mam zamiar wystartować. Mam również nadzieję, że stworzony przeze mnie rytm zmotywuje biegaczy do podkręcenia tempa – mówi Tomasz Rałowski RAU.

Rytm stworzony przez muzyka będzie towarzyszył biegaczom i kibicom zebranym na błoniach stadionu PGE Narodowy. Organizatorzy ORLEN Warsaw Marathon wierzą, że wpadająca w ucho melodia zarazi wszystkich swoją pozytywną energią.

Źródło: ORLEN Warsaw Marathon


3. Kuźniański Półmaraton Leśny: Jest koszulka, medal to tajemnica

$
0
0

Już 14 kwietnia odbędzie się 3. Kuźniański Półmaraton Leśny RAFAMET 2018. Organizatorzy zaprezentowali już koszulkę startową. Specjalne, przestrzenne pamiątkowe medale pozostaną niespodzianką aż do dnia wydarzenia.

W tym roku wydarzenie będzie miało miejsce w sobotę (poprzednie dwie edycje odbyły się w niedzielę). Biegacze będą mieli do pokonania dystans ponad 21 km ścieżkami lasów Nadleśnictwa Rudy Raciborskie. Trasa wiedzie lasami Nadleśnictwo Rudy Raciborskie i posiada atest PZLA.

– Cieszymy się, że już po raz trzeci lasy Nadleśnictwa Rudy Raciborskie, mieszczące się pomiędzy Kuźnią Raciborską a Rudami, będą mogły gościć biegaczy. Tu, na Śląsku, las pełni funkcje społeczne, a jedną z nich jest możliwość biegania wśród drzew, utwardzonymi drogami. Smaczku dodaje fakt, że zdecydowana część trasy jest wyznaczona na terenach, które ucierpiały w czasie wielkiego pożaru w 1992 roku. Las odradza się nie tylko w wymiarze przyrodniczym, ale także społecznym – podkreślał Robert Pabian, Nadleśniczy Nadleśnictwa Rudy Raciborskie.

Zawodnicy pobiegną asfaltowo-szutrowymi ścieżkami. – Trasa jest malownicza, a jednocześnie bezpieczne – mówił nadleśniczy Robert Pabian. Przypomniał, że huragan, który spustoszył w lipcu ubiegłego roku Kuźnię Raciborską nie dotknął terenu, po którym poruszać się będą biegacze. Jak dodał, trasa jest sprawdzana przed samym biegiem, sportowcy mogą więc czuć się bezpiecznie.

Dla biegaczy, którzy zameldują się na mecie przygotowano także pamiątkowe, przestrzenne medale. Jak zapowiada Michał Fita, z uwagi na ich wyjątkowy kształt i liczne detale, przygotowanie medali wymaga wielkiej precyzji, ale efekt końcowy będzie wart wysiłków. Projekt póki co jest owiany tajemnicą i pozostanie niespodzianką aż do dnia zawodów.

Podczas spotkania prasowego premierowo zaprezentowano za to koszulki techniczne biegu. Wyróżniają się one pełnym nadrukiem i - jak przystało na leśny półmaraton - znajdującymi się na niej liśćmi w soczystym odcieniu zieleni. Jak głosi metka, to koszulka „o sportowym usposobieniu, z przeznaczeniem do pokonywania własnych barier i słabości”.

Uczestnicy otrzymają pakiet startowy i posiłek regeneracyjny. Będzie też profesjonalna rozgrzewka, a o regenerację organizmu po biegu zadba zespół studentów-masażystów z Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Raciborzu.

Dla najlepszych zawodników w kategorii open przygotowano nagrody pieniężne oraz puchary, a zwycięzcy kategorii wiekowych (18-29, 30-39, 40-49, 50+) otrzymają nagrody rzeczowe. Organizatorzy przewidują także nagrody dla Najlepszego Leśnika i Najlepszej Mieszkanki/ Najlepszego Mieszkańca Gminy Kuźnia Raciborska. Jedyną swego rodzaju pamiątką dla zawodników, ale także kibiców będą sadzonki drzew, które będzie można otrzymać podczas wydarzenia.

W tym roku organizatorzy przygotowali także atrakcję dla miłośników… marszów nordyckich – na miłośników marszów z kijami czeka trasa o długości 10 km. „Dyszka z Kija” to wydarzenie adresowane do osób w każdym wieku, które uprawiają Nordic Walking. Rajd rozpocznie się o godzinie 9:00. Dla zawodników, którzy najszybciej pokonają leśną trasę o długości 10 km także przewidziano nagrody.

W ubiegłym roku „bieg w czterech porach roku” – hasło najlepiej oddaje kaprysy pogody, z którymi zmierzyli się zawodnicy – ukończyło 155 osób. W tym roku zapisało się już ponad 200 biegaczy. – Mimo niesprzyjającej aury wszyscy byli uśmiechnięci i zadowoleni. Impreza była udana, mamy nadzieję, że w tym roku będzie podobnie – powiedział Michał Fita, dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury Sportu i Rekreacji w Kuźni Raciborskiej, organizator wydarzenia.

Współorganizatorami biegu są Urząd Miast Kuźnia Raciborska, OSP Kuźnia Raciborska oraz Nadleśnictwo Rudy Raciborskie. Po raz trzeci wydarzenie wspiera firma RAFAMET S.A., która jest nierozerwalnie związana z Kuźnią Raciborską. Specjalne upominki będą czekały także na pracowników firmy, którzy najszybciej zameldują się na mecie.

–To kapitalna impreza na terenie miasta, w którym znajduje się nasza firma! Chcemy uczestniczyć w jego promowaniu również poprzez wydarzenia sportowe tak atrakcyjne jak biegi długodystansowe. Imponuje nam pasja oraz waleczność zawodników, z radością wspieramy inicjatywy promujące zdrowy styl życia – mówił E. Longin Wons, Prezes Zarządu firmy RAFAMET S.A.

Informacje organizacyjne:

  • Bieg rozpocznie się o godz. 10:00, w sobotę, 14 kwietnia br. przy ul. Tartacznej w Kuźni Raciborskiej. Limit czasu wynosi 3 godziny.
  • Biuro zawodów będzie zlokalizowane na Stadionie Miejskim (przy ul. Kozielskiej 30) i będzie czynne od godz. 7:30 do 9:30.
  • Rajd Nordic Walking wystartuje o godz. 9:00, biuro zawodów będzie czynne od godz. 7:00.
  • Zapisy nadal trwają! Swój udział można zgłaszać pod TYM adresem.
  • Regulamin wydarzenia jest dostępny TUTAJ.
  • Strona imprezy: www.polmaraton-kuznia.pl

mat. pras. / opr. red.

fot. Magdalena Matusik, Adventure Media



Maratony na świecie: Izrael – maraton po pustyni na wyciągnięcie ręki

$
0
0

Maraton Piasków? Brzmi poważnie. Ale to nie jedyny maraton po pustyni. Eilat Desert Marathon to impreza, która jest dosłownie na wyciągnięcie ręki: trasa, choć pustynna, jest przystępna a bezpośrednie połączenia tanimi liniami lotniczymi umożliwiają szybkie dotarcie do Ejlatu.

Sam Ejlat jest najdalej na południe wysuniętą częścią Izraela, portem położonym na obrzeżu pustyni Negew, wciśniętym w przedziwny sposób między Egipt i Jordanię. To kurort, który cieszy się ogromnym zainteresowaniem turystów rosyjskich… i polskich. Nasi rodacy upodobali sobie to miejsce zwłaszcza odkąd mamy możliwość dostać się tam szybko i tanio. Pogoda jest niemal gwarantowana, nawet kiedy u nas panuje siarczysty mróz, w Ejlacie temperatura nie spada poniżej 20 stopni. Autobusy do Jerozolimy kursują stamtąd kilka razy dziennie, wyjazd można więc połączyć ze zwiedzaniem.

Dlaczego warto wybrać się do Izraela na maraton? Z pewnością nie po życiówkę, bo ani trasa, ani warunki klimatyczne jej nie sprzyjają. Warto jednak spróbować biegania w dość ekstremalnych warunkach, poznać inną kulturę, zwiedzić okolicę a może zakończyć w wyjątkowy sposób sezon startowy.

Maraton odbywa się w piątek, wyjazd wymaga więc co najmniej dwóch dni wolnego. W sobotę za to na zawodników czeka uroczysta gala połączona z koncertem i wręczeniem nagród.

TERMIN

Maraton odbędzie się w piątek 30.11.2018.

POGODA

Średnia temperatura pod koniec listopada wynosi jeszcze nieco ponad 20 stopni, maksymalna może dochodzić niemal do 30. Powietrze jest suche, co w połączeniu z pylistą nawierzchnią znacznie utrudnia oddychanie na trasie biegu.

TRASA

Start i meta mieszczą się na promenadzie, nad brzegiem Morza Czerwonego. Większa część trasy wiedzie jednak po pustyni.

Pierwsze 3 km trzeba pokonać po asfalcie, mijając między innymi pas startowy lotniska. Dalej zaczyna się utwardzana droga przez pustynię. Po drodze na biegaczy czekają tez podbiegi – w końcu bieg startuje z poziomu morza a najwyższy punkt trasy znajduje się na wysokości 280 m n.p.m.

Wyjątkowo męcząca dla zawodników jest też długa prosta na pustyni – ciągnie się przez 5 km, rozgrzane słońcem powietrze faluje a brak cienia mocno daje się we znaki.

Na szczęście organizatorzy zadbali o nawodnienie zawodników – punkty odżywcze znajdują się co 2,5 km. Są też trzy punkty z żelami energetycznymi.

Końcowe kilometry trasy to groble słonych jezior, w których można zobaczyć stada flamingów i samo miasto.

IMPREZY TOWARZYSZĄCE

Półmaraton, 10 i 5 km oraz biegi dla dzieci.

ZAPISY

Zwykle są uruchamiane z końcem kwietnia na TEJ stronie. W roku 2017 start w maratonie kosztował 250 nowych szekli, czyli około 245 zł. Opłata obowiązywała do końca września, od października wzrosła do 310 szekli. Należy mieć ukończone 18 lat.

WYMAGANE DOKUMENTY

Konieczny jest paszport.

WYJAZD

Do Eilatu można dolecieć bezpośrednio z Gdańska, Katowic, Krakowa, Poznania i Warszawy. Ceny biletów są bardzo różne. Przy odrobinie szczęścia można nawet trafić na loty w cenach niższych niż 100 zł.

KOSZTY POBYTU

Ejlat jako kurort nie należy do tanich miejsc. Jednak przy odpowiednio wczesnej rezerwacji, można znaleźć pokoje w cenie 140-150 zł za dwie osoby.

Ceny w lokalach są dość wysokie. Za porcję frytek czy kanapkę zapłacimy 20-30 zł, za danie obiadowe dwa-trzy razy tyle.

INNE BIEGI

Maraton w Jerozolimie, Tel Aviv Marathon.

Strona Eliat Desert Marathon: https://desertrun.co.il/en/

KM


Pomagają Nepalczykom dotrzeć na MŚ w Trailu. Ci mogą wygrać

$
0
0

Mają miejsce na liście startowej, przygotowane formularze wizowe i plany podróży. Są ambitni i świetnie przygotowani. Każdy z nich mógłby zostać indywidualnym mistrzem świata. Jeśli zbiorą odpowiednią kwotę pieniędzy, po raz pierwszy będą mogli zawalczyć o mistrzostwo świata w drużynie.

Team Nepal składa się z 6 osób. Samir Tamang to jak większość członków drużyny, biegający żołnierz. W 2014 r. był drugim zawodnikiem TDS. W ubiegłym roku został zwycięzcą 50-kilometrowego Ultra-Trail Australia. North Pole Marathon ukończył na trzecim miejscu. Chociaż podczas startów wyjazdowych korzysta z pomocy sponsorów, swoje własne pieniądze przeznacza na pomoc charytatywną. Szczególnie bliskie jego sercu są dzieci, które utraciły szkołę w wyniku trzęsienia ziemi w 2015r.

Tirtha Tamang ma na koncie m.in. zwycięstwo w Hong Kong 100 (2014 r.) i w Mont Everest 60k Extreme Ultra Marathon (2017 r.). W 2016 r. stał na najniższym stopniu podium Matterhorn Ultraks.

Bed Sunuwar wygrał Hong Kong 100 przed rokiem. Chhechi Sherpa okazał się najszybszym zawodnikiem 1600-kilometrowego Great Himal Race.

Purna Tamang stała na najwyższym stopniu podium The North Face 100 w 2013. Z kolei Minikala Rai to triumfatorka 54-kilometrowego Courchevel X-Trail.

Marzeniem całej szóstki jest start w mistrzostwach świata w trailu, które odbędą się 12 maja na 85-kilometrowej trasie hiszpańskiego biegu Penyagolosa Trail. Nie mają jednak na to funduszy. A potrzebują niemało. Przeloty, zakwaterowanie, transport na miejscu, buty, odżywki, koszulki itd. to koszt ponad 10 tys. euro.

„Tak, to dużo pieniędzy i mamy nadzieję, że mamy też dużo przyjaciół. Jeśli będziemy mieli szczęście 500 osób wpłaci po 20 EUR” - napisali organizatorzy publicznej zbiórki pieniędzy dla Nepalczyków. Jeśli uda im się wystartować, będzie to pierwszy start nepalskiej drużyny na międzynarodowej imprezie tej klasy. Każdy może pomóc.

Informacje o zbiórce: TUTAJ 

IB


W Grand Prix Warszawy „dzielą się lasem”. Jabłoński vs. Polak - wygrywa... [ZDJĘCIA]

$
0
0

Po świątecznej przerwie wróciło Grand Prix Warszawy. Uczestnikom dzisiejszego biegu na Kabatach dopisała słoneczna pogada, zachęcając do nucenia przeboju Marka Grechuty „Wiosna, ach to ty”.

W czwartym etapie cyklu wystartowało ponad 200 osób. Nie jest to największa liczba uczestników w tym roku, co może zaskakiwać. Zaskoczonym jednak być nie można. Jak mówiła przed startem organizatorka Alina Sakwa, kalendarz startów na ten weekend jest bogaty i wśród organizatorów panuje spora konkurencja. Wielu ze stałych uczestników udało się na maraton do Dębna, czy też do Babic, na tamtejszą „dziesiątkę”. Jutro blisko Warszawy odbędzie się z kolei Bieg Raszyński.

Ci, którzy zdecydowali się wybrać Ursynów, na pewno nie mają czego żałować. Zawody rozgrywane były w miłej, kameralnej atmosferze. Nie brakowało stałych bywalców jak i debiutantów. Uczestnikom nie przeszkadzały tłumy spacerowiczów przechadzających się po leśnych duktach. Zresztą jeszcze miesiąc temu wszyscy o takiej o pogodzie mogli tylko marzyć. Podczas ostatniego etapu Grand Prix Warszawy biegacze mijali bowiem... narciarzy, a aura przypominała tę z zimowych Igrzysk.

– Biegam od czterech lat, ale w tym roku debiutuje w tym Grand Prix. Brałem udział wielu imprezach, dwa lata temu ukończyłem 80 zawodów w okolicach Warszawy, ale zakochuje się w tym biegu. Jest tu fajna trasa, prowadząca zielonymi terenami. Odpowiada mi atmosfera, bo są też znajomi. Dodatkowo zawody odbywają się blisko mojego miejsca zamieszkania. Zdecydowałem się na udział w całym cyklu, to też jest jakąś motywacją – powiedział nam Jacek Seferyniak.

Tradycyjnie biegano na dystansie 10 km. Start i meta znajdowały się w okolicach stacji techniczno-postojowej metra. Jako pierwsza zmagania rozpoczęła grupa mieszana, złożona z pań oraz biegaczy, którzy chcieli pokonać dystans w czasie powyżej 60 minut. Chwilę później sygnał do startu dostali pozostali uczestnicy.

Najszybciej dystans pokonali Artur Jabłoński, który po 8. kilometrze wyszedł na prowadzenie i nie oddał go do mety. Bieg pań rozstrzygnęła na swoją korzyść Marta Kaźmierczak, która od początku kontrolowała przebieg rywalizacji. Dzięki wygranej, oboje biegaczy umocniło się na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej cyklu.

– Obudziłem się dziś z potwornym bólem głowy. Może nie jestem chory, ale jakoś te przesilenie chyba dało się we znaki – mówił po biegu Artur Jabłoński. – Biegłem taktycznie, był to mocny trening. Ten ostatni fragment, półtora kilometra, szarpnięty po 3:10 min./km kosztował mnie trochę energii. Czuje w nogach przygotowania do Mistrzostw Świata w trailu. Objętości są większe i czuje, że nogi są cięższe. Ale jestem zadowolony, bo to czwarta wygrana w tym roku. Przybliża mnie ona do zwycięstwa w klasyfikacji generalnej – cieszył się Jabłoński, szczególnie, że znów mógł się pościgać z największym rywalem w cyklu – Sebastianem Polakiem.

– Dziś mogliśmy się sprawdzić w równych warunkach, bo wcześniej ja biegałem w kolcach, a on zwykłych butach. Szczerze go podziwiałem, bo potrafił wytrzymać mocne tempo – komplementował rywala biegacz i trener grupy Dream Run.

Ze swojego startu zadowolona była też Marta Kaźmierczak.

– Cały czas trzymałam jakąś przewagę nad dziewczynami. Obejrzałam się dopiero pod koniec. Warunki mieliśmy dziś bardzo dobre. Wcześniejsze etapy były bardziej zimowe, wtedy czuć było różnice w sposobie biegania. Dziś nie było tego grzebnięcia. Spacerowicze absolutnie nie przeszkadzali, chociaż pani Ala wcześniej ostrzegała, żeby na nich uważać. Podzielmy się tym lasem, niech ludzie korzystają z przyrody zwłaszcza w takie dni – powiedziała po biegu Marta Kaźmierczak.

Kolejny, piąty bieg cyklu rozegrany zostanie 28 kwietnia. Będzie to ostatnia odsłona przed zakończeniem „rundy wiosennej”. Grand Prix Warszawy składa się z 8 imprez. O klasyfikacji końcowej decyduje suma punktów zdobytych w maksymalnie 6 wyścigach. Klasyfikacja przejściowa:

Mężczyźni:

1. Artur Jabłoński
2. Sebastian Polak
3. Marcin Stupan

Kobiety:

1. Marta Kazimierczak
2. Marta Jusińska
3. Anna Sawicka

Niebawem więcej zdjęć.

RZ


Rekord Czech przyćmił triumfy Kenijczyków w Pradze

$
0
0

Była narciarka biegowa, mistrzyni Czech w biegu na 5000m z 2014 r., 26. zawodniczka maratonu olimpijskiego w Rio de Janeiro i 14. zawodniczka maratonu mistrzostw świata w Londynie Eva Vrabcova-Nyvltova wprawdzie Półmaratonu Praskiego nie wygrała, ale to właśnie ona stała się sensacją biegu.

Linię mety przekroczyła z czasem 1:11:01 – o sekundę poprawiła czeski rekord w biegu na 21,097 km, który od 24 lat należał do Aleny Peterkovej. Swoją życiówkę z 2016 r. Vrabcova-Nyvltova poprawiła o 5 sekund.

Osiągnięcie rodaczki wzbudziło euforię wśród kibiców i całkowicie puściło w niepamięć nieudany start podczas MŚ w Walencji. Czeska zawodniczka odzyskała optymizm, zajęła 7. miejsce wśród kobiet i już liczy na realizację swoich planów na lekkoatletycznych mistrzostwach Europy w Berlinie.

Najszybszą zawodniczką na trasie, na której w zeszłym roku Joycline Jepkosgei poprawiła 4 rekordy świata, została tym razem Kenijka Joan Melly. Zwyciężczyni ubiegłorocznych półmaratonów w Bostonie i Berlinie, w Pradze nabiegała wynik 1:05:02 (netto).

Joan Melly wyprzedziła swoją rodaczkę Kipkirui Caroline Chepkoech (1:06:07) i zwyciężczynię z 2015 r. i drugą zawodniczkę sprzed roku Worknesh Degefę (1:08:07).

Wśród panów, w swoim drugim półmaratonie w życiu, triumfował Benard Kimeli. Jeden z przedstartowych faworytów spełnił nadzieję organizatorów i uzyskał czas poniżej godziny (59:47).

W czasie poniżej godziny zmieścili się zresztą wszyscy zawodnicy stojący na podium. Drugie miejsce zajął Geofrey Yegon (59:56). Podium dopełnił Peter Kwemoi (59:58).

Dwudziesta edycja Praskiego Półmaratonu została zdominowana przez zawodników z Kenii, którzy w rywalizacji mężczyzn zajęli pierwsze 9 miejsc. Bieg ukończyło 10 000 uczestników. Pochodzili z 78 krajów. Wśród nich byli również Polacy.

Najlepiej wśród biało-czerwonych biegaczy z trasą rozpoczynającą się na Placu Jana Palacha, poradził sobie Tomasz Kozłowicz, który z czasem 1:14:38 zajął 69. miejsce w klasyfikacji open i 58. wśród mężczyzn. Najszybszą Polką była Małgorzata Brok, która z czasem 1:33:40 zajęła 67. miejsce.

Pełne wyniki: TUTAJ

IB


100 Miles of Istria: Polka najlepsza na 110 km!

$
0
0

Wielką, sportową klasę pokazali polscy biegacze podczas kolejnej rundy cyklu Ultra-Trail World Tour - 100 Miles of Istria w Chorwacji.

W 110-kilometrowym biegu towarzyszącym wygrała Kamila Głodowska - dziesiąta zawodniczka Biegu 7 Dolin w 2016 r., szósta na mecie Transylvania One Hundred. Zawodniczka Muay Running Team przekroczyła metę z czasem 15:38:07, zajmując 31. miejsce w klasyfikacji open i trzecie wśród Polaków. Wszystko to mimo wysokiej temperatury i słońca.

Z kolei z rywalizacji panów, na tym samym dystansie 9. miejsce zajął kolega klubowy zwyciężczyni, Daniel Gajos, który nabiegał czas 14:00:02 i chyba ma się czym martwić. Z wypowiedzi umieszczonej na profilu klubu wynika, że biegł poniżej swoich planów. Konsekwencją jest wprawdzie radość z miejsca w pierwszej dziesiątce, ale także konieczność zgolenia brody.

Wygrał Roberto Mastrotto. Włoch, który przed rokiem zajmował 32 .miejsce w CCC i 17. w Lavaredo, uzyskał czas 11:31:55.

W głównym, zaliczanym do cyklu UTWT 100-milowym biegu, z powodu zmiennej pogody nastąpiła korekta trasy. W rywalizacji pań niespodzianek nie było. Francesca Canepa wystartowała w Chorwacji po raz czwarty, co jak napisała na swoim profilu, jest wynikiem pięknej trasy i wyjątkowej atmosfery, i po raz czwarty bez problemów wygrała. Linię mety przekroczyła po 22 godzinach, 49 minutach i 33 sekundach.

Wśród panów po zwycięstwo sięgnął 9. zawodnik ubiegłorocznego Western States 100 i trzeci przed rokiem w Chorwacji - Brytyjczyk Paul Giblin. Na pokonanie 100 mil potrzebował 21:06:53.

Wśród Polaków najwyżej uplasował się Andrzej Kowalik, który z czasem 24:13:41 zajął 32. miejsce w open.

Pełne wyniki: TUTAJ

IB

wideo: Kingrunner ULTRA


Wiatrem przewiani, słońcem spaleni - w ważnym celu. 2. ICZMP Run [ZDJĘCIA]

$
0
0

Wiosenne słońce i silny wiatr towarzyszyły drugiej edycji charytatywnego biegu ICZMP Run wokół łódzkiego Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki. Zawody organizuje załoga Instytutu, przeznaczając dochód na zakup specjalistycznej aparatury medycznej. Limit 500 miejsc rozszedł się w zapisach już kilka tygodni przed biegiem. Ostatecznie wystartowało 426 osób, w tym liczna reprezentacja środowiska medycznego – niektórzy debiutujący w zawodach biegowych. Udział wzięła także całkiem pokaźna grupa niepełnosprawnych zawodników na wózkach.

Biegacze mieli do pokonania dwie pętle wokół terenu szpitala. Pierwsza, dłuższa, zahaczała o sąsiednie osiedle. Druga za to zaczynała się od brukowanego podbiegu na górny poziom Instytutu. Po zakończeniu biegów dziecięcych w dwóch kategoriach wiekowych, o 11:00 wystartował bieg główny.

Ubiegoroczny zwycięzca, czołowy łódzki średnio- i długodystansowiec Tomasz Osmulski (Trucht.com), i tym razem nie dał szans rywalom. Zwyciężył z wynikiem 17:07, wyprzedzając Adama Olkusza (18:29) oraz Jarosława Szewczyka z Razem Trenujemy Sport (18:47). Obronić zeszłoroczną wygraną udało się także Natalii Grzegorczyk (Wanda Panfil Team/AZS AWF Warszawa), która z czasem 19:59 zajęła 10. miejsce open. Damskie podium dopełniły Angelika Szczepaniak z CERI/Razem Trenujemy Sport (20:18) i Anna Pieprz z Everrun (21:29). Pełne wyniki można zobaczyć TUTAJ.

Do mety jako trzecia z pań dobiegła Ewa Pietruszewska (Rysioteam), która aż do momentu dekoracji była przekonana, że stanie na podium. Jak się jednak okazało, o miejscu w klasyfikacji według tegorocznego regulaminu decydował czas netto, który jej rywalka miała o 6 sekund lepszy.

– Byłam cały czas na czwartym miejscu – opowiadała nam wcześniej Ewa – biegłam swoje i nie wyrywałam, za co bardzo dziękuję zającującemu mi Konradowi. Na ostatnich kilkuset metrach poleciałam ile miałam pary w nogach i wyprzedziłam jeszcze jedną współzawodniczkę.

Jak twierdzili znajomi Ewy z drużyny, jeszcze niedawno na stronie internetowej biegu umieszczony był zeszłoroczny regulamin, według którego pierwszych 50 zawodników było klasyfikowanych wg czasów brutto. Aktualny regulamin prawdopodobnie znajdował się tylko na stronie firmy mierzącej czas i prowadzącej zapisy. Jak sprawdziliśmy już po zakończeniu zawodów, regulamin na stronie biegu jest już ten właściwy...

– Na początku biegłem koło 5-6 miejsca – wspominał trzeci dziś Jarek Szewczyk – potem stawka się przerzedziła, na półmetku już byłem trzeci i tak zostało. Nie biegłem tu w ubiegłym roku, ale teraz już dopilnowałem, żeby się szybko zapisać. Na tyle szybko, że przydzielono mi trzeci numer. To zobowiązywało do zajęcia takiego, a nie innego miejsca! – śmiał się. Druga pętla mnie trochę zaskoczyła górką, ale nie była ona aż tak duża. Znacznie większą trudnością był wiatr w twarz. Na finiszu było trochę slalomu, bo musieliśmy dublować wielu zawodników, ale tak bywa na biegach po pętlach.

– Zdecydowanie trudniej mi się biegło, niż w zeszłym roku – stwierdziła zwyciężczyni obu edycji Natalia Grzegorczyk. Pogoda niby jest dobra dla biegaczy, ale ten wiatr dał nam ostro popalić. Miejscami aż mnie pochylało, szczególnie na prostej nie było się gdzie schować. Czas też miałam dużo gorszy niż poprzednio, chyba właśnie przez ten wiatr.

Tomek Osmulski ubiegłoroczne zwycięstwo odniósł mimo wychodzenia z kontuzji, a tym razem pobiegł już w pełni zdrowia. – Nawet nie pamiętam, czy poprawiłem zeszłoroczny wynik – opowiadał na gorąco. – Jestem w trakcie treningu do półmaratonu w Łodzi za tydzień. Naprawdę nie chodziło mi o walkę z czasem, pobiegłem treningowo dla zabawy i szczytnego celu, o to naprawdę chodziło w tym biegu. Na finiszu bawiłem się razem z publicznością, przybijałem piątki i dopingowałem dublowanych zawodników. Tym razem na mecie już mnie dobrze skierowali – zakończył ze śmiechem, wspominając zabawną sytuację sprzed roku, kiedy na finiszu musiał przeciskać się przez barierki.

Jak wspominaliśmy, w ICZMP Run wystartowała wyjątkowo liczna grupa sportowców na wózkach. Jednym z celów biegu jest bowiem aktywacja i integracja osób niepełnosprawnych. Wśród zawodników na wózkach najszybsi okazali się Karolina Wyrwicz i Łukasz Jankowski.

– Trenuję rugby i koszykówkę na wózkach, a imprezy biegowe traktuję jako dodatek – opowiedział nam Łukasz Jankowski – ale to jest fajna forma sprawdzenia się. Kiedy jest oficjalny pomiar czasu, są dodatkowe emocje i można się pościgać z innymi. To, co dla biegnących na dwóch nogach jest prawie niezauważalną górką, z perspektywy wózka jest dużo bardziej odczuwalne. Pod górę jadę 5 km/h, a w dół 15. Zależy to też od rodzaju nawierzchni, tu na tej kostce brukowej było dosyć ciężko, ale na szczęście to był jedyny taki podjazd na całej pięciokilometrowej trasie.

Karolina Wyrwicz, jak przyznała, startuje w każdym długodystansowym biegu w Łodzi, gdzie organizatorzy dopuszczają zawodników na wózkach. – W zeszłym roku również tu wygrałam – opowiadała – i teraz było łatwiej, bo już znałam trasę i wiedziałam, gdzie są niedogodności. Od podjazdu po kostce gorsze były dla mnie progi zwalniające na osiedlowej uliczce. Następny start mam już za dwa tygodnie na 5 km w biegu towarzyszącym Maratonowi Łódzkiemu.

Wiosenny termin – jak pokazuje praktyka, gwarantujący ładną pogodę – i integracyjny charakter imprezy, sprzyjają licznej frekwencji, która od ubiegłego roku poprawiła się o prawie 100 osób. Mimo niezbyt łatwej trasy sporo osób wywalczyło dziś życiówki. Dla wielu innych była to po prostu okazja do dobrej zabawy. A dla wszystkich, z pewnością, najważniejsze było wsparcie szczytnego, charytatywnego celu.

KW


Medale MP w Maratonie Nordic Walking rozdane [ZDJĘCIA]

$
0
0

Sezon startowy dla najlepszych zawodników nordic walking w kraju rozpoczął się mocnym uderzeniem. Jeszcze przed rozpoczęciem zmagań w ramach Pucharu Polski zmierzyli się na królewskim dystansie, startując w 5. Mistrzostwach Polski w Maratonie Nordic Walking oraz 7. Sztafetowych Mistrzostwach Polski Nordic Walking w Jastrowiu. Na starcie stanęło prawie 300 osób, z czego większość wybrała start sztafetowy.

Pełny królewski dystans wybrało 97 osób, z czego 7 nie ukończyło zmagań. Najszybciej z trudną technicznie trasą wokół jastrowskich jezior poradził sobie Piotr Niechwiejczyk. Pokonanie ponad 42 km zajęło mu 4:50:27. Drugie miejsce zajął Krzysztof Członkowski (4:52:35) a trzecie prowadzący przez większość trasy Andrzej Dziedziewicz (4:54:38). Na starcie zabrakło trzykrotnego zwycięzcy mistrzostw i rekordzisty świata w maratonie nordic walking Marcina Michalca, który przed rokiem na tej samej trasie poprawił własny rekord świata, kończąc zmagania z czasem 4:34:23.

Rywalizacja wśród pań była równie zacięta. Ubiegłoroczna zwyciężczyni Mariola Pasikowska do ostatnich metrów walczyła z Białorusinką Eugenią Puchtij, wygrywając ostatecznie o mniej niż sekundę (Pasikowska 5:23:42.8, Puchtij 5:23:43.7). Na trzecim miejscu zmagania zakończyła Marzena Spychała (5:26:21).

– Miałem plan, żeby przede wszystkim ukończyć maraton a po drugie poprawić czas – mówił na mecie zwycięzca Piotr Niechwiejczyk. – Udało się, w stosunku do ubiegłego roku poprawiłem wynik o 6 minut. Muszę tutaj podziękować mojemu koledze Andrzejowi Dziedziewiczowi, który świetnie mnie pociągnął na trasie, prawie przez cały dystans. Potem los zadecydował… Tak bywa, że niektórzy słabną a inni nie. Ale do siódmego okrążenia szliśmy razem. Trasę oceniam jako bardzo fajną, ale piasek, który tutaj jest dał popalić. Na ostatnich okrążeniach było czuć, że skurcze zaczynają łapać – przyznał.

Bardzo zróżnicowana pod względem nawierzchni trasa dla wielu zawodników okazała się niemal traumą. Szybkie i częste zmiany z ubitej leśnej ścieżki na grząski piasek na plaży u wielu osób sprowokowały bolesne skurcze mięśni. Ostre zejścia i podejścia oraz podmokły i grząski fragment trasy stanowiły dodatkowe utrudnienia. Należało je pokonać aż osiem razy, bo tyle pętli musieli zaliczyć soliści. Doświadczenie maratonu z kijami okazało się szczególnie męczące dla debiutantów.

Swój pierwszy królewski dystans zaliczył dzisiaj Mirosław Gliszczyński: – To mój pierwszy w życiu maraton, niesamowite emocje. Ale nie da się ukryć, że było trudno. Najgorsze było szóste i siódme kółko, bo łydki bardzo cierpiały. Nie przygotowałem się do tego maratonu tak, jak trzeba. Ale atmosfera tutaj jest niesamowita, pogoda wspaniała a entuzjazm współzawodników niósł i dodawał energii.

Czteroosobowe sztafety klasyfikowano w trzech kategoriach: męskiej, żeńskiej i mieszanej (dwie kobiety, dwóch mężczyzn). Najszybsza okazała się sztafeta męska TKKF Krzna Biała Podlaska w składzie Wetoszka, Biłek, Laskowski, Gajewski, która 42 km pokonała w czasie 4:44:30. Wśród sztafet kobiecych triumfowała drużyna KS Metraco Polkowice w składzie Jędrasiak, Okrzesik-Frąckowiak, Kurzawska, Grygorowicz (5:21:16) a w grupie mieszanych Nordic Walking Poland 1 (Deląg, Brzozowski, Jachimowicz, Kubiszyn) – 4:48:57.

Pełne wyniki: TUTAJ

Przed nami sezon pełen wrażeń. We wrześniu spotykamy się w Krynicy na 7. MIstrzostwach Polskich w Górskim Nordic Walking i 4. Mistrzostwach Polski w HILL Nordic Walking. Niebawem szczegóły tej części 9. Festiwalu Biegowego - szykujemy niespodzianki! 

KM



Paryż: Maratonka vs. maratończyk [WIDEO]

$
0
0

Jak atrakcyjna jest rywalizacja płci w maratonach ulicznych, pokazała 42. edycja Schneider Electric Marathon de Paris.

Formułę korespondencyjnego pojedynku kobiet i mężczyzn na trasie upowszechnili organizatorzy maratonu w Los Angeles. Głównie za sprawą wysokich nagród. Kobieca elita startuje zawsze z przewagą czasową obliczoną z różnicy najlepszych wyników obu płci na danej trasie – w Paryżu było to 16 minut (2:20:55 kobiet vs. 2:05:04 mężczyzn).

Bieg pań przez większość dystansu prowadzony był na wynik ok. 15 sekund gorszy od aktualnego rekordu. Panowie biegli wolniej, co sugerowało, że to właśnie słabsza z płci wyjdzie z tego pojedynku z tarczą. I wtedy zaatakował Paul Lonyangata.

Kenijczyk, obrońca tytułu przypuścił frontalny atak na liderkę Betsy Sainę. Ta jeszcze zerwała się do długiego finiszu, ale nie dała odeprzeć ataku rodaka. Lonyangata wyprzedził Sainę dopiero kilkadziesiąt metrów przed metą.

Paul Lonyangata wygrał w czasie 2:06:25 – dziesiątym wynikiem na listach światowych w sezonie 2018. Betsy Saina nabiegała wynik 2:22:55 – piętnasty na listach światowych. Dla podkreślenia rywalizacji, panie i panowie stanęli razem na podium.

Podium biegu zdominowali Kenijczycy. 

Wyniki:

Mężczyźni

Kobiety:

Niebawem więcej.

red.

fot. Eurosport / wideo: źródło własne


1098 / 1500. Dołącz do drużyny Mateuszka w 5. Biegu SGH. POMAGAJ!

$
0
0

Już ponad tysiąc osób zgłosiło się do 5. Biegu SGH, który 15 kwietnia wystartuje na Mokotowie w Warszawie. Do dużo, ale i mało, bo cel imprezy jest konkretny. Warto się przyłączyć!

Do wymarzonego przez organizatorów poziomu 1500 uczestników brakuje już niewiele. Cel jest ważny – całkowity dochód z imprezy trafi do małego Mateuszka, cierpiącego na rdzeniowy zanik mięśni. 1500 uczestników biegu przełoży się na kwotę 30 000 zł, które wesprze proces leczenia chłopczyka.

Robiąc tak niewiele, możemy zrobić tak wiele!

Dlaczego jeszcze warto pobiec w Warszawie?

Do wyboru są dwa dystanse - 5 i 10 km. Obie trasy posiadają atest PZLA, a każdy wynik tu uzyskany – czy to rekord kraju czy życiówka - będzie miał status oficjalnego.

Miasteczko biegowe zlokalizowane jest w dogodnym punkcie komunikacyjnym - na start dojedziesz metrem, tramwajem, autobusem... 

Rywalizacja na krótszym czy dłuższym z dystansów to barometr formy dla uczestników ORLEN Warsaw Marathon, który przebiegnie ulicami stolicy tydzień później. - Taki trening podbije twoją dyspozycję startową przed biegiem docelowym – podkreśla Jakub Nowak, wicemistrz kraju w maratonie z 2015 r., Ambasador 5. Biegu SGH.

Wpisowe do biegu to skromne 55 zł. Tymczasem na uczestników imprezy czeka bogaty pakiet startowy– z koszulką startową, upominkami od partnerów imprezy i pięknym medalem na mecie.

Patronat nad biegiem objęły najważniejsze media biegowe w Polsce. Ambasadorami imprezy są mistrzowie sportu i biegania - Szymon Kołecki, Krzysztof „Diablo” Włodarczyk, Julia Kotecka, Michał Bernardelli czy Łukasz Oskierko. „Biegając możemy nie tylko zrobić coś dobrego dla siebie, ale także dla innych. Nie robiąc nic szczególnie wielkiego, możemy pomoc choremu chłopcu” – zachęca popularny Oskier. Warto się przyłączyć!

Rejestracja do 5. Biegu SGH: TUTAJ. Zapisy potrwają do 13 kwietnia – WARTO POMAGAĆ!

red.


Hanower: Henryk Szost z problemami, ale w Top 5

$
0
0

W niedziele w stolicy Dolnej Saksonii rozegrano już 28. edycją HAJ Hanover Marathon. Dobry bieg zaliczył rekordzista Polski w maratonie Henryk Szost, ale na wynik i ostateczną pozycję cieniem położyły się problemy z nogą.

Biegacz z Muszyny do tego startu przygotowywał się na podczas zgrupowania w Nowym Meksyku. W Albuquerque na wysokości 1600-1700 m n.p.m trenował wraz z grupą czołowych polskich maratończyków: Błażejem Brzezińskim, Arturem Kozłowskim czy Mariuszem Giżyńskim. Jak sam mówił podczas ostatniego z treningów, w Niemczech liczył na wynik poniżej 2:10:00.

Od początku bieg toczony był w wysokim tempie. W czołówce plasowali się wyłącznie zawodnicy z Afryki, oraz nasz rodzynek. Sylwetką wyróżniał się w tłumie rywali.

Pierwsze 10 km grupa pokonała w czasie 30:26 - 30:27. Na półmetku ośmiu zawodników zameldowało się z wynikiem 1:04:12-13. Główny faworyt zmagań, Kenijczyk Gilbert Kirwa - zwycięzca maratonów w Wiedniu i Frakfurcie, tracił wówczas do Szosta minutę i zajmował dziesiąte miejsce.

Na 30. kilometrze nasz reprezentant zanotował międzyczas 1:31:56. Prognoza wyniku wskazywała na rezultat 2:09:19 na mecie. Niestety Szostowi nie udało dało się utrzymać narzuconego tempa i zaczął delikatnie odstawać od grupy.

Szost nie bardzo miał też z kim biec, bo nad kolejnym zawodnikiem Mihailem Krassilovem miał... aż siedem minut przewagi. Kolejne kilometry musiał pokonywać samotnie, co nie pomagało w walce upragnione złamanie 2:10:00. Do tego przyplątały się problemu z mięśniami nogi.

Bieg wygrał Etiopczyk Seboka Negussa Erre z czasem 2:09:44.

Negussa wyprzedził Michaela Njenga Kunyuga z rezultatem 2:10:16 (Kenijczyk zupełnie opadł z sił przewracając się, metę przekroczył… na czworakach.

Trzeci był Duncan Cheruiyot Koech z wynikiem 2:10:19.

Piąty na mecie Henryk Szost uzyskał czas 2:13:37.

Polak przekroczył linię mety z grymasem bólu na twarzy...

... po chwili usiadł na ziemi łapiąc się za udo.

– Hannover Marathon kończę na 5 miejscu z wynikiem 2:13:37 jako pierwszy z europejczyków. Czas nie jest szczytem moich marzeń, liczyłem na wynik poniżej 2.10. Niestety organizm odmówił mi posłuszeństwa. Na trasie wielokrotnie łapały mnie skurcze. Zatrzymywałem się aż 3 razy, żeby rozprostować nogi. Jak widać na ostatnich metrach moje tempo biegu bardzo spadło. Marzyłem tylko żeby dotruchtać do mety. Podczas biegu towarzyszyło mi wiele kryzysów, spowodowanych okropnym bólem. Mimo wszystko walczyłem do końca i dobiegłem na niezłej 5 pozycji. Teraz muszę wyciągnąć należyte wnioski. Prawdopodobnie za mocno trenowałem w górach, co niekorzystnie wpłynęło na wynik końcowy maratonu. Nie zawsze więcej oznacza lepiej! Mimo wszystko jestem szczęśliwy, że wytrwałem do końca przygotowań i udowodniłem sobie, że potrafię walczyć jak lew. Dziękuje Wam serdecznie za doping. Teraz postaram się pozbierać myśli, chwilę odpocznę i pokaże się Wam z jak najlepszej strony podczas Mistrzostw Europy – podsumował na facebooku swój start Henryk Szost.

Z wysokiego miejsca może cieszyć się wspomniany wcześniej Kazach Krassilov, który zajął szóste miejsce z wynikiem 2:24:24.

Przypomnijmy, że Henryk Szost ma już wypełnione minimum na Mistrzostwa Europy w Berlinie. Polak w październiku we Frankfurcie uzyskał czas 2:10.09. Wskaźnik PZLA poniżej 2:13:30 ma wypełniony jeszcze tylko Błażej Brzeziński.

Wśród pań najlepsza była Kenijka Agnes Jepkemboi Kiprop, która uzyskała wynik 2:32:35. Faworytka gospodarzy i ubiegłoroczna zwyciężczyni Fate Tola zeszła z trasy przed półmetkiem. Dziesiąte miejsce zajęła Polka - Dorota Gapys - 3:20:17.

W historii Maratonu Hanowerskiego zapisali się Marek Adamski, który wygrywał pierwszą edycje w 1991 roku, oraz Waldemar Glinka który zwyciężył dziewięć lat później.

Wyniki:

Mężczyźni:

Kobiety: 

Pełne wyniki: TUTAJ

RZ

fot. www.photorun.net


11. PKO Półmaraton Rzeszów: Rekord frekwencji i Polacy na podium [WYNIKI]

$
0
0

Kenijczyk Bernard Muinde Matheka (1:06:31) i Wegierka Zita Kacser (1:15:54) wygrali jedenastą edycję Półmaraton Rzeszów. Polacy też cieszyli się z podium.

Trzecie miejsce wywalczył Paweł Ochal (1:08:40), który po dłuższej przygodzie z "zającowaniem" (m.in. Koszyce, Warszawa) pobiegł wyłącznie sam dla siebie. Na trasie stoczył pasjonującą walkę o podium ze zwycięzcą Silesia Marathonu, trzecim zawodnikiem ubiegłorocznej edycji rzeszowskiej połówki - Damianem Pieterczykiem. Na mecie obu panów dzieliła tylko sekunda.

Do drugiego na mecie Abela Kibeta Ropa Polacy stracili ponad pół minuty.

Na uwagę zasługuje wysoka, trzynasta lokata open Marcina Michalca – rekordzisty Polski w maratonie… nordic walking.

Druga w rywalizacji kobiet była żona Pawła Ochala – Olga Kalendarova-Ochal (1:18:19), która zdecydowała się na start w Rzeszowie w ramach przygotowań do wiosennego maratonu (nie zdradziła jeszcze którego). Podium uzupełniła typowana wcześniej do wygranej - Kenijka Yunes Moraa Onyacha (1:20:13).

Co ciekawe, nagrody w kat. open i „Najlepszy Polak/Polka sumowały się, dzięki czemu to Polacy zarobili najwięcej.

Ostatnim polskim zwycięzcą Półmaratonu Rzeszów jest Jakub Burghardt. W 2007 r. uzyskał czas 1:06:17. Wśród kobiet seria jest jeszcze dłuższa i sięga epoki sprzed reaktywacji imprezy, czyli przed rokiem 2012. W 2005 roku górą była Renata Antropik z rezultatem 1:21:56 ale była to jednak impreza zupełnie innego kalibru (nieco ponad 50 osób na mecie).

W tym roku do rywalizacji w Rzeszowie przystąpiło ponad 1300 osób, co pozwalało realnie myśleć o rekordzie frekwencji imprezy. Organizatorzy liczyli na złamanie ubiegłorocznego wyniku 1304 finiszerów.

I nie przeliczyli się – do mety zlokalizowanej na dziedzińcu CH Millenium Hall dotarło 1326 osób.

Wyniki (open):

Pełne wyniki: TUTAJ

red.

fot. Organizator


Karolina Pilarska mistrzynią Polski w maratonie A.D. 2018! Dała z siebie wszystko [WIDEO]

$
0
0

Niedziela w Europie stała pod pod znakiem maratonów. Nie inaczej było także w naszym kraju. Oczy kibiców i zawodników zwrócone były na Dębno, gdzie biegano już po raz 45. W ramach imprezy rozegrano 38. Mistrzostwa Polski kobiet w maratonie.

MIstrzowskie aspiracje do złota potwierdziła Arleta Meloch, czyli trzykrotna mistrzyni kraju w maratonie z lat 2007, 2011 i 2014. Biegaczka po 1,5 km prowadziła w nie tylko w klasyfikacji Mistrzostw Polski, ale w całej rywalizacji kobiet. Osiem sekund za biegaczką GKS Olimpi Grudziądz podążały Kenijka Hellen Jepkosgei Kimutai oraz rodaczka Matebo Ruth Chemisto.

Harce Polki nie trwały jednak długo. Na 5. kilometrze kontrolę nad biegiem przejęły Afrykanki, którym szyki chciały pokrzyżować zawodniczki z Białorusi i Ukrainy. Meloch była wówczas piąta, pozostając wciąż najlepszą z Polek. Tuż za nią podążała Karolina Pilarska, dla której były to dopiero drugie zawody na tym dystansie w karierze. Debiutowała w 2016 roku podczas Wojskowych Mistrzostw Świata w Turynie (2.43:29), zdobywając złoto w drużynie. Na co dzień trenuje z Adamem Draczyńskim.

Na dziesiątym kilometrze w rywalizacji kobiet prowadziła Białorusinka Iryna Somawa (międzyczas 37:08). W walce o medale Mistrzostw Polski liderką była faworytka - Arleta Meloch (międzyczas 38:22). Pilarska traciła do niej tylko cztery sekundy. W tamtym momencie na podium czempionatu znajdowały się Wioletta Paduszyńska oraz Karolina Waśniewska, które miała identyczny międzyczas - 39:03. Zapowiadała się więc wyrównana walka.

Na półmetku Karolina Pilarska pojawiła się z wynikiem 1:21:17. Dawało jej to wówczas czwarte miejsce wśród wszystkich uczestniczek maratonu w Dębnie. Lepsza była tylko wspomniana Białorusinka i dwie Kenijki. Tylko i aż 21,097 km dzieliło biegaczkę Mety Lubliniec i młodą mamę (córka Pola ma ledwie 10 miesięcy) od największego sportowego sukcesu w karierze. Nad Arletą Meloch Pilarska miała prawie minutę przewagi. Trzecia była Wioletta Paduszyńska z wynikiem 1:23:40. Sekundę za nią utrzymywała się Karolina Waśniewska.

Takiej wyrównanej końcówki chyba nikt się jednak nie spodziewał. Zmęczona Karolina Pilarska podążała w kierunku mety nie okazując zbytnio radości. Czekającą na nią taśmę przerwała ostatkiem sił, padając tuż za metą. Została mistrzynią kraju uzyskując wynik 2:49:06. W rywalizacji open kobiet zajęła czwartą lokatę.

​Niespodziewanie na drugim miejscu w MP zmagania ukończyła Karolina Waśniewska, która zachowała sporo sił na długi finisz. Zawodniczka UKS Technik Radom trasę pokonała w 2:49:34.

Brąz przypadł Arlecie Meloch, która przez większość zmagań była na drugim miejscu w klasyfikacji Mistrzostw Polski. Doświadczona biegaczka uzyskała czas 2:49:51. To już dziewiąty krążek MP w dorobku biegaczki z Grudziądza, paraolimpijki.

W mistrzostwach sklasyfikowano 16 zawodniczek (wymagana licencja PZLA i wcześniejsze zgłoszenie).

Zwyciężczynią 45. Maratonu Dębno została Iryna Somawa, która uzyskała czas 2:39:06. Był to jej debiut na królewskim dystansie. Druga finiszowała Kenijka Matebo Ruth Chemisto, z rezultatem 2:44:01, a trzecia Hellen Jepkosgei Kimutai, która uzyskała wynik 2:44:27.

Bieg open wygrał Kenijczyk David Kiprono Metto, pokonując trasę w 2:14:48.Tym samym powtórzył on swój sukces z 2012 roku. Drugi był jego rodak i ubiegłoroczny triumfator - Nduva Boniface Wambua, który uzyskał wynik 2:16:21. Trzeci był Białorusin Wladislaw Pramau z rezultatem 2:17:16.

Najlepszym z Polaków okazał się Mateusz Sala, który trasę pokonał w 2:35:42, co dało mu 9. miejsce.

Pełne wyniki 45. Maratonu Dębno: TUTAJ

RZ


Viewing all 13088 articles
Browse latest View live


<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>