Quantcast
Channel: Świat Biega
Viewing all 13088 articles
Browse latest View live

Maraton w Mumbaju – jeden z największych w Azji. Wygrała tu Polka

$
0
0

Rok temu we wszystkich biegach wzięło udział ponad 46 tys. uczestników. W maratonie pobiegło prawie 8,5 tys. biegaczy.

W tym roku Mumbai Marathon wystartuje po raz 17. A wszystko zaczęło się od tego, że Anil Singh i  Vivek B. Singh, właściciele firmy Procam International wzięli udział w Maratonie Londyńskim. Wcześniej zajmowali się organizacją w Indiach imprez w krykiecie, tenisie, piłce nożnej, siatkówce czy squashu. Marzyli jednak o maratonie. „Każde wielkie miasto ma taki bieg” – powtarzali.

Po starcie w Londynie jeszcze bardziej zapragnęli zorganizować maraton w Indiach. Wiedzieli jednak, że będzie to trudna sprawa, bo wtedy „Indie były narodem widzów, a udział w takim sporcie jak biegi długodystansowe był naprawdę odległą myślą.”

Z pomocą m. in. rządu rozpoczęli rewolucją biegową w Indiach. Od 2004 roku, kiedy po raz pierwszy biegano w Mumbaju, impreza rozrosła się do wielkiego narodowego wydarzenia. Tata Mumbai Marathon znalazł się w czołówce światowych maratonów i może pochwalić się złotą kategorią przyznawaną przez World Athletics.

W tym roku 19 stycznia znów zostanie rozegranych sześć konkurencji. Na starcie powinno stanąć około 50 tys. zawodników.

Maraton w Mumbaju ma też polski akcent. W pierwszej edycji w 2004 roku triumfowała Wioletta Uryga (2:47:53), nieco już zapomniana polska maratonka. Jest jedyną zawodniczką z Europy, która wygrała w Mumbaju. Dwukrotna mistrzyni Polski w maratonie szczyt kariery miała w latach 90. XX wieku i na początku tego stulecia.

Maraton w Mumbaju stawia też oczywiści na elitę, którą przyciąga pieniędzmi. Nie są one może tak duże jak w Dubaju, gdzie będą biegać pięć dni później, ale przyciągają najlepszych. W sumie do podziału jest 400 tys. dolarów. Zwycięzca i zwyciężczyni maratonu dostaną 45 tys. dolarów (w Dubaju 100 tys. dolarów).

Do Indii przyjedzie bronić tytułu Kenijczyk Cosmas Legat, który rok temu wygrał z czasem 2:09:15. Rekord życiowy ma lepszy o 61 sekund. Jeśli porównać właśnie życiówki, to wcale nie byłby faworytem. Aż siedmiu rywali ma bowiem lepszy życiowy rezultat. Avele Abshero biegał nawet 2:04:23. Kenijczyk będzie mierzył się właśnie z silną grupą Etiopczyków. Nawet jego rodacy Daniel Kibet, Vincent Rono i Robert Kipkemboi mają lepszą życiówkę. Czołową dziesiątkę elity stać na pewno, by powalczyć z rekordem maratonu w Mumbaju – 2:08:35 Gideona Kipketera z 2016 roku.

Wśród kobiet tytułu broni Etiopka Worknesh Alemu (rekord życiowy 2:24:42). Szybciej od niej biegała tylko jej rodaczka Amane Beriso - 2:20:48. Kolejne siedem rywalek też będzie dla niej zagrożeniem.

Elita mężczyzn

  • Ayele Abshero (Etiopia) 2:04:23
  • Abera Kuma (Etiopia) 2:05:50
  • Dawit Wolde (Etiopia) 2:06:18
  • Abraham Girma (Etiopia) 2:06:48
  • Daniel Kibet (Kenia) 2:06:49
  • Robert Kipkemboi (Kenia) 2:07:09
  • Vincent Rono (Kenia) 2:07:10
  • Cosmas Lagat (Kenia) 2:08:14
  • Birhanu Teshome (Etiopia) 2:08:20
  • Shumet Akalnew (Etiopia) 2:08:50
  • Merhawi Kesete (Erytrea) 2:09:06
  • Felix Kimutai (Kenia) 2:09:23
  • Jackson Kiprop (Uganda) 2:09:32
  • Abdi Ali (Brunei) 2:09:44

Elita kobiet

  • Amane Beriso (Etiopia) 2:20:48
  • Worknesh Alemu (Etiopia) 2:24:42
  • Rodah Jepkorir (Kenia) 2:25:46
  • Sheila Jerotich (Kenia) 2:26:06
  • Fantu Eticha (Etiopia) 2:26:14
  • Fetale Dejene (Etiopia) 2:27:06
  • Askale Alemaheyu (Etiopia) 2:27:32
  • Motu Megersa (Etiopia) 2:27:48
  • Tejitu Daba (Brunei) 2:28:22

AK



W Częstochowie obiegli kulę ziemską. Półtora raza!

$
0
0

W niedzielę w Częstochowie odbyła się Gala Miasta Sportu, podczas której wyróżniono uczestników biegów organizowanych przez Stowarzyszenie w ciągu minionego roku. A było ich całkiem sporo, bo aż 29. Wśród nich biegi charytatywne, cykliczne, maratony, ultra, 12-godzinne i marsze nordic walking. Różnorodność motywów przewodnich, tras i oprawy zaskoczyła wszystkich. Jak się okazało, nie był to koniec niespodzianek, bo organizator prawdziwą petardę zostawił na sam koniec, organizując galę, jakiej inne imprezy mogą tylko pozazdrościć.

Wszystko odbyło się w centrum konferencyjnym w centrum Częstochowy. Dekoracje miały miejsce na dużej scenie a uczestnikom zapewniono nie tylko miejsca siedzące, ale i cały bufet. Poszczególne kategorie oddzielono od siebie występami artystycznymi: tanecznymi, instrumentalnymi i wokalnymi a po części oficjalnej rozpoczęło się afterparty. Biegacze i kijkarze przy muzyce bawili się niemal do północy.

Czym jest Grand Prix Miasta Sportu?

To cykl bardzo różnorodnych biegów, które organizowało stowarzyszenie w 2019 roku. Ich uczestnicy mogli nie tylko wesprzeć potrzebujących podczas imprez charytatywnych, pokonać swoje granice w biegu 12 h, ścigać się na bardzo wielu dystansach i trasach, ale też potrenować w luźnej konwencji comiesięcznego Ossona Cup (krótka górska pętla i 6 godzin limitu).

W 29 biegach wzięło udział 2414 osób, które pokonały łącznie 61 882 km, czyli obiegły kulę ziemską ponad półtora raza! Rekordzista Krzysztof Ujma wziął udział we wszystkich etapach, nabijając w ten sposób aż 802,85 km. Przez organizatora został uhonorowany pamiątkową tablicą ze wszystkimi numerami startowymi, dystansami i czasami, które uzyskał.

- Tak naprawdę w ogóle tego nie planowałem… - przyznaje zwycięzca. - Po prostu jestem bardzo konsekwentny w życiu i zawsze idę na całość. Nie robiłem nic niezwykłego, po prostu wiązałem buty i robiłem swoje. Przez ten rok przesunąłem swoje granice. Kiedy zaczynałem, miałem na koncie ledwie jeden maraton. I przyjechałem na Ossona Cup. Tak się zaczęło…

- W lecie zorientowałem się, że mam szansę na zwycięstwo w całym Grand Prix i zacząłem o nie walczyć. Ale nie obyło się bez kryzysów, jak podczas Zamku 12h, gdzie zszedłem z trasy po zaledwie 29 km i wiele straciłem. W tym roku odpuszczam, skupiam się na treningach. Będą może trzy sentymentalne starty, ale nie więcej. Wrócę po tytuł za rok lub dwa, kiedy będę przygotowany – deklaruje Ujma.

Karolina Głowacka, zwyciężczyni klasyfikacji generalnej kobiet, która pokonała łącznie 512,84 km, nie zamierza oddać tytułu w sezonie 2020.

- Na pewno będę walczyć. Dla mnie bieganie to inny, wspaniały świat, który pozwala mi się odciąć od codzienności. A na zawodach Miasta Sportu to już całkiem. O pierwszym biegu dowiedziałam się przez przypadek, przyjechałam… i od razu zapisałam się na kolejne imprezy Miasta Sportu. Przez cały rok poznawałam cudownych ludzi, z którymi wzajemnie się zachęcaliśmy do startów i kręcenia kolejnych kilometrów. Każdy start to zupełnie inna trasa, inne wrażenia, nowe osoby, przygoda…

Wśród stałych bywalców cyklu wytworzyły się silne więzi, powstało wiele nowych znajomości i przyjaźni. Żart o tym, że teraz są nową rodziną Miasta Sportu nie jest wcale daleki od prawdy. Uczestnicy przygotowali dla jego założyciela specjalne podziękowania.

A co na to sam twórca całego zamieszania? Zapytany o to, jak powstają kolejne biegi, rzucił: – A jaki bieg chcecie? Na dzień kota? Psa? Zrobimy, nie ma problemu. Pomysły na biegi przychodzą same, nie wiem skąd się biorą – zdradził.

– Całość musiała się zakończyć galą. Nie uważam, żeby była wyjątkowa, dla mnie to standard. Nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa. Ograniczała nas sala, ale myślę, że w roku 2021 zrobimy coś jeszcze większego – zapowiedział gospodarz.

Podczas gali przedstawiono projekt kalendarza Grand Prix Miasta Sportu na rok 2020. Znalazło się w nim 31 imprez a pierwsza, Charytatywny Bieg Karnawałowy, odbyła się w niedzielę rano. Dla osób, które nie będą mogły uczestniczyć we wszystkich biegach a chciałyby otrzymać medale, przewidziano opcję biegów wirtualnych.

Zwycięzcy Grand Prix Miasta Sportu 2019:

Kobiety

1. GŁOWACKA Karolina - 604,04 pkt - 512,84 km
2. MARONDEL Katarzyna - 572,03 pkt - 500,83 km
3. BIELAS Joanna - 415,35 pkt - 334,15 km
4. MARCZAK Joanna - 388,85 pkt - 308,85 km
5. STEFAŃCZYK Anna - 371,10 pkt - 285,50 km
6. BUKAŁA Marta - 293,11 pkt - 253,11 km
7. KUFEL Sandra - 291,87 pkt - 211,87 km
8. SOBORAK Beata - 282,75 pkt - 251,55 km
9. ROMAŃSKA Katarzyna - 237,27 pkt - 211,87 km
10. KASZUBA Katarzyna - 234,72 pkt - 193,52 km

Mężczyźni

1. UJMA Krzysztof - 924,05 pkt - 802,85 km
2. CHOPIN-STEFAŃCZYK Artur - 918,93 pkt - 797,73 km
3. SOBORAK Mariusz - 691,05 pkt - 589,85 km
4. CIEŚLAK Krzysztof - 426,92 pkt - 406,92 km
5. BUKAŁA Krzysiek - 387,49 pkt - 347,49 km
6. HAŁAS Marcin - 356,13 pkt - 336,13 km
7. URBANIEC Dariusz - 347,09 pkt - 327,09 km
8. OLEJARZ Łukasz - 321,34 pkt - 255,74 km
9. WALASZCZYK Radosław - 316,68 pkt - 276,68 km
10. NOWICKI Artur - 314,59 pkt - 294,59 km

red.


Królowa i Król Podbiegów w Święto Trzech Króli vol. 7 [ZDJĘCIA]

$
0
0

Królowa i Król Podbiegów to impreza biegowa, która na stałe zagościła w Święto Trzech Króli na warszawskiej Agrykoli. Formuła ma charakter zabawy biegowej, w czasie której całymi rodzinami można potrenować siłę przed startem w nadchodzących zawodach, zachęcić druga połówkę do założenia butów sportowych także w zimie czy chociażby pokazać dzieciakom, na czym polega radość ze wspólnego treningu zakręconych na tym samym punkcie ludzi. W tym roku odbyła się już po raz siódmy.

– Gdy towarzysko w kilka osób zebraliśmy się pierwszy raz 6 stycznia 2014 r., po prostu chcieliśmy poćwiczyć siłę biegową na nachyleniu Agrykoli. Nie sądziłem, że z czasem ta inicjatywa stanie się imprezą na kilkaset osób. W 2016 r. do naszych treningów zostały włączone opony - wówczas sztuk jeden – śmieje się Sebastian Zasępa z Team ZabieganeDni, pomysłodawca i główny organizator imprezy. Dziś rozeszło się 300 pakietów, 50 miejsc dla dzieci. Przygotowaliśmy trzydzieści opon, dzięki którym możemy trenować wzorem Justyny Kowalczyk!

Impreza stawia na minimalizm formalny, w pierwszej kolejności eksponując radość ze wspólnego treningu. Start o godz. 11, rozgrzewka grupowa, następnie wspólne zdjęcie na schodach pod Zamkiem Ujazdowskim, przebieżka po Łazienkach w podziale na różne grupy tempa, a następnie clue, czyli podbiegi z 8-kilogramowymi oponami, 200 m. w górę.

– Pakiety są bezpłatne. Całość organizujemy wysiłkiem członków i sympatyków Klubu Sportowego Team ZabieganeDni, znanego z wtorkowych treningów na Ursynowie i niedzielnych do Półmaratonu Wiązowskiego – kontynuuje Sebastian. – Na przykład opony wypatrywaliśmy zalegające w warsztatach samochodowych czy u znajomych w garażach. Kto miał farby, malował we wzory. Liny dał park rozrywki, bo tam nie spełniały wymogów bezpieczeństwa, pasy na biodra uszyły dziewczyny z Klubu.

– Na zakończenie imprezy mamy loterię fantową, pulę nagród także stworzyli nasi sympatycy, szukając sponsorów i partnerów. W efekcie praktycznie każdy wyszedł z pamiątką, taką jak vouchery do spa czy restauracji, kalendarze, żele energetyczne, koszulki, pakiety na biegi, w tym na Festiwal w Krynicy! – wylicza Sebastian Zasępa.

Dla dzieci był zorganizowany mini tor przeszkód – drabinki, pachołki i talerzyki. Można też było rozgrzać się pomidorówką i herbatą oraz posilić fit ciachem.

Magdalena Wilk, Ambasadorka Festiwalu Biegów


W blasku Aurora borealis. Polacy w Półmaratonie Nocy Polarnej w Tromsø [WYNIKI]

$
0
0

Duńczyk Eskil Schøning i Lindy-Lee Folscher z Republiki Południowej Afryki zwyciężyli w Półmaratonie Nocy Polarnej na dalekiej Północy w norweskim Tromsø. Walka o końcowy triumf była bardzo zacięta do samej mety.

Biegacz z Danii pokonał dystans 21,1 km w czasie 1:16:25 i wyprzedził Norwega Lasse Finstada o zaledwie 9 sekund. Trzeci był zawodnik z miejscowego Klubu Biegacza (Tromsø Løpeklubb) Kristian Pettersen (1:19:27).

Dwie najlepsze panie dzieliło 14 sekund. Afrykanerka przebiegła półmaraton w 1:28:58, a druga była Norweżka Tiril Johansen (1:29:12). Na najniższym stopniu podium stanęła reprezentantka Wielkiej Brytanii Freya Mary Leman (1:31:43).

„Zęby oklejone śniegiem, za koszulą grad, buty tylko z kolcami, bo cała trasa w śniegu, lodzie i wietrze. Nie wiem jak ci Norwegowie mogą to biegać w 1:15!” - napisał do nas w krótkiej wiadomości zaraz po zawodach Witold Orcholski, najwyżej sklasyfikowany Polak tegorocznego Półmaratonu Nocy Polarnej. Biegacz z Torunia zajął 47 miejsce open (44 wśród mężczyzn) z czasem 1:33:14.

Najlepiej spośród kobiet pobiegła Agata Szczepaniuk, która z wynikiem 1:48:56 zajęła 23 miejsce. Bieg ukończyło blisko 800 zawodników: 491 mężczyzn i 305 kobiet.

Półmaraton Nocy Polarnej (Polar Night Halfmarathon) w Tromsø to największy zimowy bieg w Norwegii, a śmiało można go zaliczyć do grona najpiękniejszych w Europie. Bieg od 2004 roku jest rozgrywany prawie 400 km na północ od koła podbiegunowego, zawsze w styczniu, pod koniec długiej nocy polarnej, gdy przez dwa miesiące słońce nie pojawia się ponad horyzontem. Najwiekszą atrakcją jest szansa na bieganie w świetle olśniewającej Aurora borealis, czyli zorzy polarnej.

Gdy Polak ma się dobrze mówi, że czuje się jak ryba w wodzie. Norweg - że jak żółtko w jajku. Czy ja czuję się jak żółtko w jajku? - zastanawiał się po biegu najlepszy Polak na mecie Witold Orcholski z toruńskiego klubu T.S. Opatrunki. Biegacz, który w połowie stycznia skończy 49 lat, podzielił się z nami wrażeniami z Półmaratonu Nocy Polarnej 2020.

Kto nie lubi ekstremalnych smaków biegania niech lepiej zostanie w domu. Temperatura odczuwalna w dniu startu to minus 10 stopni przy wietrze wiejącym z prędkością 11 m/sek. A do tego ciemno, ciemno i jeszcze raz ciemno. W czasie nocy polarnej bywają krótkie godziny przejaśnień, gdy robi się szaro, są to jednak zazwyczaj godziny przedpołudniowe, a bieg tradycyjnie startuje o 15:00. O trudzie, jaki jest do pokonania, świadczy m.in. limit czasu - 3 godziny.

Ponieważ jednak należę do ludzi, którzy marzą o takich przygodach - po prostu musiałem tu przyjechać, a właściwie przylecieć, bo droga daleka. Samochodem tylko z Oslo byłoby to 20 godzin jazdy, na szczęście w tym roku były do dyspozycji bezpośrednie loty z Gdańska, więc na podróż wystarczył jeden dzień, w tym 3 godziny w powietrzu.

TROMSØ

To miejsce, z którego na daleką północ wyruszał Amundsen. Niewielkie miasto (ok. 70 tysięcy mieszkańców) na wyspie otoczonej morzem. Ciepły atlantycki prąd zatokowy Golfsztrom sprawia, że klimat jest tu w miarę znośny. Miasto szczyci się najdalej na północ wysuniętym uniwersytetem, kościołem, burgerownią i oczywiście biegami, bo w lecie jest też słynny Midnight Sun Marathon w czasie dnia polarnego. Mieszkańcy radzą sobie z ciemnościami nocy polarnej organizując spotkania, festiwale filmowe i konferencje, na stałe można korzystać z uroków Muzeum Polarnego, Muzeum Fotografii czy codziennych koncertów organowych w kościele.

PRZYGOTOWANIE

Oprócz typowych przygotowań biegowych, warto potrenować w warunkach zimowych. Jedna sprawa to przyzwyczajenie się do niskiej temperatury, a druga - właściwe obuwie.

Jeśli chodzi o adaptację do niskiej temperatury, podczas biegu słyszałem wiele dziwnych odgłosów podobnych do ataków astmy. W Polsce w tym czasie jest dość ciepło, więc ja postanowiłem przyjechać do Tromsø kilka dni wcześniej.

BUTY

Nie da się przebiec tego półmaratonu w normalnych butach trailowych. Norwegowie zimą prawie nie używają soli czy piasku, chodniki i ulice odśnieża się tylko delikatnie, konieczne są zatem buty z kolcami lub specjalne nakładki na buty, a bieganie w takim obuwiu różni się od zwykłego, codziennego. Stawy pracują wtedy mocniej, są intensywniej obciążane. Często tez czułem, że napinam mięśnie na zaśnieżonej lub zlodowaciałej trasie.

Używałem butów z kolcami, a raczej specjalnymi kostkami, które bardzo poprawiają przyczepność, ale widziałem wiele osób przewracających się na trasie. A lód jest naprawdę twardy!

STRÓJ

Należę do zmarzlaków i polecam kilka warstw średniej grubości. Ja użyłem kalesonów (nie wiem, czy to nie zbyt intymne wyznanie) z windstopperem i bluzy z taką samą warstwą, a na to założyłem ciepłe legginsy i polarowe koszule. Niektórzy biegacze używali kurtek przeciwwiatrowych. To jest zestaw obowiązkowy, bo trasa w dużej części biegnie nabrzeżem i bywa, że dmuchnie tam prawdziwym mrozem.

Temperatura w tym roku nie była bardzo niska, wynosiła około minus 10 stopni, warto jednak mieć przy sobie ciepłe rękawice i komin lub kominiarkę, bo zmrożony śnieg potrafi ciąć twarz. Mnie wystarczyły grube polarowe rękawice i czapka przeciwwiatrowa, podarunek od zimowych kolarzy.

ORGANIZACJA

Wielu biegaczom w Polsce trudno będzie w to uwierzyć, bo nasze krajowe biegi cały czas nas rozpieszczają, zwłaszcza jeśli chodzi o pakiety startowe. Za kołem polarnym organizator za odpowiednio wysoką kwotę (ok. 300 złotych) zapewnia numer startowy, 4 agrafki i gazetkę promującą bieg. Tyle! Za pozostałe rzeczy płacisz dodatkowo.

Jeśli chcesz skorzystać z pasta party – dopłacasz 150 złotych. Pobiegowa kolacja – 200 PLN ekstra. Takie są tu realia. Jeśli ukończysz bieg, otrzymasz, oczywiście, piękny medal i zdobędziesz wspaniałe, mroźne doświadczenie.

TRASA

Kilometry na trasie są oznaczane odwrotnie niż w Polsce, a więc malejąco, odliczając dystans nie przebiegnięty, a pozostały do mety. Na 18. kilometrze stała zatem tabliczka 3 KM i było to nawet miłe, bo trasy ubywało, choć pokonanych kilometrów przybywało. Trasa oznaczona fantastycznie, co 25 metrów stały płonące lampiony, co łagodziło nieco siarczysty mróz i przypominało o tym, że już (!) za 2 tygodnie nawet tu wróci słońce.

Sporo wolontariuszy ubranych jak niedźwiedzie polarne wskazywało i tak dobrze widoczną trasę. Punkty z napojami omijałem raczej z daleka, choć co 5 km były woda, izotoniki i ciepły sok. Raz spróbowałem izotonika, ale zimny łyk szybko kazał mi pozbyć się kubka. Na mecie za to było już przyjemniej: ciepła herbata i ciepły sok, przyjemnie słodki, smakujący jabłkiem i porzeczką. Były też owoce, ale one smakowały, niestety, jak podany w zimny wieczór sorbet.

Norwegia to kraj fiordów i gór, można by zatem spodziewać się dużych przewyższeń. Trasę poprowadzono jednak raczej płasko, omijając znaczne spiętrzenia. Różnica wysokości na całym dystansie to tylko 124 metry, ale i to, przy nawierzchni składającej się w 90% z lodu i śniegu, sprawiało trudność, bo zbiegi i podbiegi wymagają znacznie więcej siły i uwagi, a czasem po prostu poszukiwania utraconej przyczepności.

Trasę Polar Night Halfmarathonu poprowadzono z centrum miasta, spod ratusza, gdzie znajdowało się skromne biuro zawodów. Biada tym, co nie znali zakamarków pałacu włodz miasta (myślę tu o kolejkach do pojedynczych toalet)! Myślałem, że spora grupa zawodników nie zdąży na start!

Całą trasę poprowadzono miejskimi ulicami i chodnikami, można zatem biec bez czołówki. Są 2 mocne nawroty, tzw. agrafki, gdzie trzeba się zatrzymać, złapać równowagę i znowu ruszyć.

BIEG

Na starcie pojawiło się 46 nacji, obsada była więc mocno międzynarodowa. Ustawiono nas według deklarowanego czasu. Myślałem, że 1:30 będzie w moim zasięgu, skoro w sylwestra przebiegłem 10 km w 37 minut. Ńie znałem jednak trasy i warunków pogodowych!

Mój czas na mecie to 1:33 i to było 47 miejsce open na około 800 uczestników i 7 pozycja w kategorii wiekowej. Udało mi się przybiec na czele ponad 20-osobowego grona biało-czerwonych, ale okupiłem to sporym wysiłkiem - mój biegowy zegarek skarcił mnie nawet twierdząc w wyświetlonym komunikacie, że wysiłkiem nadmiernym. Ale to tylko maszyna!

Niewątpliwie chwała należy się tym, którzy przybiegli pierwsi, czyli przede wszystkim Skandynawom: Duńczykom, Norwegom, Szwedom. Do tego biegu potrzeba lat doświadczenia na śniegu i lodzie.

PODSUMOWANIE

Przebiegniecie Półmaratonu Nocy Polarnej w Tromso było od dawna moim marzeniem, które się pięknie spełniło. Bieg ma swój niewątpliwy urok, tak jak cała wyspa Tromsoya, której światła kładą się na morskie wody zatoki. Są to jednak światła lamp, domów i ulicznych latarni, na słońce trzeba poczekać aż do 21 stycznia.

Jeśli więc kiedyś jeszcze wrócę tu na bieg, będzie to już dzień polarny. Ale na przyszłość będę szukał miejsc dzikszych, dalszych od miast i cywilizacji!

Witolda Orcholskiego wysłuchał Piotr Falkowski

zdj. Gabriela Ciesielska, Witold Orcholski, facebook Polar Night Halfmarathon


XVI POLAR NIGHT HALF MARATHON - TROMSO 4.01.2020

PEŁNE WYNIKI

WYNIKI POLAKÓW
kobiety:

23. Agata Szczepaniuk - 1:48:56
37. Renate Chmielewski - 1:54:31
55. Marcelina Offord - 1:57:29
126. Karina Kapler-Tegowska - 2:09:16
183. Martyna Legan - 2:18:01
196. Agata Bruzi - 2:19:38
239. Katarzyna Lukaszek - 2:27:54
240. Mariana Słabogórski - 2:27:55
290. Monika Chojnacka - 2:47:12

mężczyźni:
44. Witold Orcholski - 1:33:14
113. Damian Wawrzyniak - 1:43:19
121. Łukasz Kosieradzki - 1:45:16
132. Marcin Grabowski - 1:46:24
159. Marcin Zakrzewicz - 1:49:08
180. Krzysztof Iwicki - 1:51:21
263. Jakub Walkowiak - 1:59:24
348. Jan Kałuski - 2:09:10
385. Artur Jedynak - 2:12:10
399. Marcin Borowski - 2:13:53
460. Adam Młodzianowski - 2:29:24
479. Filip Kryszczyński - 2:43:29


Małżeńskie zwycięstwo Olejników w łódzkim 4. Biegu Trzech Króli. Michał dotrzymał słowa [WYNIKI, DUŻO ZDJĘĆ]

$
0
0

– Już teraz możemy zapowiedzieć, że za rok się znów zmierzymy na tej samej trasie i wtedy to ja zwyciężę! – powiedział ubiegłym roku Michał Olejnik, kiedy wpadł na metę Biegu Trzech Króli dwie sekundy za Tomaszem Osmulskim. – Tanio skóry nie sprzedam i zrobię wszystko, by Michał teraz nie miał racji!  – odpowiedział ze śmiechem jego rywal. Dokładnie rok później, w poniedziałek 6 stycznia, dwaj panowie znów rozgrzali licznie zgromadzonych na Piotrkowskiej i przed Manufakturą kibiców. Słowa dotrzymał Michał.

Trasa Biegu Trzech Króli jest od początku ta sama, ze startem i metą na świątecznie podświetlonym rynku centrum handlowego Manufaktura. Druga połowa dystansu prowadzi ulicą Piotrkowską, czyli reprezentacyjnym łódzkim deptakiem, również udekorowanym gwieździstymi iluminacjami.

W temperaturze około zera, a więc łagodniejszej niż przed rokiem, a już zdecydowanie korzystniejszej od debiutanckiej edycji, kiedy to spadła do minus siedemnastu stopni, frekwencja Biegu Trzech Króli pobiła absolutny rekord. Na starcie stanęło aż 2769 zawodników.

Michałowi Olejnikowi udało się zrealizować ubiegłoroczną zapowiedź i zwyciężył na rynku Manufaktury po raz drugi (wygrał również w 2018 roku). Na finiszowych metrach odparł ataki Tomasza Osmulskiego i wynikiem 15:10 poprawił rekord trasy. Jego rywal stracił do niego cztery sekundy (15:14). Trzecie miejsce zajął Szymon Chojnacki (16:14), a rozszerzone podium dopełnili Tomasz Owczarek (16:16) i Paweł Kopaczewski (16:20).

– Niestety przegrałem z Michałem, role się odwróciły, w zeszłym roku to ja dałem młodemu pokaz siły – śmiał się Tomasz Osmulski. – Tym razem on był bezkonkurencyjny. Prawie cały dystans prowadził, a ja się taktycznie za nim chowałem. Chciałem na końcówce przeprowadzić frontalny atak, ale niestety się nie udało. Może dlatego, że jestem w ciężkim treningu, a duży kilometraż zabija prędkość, ale i tak jestem bardzo zadowolony. Od ubiegłorocznego czasu urwałem dziesięć sekund, chociaż wtedy wygrałem. No i w tamtym roku szykowałem się do mistrzostw świata masters. Teraz mam inne cele, półmaraton w Gdyni, a potem Wings for Life w Australii, stąd ten kilometraż. Mimo to, jak widać, trochę tej prędkości mi pozostało. Gratuluję Michałowi, bo zasłużył na to zwycięstwo, a także jego małżonce.

– Ta trasa jest cudowna, bajecznie oświetlona – dodał łodzianin. – Wspaniale się biegło Pietryną pod świątecznymi iluminacjami. Do tego bardzo pomagał doping licznych kibiców, im również chciałbym podziękować. Przepraszam ich, że tym razem nie wygrałem – zakończył z typową dla siebie wesołością.

– Udało się wziąć mały rewanż na Tomku po zeszłym roku – cieszył się Michał Olejnik. – Przez 4,5 km miałem lekkie deja vu, biegliśmy tak samo, jak w zeszłym roku, pół metra za mną cały czas się trzymał rywal, z którym zresztą bardzo się lubimy. Wiedziałem, jaki jest jego plan, żeby odpalić na 400-500 metrów przed metą. Zrobił to, ale tym razem udało mi się ten atak odbić, przyspieszyłem tak jak on. Na ostatnim kilometrze sam siebie zaskoczyłem, bo pobiegłem poniżej 2:50. Dzięki temu wpadła mi życiówka na atestowanej trasie.

– Mimo to nie czuję się jeszcze w najwyższej formie – przyznał pabianicki specjalista biegów na orientację. – Za dwa dni zaczynam trzytygodniowy obóz w Zakopanem, a później pojedziemy jeszcze gdzieś w cieplejsze miejsce. Trzymam się teraz krótszych dystansów, bo tegoroczne mistrzostwa świata w biegu na orientację odbędą się w sprintach.

Tak jak przed rokiem, piąte miejsce zajął łodzianin Paweł Kopaczewski. – Czas uzyskałem jednak znacznie lepszy – cieszył się. – I pobiłem rekord życiowy o trzy sekundy! Lepiej być nie mogło, tym bardziej że wczoraj pobiegłem 5 km na City Trail z całkiem przyzwoitym wynikiem i byłem lekko podmęczony. Czuję się więc bardzo optymistycznie i w marcu chciałbym jeszcze poprawić wyniki. Czy 16 minut w tym roku jest w moim zasięgu, to trudno powiedzieć, ale na razie czuję się w życiowej formie.

Bezapelacyjne zwycięstwo odniosła również małżonka Michała Olejnika – Agata. Z wynikiem 18:12, o kilkanaście sekund wyprzedziła Natalię Grzegorczyk (18:39). Kolejne nagradzane miejsca zajęły Marta Bukowska (19:03), Dominika Wiecha (19:11) i Michalina Walczak-Pecyna (19:23).

– Chociaż nie czułam na plecach oddechów rywalek, to i tak mocno walczyłam, bo chciałam poprawić życiówkę – powiedziała Agata Olejnik. – I udało się o pół minuty! Biegłam tu też w poprzednich dwóch latach, ostatnio byłam piąta. Kiedy wpadłam na metę, zobaczyłam że mąż udziela wywiadu, więc domyśliłam się, że coś jest na rzeczy. Radość była więc podwójna. Naszym głównym celem wciąż jest orientacja, ale w tym roku na pewno znajdziemy również czas na biegi uliczne, bo bardzo je lubimy.

Jak przyznała trzecia na mecie Marta Bukowska, biegła bez konkretnych założeń, a mimo to poprawiła życiówkę o trzy sekundy. – Mam nadzieję, że jak już zacznę główny sezon startowy, to będą z tego jeszcze lepsze wyniki – stwierdziła tomaszowianka. – Poza tym chciałabym w tym roku spróbować czegoś nowego i dwa albo trzy razy wystartować w triathlonie. Jeśli mi się spodoba, to w przyszłości chciałabym jeszcze mocniej się poświęcić tej dyscyplinie. Potrzebuję takiego urozmaicenia.

Pełne wyniki 4. Biegu Trzech Króli Łódź można zobaczyć tu:

Piątki najszybszych pań i panów otrzymały nagrody w postaci okazałych koron. Oprócz zwycięzców klasyfikacji generalnej i kategorii wiekowych, organizatorzy postanowili uhonorować również najszybszych zawodników noszących nazwisko Król. Pamiątkowe statuetki wręczone zostały paniom Ewie i Darii. Na podium stanęli również trzej Królowie. Zamiast Kacpra, Melchiora i Baltazara, byli to Dariusz, Rafał i Jacek.

KW


Ultra Trail Montnegre - Corredor – katalońskie wyzwanie z meczem Barcelony w zestawie

$
0
0

Znalezienie setki rozgrywanej zimową porą, ale w zdecydowanie cieplejszych warunkach, nie jest wcale łatwe. W Europie takich biegów jest około dziesięciu. My wybraliśmy mało znany Ultra Trail Montnegre – Corredor, który odbędzie się na samym początku lutego w Katalonii.

To impreza, która oferuje nam nieco ponad 100 lub 50 km w górskiej, ale niezbyt ekstremalnej scenerii. Trasa jest dobrze oznakowana, bez trudności technicznych wymagających dużego doświadczenia. Nadaje się więc do szybszego biegania. Limit czasu zachęca do startu także debiutantów na tym dystansie i początkujących „górali”.

Katalonia to kolejny powód, który może nas przekonać do startu akurat w UTMC. Bliskość Barcelony, leżącej zaledwie 50 km od bazy zawodów, pozwoli nie tylko skorzystać z tańszych połączeń lotniczych, ale też połączyć cele sportowe z turystycznymi i przy okazji startu zwiedzić np. słynną Sagrada Familia albo… wpaść na Camp Nou (dzień po biegu Barcelona zagra tam z Levante).

TERMIN

Ultra Trail Montnegre-Corredor odbędzie się 1.02.2020.

POGODA

Temperatura na przełomie stycznia i lutego w miejscowości Vallgorguina wynosi zwykle 8-12 stopni Celsjusza. Należy jednak wziąć pod uwagę górskie warunki. W wyższych partiach trasy może być sporo chłodniej, nawet poniżej zera. Jeśli planujemy zwiedzanie stolicy Katalonii, mamy szansę trafić na słoneczną pogodę i nawet 15 stopni.

TRASA

Do wyboru są cztery trasy, dwie z nich to ultra: główny dystans – 105 km i Half – 49 km. Trail to 25 km i Short 14 km.

Ultra

  • 105 km, + 4082 m przewyższenia;
  • start o 5:00 (Vallgorguina);
  • meta Vallgorguina;
  • 8 punktów odżywczych;
  • 1 przepak (Arenys de Munt, 56 km);
  • limit 22 godziny;
  • 4 pkt UTMB.

Half

  • 48,7 km, +1806 m;
  • start o 9:45 (Arenys de Munt);
  • meta Vallgorguina;
  • 5 punktów odżywczych;
  • limit 9 godzin;
  • 2 pkt UTMB.

Wyposażenie obowiązkowe dla obu dystansów

Zapas jedzenia (wszystko podpisane numerem), minimum 500 ml wody, gwizdek, folia NRC, buff lub inna chusta, naładowany telefon, min. 20 euro, kurtka przeciwdeszczowa, długie legginsy i krótkie, podkolanówki w przypadku złych prognoz.

ZAPISY

Przez tę stronę - KLIKNIJ. Opłata startowa za dystans Ultra to 75 euro, za połowę dystansu 48 euro (opcjonalnie dojazd na start 5 euro dla dystansu Half UTMC). Zapisy kończą się 26 stycznia. Limity uczestników to 150 osób dla dłuższego biegu i 200 dla krótszego dystansu. Koszulka imprezy dostępna jako dodatkowa opcja w cenie 15 euro.

Nie są wymagane zaświadczenia lekarskie, ale trzeba pobrać ze strony oświadczenie i ankietę o stanie zdrowia. Wypełnione należy okazać podczas odbioru pakietu.

WYMAGANE DOKUMENTY

Dowód osobisty lub paszport.

WYJAZD

Najlepszą opcją transportu jest lot do Barcelony i dalsza podróż wynajętym samochodem lub komunikacją publiczną.

KOSZTY POBYTU

Ceny noclegów w okolicy zaczynają się od 200 zł za dwuosobowy pokój. Za posiłek w restauracji zapłacimy od 8 do 20 euro. Jeśli wybierzemy się do Barcelony, będzie zdecydowanie drożej.

KM


Relief Run. Każdy może pobiec i pomóc Australijczykom

$
0
0

Australijskie pożary zabiły już 25 osób. Zniszczyły tysiące domów. Ucierpiały zwierzęta gospodarcze. Zginęło 4000 krów i owiec. Straty wśród dzikich zwierząt liczone są w milionach. Podobnie jak hektary zniszczonej roślinności. Rozmiar katastrofy trudno sobie wyobrazić. Wielu Australijczyków podejmuje wysiłki, by we własnym zakresie nieść pomoc. Pojawiła się również inicjatywa biegowa, do której można się przyłączyć w dowolnym miejscu na świecie.

Jej autorką jest Samantha Gosh, pierwsza kobieta i najmłodszy członek klubu 4 Deserts Gram Slam. Samantha jest znaną w Australii biegaczką z elity, zawodowo jest prawnikiem, a w międzyczasie angażuje się w różne projekty charytatywne i jako mówca motywacyjny zachęca innych do spełniania swoich marzeń.

Samantha i specjalista od fitnessu Nic Davidson chcieli coś zrobić, by czynnie pomóc ofiarom i zaproponowali Relief Run. Zasady są proste. Trzeba się zarejestrować na stronie wirtualnego biegu, wpłacić 50 dolarów i pokonać 21,1 km w dowolnym miejscu na świecie. Można to zrobić solo lub w dwuosobowym zespole. Można przebiec lub przejść. Na szlaku, na asfalcie, a nawet na bieżni mechanicznej. Trzeba to zrobić w weekend 18-19 stycznia. Swój bieg zarejestrować w dowolnej aplikacji i udostępnić go na stronie projektu.

Odzew na tę inicjatywę przerósł oczekiwania organizatorów. W ciągu 21 godzin od uruchomienia zapisów zebrali 100 000 dolarów. W tym czasie zapisało się 1 750 osób. W tym momencie liczba chętnych przekroczyła już 3 000. Na prośbę biegaczy wprowadzono również dodatkowy dystans 5 km.

Tuż po zakończeniu biegu, 20 stycznia cała zebrana kwota zostanie przekazana na konto australijskiego oddziału Czerwonego Krzyża. Ta organizacja stara się dostarczać jedzenie i wodę na teren najbardziej dotknięty zniszczeniami.

Biegacze z Polski również mogą się przyłączyć do projektu.

Szczegóły i zapisy: https://reliefrun.com.au/

IB


Gorlice znów pobiegną i pomaszerują dla WOŚP

$
0
0

Gorlicka Grupa Biegowa znów włącza się w wielki finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i zaprasza wszystkich miłośników biegania oraz nordic walking do wspólnego treningu pod nazwą „Orkiestrowa Piątka”.

Sportowo-charytatywne spotkanie odbędzie się w niedzielę 12 stycznia w Parku Miejskim w Gorlicach. Zbiórka wszystkich chętnych o godzinie 14 w rejonie hali sportowej Ośrodka Sportu i Rekreacji w Gorlicach.

– Tam będą czekali wolontariusze WOŚP z serduszkami i puszkami, do których trzeba wrzucić „dobrowolną opłatę startową”. Po czy udamy się do Parku Miejskiego na tradycyjne „trzy kółeczka”. Na uczestników treningu będzie czekał ciepły posiłek w sztabie WOŚP w Miejskim Zespole Szkół nr 1 w Gorlicach – zaprasza Marek Podraza, Ambasador Festiwalu Biegów.

red.



Najszybsza „piątka” świata przyjmuje zapisy. Padnie rekord świata?

$
0
0

Siedemnaście najlepszych czasów w historii, niezliczone rekordy krajów i życiówki. Kalifornijski Carlsbad 5000 – najszybsza atestowana „piątka” na świecie, rozpoczęła przyjmowanie zgłoszeń do 35. edycji. Start 22 marca.

Po zmianach w strukturze właścicielskiej imprezy a także reformie tabel rekordów świata IAAF (oficjalny charakter biegów na 5 km, wcześniej uznawano tylko najlepsze wyniki), Organizatorzy Carlsbad 5000 chcą przywrócić dawny blask imprezie.

Na 5 km po oficjalny rekord świata! Tylko w jakich butach? IAAF zmienia przepisy lekkiej atletyki

Rekordowe czasy to jeden z priorytetów, bo choć właśnie w Kalifornii padł najlepszy wynik w historii 5 km – 13:00 Sammy’ego Kpketera w 2000 r. (dokładne 12:59.50) – to dziś oficjalny rekord globu wynosi 13:29. Rekordzistami świata są wspólnie Julien Wanders (Monaco 2019) i Edward Cheserek (Carslbad 2019). Współdzielony rekord to drzazga w oku gospodarzy Carlsbad 5000, którym administracyjną decyzją odebrano oręż w walce o względy uczestników.

Nie znamy jeszcze gwiazd, które na zaproszenie Organizatora i nowego sponsora, firmy Skechers, przyjadą za mniej nż trzy miesiące do Carlsbad Village, ale Meb Keflezghi – Ambasador imprezy zapowiada „kilkanaście ekscytujących zapowiedzi” w najbliższych tygodniach.

Na liście zwycięzców biegu, który przez wiele lat cieszył się światową sławą i prestiżem ale popadł w tarapaty finansowe a teraz się odradza, są oprócz wspomnianego Sammy’ego Kipketera m.in. Eliud Kipchoge (3:11 w 2010 r.), biegaczki Meseret Defar (14:46 w 2006 r.) czy Genzebe Dibaba (14:48 w 2015 r.). Oficjalny kobiecy rekord świata na 5 km należy do Sifan Hassan (14:44 w Monako w 2019 r.). W 2017 r., podczas półmaratonu w Pradze Kenijka Joyciline Jepkosgei pokonała pierwsze 5 km w czasie 14:32.

Julien Wanders i Sifan Hassan biją w Monako REKORDY ŚWIATA na 5 km! Szwajcar… pobiegł wolniej od rekordzisty Europy!

Edward Cheserek wyrównał rekord świata na 5 km!

Nie mniej istotna dla gospodarzy Carlsbad 5000 jest rywalizacja amatorów. Meb Keflezighi zaprasza „biegaczy w każdym wieku i poziomie sportowym”, którzy chcą stanąć na starcie ramię w ramię z elitą. - Obchody 35. edycji Carlsbad 5000 to wydarzenie, którego biegacze nie mogą przegapić! - zachęca utytułowany maratończyk, jedyny zawodnik w historii, który wygrał maratony w Nowym Jorku i Bostonie oraz zdobył medal olimpijski (srebro w Atenach w 2006 r.).

Szybka trasa to główny atut Carlsbad 5000. Ale nie jedyny. Uczestnicy podkreślają wyjątkową atmosferę imprezy, ze strefą finiszera czy imprezą integracyjną przy nabrzeżu, z muzyką na żywo. Elita (wymagane czasy to 13:55 dla mężczyzn 17:10 dla kobiet) może liczyć na wysokie nagrody finansowe.

Jeszcze w 2019 r. amerykańska administracja zniosła obowiązek wizowy dla Polaków podróżujących do Stanów Zjednoczonych. To kolejny dobry argument, by 22 marca stanąć na starcie w Carlsbad Village.

Strona imprezy: Carlsbad5000.com

red.


Adventure Trophy zawita do Krynicy-Zdroju. Ruszyły zapisy

$
0
0

„Będzie cierpienie i ból”. Taką obietnicę składają organizatorzy Adventure Trophy, które tym razem odbędzie się w Krynicy-Zdroju.

- Do tej pory organizowaliśmy AT w Krakowie. Brakowało nam gór. Zawodników trzeba było wywozić z miasta i wymyślać trasę powrotu do Krakowa. Teraz chcemy być w górach, dlatego wybraliśmy Krynicę - mówi Maciej Marcjanek, współorganizator zawodów.

Na dwa miesiące przed Festiwalem Biegowym, do uzdrowiska przyjadą cztero i dwuosobowe zespoły. Organizatorzy przygotowali dla nich sporo niespodzianek. Czteroosobowe teamy będą miały do pokonania trasę 400 km.

- To dystans krótszy niż rok temu, ale na pewno nie łatwiejszy. Nie mogę jeszcze zdradzać tajemnic, więc powiem tylko, że nie będzie płaskich etapów. Nie planujemy wprowadzania nowych dyscyplin, ale zadania specjalne będą ciekawe. Mogę zagwarantować, że będzie ciężko – stwierdza Marcjanek.

Uczestnicy rajdu przygodowego będą przemierzać okolice Krynicy, biegiem, trekkingiem, na orientację, ale również na rowerze, na rolkach i w kajakach. Niektóre odcinki pieszych etapów będą prowadziły trasą znaną z Biegu 7 Dolin, ale niespodziewanych zwrotów akcji będzie dużo. O zwycięstwie mogą myśleć ci, którzy do mety dotrą w czasie około 60 godzin i zaliczą zadania z linami.

Dodatkową opcją jest krótsza, 200-kilometrowa trasa. Oprócz innego dystansu, dwuosobowe zespoły ominą również odcinek pokonywany na rolkach.

- W zeszłym roku trasa krótka nie prowadziła przez góry. W tym roku trzeba będzie się wykazać dobrym przygotowaniem fizycznym. Na pewno nie będzie łatwo. Mogę obiecać, że będzie za to ciekawie - zapewnia Maciej Marcjanek.

Zapisy na obydwie trasy już ruszyły. Wpisowe na krótkiej trasie to 100 euro, na długiej 700 euro za zespół. Po 31 stycznia, opłaty wzrosną. Impreza odbędzie się w dniach od 1 do 5 lipca.

Szczegóły wydarzenia: TUTAJ

IB


[AKT.] ORLEN Warsaw Marathon 2020 „w nowej formule”. Jeden maraton w stolicy?

$
0
0

„PKN ORLEN finalizuje prace nad nową formułą ORLEN Warsaw Marathon. Narodowe Święto Biegania odbędzie się w tym roku w znacznie  poszerzonej formie. W przygotowywanym formacie wydarzeń na terenie Warszawy nie zabraknie cyklu biegów na różnych dystansach, w tym maratońskim. Obecnie dopracowywane są ostatnie założenia formalne. Szczegóły już wkrótce”

- czytamy w informacji prasowej przesłanej przez agencję public relations Public Dialog, obsługującą paliwowy koncern, zamieszczonej w serwisie biura prasowego stołecznej imprezy i przesłanej do mediów.

„Planowana zmiana formuły to odpowiedź na zapotrzebowanie ze strony wszystkich biegaczy, również amatorów, a także kibiców. Umożliwi ona również szerszą promocję polskiego sportu w Europie, poprzez wyrazistą komunikację, a także niestandardowe działania marketingowe. Zadaniem imprezy będzie promocja zdrowego stylu życia, ale również nacisk na ochronę środowiska i troskę o przyszłość naszej planety”

- czytamy dalej w komunikacie.

„PKN ORLEN od lat aktywnie angażuje się we wsparcie aktywnego trybu życia, m.in. poprzez promocję biegania i to się nie zmieni. Spółka sponsoruje oprócz warszawskiej imprezy biegowej również Mistrzostwa Świata w półmaratonie w Gdyni, maraton Solidarności, półmaraton w Płocku, czy bieg „Tropem wilczym”. W tym kontekście szczególny nacisk położony jest również na aktywizację dzieci i młodzieży czy osób starszych. W ten sposób PKN ORLEN umiejętnie łączy zadania biznesowe z aspektami społecznymi”

- podkreślają pr-owcy koncernu.

Po wtorkowych doniesieniach medialnych dot. odwołania pierwszego przetargu na wykonanie imprezy, skierowanego tak jak to było do tej pory do agencji eventowych, udało nam się ustalić, że nastąpiło to 19 grudnia. Oznacza to, że prawie na pewno impreza nie odbędzie się w tradycyjnym kwietniowym terminie.

Zapisy do ostatniej edycji Orlen Warsaw Marathonu rozpoczęły się jeszcze przed świętami – 18 grudnia 2018 roku. Znane wtedy było już niemal wszystko oprócz trasy, a więc rodzaje pakietów, wysokość nagród i limity uczestników. Hasło przewodnie „Narodowe Święto Biegania” ogłoszono jeszcze wcześniej, bo już pod koniec sierpnia.

Nieoficjalne doniesienia sugerowały, że tegoroczna edycja odbędzie się 19 kwietnia w niezmienionej formie. Opóźniające się zapisy na imprezę czy brak aktualizacji strony internetowej poddawał jednak ten termin pod wątpliwość. Komunikat Public Dialog rozwiewa te przypuszczenia.

Orlen Warsaw Maraton posiada certyfikat Silver Label, a impreza ma rangę Mistrzostw Polski w Maratonie. Mistrzem kraju w maratonie na rok 2019 r. został Marcin Chabowski.

W Warszawie padały najlepsze wyniki w historii maratonu na polskiej ziemi – 2:06:55 Etiopczyka Tadese Toli i 2:26:06 Kenijki Sheili Jerotich.

Od pewnego czasu bieg główny notował spadek frekwencji. Zdaniem obserwatorów m.in. przez zbyt późne zapisy. Rekordowa liczba maratończyków pobiegła w 2015 roku - 7357 osób, w 2019 roku było ich już tylko 4698. Dodatkowo oprócz bieg głównego rozgrywany jest też Oshee Bieg na 10 km.

red.

źródło: Public Dialog / biegowe.pl


AKTUALZACJA

Ciekawe informacje przynosi portal Bieganie.pl (TUTAJ), który rozmawiał z Anna Ziobroń, dyrektor biura marketingu sportowego PKN Orlen.

"...w stolicy będzie miał w tym roku miejsce kolejny maraton odbywający się w ramach Narodowego Święta Biegania. Tyle że nie w kwietniu"

- zapewniła przedstawicielka koncernu. Dopytywana o termin imprezy w kontekście jesiennego PZU Maratonu Warszawskiego stwierdziła enigmatycznie:

"... z konkurencją można rywalizować, można też postarać się o stworzenie wspólnej dużej inicjatywy."

Szczegóły imprezy mamy poznać, gdy:

"będziemy pewni wszystkich szczegółów naszego wielkiego i naprawdę skomplikowanego przedsięwzięcia"

- stwierdziła Anna Ziobroń.

źródło: Bieganie.pl


„Dla mnie każda wygrana jest ważna” - Regina Kulka, triumfatorka Grand Prix Małopolski

$
0
0

Regina Kulka - siostra reprezentanta Polski w biegach Szymona Kulki, obroniła po raz kolejny tytuł zwyciężczyni biegowego Grand Prix Małopolski, zdobywając w 2019 roku w 7 najlepszych startach 686 punktów (100 oczek za wygraną w każdej rundzie). Zwycięstwo nie przyszło łatwo, a cały sezon pracowała bardzo intensywnie – przyznała w rozmowie z naszym serwisem.

Z Reginą Kulką rozmawia Marek Podraza, Ambasador Festiwalu Biegowego w Gorlicach.

Jakie biegi udało Ci się wygrać w ramach Grand Prix Małopolski?

Regina Kulka: - W całym cyklu Grand Prix Małopolski udało mi się wygrać w Biegu Sądeczan w Starym Sączu, czyli tzw. Tryptyku Sądeckim, w którym biegło się w jeden dzień trzy biegi na 3 km, 6 km i 9 km (do Grand Prix zaliczana była seria na 6 km – red.), Biegu Piwniczanki w Piwnicznej-Zdroju na 9 km, Biegu o Puchar Szymbarskiego Kasztelu na ciężkiej 10-kilometrowej trasie, Nocnym Biegu Rodzinnym na 5 kilometrów rozgrywanym w ramach TAURON Festiwalu Biegowego w Krynicy-Zdroju.

Również na Festiwalu Biegowym biegłam Życiową Dziesiątkę, uzyskując tytuł Najlepszej Sądeczanki – ten start już poza Grand Prix. Wygrałam także w Biegu im. Kazimierza Świerzowskiego w Lipinkach na 10 km.

Która wygrana była najważniejsza?

Dla mnie każda wygrana jest ważna, ale najciężej było wygrać w Starym Sączu, gdzie prowadzenie objęłam dopiero na trzecim biegu na dystansie dziewięciu kilometrów, w zasadzie na ostatnich metrach, gdzie udało mi się pokonać zawodniczkę z Ukrainy. Natomiast sporym zaskoczeniem była dla mnie wygrana w Lipinkach, bo tu rok rocznie przyjeżdża mocna konkurencja. W tym roku w Lipinkach była jeszcze dodatkowo nowa i dość wymagająca trasa.

Jak oceniasz miniony rok biegowy 2019?

Miniony rok biegowy był dla mnie bardzo udany. Prawie w każdym biegu stawałam na podium, uzyskując bardzo dobre wyniki. Miałam też możliwość startować w innych zawodach niż tych, na których biegam co roku. Dodatkowo start w 29. Biegu Sylwestrowym w Gorlicach skończyłam na trzecim miejscu open wśród kobiet z bardzo dobrym czasem, w związku z czym pozytywnym akcentem zakończyłam rok 2019.

Które to było zwycięstwo w Grand Prix Małopolski wśród kobiet?

I to jest... dość trudne pytanie. Chyba trzecie lub czwarte. Szczerze powiedziawszy, nie liczę.

Jakie ma Panie plany biegowe w tym roku?

Nie mam jeszcze konkretnie określonych celów na ten rok, bo przede mną wiele zmian w życiu osobistym, ale z pewnością wiosną i jesienią pobiegnę półmaraton, a w sezonie będę walczyć o nowe rekord życiowy na dystansie 10 km, gdyż Bieg Sylwestrowy dał mi ku temu dużo motywacji.

Rozmawiał Marek Podraza, Ambasador Festiwalu Biegów


Zabrze: 28. Finał WOŚP spędzą na... bieżni mechanicznej

$
0
0

W przyszły weekend rusza 28. finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, jak w zeszłym roku w klubie fitness ReShape w Zabrzu biegacze, ale nie tylko, będą mogli pomagać w sposób, który lubią robić najbardziej.

Zasady są bardzo proste, akcja charytatywna na rzecz WOŚP polega na tym, że każdy kilometr pokonany na bieżni mechanicznej to złotówka przekazana od klubu ReShape, na ten szczytny cel. Pod hasłem - biegaj i pomagaj #NajlepiejzReSharpe bieżnie w klubie mają być dostępne dla wszystkich.

Jak się dowiedziałem podczas całej imprezy zostaną rozegrane zawody w 24 godzinnym biegu sztafet na bieżni mechanicznej. Na chwilę obecną wiadomo, że do sztafet zgłosiły się dwunastoosobowe drużyny: ReShape, Socios Silesia, Gliwice Biegają oraz "W Pogoni za Duchem". Zmagania na bieżni wystartują już w dniu 11 lutego o godzinie 17.00, a zakończą się o tej samej godzinie kolejnego dnia.

Dodatkowo szczególnego przedsięwzięcia podjęło się 12 dziewczyn z grupy biegowej "W Pogoni Za Duchem", które powalczą o podium najlepszych wyników na świecie w sztafecie 24-godzinnej.

Z uwagi, na duże zainteresowanie, w drodze losowania do sztafety dostały się następujące Panie:

  • Ala Kubica,
  • Monika Dziubek,
  • Monika Kułakowska,
  • Monika Swędzioł,
  • Iwona Surgucka,
  • Anna Rogalska-Purowicz,
  • Kamila Klimek-Marszałek,
  • Martyna Olesińska,
  • Agnieszka Makowska,
  • Barbara Hajduk,
  • Agnieszka Piskorz,
  • Aleksandra Matysiak.

Z niecierpliwością czekamy na zbliżający się weekend i za wszystkich biegających trzymamy kciuki, aby tych złotówek było jak najwięcej, a paniom życzymy powodzenia i czekamy na rekord!

Dariusz Cupiał, Ambasador Festiwalu Biegów


Pomogą WOŚP... biegnąc tyłem. "Chcieliśmy się wyróżnić"

$
0
0

Z około 50 imprez biegowych odbywających się w związku z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy, wyróżnia się bieg we Wrocławiu. Tam, by wesprzeć walkę z cukrzycą, 12 stycznia pobiegną… tyłem.

Fundacja WOŚP w tym roku po raz 14. organizuje przy okazji 28. finału bieg „Policz się z cukrzycą”. W tym czasie dzięki dobrym sercom biegaczy udało zebrać się pieniądze na zakup aż 72 pomp insulinowych dla kobiet ciężarnych z cukrzycą. Potrzebnych oczywiście jest jeszcze więcej.

We Wrocławiu pobiegną w ramach tego biegu po raz trzeci. W 2018 roku było 5,5 km, czyli 10 okrążeń wokół rynku, ale normalnie przodem. Rok temu w tym samym miejscu biegano już tyłem. Do pokonania było 1000 m. Organizatorzy uznali, że ten oryginalny pomysł sprawdził się i tym razem znów we Wrocławiu będą biegać tyłem.

– W całej Polsce w ten weekend odbywają się biegi dla WOŚP i we Wrocławiu nie mogło być inaczej. Chcieliśmy się jednak jakoś wyróżnić. Do dyspozycji mieliśmy Rynek we Wrocławiu i grzechem byłoby z tego nie skorzystać. Uznaliśmy, że nie będziemy trzaskać kilometrów wokół niego, ale wymyślimy coś oryginalnego – mówi Jacek Urbanowicz, organizator wydarzenia. – Uznaliśmy więc, że pobiegniemy tyłem na dystansie 1000 metrów, czyli dwóch okrążeń na Rynku. Z jednej strony był oto wyzwanie, ale także strzał w dziesiątkę.

By zapewnić bezpieczeństwo startującym, biegaczy rywalizowali w grupach po 50 osób.– I to wcale nie okazało się takie łatwe, by przebiec 1000 m tyłem. Najszybszym zajęło to około 8–9 minut. A gdzieś czytałem, że rekord świata na 10 km tyłem to około 38 minut. We Wrocławiu przeciętnie zajmowało biegaczom około kwadransa. Oczywiście chodziło o zabawę i pozytywny przekaz, ale kilka osób chciało się też sprawdzić w tym nieco innym sposobie poruszania – przyznaje Urbanowicz.

Cały dochód z opłat startowych jest przekazywany na WOŚP. Limit miejsc ustalono na 300 i zostało nieco około 60 miejsc. Na mecie będą czekały medale w kształcie serduszek. – Wydaje mi się, że każdy, kto przyjdzie w niedzielę rano na Rynek [start o godz. 10 – przyp. red.], będzie mógł do nas dołączyć. Opłaty będziemy po prostu zbierać do puszek. Więc, nic tylko przyjść, wystartować i ten sposób pomóc – dodaje Urbanowicz.

Więcej o biegu znajdziesz TUTAJ

AK


"Coś głupiego". Ice Ultra z Polakami w stawce [WIDEO]

$
0
0

47 biegaczy z 11 krajów wybiegnie na 250-kilometrową trasę Ice Ultra. Bieg odbędzie się 25 lutego na północy Szwecji, w warunkach arktycznych.

Temperatury w czasie Ice Ultra oscylują w granicach od -5 do -20 stopni mrozu.

Dystans został podzielony na pięć etapów. Na zawodników czeka trudny teren. Pobiegną przez tundrę, zamarznięte jezioro i w śniegu. Trzeba być przygotowanym na długie odcinki w ciemności. Wszystko z zapasami na plecach.

Dla wielu zawodników to najtrudniejsze doświadczenie w całym ich biegowym życiu. Zaskakuje ich, jak szybko spalają kalorie i jak bardzo uczucie zimna utrudnia bieganie. Wyobrażenie o tym, jak się biegnie w Ice Ultra daje film „Behind the scenes of Beyond the Ultimate's Ice Ultra race” nakręcony z zawodnikami z 2018r. Jest dostępny na youtubie:

Wielu tegorocznych uczestników ma za sobą udane biegowe wyzwania. Każdy marzy o ukończeniu. Wśród śmiałków jest również dwóch Polaków.

Dariusz Pietras, na co dzień odnoszący sukcesy w biznesie energetycznym, to finiszer Biegu 7 Dolin 100 km z 2011 r. Na koncie ma Kierat, Sudecką Setkę czy Beskidzką 160 Na Raty.

Grzegorz Tusznio o swoim starcie mówi: „Raz w roku trzeba zrobić coś głupiego i Ice Ultra przypadło właśnie na ten rok”. Finiszer Biegu 7 Dolin 64 km do imprezy szykuje się poważnie. Biega, przyzwyczaja się do niskich temperatur, sprawdza sprzęt.

- Nigdy wcześniej nie przebiegłem więcej niż 100 km, znajdę się więc w punkcie, w którym jeszcze nigdy nie byłem - powiedział nam Grzegorz Tusznio, który na razie nie zdradza, na co się nastawia na trasie.

- Tyle rzeczy może pójść nie tak, że lepiej się na nic nie nastawiać – zastrzegł.

Jednak mimo braku doświadczenia na takim dystansie Grzegorz biegał już na pustyniach i w zimowych warunkach. W 2018 r. ukończył Polar Circle Marathon na 39. miejscu.

Biegacze przygotowują się do startu w Laponii, a my niebawem przedstawimy bliżej ich sylwetki.

IB



Niepewna przyszłość Tough Mudder

$
0
0

Przejęcia przez konkurencję, imprezy w próżni a nawet bankructwo lokalnych edycji. Przed popularną serią biegów przeszkodowych Tough Mudder niepewna przyszłość.

Pod koniec 2019 r. na stronach Spartan Race pojawił się komunikat nt. możliwego przejęcia (pierwszeństwo zakupu) przez tę markę imprez Tough Mudder w Wielkiej Brytanii, Niemczech i Kanadzie. Spartanie sukcesywnie poszerzają swoją strefę wpływów w OCR, wprowadzając m.in. nowe autorskie formaty imprez czy kupując serię Warrior Dash. Połączenie z TM ma być kolejnym krokiem do ubłoconych serc biegaczy.

Kłopoty ma także amerykańska edycja Tough Mudder. Do sądu w Delawere wpłynął niedawno wniosek dwóch wierzycieli Tough Mudder Inc., którzy domagają się ogłoszenia bankructwa spółki. Przeszkodowa marka jest winna swoim partnerom z branży budowlanej okrągłe 885 tys. dolarów.

Ostatnie lata nie były dla Tough Mudder udane, o czym przekonali się m.in. polscy miłośnicy OCR. Obie zapowiedziane na 2019 r. rundy Tough Mudder Polska nie doszły do skutku. Mimo nawiązania współpracy z Adamem Kszczotem, listy startowe eventów w Katowicach i Krakowie świeciły pustkami. Impreza miała wrócić w 2020 r. - zakupione starty mogły zostać przeniesione na 2020 rok – ale… profil Tough Mudder Polska zniknął z facebooka, profil youtube milczy, a strona internetowa cyklu nie istnieje. Nigdy nie podano też terminów imprez w 2020 r.

Tough Mudder to jeden z pionierów imprez OCR na świecie. W ciągu 10 lat seria przekonała do siebie prawie 4 miliony biegaczy, szczególnie tych nastawionych na współpracę, pomaganie, zabawę i integrację, zamiast rywalizacji (wyróżnik cyklu). 

red.


Runmageddon Kids i Junior w Nowy Rok z nową siłą i pomysłami

$
0
0

Więcej wyzwań, rywalizacji i dobrej zabawy - tak zapowiada się przyszłość formuł ekstremalnego biegu z przeszkodami dla najmłodszych, młodzieży i całych rodzin. - Podniesiemy standardy, uatrakcyjnimy pakiety startowe i zaprosimy najodważniejszych do wzięcia udziału w Mistrzostwach Kids i Junior - zapowiada dyrektor Runmageddon KIDS.

Runmageddon Kids, Junior oraz Family to trzy formuły ekstremalnego biegu z przeszkodami, które w roku 2020 walczyć będą o nowych uczestników.

- Ubiegły rok był dla nas bardzo pozytywny i pokazał, jak wielka potrzeba rodzinnego spędzania czasu tkwi w dzieciach i rodzicach. Nasze formuły dla najmłodszych cieszyły się prawie dwukrotnie większą popularnością niż w roku 2018. Dzieci coraz chętniej namawiały rodziców, by pozwolili im wystartować w Runmageddonie, a nawet zachęcały ich samych do zmierzania się z tym wyzwaniem. I tutaj z pomocą dla rodzin, które chciały poczuć smak tej wyjątkowej zabawy, przyszliśmy z formułą Family, gdzie mama, tata, syn, córka oraz trenerzy z młodymi podopiecznymi mogli pobiec razem - opowiada Agata Supeł dyrektor Runmageddon Kids.

Pierwszy Runmageddon Family odbył się w lipcu 2019 roku w Gliwicach. Formuła spodobała się uczestnikom, więc zdecydowano wprowadzić ją na kolejne eventy. W roku 2020 Runmageddon Kids, Junior i Family będą nadal rozwijane i ulepszane.

- Będziemy modyfikować poziom trudności tras dla różnych grup wiekowych Runmageddonu Kids. Chcemy, by dzieci niezależnie od tego, czy mają 5, czy 10 lat świetnie się bawiły. W zeszłym roku wprowadziliśmy nowe przeszkody na trasę Kids m.in.: dziecięcy Multirig, ścianę z opon czy „siatkę gagatka”,  w 2020 również zadbamy o nowe wyzwania - mówi Agata.

- Uatrakcyjnimy pakiety startowe dla dzieci i młodzieży, wprowadzimy też elementy programu lojalnościowego. Zależy nam na tym, by  docenić wytrwałych małych Runmageddończyków, którzy często startują na naszych trasach. Chcemy też zachęcić do podejmowania wyzwań tych, którzy stawiają z nami swoje pierwsze przeszkodowe kroki. Ponadto, w 2020 roku zaprosimy dzieci, które lubią się ścigać do podjęcia wyzwania w Mistrzostwach Kids i Junior w Biegach Przeszkodowych. Zawody  zaplanowane są na czeskie eventy, w Libercu i Milovicach. Jeśli okaże się, że mali Runmageddończycy też chcą zdobywać nagrody i rywalizować, wprowadzimy dla nich serię Elite.

Formuła Junior, dla osób między 12-15 rokiem życia również przejdzie noworoczną metamorfozę. Do tej pory uczestnicy rozpoczynali swój bieg w strefie dla dorosłych, a kończyli na mecie formuły Kids. W tym roku nastoletni startujący będą w całości biec po trasie dla dorosłych, pokonując wybrane przeszkody.

W roku 2020 organizatorzy Runmageddonu z jednej strony podkreślą sportowy aspekt formuł dla osób do 16 roku życia, oferując im możliwość startu w mistrzostwach, z drugiej chcą zadbać o dobrą zabawę podczas eventów. W tym celu prowadzą liczne rozmowy z partnerami, ciekawymi markami, którzy dostarczą wiele atrakcji dodatkowych podczas eventów. - Zależy nam, aby Runmageddon Kids, Junior i Family były wydarzeniami prawdziwie angażującymi, zachęcającymi do aktywności fizycznej i promującymi biegi przeszkodowe jako dyscyplinę sportu, ale przede wszystkim źródłem dobrej zabawy - podsumowuje Agata.

Najbliższy Runmageddon Kids i Junior odbędzie się podczas Zimowego eventu w Warszawie, który zaplanowany jest na dni 29.02-1.03.2020 r. Kolejne wraz z formułą Family odbędą się we Wrocławiu i Krakowie. Więcej informacji - TUTAJ.

źródło: Runmageddon


W Gorlicach nagrodzono sportowców i działaczy, wśród nich też biegacze

$
0
0

W Gorlickim Centrum Kultury odbyło się tradycyjne Spotkanie Noworoczne organizowane przez władze miejskie i powiatowe. Było okazją do wręczenia stypendiów sportowych przez Marię Gubałę, starostę gorlickiego oraz wyróżnień i nagród sportowych przez Rafała Kuklę, burmistrza Gorlic. Wśród stypendystów oraz nagrodzonych znaleźli się również przedstawiciele środowiska biegowego.

- Stypendia przyznaliśmy już po raz czwarty. Po raz pierwszy wręczaliśmy je podczas spotkania noworocznego - mówiła Maria Gubała.

Z rąk starosty otrzymali je: Daria Szkurat z Bartnego (obecny klub WKS Zakopane). Jej najważniejsze osiągnięcia to wicemistrzostwo Polski młodzików w narciarstwie biegowym na 3,3 km i na 5 km; Michał Zieleń z Kobylanki (ULKS Technik Trzcinica), który zdobył brązowy medal w Mistrzostwach Polski w Biegach Przełajowych na dystansie 5 km i zajął drugie miejsce podczas Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży na dystansie 2 km z przeszkodami. Stypendia otrzymały byłe szczypiornistki UKS Sęp Wilczyska Aleksandra Zabielny (UKS Varsovia) i Monika Gruca (MTS Żory), siatkarz Szymon Wacławik z LKS Bobowa i szczypiornista Maciej Mendowski z KS Vive Kielce (wcześniej UKS Wiertmet Libusza).

Wyróżnienia burmistrza za wyniki sportowe otrzymali:

Drużyna MZS nr 6 w Gorlicach w minisiatkówce z trenerem Tomaszem Chmurą, Daniel Czeluśniak, zawodnik Gorlickiego Klubu Sportów Walki, Szymon Kosal i Artur Sadzikowski z MZS nr 4 w Gorlicach, , uczeń MZS nr 6 w Gorlicach.

Sportowe nagrody burmistrza Gorlic w tym roku otrzymali:

Mariusz Polak i Tadeusz Gargas, Maciej Serafin, Marek Podraza (biegacz, ambasador Festiwalu Biegowego w Krynicy), Marcin Grzeszczuk, Jan Brach, Jerzy Knot, Piotr Gawlak, Piotr Stępkowicz, Krzysztof Kozłowski, Adrian Turek, Bartłomiej Kaszyk, Marcin Góra, Marcin Zygmunt, Tomasz Mordarski oraz Weronika Zaprzałka.

Marek Podraza


TriCity Trail 2020: ultra przygoda w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym

$
0
0

12 lipca 2020 roku – to data szóstej edycji ultramaratonu TriCity Trail. Start w Gdańsku, meta w Wejherowie. Dystans: blisko 82 km. To najdłuższa trasa TriCity Trail. Na biegaczy, którzy zdecydują się wystartować na tym dystanie czeka ponad 30 podbiegów i blisko 1800 m w górę. Krótsza trasa – Maraton+ to 47 km i 1000 m podbiegów. Najkrótszy z dystansów liczy 21 km, a wzniesienia na trasie to 320 m.

Pomysł na ultramaraton TriCity Trail powstał w głowach ekipy organizującej ogólnopolski cyklu biegów przełajowych CITY TRAIL. Od 2012 roku zawody te odbywają się na ścieżkach Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego (początkowo w Gdańsku, a od 2013 roku – także w Gdyni).

– Trójmiejski Park Krajobrazowy to miejsce idealne dla biegaczy! Od pierwszych kilometrów, jakie zrobiłem na ścieżkach TPK wiedziałem, że chcę pokazać ten teren jak największej liczbie osób i tak w 2014 roku zapadła decyzja: organizujemy bieg ultra! – wspomina Piotr Książkiewicz, jeden z organizatorów zawodów. - W roku 2019 do naszego portfolio dołączył legendarny ultramaraton w Beskidzie Żywieckim – Chudy Wawrzyniec, w którego organizacji bardzo przydaje nam się doświadczenie i wiedza zdobyte na biegach w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym – podkreśla.

Ultra, Maraton+, Półmaraton

Każda z tras ma swoją specyfikę i tak zapisując się na ultramaraton 80 km warto wziąć pod uwagę fakt, że na trasie czeka kilkadziesiąt krótszych i dłuższych podejść i podbiegów, które skutecznie wybijają z rytmu biegowego, co wymaga odpowiedniego rozłożenia sił. Szczegóły:

  • ok. 81,5 km
  • przewyższenia: +1730/-1830
  • start: 12 lipca 2020, godz. 4:30, Gdańsk, Trójmiejski Park Krajobrazowy, skraj ulicy Harfowej (okolice węzła „Gdańsk Lotnisko” – na obwodnicy Trójmiasta (droga S6)
  • limit czasu: 13 godzin
  • liczba punktów odżywczych: 4
  • opłaty startowe: 109,99 zł do 31 marca 2020; 139,99 zł do 30 czerwca 2020 roku; 179,99 zł od 1 lipca 2020 roku + 30 zł – pakiet charytatywny
  • limit miejsc: 250 osób

Trasa Maratonu+ jest z kolei bardzo ciekawą z uwagi na ostatnie 10 km – prowadzą one rzadko uczęszczanymi, niekiedy wąskimi ścieżkami, nie brakuje podbiegów. Szczegóły:

  • ok. 47,5 km
  • przewyższenia +1000/-1100
  • start: 12 lipca 2020, godz. 7:30, Gdynia, Trójmiejski Park Krajobrazowy, skraj ulicy Apollina, okolice węzła „Gdynia Chwarzno” – na obwodnicy Trójmiasta (droga S6)
  • limit czasu: 6,5 godziny
  • liczba punktów odżywczych: 2
  • opłaty startowe: 99,99 zł do 31 marca 2020; 129,99 zł do 30 czerwca 2020 roku; 169,99 zł od 1 lipca 2020 roku + 30 zł – pakiet charytatywny
  • limit miejsc: 250 osób

Półmaraton jest z kolei biegiem, który można podzielić na dwie części: pierwsza połowa to w dużej mierze bieg pod górę, z fragmentami wypłaszczeń. Natomiast druga część dystansu to przyjemny, długi zbieg do mety. Szczegóły:

  • ok. 21 km
  • przewyższenia: +320/-320
  • start: 12 lipca 2020, godz. 9:00, Wejherowo, Trójmiejski Park Krajobrazowy, skraj ul. Roszczynialskiego (okolice parkingu Cmentarza Śmiechowskiego)
  • limit czasu: 3,5 godziny
  • liczba punktów odżywczych: 1
  • opłaty startowe: 49,99 zł do 31 marca 2020; 64,99 zł do 30 czerwca 2020 roku; 79,99 zł od 1 lipca 2020 roku + 30 zł – pakiet charytatywny
  • limit miejsc: 600 osób

Ukończenie każdej z tras TriCity Trail daje punkty ITRA (International Trail Running Association) – 3 za dystans Ultra, 2 za Maraton+ i 1 za Półmaraton.

Pobiegnij charytatywnie

Startując w TriCity Trail można nie tylko przeżyć ultra przygodę, ale także wspomóc potrzebujące dzieci i ich rodziny. Podczas rejestracji jest opcja pakietu charytatywnego (+30 zł), a jego wybór oznacza wsparcie Hospicjum Pomorze Dzieciom. Podstawowe opłaty startowe w TriCity Trail to: 109,99 zł – dystans 80 km+, 99,99 zł – dystans Maraton+, 49,99 zł – dystans półmaratoński.

Biegi dla dzieci i młodzieży

Podczas TriCity Trail organizowane są również zawody dla dzieci i młodzieży – TriCity Trail Junior - na dystansach od 300 m do 2 km. Trasy biegów będą poprowadzone ścieżkami Parku Miejskiego w Wejherowie. Elektroniczne zapisy będą uruchomione wkrótce.

Więcej informacji i rejestracja znajdują się na stronie www.tricitytrail.pl.

mat. pras.


Klepnął reporterkę w pośladki, może trafić do więzienia

$
0
0

Biegacz, który naruszył nietykalność cielesną reporterki telewizyjnej poprzez klepnięcie w pośladki może trafić do więzienia. Grozi mu nawet rok odsiadki – informuje AP.

„Uprzedmiotowiłeś”, „zawstydziłeś”... Reporterka telewizyjna i niegodne zachowanie biegacza

Nagranie z 5k Savannah Bridge Run obejrzano w internecie ponad 10 mln razy. Wideo posłużyło do identyfikacji biegacza, który został aresztowany już następnego dnia po imprezie

Czyn 43-letniego Tommy’ego Callaway’a w stanie Georgia zakwalifikowano jako napaść seksualną. Biegacz przyznał się do winy i po wpłaceniu 1300 dolarów kaucji oczekuje na rozpoczęcie procesu.

Callaway bardzo żałuje tego co się stało. Jak podkreślił, takie zachowanie nigdy nie powinno mieć miejsca. Wystosował przeprosiny do reporterki Alex Bozarjian:

„Podjąłem błędną decyzję, straszliwy błąd którego nie mogę naprawić. Czuję upokorzenie i wstyd, składam najszczersze przeprosiny na ręce Pani Bozarjian”

- powiedział w rozmowie ze Statesboro Herald. Przeprosił też reporterkę przed kamerą. Jak wyjaśnił, w zamyśle chciał poklepać dziennikarkę po ramieniu. Swój błąd uświadomił sobie dopiero po obejrzeniu nagrania z biegu.

Alex Bozarjian nie komentuje sprawy. WSAV-TV, macierzysta stacja dziennikarki przekazała komunikat, że liczy ona na „sprawiedliwe” rozstrzygnięcie. Stacja zamierza wspierać swoją pracowniczkę w toku postępowania sądowego.

Organizatorzy 5k Savannah Bridge Run zdyskwalifikowali Tommy’ego Callaway’a i nałożyli na niego dożywotni zakaz startów w imprezie.

źródło: USA Today


Viewing all 13088 articles
Browse latest View live


<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>