Duńczyk Eskil Schøning i Lindy-Lee Folscher z Republiki Południowej Afryki zwyciężyli w Półmaratonie Nocy Polarnej na dalekiej Północy w norweskim Tromsø. Walka o końcowy triumf była bardzo zacięta do samej mety.
Biegacz z Danii pokonał dystans 21,1 km w czasie 1:16:25 i wyprzedził Norwega Lasse Finstada o zaledwie 9 sekund. Trzeci był zawodnik z miejscowego Klubu Biegacza (Tromsø Løpeklubb) Kristian Pettersen (1:19:27).
Dwie najlepsze panie dzieliło 14 sekund. Afrykanerka przebiegła półmaraton w 1:28:58, a druga była Norweżka Tiril Johansen (1:29:12). Na najniższym stopniu podium stanęła reprezentantka Wielkiej Brytanii Freya Mary Leman (1:31:43).
![]()
„Zęby oklejone śniegiem, za koszulą grad, buty tylko z kolcami, bo cała trasa w śniegu, lodzie i wietrze. Nie wiem jak ci Norwegowie mogą to biegać w 1:15!” - napisał do nas w krótkiej wiadomości zaraz po zawodach Witold Orcholski, najwyżej sklasyfikowany Polak tegorocznego Półmaratonu Nocy Polarnej. Biegacz z Torunia zajął 47 miejsce open (44 wśród mężczyzn) z czasem 1:33:14.
![]()
Najlepiej spośród kobiet pobiegła Agata Szczepaniuk, która z wynikiem 1:48:56 zajęła 23 miejsce. Bieg ukończyło blisko 800 zawodników: 491 mężczyzn i 305 kobiet.
Półmaraton Nocy Polarnej (Polar Night Halfmarathon) w Tromsø to największy zimowy bieg w Norwegii, a śmiało można go zaliczyć do grona najpiękniejszych w Europie. Bieg od 2004 roku jest rozgrywany prawie 400 km na północ od koła podbiegunowego, zawsze w styczniu, pod koniec długiej nocy polarnej, gdy przez dwa miesiące słońce nie pojawia się ponad horyzontem. Najwiekszą atrakcją jest szansa na bieganie w świetle olśniewającej Aurora borealis, czyli zorzy polarnej.
Gdy Polak ma się dobrze mówi, że czuje się jak ryba w wodzie. Norweg - że jak żółtko w jajku. Czy ja czuję się jak żółtko w jajku? - zastanawiał się po biegu najlepszy Polak na mecie Witold Orcholski z toruńskiego klubu T.S. Opatrunki. Biegacz, który w połowie stycznia skończy 49 lat, podzielił się z nami wrażeniami z Półmaratonu Nocy Polarnej 2020.
Kto nie lubi ekstremalnych smaków biegania niech lepiej zostanie w domu. Temperatura odczuwalna w dniu startu to minus 10 stopni przy wietrze wiejącym z prędkością 11 m/sek. A do tego ciemno, ciemno i jeszcze raz ciemno. W czasie nocy polarnej bywają krótkie godziny przejaśnień, gdy robi się szaro, są to jednak zazwyczaj godziny przedpołudniowe, a bieg tradycyjnie startuje o 15:00. O trudzie, jaki jest do pokonania, świadczy m.in. limit czasu - 3 godziny.
Ponieważ jednak należę do ludzi, którzy marzą o takich przygodach - po prostu musiałem tu przyjechać, a właściwie przylecieć, bo droga daleka. Samochodem tylko z Oslo byłoby to 20 godzin jazdy, na szczęście w tym roku były do dyspozycji bezpośrednie loty z Gdańska, więc na podróż wystarczył jeden dzień, w tym 3 godziny w powietrzu.
TROMSØ
To miejsce, z którego na daleką północ wyruszał Amundsen. Niewielkie miasto (ok. 70 tysięcy mieszkańców) na wyspie otoczonej morzem. Ciepły atlantycki prąd zatokowy Golfsztrom sprawia, że klimat jest tu w miarę znośny. Miasto szczyci się najdalej na północ wysuniętym uniwersytetem, kościołem, burgerownią i oczywiście biegami, bo w lecie jest też słynny Midnight Sun Marathon w czasie dnia polarnego. Mieszkańcy radzą sobie z ciemnościami nocy polarnej organizując spotkania, festiwale filmowe i konferencje, na stałe można korzystać z uroków Muzeum Polarnego, Muzeum Fotografii czy codziennych koncertów organowych w kościele.
![]()
PRZYGOTOWANIE
Oprócz typowych przygotowań biegowych, warto potrenować w warunkach zimowych. Jedna sprawa to przyzwyczajenie się do niskiej temperatury, a druga - właściwe obuwie.
Jeśli chodzi o adaptację do niskiej temperatury, podczas biegu słyszałem wiele dziwnych odgłosów podobnych do ataków astmy. W Polsce w tym czasie jest dość ciepło, więc ja postanowiłem przyjechać do Tromsø kilka dni wcześniej.
BUTY
Nie da się przebiec tego półmaratonu w normalnych butach trailowych. Norwegowie zimą prawie nie używają soli czy piasku, chodniki i ulice odśnieża się tylko delikatnie, konieczne są zatem buty z kolcami lub specjalne nakładki na buty, a bieganie w takim obuwiu różni się od zwykłego, codziennego. Stawy pracują wtedy mocniej, są intensywniej obciążane. Często tez czułem, że napinam mięśnie na zaśnieżonej lub zlodowaciałej trasie.
Używałem butów z kolcami, a raczej specjalnymi kostkami, które bardzo poprawiają przyczepność, ale widziałem wiele osób przewracających się na trasie. A lód jest naprawdę twardy!
![]()
STRÓJ
Należę do zmarzlaków i polecam kilka warstw średniej grubości. Ja użyłem kalesonów (nie wiem, czy to nie zbyt intymne wyznanie) z windstopperem i bluzy z taką samą warstwą, a na to założyłem ciepłe legginsy i polarowe koszule. Niektórzy biegacze używali kurtek przeciwwiatrowych. To jest zestaw obowiązkowy, bo trasa w dużej części biegnie nabrzeżem i bywa, że dmuchnie tam prawdziwym mrozem.
Temperatura w tym roku nie była bardzo niska, wynosiła około minus 10 stopni, warto jednak mieć przy sobie ciepłe rękawice i komin lub kominiarkę, bo zmrożony śnieg potrafi ciąć twarz. Mnie wystarczyły grube polarowe rękawice i czapka przeciwwiatrowa, podarunek od zimowych kolarzy.
ORGANIZACJA
Wielu biegaczom w Polsce trudno będzie w to uwierzyć, bo nasze krajowe biegi cały czas nas rozpieszczają, zwłaszcza jeśli chodzi o pakiety startowe. Za kołem polarnym organizator za odpowiednio wysoką kwotę (ok. 300 złotych) zapewnia numer startowy, 4 agrafki i gazetkę promującą bieg. Tyle! Za pozostałe rzeczy płacisz dodatkowo.
Jeśli chcesz skorzystać z pasta party – dopłacasz 150 złotych. Pobiegowa kolacja – 200 PLN ekstra. Takie są tu realia. Jeśli ukończysz bieg, otrzymasz, oczywiście, piękny medal i zdobędziesz wspaniałe, mroźne doświadczenie.
TRASA
Kilometry na trasie są oznaczane odwrotnie niż w Polsce, a więc malejąco, odliczając dystans nie przebiegnięty, a pozostały do mety. Na 18. kilometrze stała zatem tabliczka 3 KM i było to nawet miłe, bo trasy ubywało, choć pokonanych kilometrów przybywało. Trasa oznaczona fantastycznie, co 25 metrów stały płonące lampiony, co łagodziło nieco siarczysty mróz i przypominało o tym, że już (!) za 2 tygodnie nawet tu wróci słońce.
![]()
Sporo wolontariuszy ubranych jak niedźwiedzie polarne wskazywało i tak dobrze widoczną trasę. Punkty z napojami omijałem raczej z daleka, choć co 5 km były woda, izotoniki i ciepły sok. Raz spróbowałem izotonika, ale zimny łyk szybko kazał mi pozbyć się kubka. Na mecie za to było już przyjemniej: ciepła herbata i ciepły sok, przyjemnie słodki, smakujący jabłkiem i porzeczką. Były też owoce, ale one smakowały, niestety, jak podany w zimny wieczór sorbet.
![]()
Norwegia to kraj fiordów i gór, można by zatem spodziewać się dużych przewyższeń. Trasę poprowadzono jednak raczej płasko, omijając znaczne spiętrzenia. Różnica wysokości na całym dystansie to tylko 124 metry, ale i to, przy nawierzchni składającej się w 90% z lodu i śniegu, sprawiało trudność, bo zbiegi i podbiegi wymagają znacznie więcej siły i uwagi, a czasem po prostu poszukiwania utraconej przyczepności.
Trasę Polar Night Halfmarathonu poprowadzono z centrum miasta, spod ratusza, gdzie znajdowało się skromne biuro zawodów. Biada tym, co nie znali zakamarków pałacu włodz miasta (myślę tu o kolejkach do pojedynczych toalet)! Myślałem, że spora grupa zawodników nie zdąży na start!
Całą trasę poprowadzono miejskimi ulicami i chodnikami, można zatem biec bez czołówki. Są 2 mocne nawroty, tzw. agrafki, gdzie trzeba się zatrzymać, złapać równowagę i znowu ruszyć.
BIEG
Na starcie pojawiło się 46 nacji, obsada była więc mocno międzynarodowa. Ustawiono nas według deklarowanego czasu. Myślałem, że 1:30 będzie w moim zasięgu, skoro w sylwestra przebiegłem 10 km w 37 minut. Ńie znałem jednak trasy i warunków pogodowych!
Mój czas na mecie to 1:33 i to było 47 miejsce open na około 800 uczestników i 7 pozycja w kategorii wiekowej. Udało mi się przybiec na czele ponad 20-osobowego grona biało-czerwonych, ale okupiłem to sporym wysiłkiem - mój biegowy zegarek skarcił mnie nawet twierdząc w wyświetlonym komunikacie, że wysiłkiem nadmiernym. Ale to tylko maszyna!
Niewątpliwie chwała należy się tym, którzy przybiegli pierwsi, czyli przede wszystkim Skandynawom: Duńczykom, Norwegom, Szwedom. Do tego biegu potrzeba lat doświadczenia na śniegu i lodzie.
PODSUMOWANIE
Przebiegniecie Półmaratonu Nocy Polarnej w Tromso było od dawna moim marzeniem, które się pięknie spełniło. Bieg ma swój niewątpliwy urok, tak jak cała wyspa Tromsoya, której światła kładą się na morskie wody zatoki. Są to jednak światła lamp, domów i ulicznych latarni, na słońce trzeba poczekać aż do 21 stycznia.
![]()
Jeśli więc kiedyś jeszcze wrócę tu na bieg, będzie to już dzień polarny. Ale na przyszłość będę szukał miejsc dzikszych, dalszych od miast i cywilizacji!
Witolda Orcholskiego wysłuchał Piotr Falkowski
zdj. Gabriela Ciesielska, Witold Orcholski, facebook Polar Night Halfmarathon
XVI POLAR NIGHT HALF MARATHON - TROMSO 4.01.2020
PEŁNE WYNIKI
WYNIKI POLAKÓW
kobiety:
23. Agata Szczepaniuk - 1:48:56
37. Renate Chmielewski - 1:54:31
55. Marcelina Offord - 1:57:29
126. Karina Kapler-Tegowska - 2:09:16
183. Martyna Legan - 2:18:01
196. Agata Bruzi - 2:19:38
239. Katarzyna Lukaszek - 2:27:54
240. Mariana Słabogórski - 2:27:55
290. Monika Chojnacka - 2:47:12
mężczyźni:
44. Witold Orcholski - 1:33:14
113. Damian Wawrzyniak - 1:43:19
121. Łukasz Kosieradzki - 1:45:16
132. Marcin Grabowski - 1:46:24
159. Marcin Zakrzewicz - 1:49:08
180. Krzysztof Iwicki - 1:51:21
263. Jakub Walkowiak - 1:59:24
348. Jan Kałuski - 2:09:10
385. Artur Jedynak - 2:12:10
399. Marcin Borowski - 2:13:53
460. Adam Młodzianowski - 2:29:24
479. Filip Kryszczyński - 2:43:29
![]()