Quantcast
Channel: Świat Biega
Viewing all 13088 articles
Browse latest View live

Biegacz kopnął psa, stracił dużego sponsora [WIDEO]

$
0
0

Odzieżowy gigant Under Armour zerwał współpracę z Kolumbijczykiem Jamie Alejandro, gdy światło dzienne ujrzało nagranie na którym rozpędzony biegacz kopie psa.

Do zdarzenia doszło podczas sylwestrowego biegu Saint Silvester Race w miejscowości Neira (dystans 15 km). Na podbiegu liderom stawki drogę przeciął zbłąkany pies. Niewiele się namyślając, Alejandro kopnął zwierzę w prawe podbrzusze. Biegacz pobiegł do mety, pies uciekł.

Po biegu w nagraniu wideo Jamie Alejandro przeprosił za swoje zachowanie.

„Nie miałem kontroli nad swoim zachowaniem. Nie mam żadnej wymówki i nie będę tłumaczył tego co zrobiłem. Ma nadzieję, że będę miał możliwość odkupić swoje winy, np. pracując z bezdomnymi psami. Nie pokaże tego w social media, ale będę wiedział co zrobiłem”

– stwierdził Jamie Alejandro.

Przyczyn swojego zachowania szukał w euforii biegacza.

„Nie myślałem wtedy. Teraz wiem, że podczas wyścigu mogę być brutalny”

Po upublicznieniu nagrania ze współpracy z zawodnikiem, ze skutkiem natychmiastowym, wycofał się jeden z jego sponsorów - Under Armour. „Jako firma nie tolerujemy przemocy czy zachowań które wyrządzają krzywdę czy narażają zwierzęta na niebezpieczeństwo” - napisano w komunikacie.

red.



Zimowy Runmageddon w Reducie Napoleona i Zakroczymiu

$
0
0

Organizator ekstremalnego biegu z przeszkodami ogłasza lokalizację zimowego wydarzenia. Reduta Napoleona w Nowym Dworze Mazowieckiem to tutaj odbędzie się pierwszy w 2020 roku i jedyny Zimowy Runmageddon - Zakroczym. Bieg z 5 formułami dla dorosłych, młodzieży i dzieci zaplanowany jest na weekend 29 luty - 1 marca.

Zaledwie 40 km od Warszawy, w Nowym Dworze Mazowieckim i Zakroczymiu rozegra się akcja zimowego Runmageddonu. W kończący luty weekend kilka tysięcy uczestników zmierzy się z wyzwaniem ekstremalnego biegu na prawym brzegu Wisły w historycznej budowli - Reducie Napoleona. Obiekt finalnie wzniesiony w 1811 roku sięga pamięcią czasów Napoleońskich. Jego projekt przypisuje się samemu cesarzowi Bonaparte. Runmageddon Zakroczym będzie więc okazją nie tylko  do niecodziennej aktywności sportowej, ale także do przeżycia przygody w iście historycznym miejscu.

Wśród formuł zimowej edycji Runmageddonu dostępne będą trzy dla dorosłych i dwie dla osób po 16 roku życia: Najkrótsza - Intro (3 km i 15 przeszkód), średnia, 6-kilometrowy Rekrut z 30 utrudnieniami i najdłuższa-21-kilometrowy Hardcore najeżony 70 przeszkodami. Podczas zimowego wydarzenie nie zabraknie także okazji do sportowej zabawy dla młodszych Runmageddończyków.

Dzieci (4-11 lat) będą mogły przeżyć przygodę, pokonując kilometrowy tor z 10 utrudnieniami. Młodzież między 12 a 15 rokiem życia po raz pierwszy stanie w szranki na nowych dla nich trasach Runmageddonu. W formule Junior od 2020 roku uczestnicy będą pokonywać wybrane i dodatkowo zabezpieczone przeszkody z tras dla dorosłych. 

Formuły startować będą z Reduty Napoleona, a ich trasy będą zaplanowane na terenie Garnizonu Modlin. Uczestnicy najdłuższego dystansu dobiegną także do partnerskiego miasta Zakroczym, gdzie poznają rynek miasteczka i jego urokliwe uliczki z przewyższeniami. 

Wydarzenie zapowiada się niezwykle interesująco zarówno dla Runmageddończyków, którzy mają za sobą niejeden bieg, jak i tych, którzy po raz pierwszy będą chcieli pokonać zimowy Runmageddon. Ci pierwsi, z pewnością chętnie wybiorą formulę Hardcore lub Rekrut, a drudzy najlepiej spędzą czas, wybierając dystans Intro lub Rekrut.

Więcej informacji o wydarzeniu: TUTAJ

źródło: Runmageddon


Startuje nowy sezon Grand Prix Traktu Brzeskiego

$
0
0

Rok 2020 przynosi szóstą już edycję cyklu Grand Prix Traktu Brzeskiego. „Cykl z roku na rok nabiera tempa, przyciągając coraz większą liczbę uczestników, chętnych spróbować swoich sił w biegach na dystansach od piątki do półmaratonu” - zachęcają organizatorzy.

Grand Prix zawdzięcza swoją nazwę historycznej Szosie Brzeskiej, wzdłuż której położone są miejscowości organizujące kolejne biegi i etapy cyklu.

Cykl trwa 6 miesięcy rozpoczyna się zimowym Półmaratonem Wiązowskim. Finał to upalny Bieg Siedleckiego Jacka. Uczestnicy cyklu mają za zadanie zaliczyć po jednym biegu na każdym dystansie: 5 km, 10 km, 15 km i 21,075 km. To, gdzie i w jakiej kolejności pobiegną, który dystans zależy wyłącznie od nich. W przypadku ukończenia dwóch biegów na tym samym dystansie w klasyfikacji zostanie uwzględniony wynik lepszy. Wyniki uzyskane w poszczególnych biegach przeliczane są na punkty w klasyfikacji generalnej i wiekowych: 18-29 l., 30-39 l., 40-49 l., 50+

"Sportowa rywalizacja, szansa sprawdzenia się w skrajnie różnych warunkach atmosferycznych, nowe biegowe znajomości, kolekcja wyjątkowych medali oraz świetna zabawa to wyróżniki naszego cyklu" - zachwalają organizatorzy.

Terminarz Grand Prix Traktu Brzeskiego 2020:

  • 22 luty: 40. Półmaraton Wiązowski
  • 31 maja: Ogólnopolskie Biegu Uliczne 25. Mazowiecka Piętnastka / 6. Mazowiecka Piątka
  • 14 czerwca: 9. Rodzinny Piknik Biegowy Biała Biega
  • 26 lipca: 5. Uliczna Międzyrzecka Dycha
  • 29-30 sierpnia: 11. Bieg Siedleckiego Jacka (finał GPTB)

Szczegółowe informacje i regulamin GPTB -  www.gptb.pl

źródło: Organizator


Niebieska Fala pomocy zaleje Poznań. Patronujemy! Przyłącz się! [REJESTRACJA]

$
0
0

W niedzielę, 29 marca 2020 r. na błoniach Stadionu Miejskiego oraz w Lasku Marcelińskim odbędzie się już trzecia edycja Biegu Charytatywnego – „Niebieska Fala”. Myśl przewodnia akcji to „Biegam, rozumiem, pomagam”. Inicjatywa propaguje kulturę fizyczną i uprawianie sportu całymi rodzinami, ale głównym celem biegu jest edukacja. 

- Pragniemy zwiększać świadomość społeczną dotyczącą problemu autyzmu. Uwrażliwić na trudności jakie spotykają na wszystkich etapach rozwoju chore dzieci oraz ich rodziny. Termin biegu nie jest przypadkowy. Organizujemy go zawsze w okolicach 2 kwietnia,  ogłoszonego jako Światowy Dzień Świadomości Autyzmu, znany też pod nazwą Niebieski Dzień  – wyjaśniają gospodarze imprezy, wśród których jest m.in. dobrze znany w Wielkopolsce fotograf Tomasz Szwajkowski.

Jak pomagamy?

Przekazujemy w całości opłaty startowe na wybraną instytucję zajmującą się dziećmi lub osobami dorosłymi z autyzmem. Przy okazji biegu zorganizowane są również liczne atrakcje dla dzieci i dla dorosłych. Zebrane podczas nich środki również zasilają konto wybranej instytucji.

Dwie pierwsze edycja biegu zakończyły się niewątpliwym sukcesem – uczestniczyło w nich około 1300 biegaczy! Udało nam się przekazać około 25 tys. zł na wyposażenie placówek oświatowych w Poznaniu. Z tych środków sfinansowaliśmy zakup elementów wyposażenia sali doświadczania świata, która pozwoli dzieciom poznawać fragmenty rzeczywistości w wyizolowanym i bezpiecznym środowisku.

W obecnej edycji Niebieskiej Fali zbieramy fundusze na wyposażenie Zespołu Szkół Specjalnych nr 101 im. Jana Brzechwy w Poznaniu. Szkoła marzy o zakupie elementów wyposażenia sali doświadczania świata, która pozwoli dzieciom poznawać fragmenty rzeczywistości w wyizolowanym i bezpiecznym środowisku.

Formuła biegu

Formuła biegu pozostaje niezmienna. Rozpoczniemy Niebieską miniFalą czyli biegiem rodzinnym przeznaczonym dla każdego. Dystans 1 km wytyczony będzie na terenie Stadionu Poznań.

Bieg główny odbędzie się ścieżkami Lasku Marcelińskiego na dystansach 10 km oraz 5 km. Start i meta zlokalizowane będą przy Stadionie Miejskim.

Dla miłośników Nordic Walking przewidujemy dystans 5 km. Dodatkowo błonia Stadionu Miejskiego tak jak podczas pierwszej edycji bogate będą w sporo atrakcji dla najmłodszych.

Szczegółowy program wydarzenia oraz zapisy na nadchodzący bieg dostępne są na stronie internetowej biegu. Jednocześnie zachęcamy do odwiedzenia profilu na facebooku, gdzie na bieżąco można śledzić przygotowania do biegu oraz atrakcje jakie zaproponujemy w dniu 31 marca 2019 r. nie tylko dla biegaczy, ale również dla kibiców.

Więcej informacji:

  • Strona biegu: TUTAJ 
  • Profil YouTube: TUTAJ
  • Profil Instagram: TUTAJ
  • Profil Facebook: TUTAJ
  • Zapisy: TUTAJ (juz pół tysiąca zgłoszeń!)

Portal www.FestiwalBiegow.pl objął po raz kolejny patronat medialny nad imprezą. Gorąco zapraszamy Was do Poznania!

red. / org.


8. Eko Okna Cross po Ziemi Pietrowickiej Ambasadora

$
0
0

W sobotę 11 stycznia w Pietrowicach Wielkich koło Raciborza odbył się już po raz ósmy Cross po Ziemi Pietrowickiej.

Trasa sobotnich zawodów podobnie jak w latach ubiegłych przebiegała po uroczych terenach gminy Pietrowice Wielkie.

Mocno pofałdowana trasa z dużą liczbą podbiegów dała się mocno we znaki biegaczom. Na szczęście pogoda w tym roku okazała się dla nich łaskawa.

Na starcie sobotniego biegu stanęło ponad 250 zawodników, żywiołowo dopingowanych przez licznie zgromadzonych kibiców.

Zwycięzcą biegu wśród mężczyzn został Mateusz Pawełczak ze Złochowic, który dystans 10 kilometrów pokonał w czasie 32 minut i 35 sekund. Natomiast wśród pań triumfowała Barbara Noga z Wilkowiecka z czasem 38:36.

Na mecie na każdego uczestnika biegu czekał piękny pamiątkowy medal, zaś. na zwycięzców atrakcyjne nagrody oraz piękne puchary. Na zakończenie imprezy odbył się quiz z nagrodami

Rodzinna atmosfera i perfekcyjna organizacja powodują, że co roku na starcie biegu pojawia się liczna grupa biegaczy. Reasumując była to bardzo udana impreza biegowa, za co wszystkim organizatorom, wolontariuszom oraz sponsorom należą się duże słowa uznania.

Marcin Mogilski, Ambasador Festiwalu Biegów


Galen Rupp ma nowego trenera

$
0
0

Ulubieniec zawieszonego trenera Alberto Salazara, była gwiazda Nike Oregon Project Galen Rupp ma nowego szkoleniowca. Teraz o formę Amerykanina, medalisty olimpijskiego na 10 000 m oraz w maratonie zadba Mike Smith, główny trener lekkiej atletyki na Uniwersytecie Arizony Północnej.

Przez całą profesjonalną karierę Rupp związany był z nieistniejącą już grupą Nike Oregon Project. Można uznać go za jeden filarów słynnego, choć kontrowersyjnego projektu. Pod skrzydła ekipy kierowanej przez Alberto Salazara trafił w 2009 roku jak utalentowany absolwent Uniwersytetu Oregońskiego. Współpraca była jednak znacznie dłuższa i owiana złą sławą. W 2015 roku w zachodniej prasie pojawiły się informacje według których trener miał 16-latkowi podawać testosteron oraz prednizon.

Największymi sukcesami Ruppa są srebrny medal na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie w biegu na 10 000 m, gdzie uległ tylko partnerowi z grupy treningowej Mo Farahowi, oraz brązowy medal Igrzysk Olimpijskich w maratonie w Rio de Janeiro. W dorobku Rupp ma też zwycięstwo w Maratonie Chicagowskim w 2017 roku, jako pierwszy Amerykanin po 15-latach przerwy. Jego rekord życiowy to 2:06:07 - wynik ten dał mu wygraną w czeskiej Pradze.

Pod koniec 2018 roku Amerykanin przeszedł operację usunięcia „pięty Haglunda”, która powodowała problemy ze ścięgnem Achillesa. „Wielki” powrót przypadł na Maraton Chicagowski i zamieszanie wokół Alberto Salazara, ostatecznie zawieszonego na 4 lata za naruszenie przepisów antydopingowych. Biegnąc w cieniu afery, Rupp zszedł z trasy.

33-latek chce powalczyć o kolejne igrzyska olimpijskie. W lutym musi przejść wymagające kwalifikacje w Atlancie. Pomóc w osiągnięciu celu ma trener Mike Smith, który zdobywał tytuły mistrzowskie NCAA ze swoją uczelnią.

39-letni Smith w przeszłości sam był biegaczem. W 2007 roku zakwalifikował się do kwalifikacji olimpijskich maratonie. Na poziomie akademickim jest cenionym specjalistą. Czy uda mu się przełożyć swoje osiągnięcia na arenę międzynarodową i prace z elitą?

Szkoleniowiec w rozmowie z runnersworld.com przyznał, że to Rupp zadzwonił do niego „z propozycją” zeszłej jesieni. Ze względu na doniesienia medialne miał się długo zastanawiać czy podjąć współpracę. Panowie nigdy wcześniej się nie spotkali, postanowił więc podejść do treningów na zasadzie czystej karty.

Przypnijmy, że Alberto Salazar został zawieszony w październiku ubiegłego roku na 4-lata za liczne wykroczenia antydopingowe: m.in. wykonywanie eksperymentów z testosteronem oraz próby manipulowania procesem kontroli antydopingowej. W następstwie koncern Nike zdecydował o zamknięciu grupy Nike Oregon Project. Szkoleniowiec złożył apelację. Rozpatrzona ona zostanie w marcu 2020 roku.

RZ


Pobiegną 240 km w rocznicę przyłączenia Pomorza do Polski. Można się... przyłączyć!

$
0
0

Biegowe sztafety staną się częścią obchodów stulecia przyłączenia Pomorza do Polski. 7 lutego z Torunia i Bydgoszczy wybiegnie w sumie 10 drużyn. Każda, będzie złożona z 8 biegaczy. Ich celem będzie dotarcie do Pucka, gdzie odbędą się uroczystości związane z rocznicą.

Biegacze mają do pokonania 240 km, a bieg został podzielony na trzy etapy. Pierwszy z nich kończy się w Warlubiu. To odcinek 83 km, który muszą podzielić między siebie 3 członkowie drużyny. 8 lutego 2 osoby z drużyny biegną łącznie 86 km do Pruszcza Gdańskiego. Ostatniego dnia biegu 2 biegaczy wymienia się biegiem na trasie 70km do Pucka.

Biegowa trasa wygląda następująco: Bydgoszcz / Toruń, Łubianka, Unisław, Chełmno, Świecie, Nowe, Warlubie (start II etap 8 luty o 9.00), Pruszcz Gdański (Start III etapu 9 luty o 9.00), Rumia i meta w Pucku. 10 lutego przedstawiciele sztafet wbiegają na uroczystości.

Bieg sztafet jest logistycznym wyzwaniem. Organizator zapewnia transport z końca etapów do miejsca ich startu, ale na start w Warlubiu i Pruszczu Gdańskim trzeba dotrzeć samodzielnie. Można to jednak zrobić wcześniej, bo w regulaminie przewidziano nocleg.

Zapisy na ten już się rozpoczęły i są bezpłatne (TUTAJ). W pakiecie uczestnicy otrzymują czapkę, koszulkę, numer startowy i ciepły posiłek. Bieg nie ma charakteru rywalizacji. Uczestnicy odcinka biegną zwartą grupą. Niestety zakładanego tempa nie podano.

Lista startowa nie jest jeszcze pełna. Pojawiły się na niej nazwy 7 drużyn, z których jeszcze żadna nie ma pełnego składu.

IB


Biegowe Grand Prix Rybnika startuje po raz czwarty. Dla każdego coś innego

$
0
0

W tym roku Grand Prix Rybnika odbędzie się już po raz czwarty. Pośród wielu podobnych cykli ten wybija się z powodu ogromnej różnorodności swoich składowych. Chociaż tworzą go zaledwie cztery biegi, każdy jest zupełnie inny. Dzięki temu uczestnicy GP mogą pobiegać na dystansie 5, 10 km i półmaratonu, po asfalcie i w terenie, a nawet wziąć udział w biegu przeszkodowym. Całość liczona jest w jednej klasyfikacji a zwycięzcy nagradzani podczas Biegu Barbórkowego kończącego tradycyjnie cykl.

W składzie Grand Prix nic się nie zmieni. Wystartuje 17 maja Biegiem Wiosny. Impreza w tym roku odbędzie się po raz trzynasty a jej uczestnicy pobiegną leśną trasą o długości 5 km.

27 czerwca czeka nas 11. PKO Rybnicki Półmaraton Księżycowy, który od tego roku stał się częścią PKO Korony Śląskich Półmaratonów.

Po wakacyjnej przerwie grand prix powróci mocnym uderzeniem w postaci przeszkodowego Kamień Extreme (27 września).

Cykl zakończy się 16. Biegiem Barbórkowym, który tym razem przypada… w mikołajki 6 grudnia.

Jakie zmiany czekają uczestników?

– Podstawowa zmiana w tegorocznym Grand Prix to zasada, że trzeba ukończyć Półmaraton Księżycowy, żeby zostać sklasyfikowanym w całym cyklu. Nadal wystarczą trzy biegi, ale jednym z nich musi być półmaraton. Chcemy w ten sposób zachęcić więcej osób do startu na tym dystansie. Ludzie poszukują wyzwań, z roku na rok liczba uczestników grand prix rośnie. Ludzie lubią biec po coś, ścigać się. To jest motywujące – wyjaśnia Wiktoria Wistuba.

Za każdy z biegów uczestnicy zostaną nagrodzeni medalem. Organizatorzy nie przewidują, by tworzyły one jedną całość, ale szykują inne niespodzianki. – Już o takiej układance myśleliśmy, ale specyfika biegów i ich różnorodność sprawiły, że zrezygnowaliśmy z tego pomysłu. Planujemy dodatki ze wspólnym motywem przewodnim, które stworzą komplet.

Nie zmienią się za to trasy większości biegów. Poza najdłuższym z nich. – Z powodu remontów w mieście trasa półmaratonu ulegnie zmianie. Jesteśmy na etapie konsultacji. Chcemy przygotować taką trasę, by była jeszcze lepsza niż poprzednia – zapewniają organizatorzy.

Zapisy na półmaraton już ruszyły, te na krótsze biegi zostaną uruchomione niebawem.

Portal www.FestiwalBiegów.pl objął po raz kolejny patronat medialnym nad Biegowe Grand Prix Rybnika. Przez cały rok będziemy Wam przybliżać kolejne imprezy cyklu. Już teraz zapraszamy na start! Do zobaczenia na trasach!

Więcej informacji:www.biegi.rybnik.pl

KM


Sparaliżowany, zaliczył rekordowy maraton w egzoszkielecie! [WIDEO]

$
0
0

Adam Gorlitsky został pierwszym Amerykaninem, który ukończył maraton w egzoszkielecie. Próba odbyła się w miniony weekend i zakończyła się rekordowym wynikiem – 33:16:28.

30 grudnia 2005 roków ten 19-letni wówczas biegacz i baseballista zasnął za kierownicą. Po wypadku obudził się sparaliżowany od pasa w dół. 10 lat później znalazł sposób, by ponownie stanąć na nogi. Dostał egzoszkielet, w którym w sierpniu 2015 r. postawił pierwszy krok.

Rok później Gorlitsky postawił tych kroków aż 17 932, kończąc 10-kilometrowy Cooper River Bridge Run. Wkrótce po przekroczeniu linii mety założył organizację, która wspiera osoby z niepełnosprawnościami i wyznaczył sobie nowy cel: milion kroków.

Przed rokiem Amerykanin zadebiutował w maratonie. Nie dotarł jednak do mety.

Co nie udało się w Los Angeles, nadrobił z nawiązką w Charleston. Swój bieg ukończył po 33 godzinach, 16 minutach i 28 sekundach.

Początkowo wydawało się, że wynik jest gorszy (33:50:24).

- Po ponownym sprawdzeniu wszystkich dowodów, organizatorzy biegu potwierdzili, że ostateczny czas Adama to 33:16:28. To o 34 minuty szybciej, niż podawano na początku - poinformowali administratorzy strony „I Got Legs”, organizacji założonej przez Gorlitskiego.

Te 34 minuty nie zaważyły na fakcie, że czas Adama Gorlitskiego jest nowym Rekordem Guinnessa. Dotychczasowy rekordzista - Simon Kindleysides - legitymował się czasem 36 godzin i 46 minut. Brytyjczyk wyposażony w egzoszkielet w 2018 r. Ukończył z takim rezultatem London Marathon.

Na razie licznik kroków Amerykanina wskazuje liczbę 314 627. Do zaplanowanego miliona jeszcze sporo brakuje. Gorlitsky ma jednak nadzieję, że szybko osiągnie cel, startując w różnych amerykańskich biegach.

Historię AdamaGorlitsky'ego przybliża ten dokument:

IB


Adrian Kostera na mecie 100 maratonów w 100 dni. "Chciałbym być tak dobry, żeby..."

$
0
0

Adrian Kostera to człowiek, o którym niedawno zrobiło się głośno, bo przebiegł 100 maratonów w 100 dni. W tym czasie chodził do pracy, zajmował się domem, rodziną i… zarażał bieganiem innych. Razem z nim pobiegło 76 osób, z czego 16 po raz pierwszy w życiu.

Nie są to jego jedyne sukcesy, bo na koncie ma biegi na 100 km i dobowe, w tym… zwycięstwo w Mistrzostwach Holandii, w której mieszka.

– Na razie jestem na tyle dobry, że wygrałem mistrzostwa Holandii w biegu 24 h, ale chciałbym być tak dobry, żeby wygrać mistrzostwa Polski. Wtedy przyjadę do kraju i wystartuję – zapowiada.

A jego upór i determinacja każą wierzyć, że tak właśnie będzie. Ma spory dorobek i… nieco ponad trzy lata biegania za sobą. A biegową przygodę rozpoczął w sposób, który idealnie nadaje się na scenariusz filmu. Podobnie jak cel, który sobie postawił: rekord świata i 100 triatlonów na dystansie Ironman w sto dni.

Czym zajmujesz się na co dzień?

Adrian Kostera:– Mieszkam w Holandii, pracuję w ogrodnictwie, zarządzam kilkoma szklarniami.

Czyli nie masz nic wspólnego ze sportem?

Nie, jestem totalnym amatorem. I to od niedawna. Nigdy nie uprawiałem sportu, jako dziecko kopałem piłkę, jak wszyscy.

Skąd zatem nagle takie zainteresowanie sportem i to w dość ekstremalnej formie?

To było 9 września 2016, w moje urodziny. 15 lat paliłem papierosy i milion razy próbowałem je rzucić, ale nigdy nie udawało mi się wytrzymać nawet doby bez palenia. Na trzydzieste urodziny postanowiłem wreszcie zrobić to skutecznie. Palenie bardzo mnie denerwowało, ale nie chodziło o duże wydatki albo nawet negatywny wpływ na zdrowie, ale to bycie niewolnikiem. Jak mogę cokolwiek osiągnąć w życiu, skoro nie potrafię nawet rzucić palenia? Skoro przegrywam w tak drobnej sprawie? Moje urodziny były pierwszym dniem, gdy nie zapaliłem ani jednego papierosa. Czułem w sobie wielką siłę, pomyślałem, że teraz mogę znacznie więcej.

Chciałem też pokazać ludziom jak ważne jest rzucenie palenia a tym, którzy nie palą – jakie to trudne. Móc za jakiś czas powiedzieć, że w sporcie zrobiłem to i to, ale nic nie było tak trudne jak rzucenie papierosów. Zacząłem szukać inspiracji, czegoś, na co mógłbym przełożyć swoją energię, zainwestować zaoszczędzone na niepaleniu pieniądze i czas. Przeglądałem Księgę Rekordów Guinessa i tam przeczytałem o Iron Cowboy, człowieku, który zrobił 50 Ironmanów w 50 dni. Wpisałem sobie w wyszukiwarkę Ironman, żeby sprawdzić co to jest i po pierwszym filmiku byłem już zakochany. Wtedy postanowiłem, że kiedyś zrobię ich 100 w sto dni.

Tak po prostu? Bez żadnego fizycznego przygotowania i sportowego doświadczenia?

Tak. Przygotowałem sobie solidny plan, zacząłem go realizować i nadal się go trzymam od 3,5 roku.

I po 3,5 roku treningów od zera przebiegłeś sto maratonów w sto dni?!

Tak. To miała być próba, próba fizyczna dla mnie, ale i próba zdobycia sponsorów. Miała się odbyć później, ale sytuacja mnie przynagliła. Chciałem sprawdzić czy podołam, ale nawet nie chodziło o moje możliwości fizyczne, tylko o logistykę. I o to, czy moja żona to wytrzyma.

Zadziałało? Udało się znaleźć sponsorów?

Tak. Znalazłem jednego bardzo dobrego sponsora i nauczyłem się, jakich sponsorów nie szukać. Marketingowo też poszło po mojej myśli. Ale najważniejsze dla mnie jest to, że przyciągnąłem wiele osób, Polaków i Holendrów, którzy biegali ze mną. Niektórzy pokonali pierwszy maraton.

Jak technicznie wyglądały Twoje maratony?

Od poniedziałku do piątku biegałem po pracy. Mam przygotowaną pętlę o długości ¼ maratonu, wychodziłem na nią o 18:00 i, jeśli ktoś był, biegliśmy razem. Jeżeli byłem sam, to często modyfikowałem trasę, żeby nie biegać zawsze tak samo. Było kilka oficjalnych maratonów, podczas których spotykaliśmy się z ludźmi z grupy Polacy Biegają w NL, którą zarządzam. Było też kilka imprez okolicznościowych u mnie w domu: pierwszy, pięćdziesiąty i setny maraton, bieg mikołajkowy. Przychodziło między 20 a 50 osób. Kilka razy jeździłem też do innych miast Holandii i organizowałem biegi dla osób, które nie mogły dotrzeć do mnie.

Zakładałeś jakiś konkretny czas na pokonanie każdego maratonu?

Na początku ambitnie chciałem kończyć wszystkie poniżej 4 godzin, żeby skończyć o godzinie 22 i mieć odpowiednio dużo czasu. Ale potem nauczyłem się słuchać swojego ciała, schowałem zegarek i biegałem na wyczucie, bez presji. Średni czas wyszedł mi niego powyżej 4 godzin.

Ale był też maraton rekordowy, poniżej 3 godzin…

Tak, 2:59:05. Planowałem złamanie 3 h od dawna. Kiedyś założyłem sobie jeden oficjalny maraton na jesień i poprawę czasu. W 2017 w debiucie miałem 3:27, rok później w Toruniu 3:13, ostatnio 3:03. Wiedziałem, że złamanie 3 godzin to kwestia czasu. Ale nie mogłem się przygotować do konkretnego maratonu z racji projektu 100 maratonów. Postanowiłem spróbować podczas niej. Udało się podczas 98 maratonu.

98?! Przy takim zmęczeniu? Masz jakiś sekretny sposób na regenerację?

To chyba kwestia pracy… Od dawna cały dzień w niej chodzę, robiąc około 20 km. To chyba sekret regeneracji: pozostawać w ciągłym ruchu, nie siedzieć ani nie leżeć. Kolega z pracy, który nigdy nie biegał, przyszedł na jeden z moich maratonów i od razu przebiegł 10,5 km. Bez problemu.

Zaraziłeś wiele osób bieganiem, udowodniłeś, że możesz. Co jeszcze dało Ci ukończenie tych 100 maratonów w sto dni?

Mam taką tezę, że o naszych maksymalnych możliwościach decydują serce, płuca i nogi. Przed projektem miałem na każdym dystansie podobne tempo i na żadnym nie mogłem pobiec szybciej. Nigdy nie bolały mnie nogi, za to dochodziłem do maksymalnego pułapu tlenowego i nie byłem w stanie zrobić nic więcej. Teraz poprawiło się wiele kondycyjnie. W tym 98 dniu nogi nie były jeszcze bardzo zmęczone a jednocześnie moje płuca gotowe na tę próbę i udało się złamać 3 godziny.

Super. Kiedy w takim razie próba bicia rekordu?

To daleka przyszłość. Przede wszystkim ja normalnie pracuję, więc taka próba będzie się wiązała z długim urlopem. Muszę być pewny, dobrze się przygotować. Wstępnie nastawiam się na 2023.

A co pomiędzy?

W tym roku pięciokrotny Ironman w ramach zawodów. Na jesień dziesięć Ironmanów w 10 dni, ale to już prywatnie. W przyszłym roku sto, ale połówek. Później najdłuższe oficjalne zawody, jakie są, czyli 30 IM w 30 dni. I po roku moja próba… To takie większe plany. Poza tym cały czas takie starty, jakie lubię, czyli na 100 km i 24 h.

Skoro masz mocną głowę, dużo energii i kosmiczną zdolność regeneracji, to czego jeszcze mogę życzyć?

Na pewno przyda się dużo szczęścia, bo w sportach ultra nigdy nie można być pewnym na starcie, że ukończy się dane zawody. No i tego, żeby kontuzje mnie omijały, to najważniejsze.

W takim razie szczęścia i setek Ironmanów bez kontuzji! Dzięki za rozmowę.

Rozmawiała Katarzyna Marondel


Biegaj i pomagaj razem z Fundacją Spartanie Dzieciom

$
0
0

Spartanie to grupa biegowa ludzi, którzy łączą pasję biegania z pomaganiem niepełnosprawnym dzieciom.

- Od ponad 5 lat w strojach legendarnych Spartan na trasach maratonów i półmaratonów zbieramy fundusze na leczenie, rehabilitacje i sprzęt rehabilitacyjny. Pomogliśmy ponad 300 dzieciom, zebraliśmy ponad 500 tys. zł

15-lecie Półmaratonu w Warszawie to będzie wyjątkowe wydarzenie! Po raz pierwszy w historii wystartujemy nie w godzinach porannych ale po zachodzie słońca!

Z tej okazji przygotowujemy dla Was świetlny oddział, który rozpromieni całą trasę i sprawi, że będzie to niezapomniane przeżycie. Jesteśmy przekonani, że będzie nam towarzyszyć niespotykana atmosfera biegu nocnego!

Pomóż naszym podopiecznym

Wybierz dziecko, dla którego chcesz pobiec 15. PZU Półmaraton Warszawski. Wyślij zgłoszenie na adres fundacjaspartaniedzieciom@gmail.com i dołącz do teamu wybranego dziecka. Dla jednego podopiecznego może wystartować maksymalnie 20 Rekrutów i Amazonek.

Wszystkie zgłoszone osoby zobowiązane są wypożyczyć od nas bezpłatny strój na bieg oraz przebiec z oddziałem Spartan cały dystans 15. PZU Półmaratonu Warszawskiego.

Za każdego Rekruta lub Amazonkę, który spełni wszystkie wymogi regulaminu, wybrane dziecko otrzyma 200 zł na rehabilitacje oraz sprzęt rehabilitacyjny.

Po wszystkie niezbędne informacje zapraszamy na naszą stronę internetową – TUTAJ.

To będzie wyjątkowe i magiczne 15-lecie imprezy. Do zobaczenia w maju!

Źródło: Fundacja Spartanie Dzieciom


Wygrywał w Fukuoce czy Pradze, wpadł na dopingu

$
0
0

Na liście zawieszonych biegaczy pojawiło się kolejne nazwisko. Tym razem zarzuty stosowania dopingu usłyszał rekordzista Maroka w maratonie El Mahjoub Dazza. W jego paszporcie biologicznym wykryto nieprawidłowości.

28-letni zawodnik w grudniu zeszłego roku wygrał prestiżowy maraton w japońskiej Fukuoce z czasem 2:07:10.

Nieco wcześniej, bo wiosną, zwyciężył zmagania w czeskiej Pradze z rezultatem 2:05:58.

Najlepszy wynik w swojej - jak się okazuje - kontrowersyjnej karierze, uzyskał w 2018 roku w Walencji – 2:05:26. Do dziś jest to rekord Maroka. Rezultat ten dał mu wtedy szóste miejsce.

El Mahjoub Dazza został czasowo zawieszony przez Komitet ds. Integralności Lekkiej Atletyki (Athletics Integrity Unit) za stosowanie zabronionej substancji. Zawodnik wpadł dzięki programowi gromadzącemu informacje fizjologiczne o zawodniku, na podstawie badań krwi i moczu. Nie podano jeszcze jaki środek wykryto, dzięki zmianom w paszporcie biologicznym.

Przypomnijmy, że kilka dni temu zawieszony został były rekordzista świata Kenijczyk Wilson Kipsang. Postawiono mu zarzuty unikania kontroli oraz prób manipulacji informacjami o miejscu swojego pobytu.

Były rekordzista świata w maratonie na dopingu? Wilson Kipsang zawieszony!

RZ


Zimowa Poniewierka 2020 – Winter Ultra Trail

$
0
0

Można powiedzieć bardzo wiele, można też śmiało uznać zawody rozgrywane w Brzózie Królewskiej jako Festiwal Zimowej Poniewierki, bo to już nie dwa czy cztery, a sześć dystansów z jakimi przyjdzie się zmierzyć zawodnikom. Start 18 stycznia.

Tegoroczna edycja przyniosła kilka zmian zasadniczą jest dodanie dystansu Maratonu Kudłacz i wbrew temu co sugeruje nazwa liczy blisko 44 km. W zimowej leśnej scenerii będzie to prawdziwe wyzwanie.

Nasz królewski dystans po raz kolejny to Ultra Suchy Ług 70 km + ( tym razem 15 km więcej), bieg w którym znajdziecie wszystko piękne krajobrazy, rezerwaty przyrody, ostoje bobra oraz głuszca, ale również spotkacie na swej drodze ból, zmęczenie i zwątpienie, staniecie niejednokrotnie na wprost ściany którą będzie bardzo ciężko pokonać, jednak…

Meta wszystko wynagrodzi wspaniały medal i niezapomniana atmosfera szybko sprawi że to co było mrocznym horrorem okaże się wspaniałą przygodą.

Dodatkową atrakcją już na terenie miasteczka biegowego będzie relacja na żywo z trasy oraz podgląd zawodników na ekranie za sprawą nadajnik GPS w jakie każdy z dystansu USŁ70+ będzie wyposażony.

Ponadto konferencja pod nazwą „Przeżyj Ultra”, Expo, i słynna już gościnność, sprawi że będzie to niezapomniane wydarzenie rozpoczynające kalendarze startowe.

Niestety zapisy z dniem nadejścia Nowego Roku zostały zamknięte. Zobaczymy się z blisko sześciuset zawodnikami. A tym którym się nie udało zapraszamy na trasy do wspólnego kibicowania.

Organizator zawodów Fundacja „Wolno Marzyć”

źródło: Organizator


Koniec ery węglowych wkładek w butach do biegania? Decyzja niebawem

$
0
0

World Athletics zbada najnowsze modele butów do biegania, w których hurtowo padają rekordy świata. Kontrowersje wzbudza zwłaszcza podeszwa z zatopioną płytką z włókna węglowego. Wydaje się, że sprawa nie dotyczy tylko firmy nike, która zrewolucjonizowała światowy maraton.

Buty z charakterystyczną „łyżwą” w ostatnich latach zmieniły zasady gry. W 2017 roku na potrzeby projektu #Breaking2 i pierwszej próby złamania dwóch godzin w maratonie, w laboratoriach sportowego giganta opracowano model Vaporfly 4%. Użycie wspomnianej płytki węglowej wpłynęło na efektywność biegowego kroku. Już wtedy wielu mówiło, że jest swego rodzaju doping technologiczny.

Choć na torze Monza ostatecznie zabrakło kilkunastu sekund do złamania magicznej bariery (2:00:25 Eliuda Kipchoge), to sprzęt okazał się strzałem w dziesiątkę. Sięgnęła po niego niemal cała światowa czołówka oraz tłumy amatorów (przynajmniej Ci, którym udało się kupić swój egzemplarz z mocno limitowanej serii), co przyniosło wysyp świetnych wyników.

Pokazuje to przykład serii Abbott World Marathon Majors. W zeszłym roku, wśród mężczyzn, niemal wszyscy zwycięzcy biegali w kolejnym modelu Nike - Vaporfly Next %. W tych butach padł też niesamowity rekord świata w maratonie Kenijki Brigid Kosgei - 2:14:04. O krok od rekordu świata mężczyzn był też Etiopczyk Kenenisa Bekele.

W jakich butach wygrywają największe maratony

Amerykański koncern przygotował już kolejny but z tej rodziny, nieco futurystyczny Alphafly. Właśnie w tym modelu mistrz olimpijski Eliud Kipchoge łamał barierę 2 godzin w Wiedniu, bijąc nieoficjalny rekord świata na królewskim dystansie 1:59:40. But ten posiada cztery niezależne, wielowarstwowe poduszki (powietrzne, pianka lub wypełnione płynem – nike nie zdradza swojej tajemnicy), trzy karbonowe lub polimerowe płytki, dwuwarstwową piankę amortyzującą w śródstopiu oraz kaczy ogon.

[AKT.] Nowe buty Eliuda Kipchoge? Wypatrzone w Kenii

Wydaje się, że jajwcześniej do sprzedaży model Alpha Fly może trafić przed maratonem w Tokio. Tam często firma oferuje swoje buty w ograniczonych liczbach i wysokich cenach.

Nike Vaporfly Elite Flyprint - w 3D, za 3H i... 2300 zł!

Nike swoją kreatywnością zapoczątkowało prawdziwy wyścig zbrojeń na rynku biegowego obuwia. Każdy chce stworzyć jak najlepszy model dla swoich zawodników. Obecnie buty z płytką węglową posiada m.in. New Balance (model 5280), Hoka One One (Carbon X), czy Saucony (Endorphin Pro). Nowe regulacje dotyczące grubości podeszwy i stosowania płytek węglowych, jakie ma wkrótce ogłosić World Athletcs, dotknęłyby więc wszystkich. Stosowna decyzja ma zapaść wkrótce.

World Athletcis ma też przyjrzeć się nowym kolcom przygotowanym dla sprinterów na najbliższe igrzyska olimpijskie przez firmę nike. Według brytyjskiej prasy, światowe władze obawiają się, że nawet niewyróżniający się zawodnicy mogą w nich pobiec szybciej od rekordu świata Jamajczyka Usaina Bolta - 9.58 sek. Co dopiero czołowi sprinterzy...

Po serii rekordów spod znaku łyżwy, ostatni rekordowy wynik Rhonexa Kipruto w biegu na 10 km (26:24 w Valencia 10k Ibercaja) uzyskany został w modelu Adidasa - Adizero Takumi Sen. Jednym z pierwszych spostrzeżeń obserwatorów poczynań Kenijczyka było to, że pobiegł w butach bez specjalnej wkładki. To już chyba znak czasów, że dziwimy się gdy ktoś wygrywa biegnąc w innym sprzęcie.

RZ


Mistrz świata juniorów unikał kontroli antydopingowych. Zawieszony

$
0
0

Trwa fatalna passa dopingowych występków. Do grona tymczasowo zawieszonych zawodników dołączył 23-letni Kenijczyk Alfred Kipketer, któremu postawiono zarzuty unikania kontroli. Zawodnik specjalizuje się w biegu na 800 m. Startował m.in. w Polsce.

Największym sukcesem zawodnika jest występ w finale Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro, gdzie zajął siódme miejsce. W 2014 roku wywalczył tytuł mistrza świata juniorów na 800 m. Rok wcześniej zdobył złoto mistrzostw świata w kategorii do lat 18.

Alfred Kipketer wygrywał też zawody w ramach Diamentowej Ligi. W 2016 roku w Paryżu ustanowił swój rekord życiowy wynoszący 1:42.87.

Kipketer brał udział w największych europejskich mityngach. Startował w Madrycie, Ostrawie, Birmingham czy Monako. Biegał także w Chorzowie. Rok temu zwyciężył na Stadionie Śląskim rywalizacje na 800 m podczas Memoriału im. Janusza Kusocińskiego (1:45.32), wyprzedzając m.in. dwukrotnego wicemistrza świata Adama Kszczota (1:45:73). W 2018 roku podczas tej samej imprezy Kenijczyk był czwarty z wynikiem 1:46.35.

Komisja ds. Integralności Lekkiej Atletyki (Athletics Integrity Unit) zawiesiła biegacza w związku z problemami z ustaleniem miejsca pobytu w celu dokonania kontroli antydopingowej. Niebawem zawodnik będzie miał okazję złożyć wyjaśnienia. Według zasad antydopingowych, za złamanie zasad traktowane są trzykrotny brak stawiennictwa na badanie lub niedostarczenie informacji na temat miejsca pobytu w ciągu dwunastu miesięcy.

RZ



"Mam ogromny respekt, wręcz się boję. Ale... chcę wygrać!" Asfaltowy Chłopak wystartował do biegu na 5 tysięcy km [WYNIKI NA ŻYWO]

$
0
0

Boli na samą myśl... Paweł Żuk, warszawski biegacz ultradystansowy, rozpoczął właśnie wyzwanie życia: wystartował do biegu na dystansie 5 TYSIĘCY KILOMETRÓW podczas znanego Festiwalu Ultramaratonów w Atenach!

Rozmawialiśmy z Asfaltowym Chłopakiem krótko przed startem zawodów, podczas których odbywają się także biegi na 1000 mil, 1000 i 2000 km oraz biegi 6-dobowy, 72, 48 i 24-godzinny. Oto, co Paweł nam powiedział.  

"Jestem w stolicy Grecji od kilku dni i bardzo dobrze, że przyjechaliśmy tu wcześniej. Nie potrzebujemy wprawdzie aklimatyzacji, ale dzięki temu mogliśmy wybrać sobie miejsce przeznaczone na odpoczynek i serwis dla mnie. Oba pomieszczenia są – po wysprzątaniu, umyciu i dezynfekcji – całkiem w porządku.

Bieg jest rozgrywany na pętli długości 1 km. To przy dystansie 5 tysięcy kilometrów wydaje się niesamowite, ale dla nas trasa nie ma znaczenia. Dla nas ważne jest wszystko, co dzieje się wokół niej, bo to są 2 miesiące biegania. Limit na ukończenie biegu wynosi 60 dób i na te 2 miesiące trzeba sobie zapewnić całą logistykę obsługi.

Około 150 metrów pętli przebiega przez halę sportową, w której znajdują się właśnie wspomniane stanowiska serwisowe i pomieszczenia do odpoczynku. Reszta to alejki asfaltowe, a wszystko jest zlokalizowane w kompleksie olimpijskim na Helikonie, kilka kilometrów od centrum Aten, w którym odbywała się część zawodów podczas igrzysk w 2004 roku. Po igrzyskach te obiekty zostały bardzo zaniedbane, są kompletną ruiną, a z jednej z hal Kostas korzysta dla organizacji Festiwalu Ultramaratonów.

W porównaniu do poprzedniego roku, kiedy to biegałem w Atenach na dystansie 1000 mil, organizator troszkę poprawił standard tych miejsc. To już nie jest goły beton i steropian metr na dwa, tylko pomieszczenia z posadzką albo drewnianą klepką. Są też nieco mniejsze, dzięki czemu łatwiej będzie utrzymać w nich porządek i dobrą temperaturę.

Startujemy ze środka hali. Podłoże w miejscu, w którym kiedyś znajdowało się boisko, zostało zerwane do betonowej wylewki, która ściera się i kruszy do mączki. Od tego pyłu wielu zawodników dostaje alergii i wysypki. Musimy też uważać, żeby całe jedzenie, które trzymamy na miejscach serwisowych, było przykryte, zabezpieczone przed tym pyłem, bo jest on wszechobecny.

W biegu na 5000 km miało uczestniczyć 13 zawodników, ale po weryfikacji badań lekarskich i indywidualnych rozmowach Kostas dopuścił do startu 9, w tym jedną kobietę (lista startowa). Yang Huang Lan z Tajwanu to zawodniczka, która w ubiegłym roku wygrała biegowy Tour de France. Wśród uczestników nie ma ludzi przypadkowych, każdy ma ogromne doświadczenie w biegach wieloetapowych czy długodystansowych, biegali co najmniej w zawodach 6- czy 8-dobowych.

Samopoczucie mam bardzo dobre. Bardzo podniosła mi morale możliwość wyboru dobrej miejscówki na serwis i odpoczynek, jest o niebo lepsze niż przed rokiem, a dla mnie to szalenie ważne. Moi serwisanci będą mieli dobre warunki do ciężkiej pracy, a ja do kilku godzin odpoczynku i drzemki każdej doby. Pozostaje tylko biegać i liczyć na to, że dopisze pogoda.

Strategia i forma fizyczna to jedno, ale gdy w ubiegłym roku przez początkowe 4 noce szalały burze zrywające numer startowy czy płaszcz przeciwdeszczowy, odechciewało się wszystkiego. To będą 2 miesiące walki nie tylko z dystansem, ale pogodą, zdrowiem i wieloma innymi czynnikami. Wiele różnych czynników musi się zgrać, żebym za 50 czy 60 dni mógł zobaczyć metę.

Jestem nastawiony bardzo dobrze, zdrowie dopisuje, nie ma żadnych urazów, potrzebne kilometry wybiegane, dużo ćwiczyłem w siłowni. Przytyłem prawie 10 kg, do masy 80,1 kg, co jest bardzo ważne, bo taki bieg kosztuje mnie ogromnie dużo energii – rok temu podczas biegu na 1000 mil straciłem 7 i pół kilograma!

W tym roku mamy kilka nowych sprawdzonych pomysłów na żywienie i wydaje mi się, że więcej niż 8, maksymalnie 10 kg nie powinienem stracić, chyba że będę walczył o jakiś bardzo dobry wynik i trzeba będzie przycisnąć na końcówce.

Z każdymi kolejnymi biegami ultra dowiadujemy się coraz więcej o moim organizmie, na co reaguje dobrze, a co mu mnie służy, które pokarmy dodają mi więcej mocy, a które się u mnie nie sprawdzają. Moja narzeczona Natalia Tejchma, która jest najważniejszym serwisantem, ma spisaną całą „biblię” reakcji mego organizmu i cały czas ją uzupełnia.

W tym roku zamierzam jeść więcej ciepłych posiłków płynnych, czyli zup, głównie pomidorowej i wielowarzywnej, z makaronem i ryżem. Mój żołądek przyjmuje je bardzo dobrze. Do tego koktajle białkowo-węglowodanowe na mleku z dodatkiem rozdrobnionych owoców np. bananów. Piję wszystko oprócz... wody, bo mój organizm nie toleruje czystej wody, ona powoduje błyskawicznie rozwolnienie i biegunkę. Piję więc bardzo dużo izotoników, gazowanej coli, soków, herbaty, naparów z mięty i rumianku, czasem – jak mam kaprys – to kawę z małym ciasteczkiem. Zmieniam smaki, żeby cały czas nie bombardować się jednym, najczęściej słodkim.

Wspomniane posiłki przygotowuje mi support. Organizator zapewnia, oczywiście, punkt żywieniowy z ciepłym jedzeniem i przekąskami, ale bazujemy na swoim jedzeniu. Organizatorzy pięć razy dowiozą jedzenie, a raz nie, zdarza się, że się z czymś spóźni, a dla mnie rytm i plan dnia są bardzo ważne: jak się nastawię na posiłek o 14, to muszę go zjeść około 14, a nie godzinę później.

Moja biegowa strategia polega na tym, że dzielę sobie dystans na odcinki. Nie myślę o tym, że to jest 5 tysięcy kilometrów albo ile to dni. Ustaliłem, że w ciągu doby chcę pokonać przynajmniej 100 kilometrów. W związku z tym, do obiadu muszę przebiec maraton, wtedy jem treściwy posiłek, pół godzinki do godziny odpoczynku, nawet drzemki, krople do oczu, maści i lecę dalej. Do kolacji mam zrobić kolejne 25-30 km, a potem do późna w nocy resztę z założonego dystansu. W ciągu doby planuję spać około 4 godzin, według sprawdzonego już patentu: 3 godziny w nocy i godzinkę po obiedzie.

Pozostałe 20 godzin każdej doby jestem na trasie, bo w czasie przeznaczonym na sen mieści się również toaleta, prysznic, smarowanie maściami, masaż itp. Chyba że coś się wydarzy. W czasie jednej z nocy biegu 1000-milowego przebiegłem w ciągu godziny 4 km i Kamil ściągnął mnie z trasy, bo słusznie uznał, że nie ma sensu tracić sił na walkę z wichrem i ulewą. Wziąłem kąpiel, przespałem się, a jak się uspokoiło ruszyłem do odrabiania strat. Tak jest podczas biegów ultra: założenia założeniami, a wszystko weryfikuje każdy kolejny dzień.

Przez cały czas biegu będzie mnie „obsługiwała” jedna osoba z Polski, wspierana przez moich greckich znajomych, których mam już całkiem sporo. Serwisanci z kraju będą się zmieniali co 8-10 dni, bo wiadomo, że nikt nie zostawi dla mnie domu, rodziny i pracy na 2 miesiące biegu! Jako pierwsza będzie ze mną przez kilka dni Natalia, największy fachowiec w tej „branży”. Potem wróci do Polski, a zmieni ją Kamil Werner, następnie Monika Gańska-Karamon, Ola Mądzik, Kamil Wolski i Dorota Kosewska, a na koniec znów doleci do mnie Natalia.

Czuję przed tym biegiem ogromny respekt! Mam niby doświadczenie na dystansach bardzo ultra, ale najdłuższy do tej pory bieg na 1000 mil, który wygrałem przed rokiem, dzieli od biegu na 5 tysięcy kilometrów ogromna przepaść! Czuję więc wielki respekt, a nawet, nie ukrywam, po prostu się boję! Mam przeogromną tremę, dlatego będę się ściśle trzymał planu. Zacznę na świeżości troszkę mocniej, ale nawet przez moment nie będę przesadzał.

Limit czasu wynosi 60 dób, ale ja będę próbował zrobić to w ciągu 50 dni, czyli ze średnią 100 km. To jest moje minimum, ale w miarę możliwości stopniowo będę starał się „podkręcać”. Jak zrobię setkę, a będzie jeszcze czas i warunki, to polecę więcej. Warto przecież mieć rezerwę na różne nieprzewidziane zdarzenia, których przez 2 miesiące może być niemało.

Na razie nie jest dla mnie ważne, na którym miejscu ukończę bieg. Na dystansie 5000 kilometrów zwycięstwem będzie samo jego ukończenie! To jest więc podstawowe założenie i marzenie: pokonać 5 tysięcy kilometrów. Bo liczę się nawet z tym, że nikt z naszej dziewiątki może nie ukończyć biegu! No, ale oczywiście – chcę to wygrać! (śmiech) Jeśli tylko pogoda i zdrowie pozwolą - będę walczył!"

Wyniki na żywo można śledzić TUTAJ, a także na fanpejdżu Pawła Żuka Asfaltowy Chłopak.

Rozmawiał Piotr Falkowski

zdj. Paweł Żuk, Natalia Tejchma


„Uspokajam sam siebie ”. Grzegorz Tusznio przed Ice Ultra

$
0
0

Grzegorz Tusznio swojego biegania nie traktuje zbyt poważnie. Nie czuje się biegaczem. Dla niego bieganie to zajęcie dodatkowe. Na jego profilach niewiele jest newsów z biegowych tras, a jednak ma za sobą i Petra Desert Marathon i Polar Circle Marathon i krajowe biegi, w tym Bieg 7 Dolin. 25 lutego wystartuje w Ice Ultra. 250-kilometrowa trasa tego biegu wiedzie przez Laponię, a teren uchodzi za nieprzyjazny biegaczom.

Co spowodowało, że zdecydowałeś się na start w Ice Ultra?

Grzegorz Tusznio: - Nie do końca znam powód. Rok temu biegałem na Grenlandii. Wcześniej biegałem na pustyniach i chyba po prostu lepiej się czuję w zimniejszych miejscach. Myślę też, że jest taka tendencja, by stawiać sobie nowe wyzwania. Zrobiło się maraton, to spróbujmy 50 km, a potem 100 km. Skoro już jest 100, to może i 250 km. Szukałem ciekawych wyzwań, a że raz w roku trzeba zrobić coś głupiego, to padło akurat na Ice Ultra.

Ice Ultra wymaga pokonania 250 km. To będzie Twój debiut na takim dystansie. Na co się nastawiasz?

Nigdy nie przebiegłem więcej niż 100 km na raz, więc na pewno znajdę się w miejscu, w którym jeszcze nigdy nie byłem. Po drodze może się zepsuć wiele rzeczy, dlatego do startu staram się podchodzić bez wielkich emocji i nie nastawiam się na nic. Lepiej mieć przyjemną niespodziankę na końcu.

Ale jak Cię zaakceptowali, to pewnie emocje były?

O tak. Jak się dostałem informację, że jestem na liście, to emocji mi nie brakowało. Wtedy wydawałoby mi się, że to coś ogromnego, niezwykłego. Zaczęło mnie nawet lekko przerastać. Tyle rzeczy trzeba przecież przygotować. Trening, sprzęt, logistyka. Jednak czasu na przygotowania było dużo.

O tym, że wystartuję, wiedziałem już w lutym 2019. Cały ten ogrom spraw i przygotowań, rozbity na małe kroki, już nie wyglądał tak strasznie. Po prostu to realizujesz punkt po punkcie. Musiałem kupić i sprawdzić rakiety śnieżne, pojechałem na jedne zawody. Potem kolejny punkt np. kupić ubranie, zrobić testy wydolnościowe. Jak masz plan, to nie skupiasz się na tym, że musisz przebiec ponad 200 km w arktycznych warunkach. Koncentrujesz się na poszczególnych zadaniach, które musisz zrobić, zanim pobiegniesz.

Podczas biegu temperatury w rejonie 20 stopni na minusie nie są niczym wyjątkowym. Czy to budzi Twoje obawy?

Szczerze mówiąc, niespecjalnie. Cały mój trening kręci się wokół adaptacji do zimna. Skupiam się na przygotowaniu do awaryjnych sytuacji typu wychodzenie z hipotermii, popsuty sprzęt itd.

Jak Ty to trenowałeś w Polsce, gdy mamy 6 stopni na plusie, śnieg nie pada i warunki są zgoła wiosenne?

I w Polsce nie brakuje zawodów, na których można przeżyć różne katastrofy. Na przykład na Winter Trail, w nocy, w drodze na Turbacz padła mi latarka, do tego zaczynała się mała zamieć. Można więc znaleźć trasy, biegi, warunki do zdobywania doświadczenia. Powiedziałbym nawet, że łatwiej przygotować się do zimowych biegów niż do tropikalnych.

Trenowałeś również w Krynicy...

Tak, Bieg 7 Dolin to dobra trasa i dobra impreza, by się sprawdzić w terenie. Polecam.

Czy po roku przygotowań logistycznych i biegowych, na miesiąc przed startem możesz powiedzieć, że jesteś gotowy?

Sam nie wiem. Są takie momenty, że wpadam w panikę. Przygotowania, przygotowaniami, ale na imprezach powyżej 150 km nie można powiedzieć, że jest się w pełni gotowym. Jak mówiłem, dla mnie będzie to nowy etap. Nie wiem, co będzie w dalszej części dystansu. Będę improwizował i wykorzystywał doświadczenia z moich biegów pustynnych i na Grenlandii. Uspokajam sam siebie, mówiąc, że wszyscy będą mieli takie same warunki i wszyscy boją się tego samego. Oczywiście na starcie stanie mnóstwo doskonałych biegaczy, będą klasę wyżej niż ja, ale też będą się martwić, czy nie dopadnie ich np. kontuzja.

Czy Twój okres przygotowań upłynął bez kontuzji?

Niestety nie. Trzy miesiące temu miałem uraz kolana i on się jeszcze trochę za mną ciągnie. Wymusiło to małą przerwę w treningach, ale to mnie nie martwi. Dużo bardziej martwią mnie rzeczy, które mogą mi się tam przytrafić a są poza moją kontrolą. Na przykład zaginie mój bagaż ze sprzętem i nie będę mógł go szybko odtworzyć. Na Północy różnie bywa z warunkami do lotów, dlatego muszę zakładać spóźnienia.

Rzeczywiście wpływu na to nie masz, ale minimalizować ryzyko możesz...

I robię to. Lecę parę dni wcześniej, żeby mieć czas na plany awaryjne. Jednak to, o czym mówimy, to jest etap na teraz. Obawy, panika, zmartwienia mijają, gdy słyszysz dźwięk startera. Później robisz już to, do czego ćwiczyłeś latami. Wtedy już jest spokój i realizacja zadania.

Biegowo robisz ciekawe rzeczy, ale nieczęsto o nich piszesz. Mało jest relacji z biegów w Twoich mediach społecznościowych. Dlaczego?

Nie wydaje mi się, żeby to moje bieganie było jakoś szczególnie ciekawe. Lubię biegać, sprawia mi to przyjemność, ale nie ma się czym chwalić. Jest mnóstwo biegaczy wyższej klasy, którzy mają znacznie ciekawsze osiągnięcia, warte opisywania. Ja się nie czuję biegaczem. To moje hobby, zajęcie na boku.

Co jest Twoim głównym zajęciem?

Jestem informatykiem i zajmuję się produkcją muzyki. To moje główne zajęcia. Na co dzień pracuję z muzykami i pomagam im w realizowaniu nagrań, organizuję sesje nagraniowe, jeżdżę na koncerty, coś tam nagłaśniam. Gram też we własnym zespole.

Na Twoim profilu muzyki jest więcej niż biegania. Ma wyższy priorytet?

Wyobraź sobie relację z ultramaratonu, robioną tak, jak np. relacje z biegów na bieżni. No przecież nikt by tego nie oglądał. To jak oglądanie tirów wyprzedzających się na autostradzie. 12 godzin biegania nie ma w sobie nic rockandrollowego.

Jak się zaczęło to nierockandrollowe zajęcie w Twoim życiu? Dlaczego zacząłeś biegać?

To było dosyć głupie, więc obiecaj, że nie będziesz się śmiała.

Obiecuję.

Obejrzałem relację z zawodów Ironman na Hawajach. To był taki czas w moim życiu, że byłem podatny na różne wpływy, a to wydawało się czymś zupełnie niezwykłym. Grupa wybrańców, którzy stawiają przed sobą ogromne wyzwania, pokonują monumentalne, gigantyczne trudności, tracą przytomność, opadają z sił, a i tak docierają do mety. Patrzyłem i podziwiałem. Potem przyszła refleksja, że przecież tam pobiegło 1700 ludzi. Skoro tylu ludzi to zrobiło, to może i ja mogę. Parę miesięcy później pobiegłem maraton. Jak się na niego zgłaszałem, w ogólne nie biegałem, ale co to jest jakieś tam 42 km wobec Ironmana.

Co Cię wyprowadziło z błędu?

Poszedłem biegać. Po 3 km okazało się, że to jest jednak trochę trudniejsze niż mi się wydawało, ale po paru miesiącach przygotowań wystartowałem i ukończyłem . Wyniku, proszę nie sprawdzaj. To był najbardziej żałosny bieg w moim wykonaniu, a o to nie jest łatwo, bo ja jestem strasznie słabym biegaczem. Serio, ale lubię to i po paru maratonach zacząłem szukać biegów z militarnym zabarwieniem typu Setka Komandosa, potem był pustynny Bieg Herosa, a później przyszedł czas na ultra.

Twoje wyprawy biegowe finansujesz samodzielnie. Jak sobie z tym radzisz?

Ice Ultra nie jest tani, a do tego sprzętowo wymagający. Mnóstwo elementów muszę dokupić. Biegi na pustyniach są o ten sprzęt tańsze. Za to, co wydałem na przygotowania, mógłbym pewnie kupić samochód. Tylko wcale go nie chcę. Samochodów jest miliony, a ile osób ukończyło Ice Ultra? Nie kolekcjonuję rzeczy, zawsze można je stracić. Wolę doświadczenia i przeżycia.

Załóżmy, że Ice Ultra ułoży się po Twojej myśli. Czy chodzą Ci po głowie inne arktyczne, polarne, zimowe biegi?

Może trochę Yukon Arctic Ultra, ale to kiedyś. To w strefie marzeń. Mam też trochę marzeń związanych z biegami na pustyni. Na razie jednak jestem skupiony na Ice Ultra.

Czy muzycznie również masz jeszcze niespełnione marzenia?

Same! Tylko i wyłącznie! Muzycy zawsze są niespełnieni. Jest mnóstwo rzeczy, które chcę zrobić, długą listę planów i marzeń. Realizuję krok po kroku, ale powiem tak. Na świecie jest dużo więcej niespełnionych muzyków niż niespełnionych biegaczy. Nie wiem, które plany uda mi się zrealizować szybciej.

Rozmawiała Ilona Berezowska


Bieg Walentynkowy w Poznaniu - ostatnie pakiety do wzięcia

$
0
0

Już 15 lutego na plaży Jeziora Rusałka w Poznaniu odbędzie się 6. Bieg Walentynkowy, Poznań 2020. „Trwają zapisy! Coraz mnie miejsc!” - informują organizatorzy.

Tradycyjnie jak co roku uczestnicy wystartują w następujących konkurencjach:

  • Bieg główny: 10 km, 5 km
  • Rajd Nordic Walking: 5 km
  • Biegi dziecięce: 200m, 600m, 800m
  • Bieg młodzieżowy: 1500m

Na każdym z tych dystansów tradycyjnie będą mogli pobiec jako SINGIEL lub w PARZE (cały dystans wspólnie, na metę uczestnicy wbiegają trzymając się za ręce).

Na dziś na liście startowej jest już niemal 750 nazwisk (limit wynosi 1100 osób) i ponad 270 dzieci (limit wynosi 300 uczestników). Jednakże warto się pospieszyć bowiem zeszłoroczna edycja imprezy, w której ostatecznie wystartowało 980 uczestników cieszyła się tak dużym zainteresowaniem, że limit uczestników zarówno dla dorosłych oraz dzieci został wyczerpany na miesiąc przed biegiem.

Opłata startowa do 6 lutego wynosi 50 zł. W tej cenie uczestnicy otrzymają numer startowy, a po ukończeniu biegu pamiątkowy medal odlewany...

... napój oraz posiłek regeneracyjny. Opcjonalnie przy zgłoszeniu do biegu (do 31 stycznia) można zakupić pamiątkową koszulkę techniczną.

Najlepiej z 10-kilometrową trasą tegorocznej edycji poradził sobie Karol Kazikowski (34.30). Wśród kobiet tryumfowała Dorota Lutomska (41.38). Wśród par najlepsi okazali się Piotr Majek i Agnieszka Kijak (łączny czas 1:28.09).

Trasę o połowę krótszą (5km) najszybciej przebiegł Julian Bocian (17.24). Wśród kobiet Karolina Bilawy (18.25). Parami trasę jako pierwsi pokonali Dariusz Dubicki i Svetlana Wojciechowska (43.34)

W konkurencji Nordic Walking 5 km trasę najszybciej przeszedł Jacek Witucki (31.33) oraz Agnieszka Mielecka (31.30). Wśród par z trasą najszybciej poradzili sobie Roman Frąckowiak i Izka Okrzesik-Frąckowiak (1:14.40).

Strona imprezy: www.biegwalentynkowypoznan.pl

źródło: Organizator


Katowice zapraszają na Himalajską Grę Terenową

$
0
0

W tym roku, dokładnie 17 lutego przypada 40 rocznica pierwszego zimowego wejścia na ośmiotysięcznik. Po dwóch miesiącach walki z temperaturą sięgającą minus 50 stopni, wiatrami o prędkości 150 km/h, narastającym zmęczeniem i – zapewne – zwątpieniem, na najwyższym szczycie Ziemi – Mount Everest, zimą 1980 roku stanęli Leszek Cichy i Krzysztof Wielicki.

Nasze Stowarzyszenie chciałoby uczcić ten niezwykły wyczyn Polaków, organizując właśnie coś na kształt gry miejskiej, tyle, że o charakterze górskim. Zespoły liczące od czterech do ośmiu osób, na starcie otrzymają mapę trekkingu / wspinaczki na najwyższą górę świata. Po drodze uczestnicy będą musiały wykonać szereg zadań, za które otrzymają punkty aklimatyzacji. Punkty te, będą im niezbędne do przeprowadzenia udanego ataku szczytowego, w ostatniej fazie wyprawy.

Przykładowe zadania z jakimi zmierzą się uczestnicy zabawy, to: przeprawa nad lodową szczeliną, poszukiwania zasypanego członka zespołu w lawinisku, transport poszkodowanego, konsumpcja posiłku węglowodanowego ugotowanego na stopionym śniegu, test wiedzy o Himalajach i inne...

Warto tutaj podkreślić, iż wszystkie zadania sprawnościowe odbędą się przy użyciu prawdziwego sprzętu używanego przez wspinaczy w górach. Mowa tutaj o urządzeniach do poszukiwania zasypanych w lawinach tzw. detektorach lawinowych PIEPS, palnikach turystycznych, uprzężach, linach, przyrządach wspinaczkowych. Naprawdę będzie się można poczuć się jak prawdziwy Lodowy Wojownik!

Zapraszamy rodziny z dziećmi jak i zespoły złożone z samych dorosłych, na Himalajską Przygodę w stolicy województwa śląskiego (Katowice - Murcki) , w sobotę 15 lutego br. Być, może to jedyne tego typu wydarzenie w Polsce!

Więcej informacji, zapisy na stronie: www.planetaprzygody.pl

Pozdrawiamy i zapraszamy!

Zespół Silesia Adventure Sport


Na biegówki do Ptaszkowej. Ponad pół tysiąca uczestników Pucharu Grupy Azory

$
0
0

Przez dwa dni na trasach biegowych Centrum Sportów Zimowych w Ptaszkowej  odbywały się rywalizacje w drugiej edycji Narodowego Programu Rozwoju Biegów Narciarskich – Pucharze Grupy Azoty. Pierwszego dnia rywalizowano w sprintach, gdzie najwięcej zwycięstw odnieśli reprezentanci klubu MULKS Grupa Oscar Tomaszów Lubelski, którzy trzykrotnie stawali na najwyższym stopniu podium.

– Organizatorem zawodów jest Polski Związek Narciarski. Pomaga nam CSZ Ptaszkowa. Naszym celem jest m.in. wspieranie rozwoju biegów narciarskich oraz zachęcanie młodzieży do rywalizacji sportowej. W Ptaszkowej znajduje się doskonała baza do rozwoju biegów narciarskich. Wśród startujących jest wiele utytułowanych zawodników i zawodniczek. To drugie tego typu zawody w tym sezonie. Pierwsze odbyły się na trasach w Mucznem – powiedział nam Jan Winkiel, sekretarz Generalny Polskiego Związku Narciarskiego.

W sprintach złote medale w poszczególnych kategoriach wiekowych zdobyli: Laura Wantulok - Wiślańskie Stowarzyszenie Sportowe, Kacper Kmak - LKS Erion Ptaszkowa, Daria Szkurat - WKS Zakopane, Szymon Bełz - MULKS Grupa Oscar Tomaszów Lubelski, Anna Berezecka - MULKS Grupa Oscar Tomaszów Lubelski, Bartosz Cielniak - MULKS Grupa Oscar Tomaszów Lubelski, Magdalena Kobielusz - SSR LZS Sokół Szczyrk, Grzegorz Zawada - MKS Istebna, Andżelika Szyszka - MKS Halicz Ustrzyki Dolne i Krzysztof Małkiński - KS AZS AWF Katowice

– Cieszę się ze zwycięstwa. Doskonale znam te trasy, bo tutaj się urodziłem i wychowałem, a na nartach biegam od małego – powiedział nam Kacper Kmak z LKS Erion Ptaszkowa.

Wśród startujących nie zabrakło także narciarzy biegowych z terenu powiatu gorlickiego reprezentujących różne kluby w tym WKS Zakopane, gdzie trenują siostry Irena i Daria Szkurat z Bartego. Ich trenerem jest Edward Budny wychowawca najlepszych biegaczy w historii polskiego narciarstwa Józefa Łuszczka i Jana Staszela.

– Daria ma niesamowity potencjał. Jest doskonale przygotowana do sezonu. Wygrała w Mucznem, doskonale też spisała się we Włoszech, gdzie była najlepsza z polskiej ekipy – powiedział nam Edward Budny.

W drugim dniu rywalizowano na dłuższych dystansach. Łącznie przez dwa dni w Ptaszkowej startowało ponad 500 zawodników z całej Polski. Najlepsi otrzymali medale, nagrody rzeczowe oraz dyplomy. Kolejne zawody w Pucharze Grupy Azoty odbędą się pierwszego lutego w Zakopanem.

– Zimy w zasadzie nie ma, ale mamy bardzo dobrze przygotowane trasy narciarskie. To zasługa kierownictwa i pracowników CSZ w Ptaszkowej. Czeka nas jeszcze wiele imprez sportowych w tym sezonie — mówi Jacek Migacz, wójt gminy Grybów.

Wyniki sprintów: TUTAJ

Wyniki biegów: TUTAJ

Marek Podraza, Ambasador Festiwalu Biegów


Viewing all 13088 articles
Browse latest View live


<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>