Quantcast
Channel: Świat Biega
Viewing all 13088 articles
Browse latest View live

Orlen Cup Łódź szuka wolontariuszy

$
0
0

Ewa Swoboda, Karolina Kołeczek, Damian Czykier, Konrad Bukowiecki i Michał Haratyk, Orlando Ortega… to tylko część gwiazd, która 11 lutego ściągnie do Łodzi na kolejną edycję mityngu Orlen Cup. Chcesz być blisko gwiazd i zobaczyć z bliska wydarzenie? Zostań wolontariuszem imprezy.

„Chcesz przeżyć fantastyczną przygodę? Marzysz o tym, by wspomóc organizację wielkiego sportowego wydarzenia? Jesteś ciekawy jak wyglądają zawody lekkoatletyczne od kuchni? Zostań wolontariuszem mityngu Orlen Cup Łódź 2020!” - zachęcają organizatorzy łódzkiego mityngu.

Obszary, w których pracować będą wolontariusze Orlen Cup Łódź to m.in. biuro zawodów, hotele, media, strefa startu, kontrole antydopingowe czy hala rozgrzewkowa i tzw. call-rooom.

Chętni powinni wypełnić formularz zgłoszeniowy (do pobrania TUTAJ) i przesłać go na adres wolontariat@orlencup.pl. Mile widziane są znajomość języków obcych (w stopniu co najmniej komunikatywnym) czy doświadczenie w wolontariacie.

źródło: Orlen Cup Łódź



Eliud Kipchoge vs. Kenenisa Bekele w Londynie! Oto historia ich pojedynków [WIDEO]

$
0
0

Choć ich postury na to nie wskazują, będzie to pojedynek wagi ciężkiej! W stolicy Wielkiej Brytanii zmierzą się dwaj najlepsi maratończycy w historii: oficjalny i nieoficjalny rekordzista świata Kenijczyk Eliud Kipchoge i Etiopczyk Kenenisa Bekele - trzykrotny mistrz olimpijski w biegach na 5000 i 10 000 m, posiadacz drugiego wyniku w historii królewskiego dystansu.

Po tym jak kilka dni temu organizatorzy 40. Maratonu Londyńskiego zaprezentowali faworytów, wielu kibiców poczuło lekki niedosyt.

Wielki rewanż w Londynie. Czy ktoś zdetronizuje Eliuda Kipchoge?

W anonsowej, silnej stawce brakowało lidera światowych list z 2019 roku. Etiopczyk podczas ostatniego Maratonu Berlińskiego mógł sprawić olbrzymią sensację i poprawić rekord świata Kipchoge. Zabrakło zaledwie trzech sekund – 2:01:41.

„Wyspiarze” mieli jednak przygotowanego asa i nie odsłonili od razu wszystkich kart. Na ulicach Londynu pojawi się więc również Bekele. Wspomniany start w Berlinie Etiopczyka był jego wielkim powrotem do ścisłej elity maratonu, ale też de facto ostatnią szansą, by wrócić na należne mu miejsce. Ostatnio nie miał bowiem dobrej passy i prasy, często schodząc z trasy, albo uzyskując wyniki poniżej oczekiwań.

To nie będzie pierwsze starcie Kipchoge i Bekele w maratonie. Panowie spotkali się m.in w 2017 roku w Berlinie. Bieg ten również był zapowiadany jako starcie tytanów i przykuł uwagę całego biegowego świata. W bardzo mocnej stawce znalazł się wówczas też były rekordzista świata Wilson Kipsang, który ostatnio usłyszał dopingowe zarzuty.

Były rekordzista świata w maratonie na dopingu? Wilson Kipsang zawieszony!

Ostatecznie Bekele, zszedł z trasy przed 35. kilometrem. Zwyciężył Eliud Kipchoge z wynikiem 2:03:32.

Ostatni maratoński pojedynek Kipchoge z Bekele miał miejsce właśnie w Londynie, w 2018 roku. Choć trudno powiedzieć, że było to wyrównane starcie. Znów wygrał Kipchoge z czasem 2:04:17. Bekele był szósty z rezultatem 2:08:53.

Obaj panowie spotykali się też na stadionie. W 2003 roku zaledwie 18-letni Kipchoge sprawił dużą sensację wygrywając złoty medal mistrzostw świata w biegu na 5000 m w Paryżu. Wyprzedził wtedy bardziej utytułowanych Marokańczyka Hicham El Guerrouja oraz właśnie Kenenisę Bekele. Kilka lat później, podczas ministrostw świata w Berlinie górą był już Etiopczyk, a Kenijczyk znalazł się na piątym miejscu.

Bekele stawał już na podium londyńskiego klasyka. W 2017 roku zajął drugie miejsce z czasem 2:05:57. Wtedy to on był faworytem, bo Eliud Kipchoge przygotowywał się do projektu #Breaking2. Etiopczyk powiedział, jest podekscytowany powrotem. Ma wrażenie, że „nie załatwił tu wszystkich spraw” i chciałby wygrać ten piękny maraton. Czy mu to się uda? Przekonamy się już 26 kwietnia.

40. Maraton Londyński – zaktualizowana elita mężczyzn:

  • Eliud KIPCHOGE (KEN) - 2:01:39 (WR)
  • Kenenisa BEKELE (ETH) - 2:01:41
  • Mosinet GEREMEW (ETH) - 2:02:55
  • Mule WASIHUN (ETH) - 2:03:16
  • Tamirat TOLA (ETH) - 2:04:06
  • Marius KIPSEREM (KEN) - 2:04:11
  • Shura KITATA (ETH) - 2:04:49
  • Vincent KIPCHUMBA (KEN) - 2:05:09
  • Sondre Nordstad MOEN (NOR) - 2:05:48
  • Gideon KIPKETER (KEN) - 2:05:51
  • Yassine RACHIK (ITA) - 2:08:05
  • Polat Kemboi ARIKAN (TUR) - 2:08:14
  • Dewi GRIFFITHS (GBR) - 2:09:49
  • Yoshiki TAKENOUCHI (JPN) - 2:10:01
  • Juan LUIS BARRIOS (MEX) - 2:10.55
  • Jack RAYNER (AUS) - 2:11.06
  • Chris THOMPSON (GBR) - 2:11.19
  • Derek HAWKINS (GBR) - 2:12.49
  • Florian CARVALHO (FRA) - 2:12.53
  • Tristan WOODFINE (CAN) - 2:13.16
  • Malcolm HICKS (NZL) - 2:13.51
  • Charlie HULSON (GBR) - 2:14.22
  • Joshua GRIFFITHS (GBR) - 2:14.25
  • Nick EARL (GBR) - 2:14.38
  • Julian SPENCE (AUS) - 2:14.42
  • Robbie SIMPSON (GBR) - 2:14.56
  • Nicholas TORRY (GBR) - 2:15.04
  • Peter LE GRICE (GBR) - 2:16.22
  • Andreas Myhre SJURSETH (NOR) - 2:16.37
  • Adam HICKEY (GBR) - 2:16.56
  • Aaron SCOTT (GBR) - 2:16.57
  • Paul NAVESEY (GBR) - 2:17.16
  • Evan ESSELINK (CAN) - 2:18.38
  • Ollie LOCKLEY (GBR) - 2:25.28
  • Joel TOBIN-WHITE (AUS) - debiut
  • Ben CONNOR (GBR) – debiut

RZ


31. Warszawski Triathlon Zimowy przyjmuje zapisy

$
0
0

Choć mamy już połowę stycznia, zima dotarła zaledwie w góry. Nie znaczy to, że mieszczuchy powinni wyjeżdżać do Zakopanego czy Krynicy by spróbować zimowych sportów. Aktywna Warszawa na 31. już edycję Warszawskiego Triathlonu Zimowego. Start już 1 lutego na Stegnach.

Impreza w stolicy łączy w sobie bieganie przełajowe, jazdę na łyżwach i na rowerze. Można wystartować indywidualnie lub drużynowo (każdy zawodnik w innej konkurencji). Do pokonania jest dystans 16 km, podzielony na 4 km trasy biegowej, 2 km jazdy na łyżwach i 10 km jazdy rowerem.

- To był mój pierwszy start w triathlonie, fakt że nie w całym, ale atmosfera bardzo mi się podoba. Zebraliśmy drużynę, bo to są dodatkowe emocje i inne przeżycia niż w biegach indywidualnych. Tu nie można odpuścić, walczymy do upadłego! - chwalił format imprezy Marek Dzięgielewski, mistrz świata weteranów w biegu przełajowym.

- Te zawody to dobry trening. Trzeba mieć mocne nogi, żeby biegać i jeździć w tym śniegu no i nie dać się zepchnąć na bok. Zwłaszcza że jak już się wpadnie w koleinę, to trudno się wyswobodzić… - objaśniała tajniki stołecznej trasy Marta Otto, która zajęła 6. miejsce wśród kobiet. 

Warszawski Triathlon Zimowy ma oryginalny charakter, choć na świecie znany jest już triathlon w wersji zimowej. Rozgrywane są nawet mistrzostwa globu, jakkolwiek program mundialu zawiera nieco inny zestaw konkurencji - bieg przełajowy, jazda na rowerze i bieg na nartach. Dyscyplina walczyła o to, by dostać się do programu zimowych igrzysk, jednak bezskutecznie.

Warszawski Triathlon Zimowy cieszy się rosnącym zainteresowaniem. Jeszcze w 2009 roku na sklasyfikowano 39 uczestników. W 2019 r., tylko w zawodach indywidualnych, odnotowano 200 finiszerów. Dodatkowo wystartowało 50 drużyn. Do tegorocznej edycji zgłosiło się już ponad 130 osób.

30. Warszawski Triathlon Zimowy: Nie ma kasku, nie ma hattricka. Rekordowe zainteresowanie zimową przygodą! [ZDJĘCIA]

Dla kogo?

W 31. Warszawskim Triathlonie Zimowym wystartować mogą osoby, które w dniu imprezy mają ukończone 15 lat i starsze. Aby dokonać zapisu należy wypełnić formularz rejestracyjny, zaakceptować regulamin oraz dokonać opłaty. Pierwszeństwo udziału w zawodach mają osoby, które zapiszą się drogą elektroniczną, a następnie uczestnicy rejestrujący się osobiście w dniu imprezy w Biurze Zawodów.

Tegoroczny limit to 400 uczestników w zawodach indywidualnych i 90 drużyn w zawodach drużynowych.

Konkurencje:

Drużynowo:

Triathlon główny start godz. 10.30 (łączny dystans ok. 16000 metrów)

  • Bieg terenowy - dystans ok. 4000 m (2 okrążenia),
  • Bieg łyżwiarski - dystans ok. 2000 m (5 okrążeń),
  • Jazda na rowerze - dystans ok. 10000 m (5 okrążeń).

Indywidualnie:

Triathlon główny start godz. 12.30 (łączny dystans ok. 16000 metrów)

  • Bieg terenowy - dystans ok. 4000 m (2 okrążenia),
  • Bieg łyżwiarski - dystans ok. 2000 m (5 okrążeń),
  • Jazda na rowerze - dystans ok. 10000 m (5 okrążeń).

Wpisowe: 45 zł start indywidualny (20 młodzież), 100 zł drużyny, 

Zapisy: TUTAJ

Najczęściej zadawane pytania:TUTAJ

red.


Ściana non stop. Padł rekord świata w biegu 50 km na bieżni mechanicznej [WIDEO]

$
0
0

Gdy warunki atmosferyczne zniechęcają do wyjścia na dwór / na pole, wielu biegaczy wybiera treningi na bieżni mechanicznej. Ale obracająca się pod nogami taśma może posłużyć nie tylko do szlifowania formy. Właśnie padł najlepszy wynik na dystansie 50 km.

Zamiast zmieniającej się scenerii, podbiegów czy zakrętów, sala gimnastyczna w amerykańskim Madras w stanie Oregon. Na środku lśniącego parkietu – bieżnia mechaniczna. Mario Mendoza podjął się zadania pobicia nieoficjalnego rekordu świata.

Biegnąc przez cały czas miał przed oczami ścianę. Dosłownie.

Ostatecznie dystans 50 km biegacz pokonał w czasie 2:59:03, co daje średnie tempo 3:34 min./km.

Według portalu www.recordholders.org, poprzedni najlepszy wynik w tej nietypowej konkurencji należał do Brytyjczyka Paula Naveseya - 3:05:37. Niemniej szybciej pobiegł znany ultras Michael Wardian - 2:59:49 w 2015 roku.

W Księdze Rekordów Guinnessa próżno szukać wyników w tej konkurencji, przynajmniej wśród mężczyzn. Wśród pań w zwariowanej księdze widnieje już Kanadyjka Arielle Fitzgerald, z czasem 3:51:25.

Szczęśliwy Mario Mendoza planuje teraz krótki odpoczynek i za dwa tygodnie bierze udział w zawodach Black Canyon Ultra 100K w Arizonie. Jak powiedział, specjalnie wybrał szkołę na miejsce bicia rekordu, bo chce inspirować młodych ludzi i wśród nich promować sprawność fizyczną.

33-letni dziś Mario Mendoza był czterokrotnie mistrzem USA w biegu trailowym (2010, 2013, 2017, 2018). Startował też mistrzostwach świata w biegach górskich na długim dystansie jak i mistrzostwach trailowych. Na tych ostatnich, w 2017 roku zdobył z reprezentacją swojego kraju brązowy medal w drużynie.

RZ


Emil Truszkowski: "Japończycy uwielbiają się przebierać"

$
0
0

– Ostatnio czerpię więcej radości z biegania po górach. Japonia jest pokryta górami i jest tutaj wiele pięknych miejsc, gdzie można biegać pośród natury z niesamowitymi widokami. Takie biegi też są bardzo popularne w Japonii – opowiada Emil Truszkowski, który ma za sobą start m. in w maratonie w Tokio.

Emil od 2014 roku mieszka w Japonii. Tam poznał i poślubił Aiko. Razem prowadzą znanego bloga aikoiemil.com, a także jeszcze popularniejszy kanał na youtube, na którym opowiadają o Japonii, a także Korei Północnej i Południowej.

Emil ma za sobą start w maratonach m. in. w Tokio, Warszawie, Łodzi, a także Ironmana na pełnym dystansie.

Jeśli dobrze udało mi się znaleźć w internecie – Emil Truszkowski, rocznik 87, to twoja przygoda z bieganiem rozpoczęła się już w Polsce.

Emil Truszkowski: - Tak, to ja. Obecnie raczej skupiam się na samej radości z biegania niż na wynikach. Jak zacząłem biegać przed maturą, to szybko się wkręciłem w wszelkiego rodzaju gadżety rejestrujące czas i pokonywany dystans. Bieganie było dla mnie na początku ucieczką od stresu związanego z nauką do matury. Potem wkręciłem się w bieganie i wszelkiego rodzaju biegi uliczne. Pokonywałem kolejne coraz to dłuższe dystanse. Wiesz jak to jest złapać bakcyla. Najpierw 5 km, potem 10 km, półmaraton i stanąłem przed wyzwaniem przebiegnięcia swojego pierwszego maratonu.

Debiut nie odbył się w Polsce, a w Chinach. Pobiegłem w 2010 roku w maratonie w Pekinie. Wtedy powietrze nie było jeszcze aż takie złe! Pierwszy maraton wspominam jako walkę o przeżycie, ale satysfakcja z pokonania pierwszego maratonu była tak duża, że na mecie prawie się popłakałem. Potem pobiegłem w Łodzi, bo akurat wróciłem z rocznej wymiany w Chinach i szukałem jakiegoś maratonu blisko Warszawy. Padło na Łódź, w której wcześniej nie byłem i chciałem połączyć zwiedzanie z bieganiem. Świetna impreza biegowa.

Masz też za sobą też sporo biegów w rodzinnej Warszawie.

Jak zaczynałem przygodę z bieganiem dziesięć lat temu, to starałem się zapisywać na prawie wszystko co możliwe. Wtedy biegi były bardzo tanie albo nawet za darmo. Wystarczyło się zapisać na chwilę przed wydarzeniem albo tego samego dnia. Teraz to już trzeba robić zapisy wiele miesięcy wcześniej. Sporo się pozmieniało w Polsce, jeśli chodzi o popularność biegów ulicznych.

Ukończyłeś też maraton w Tokio. To jedna z największych imprez dla biegaczy na świecie. To wielkie wydarzenie w Japonii?

Maraton tokijski to największa impreza biegowa w kraju. Jest tak dużo chętnych, że trzeba mieć dużo szczęścia, by dostać się poprzez loterię. Tylko raz mi się udało. Bieg ten przypomina festiwal. Jest kolorowo niczym w karnawale. Wielu biegaczy przebiera się w różne stroje, które raczej nie pomagają w biciu rekordów. Mam wrażenie, że wiele osób w tym biegu raczej nie myśli o dobrym wyniku, oprócz czołówki, a raczej o dobrej zabawie. Doping kibiców też jest niesamowity i wiele osób ogląda maraton, aby zobaczyć różne ciekawe stroje. Japończycy uwielbiają się przebierać! A ich pomysłowość i poświęcenie w przygotowaniu strojów jest godna podziwu. Maraton w Tokio odbywa się w lutym i jest dość chłodno. Rano przed startem można nieźle zmarznąć. Po drodze też wiatr na mostach mnie mocno wymęczył. Mimo wszystko to fajna impreza i przyciąga także dużo osób z Polski. Zajmuję się oprowadzaniem turystów po Japonii i często dostaje maile w tej sprawie przed lub po maratonie.

Jak Japończycy podchodzą do biegania? To dla nich ważny sport, a może po prostu tylko forma rekreacji?

Bieganie jest bardzo popularne w Japonii. Tutaj narodził się ekiden [długodystansowe biegi sztafetowe – przyp. red.] i najbardziej popularnym wydarzeniem w tej konkurencji jest noworoczny ekiden najbardziej prestiżowych uniwersytetów. Imprezę pokazuje przez dwa dni publiczna telewizja i co roku przyciąga wielu widzów. W Japonii organizowane są biegi na wszystkich możliwych dystansach. Niektóre maratony są tak popularne, że trzeba się zapisywać pół roku przed wyścigiem albo mieć szczęście w loterii. Dla obcokrajowców jest to nieco kłopotliwe, bo wiele biegów ma rejestrację przez japoński portal biegowy, który nie jest po angielsku i nie obsługuje płatności z zagranicy. Na szczęście są pośrednicy jak na przykład biura podróży, które pomagają w zapisie na biegi i opłaceniu wszystkiego. Też otrzymuje zapytania w tej sprawie.

Widziałem na filmie, że trenujesz w klubie. To jakieś specjalne treningi, różnią się od polskich realiów?

Po przyjeździe do Japonii trenowałem w międzynarodowym klubie biegowym Namban Rengo w Tokio oraz Triathlon in Tokyo. Takie grupy to dobra okazja, żeby poznać ekspatów [specjaliści wyjeżdżający do pracy zagranicą] i się zaprzyjaźnić. Inaczej trudno jest w Japonii znaleźć znajomych. Wszyscy tutaj są zapracowani i poza pracą lub jakimś kołem zainteresowań trudno jest kogokolwiek poznać. Jeśli przyjeżdżacie do Japonii, to szybko znajdźcie sobie jakiś klub sportowy, bo inaczej będziecie sami. Grupa Namban Rengo jest dostępna za darmo dla każdego i regularnie co tydzień w środy są biegi w centrum Tokio. Każdy może przyjść i wspólnie trenować.

Zacząłeś interesować się biegami górskimi. Jak sobie z nimi radzisz?

Przeszedłem przez wszystkie dystanse biegów ulicznych oprócz ultra. Trenowałem też triathlon przez parę lat i ukończyłem Ironmana na pełnym dystansie w Korei Południowej. W Japonii biegi z serii IronMan są koszmarnie drogie. Samo wpisowe na Ironman Hokkaido wynosiło 800 dolarów. A jeszcze do tego dochodzą koszty transportu i noclegi. Ostatnio czerpię więcej radości z biegania po górach. Japonia jest pokryta górami i jest tutaj wiele pięknych miejsc, gdzie można biegać pośród natury z niesamowitymi widokami. Takie biegi też są bardzo popularne w Japonii, ale jeszcze nie brałem w nich udziału. Obecnie raczej biegam rekreacyjnie i dla zachowania dobrego zdrowia. Chciałbym więcej biegać po górach i zwiedzić w ten sposób inne regiony Japonii.

Mój kolejny cel biegowy to maraton w Pjongjangu w Korei Północnej. Tam też jest organizowany międzynarodowy maraton i impreza cieszy się sporą popularnością wśród turystów. Bieg ten daje niezwykłą możliwość zobaczenia choć odrobinę jak wygląda ten tajemniczy kraj od środka. Atmosfera na biegu także jest niezwykła dzięki dopingowi mieszkańców Pjongjangu.

Przed rozmową przyznałeś, że słyszałeś o Festiwalu Biegowym w Krynicy.

Zawsze chciałem do was przyjechać. Niestety, termin mi nigdy nie dopasował albo byłem zagranicą. Obecnie mieszkam pod Tokio, więc trochę trudno mi przyjechać na festiwal. W przyszłości, jeśli będę mógł, to z pewnością zawitam z żoną do Krynicy.

AK


Czy to koniec Grand Prix Warszawy? Organizatorzy pozbawieni dotacji z dzielnicy

$
0
0

Zaledwie kilka dni temu, podczas Biegu Noworocznego, organizatorzy Grand Prix Warszawy zapraszali uczestników na inaugurację 31. edycji cyklu. Niespodziewanie najstarsza cykliczna impreza w Polsce może zakończyć swoją długą historię. Czy pomoże internetowa petycja do burmistrza?

Jak nas poinformowano, problemem jest decyzja Urzędu Dzielnicy Ursynów, który wstrzymał dotacje na wszystkie planowane wydarzenia sportowe rozgrywane odbywające się na terenie dzielnicy. To pokłosie cięć w budżetach samorządów. Stołeczny ratusz szacuje, że w tym roku utraci aż 1,2 mld zł. Tu jednak gra idzie o znacznie mniejsze pieniądze.

– Przy różnych dużych imprezach w mieście nasze Grand Prix jest kroplą w morzu. Jestem zaskoczona nieco taką decyzją. Rozumiem, że jest mniej pieniędzy w budżecie i niektóre wydatki trzeba uciąć. Szkoda jednak, żeby tak łatwo skończyć wieloletnią tradycję tego cyklu. Żeby odbył się on w takim formacie jak teraz, czyli osiem startów, kategorie wiekowe co 5 lat, nagrody do 6. miejsca, uroczyste podsumowanie i medale, to potrzebuję dofinansowania minimum 4-5 tys. zł – powiedziała nam Alina Sakwa, organizatorka cyklu.

Jak usłyszeliśmy, bez wsparcia urzędu organizacja cyklu nie będzie możliwa. Zmagania miały wystartować już 22 lutego, wkrótce powinny startować zapisy. Tymczasem trzeba szukać sponsora. Po uwagę brana jest jeszcze zmiana formuły. W grę nie wchodzi zrzutka internetowa, tak popularny ostatnio sposób zbierania funduszy.

– Jest trochę późno, by szukać sponsora. Po drugie, jesteśmy zaskoczeni tym, że musimy szukać pilnie jakiegoś partnera. O wszystkim dowiedziałam się we wtorek. Nie jest łatwo dostać wsparcie tak z marszu, choć oczywiście będziemy się starali. Mamy różne pomysły. Gdybyśmy otrzymali choć połowę dotacji, to pomyślimy o zmianie formuły. Taka zrzutka, to raczej doraźny pomysł, bo ludzie i tak uiszczają wpisowe i nie chcemy ich dodatkowo obciążać – zaznacza Alina Sakwa.

Organizatorzy liczą, że pomoże internetowa petycja skierowana do burmistrza Ursynowa, że duży odzew biegaczy wpłynie na decyzję lokalnych władz. Czy tradycja wygra z rubrykami w arkuszach kalkulacyjnych?

 

Grand Prix Warszawy rozgrywane jest od 1990 roku na warszawskim Ursynowie. Pomysłodawcą cyklu był dziennikarz Janusz Kalinowski - wieloletni dyrektor Maratonu Pokoju. Obecnie biegi cyklu odbywają się Lesie Kabackim. Startowało tam wiele pokoleń stołecznych biegaczy. Na liście wyników widnieją m.in. Emil Dobrowolski, Robert Celiński, Artur Jabłoński, Bartosz Olszewski, Dominika Stelmach, Patrycja Bereznowska czy Emilia Zielińska.

RZ


Medale uczynią wiele dobra! Możemy pomóc choremu dziecku

$
0
0

Hej Biegacze! Przekazujemy Wam pomysł, na który wpadł nasz kolega ze Skórca pod Siedlcami. Arkadiusz Kubas postanowił przekuć/przetopić (dosłownie!) na szczytny cel tony żelastwa zalegające w naszych domach i magazynach organizatorów imprez, zawalające miejsce, z którymi często nie bardzo wiadomo co zrobić, a które szkoda wyrzucić, bo to przecież pamiątka...

– Każdy z nas bierze udział w zawodach. Biegamy, gramy, ścigamy się i prawie zawsze przywozimy ze sobą pamiątkowy medal. Przez kilka dni chwalimy się nim rodzinie i znajomym, a później… ano właśnie! Moje medale wiszą na specjalnym karniszu w piwnicy i szczerze powiem, że nie mam już gdzie dowieszać kolejnych. Znajomi trzymają je w kartonach, pochowane w szufladach, garażach czy workach foliowych na poddaszach.

Pomyślałem: „A może zrobić z nich pożytek? Może pomóc małemu Kacpiemu?” – opowiada Arek o genezie inicjatywy, które na facebooku nazwał „Pomoc Na Medal – Dla Kacpiego Boruty”.

– Większość medali jest odlewana z mosiądzu lub specjalnego stopu ZnAl (cynk-aluminium). Udało mi się nawiązać współpracę z lokalnym skupem złomu i wynegocjować bardzo dobre warunki odbioru. W ten sposób nasze medale można przekuć w pieniądze, które pomogą Kacprowi wrócić do zdrowia – informuje Arkadiusz Kubas.

Dlatego ma do biegaczy gorącą prośbę: – Jeśli macie kolekcję metalowych medali i chcielibyście pomóc w powrocie do zdrowia niespełna 2-letniemu maluszkowi, przekazanie je nam. Z wolontariuszami ze Stowarzyszenia Działamy Pomagamy - Skórzec oddzielimy wstążki, posortujemy surowce i zawieziemy do punktu skupu złomu. WSZYSTKIE pozyskane w ten sposób pieniądze przekażemy na konto zbiórki na rzecz chłopca założonej w serwisie siepomaga.pl. Wiecie doskonale, że w takiej sytuacji liczy się każdy grosz! A do zebrania jest w tej sytuacji niebagatelna kwota 9 milionów złotych!

Drugi apel, podobny, Arek kieruje w stronę organizatorów zawodów. – Niemal zawsze, nawet przy największej frekwencji i popularności imprezy, zostają medale, bo np. ktoś wykupił pakiet, ale na zawody nie dojechał. Proszę o darowanie tych „resztek” na naszą zbiórkę.

Jak przekazać ofiarowane medale? – Można je przywieźć do mnie, do Skórca koło Siedlec, podrzucić na parkrun Skórzec lub też odbiorę je osobiście z najbliższej okolicy. Możemy też umówić się na jakiś zawodach (członkowie Klubu Aktywnych parkrun Skórzec startują wszędzie!). Można je także przesłać pocztą lub kurierem - adres podam po kontakcie w wiadomości prywatnej. Dzwońcie pod numer 795 278 247 lup piszcie do mnie. Akcja będzie trwała tak długo, jak długo pomoc będzie potrzebna!

Arek zwraca się także z prośbą o udostępnianie akcji w mediach społecznościowych, tak by ogarnęła jak największy zasięg. A my przyłączamy się do tego apelu i namawiamy to przystąpienia do akcji na naprawdę szczytny cel. Historię malutkiego Kacpra możecie poznać TUTAJ .

– A jeśli macie pomysły, co można zrobić z wstążkami od medali (będzie ich na pewno sporo!) też dawajcie znać – prosi Arkadiusz Kubas.

Akcja dopiero ruszyła, ale już ma spory odzew. – Kilkaset udostępnień, pół setki osób poprosiło o adres do wysyłki. Medale zaoferowali też pierwsi organizatorzy, m.in. Agencja Rozwoju Miasta Siedlce, która robi Bieg Jacka, a także kilka klubów sportowych: Zielono Czarni i Dreptak z Mińska Mazowieckiego, Yulo Run Team z Siedlec, członkowie mojego Klubu Aktywnych parkrun Skórzec, Leniwce... Fajnie to zaczyna się „kręcić” – cieszy się inicjator akcji Pomoc na Medal - Dla Kacpiego Boruty.

Piotr Falkowski


Iron Mike biega codziennie od 1 kwietnia 2014 roku, ale daleko mu do najlepszych

$
0
0

Dla pochodzącego z Nowej Zelandii Samoańczyka Tagaloa Michaela Stowersa sobota była 2117. dniem z rzędu, w którym przebiegł co najmniej 5 km.

Iron Mike zamierza biegać oczywiście dalej. Wszystko zaczęło się od wizyty u lekarza w 2014 roku. Na wadze wskazówka zatrzymała się dopiero na liczbie 128 kg. Diagnoza była łatwa do przewidzenia: „Otyłość!”, a co za tym idzie prognozowane problemy kardiologiczne. Michaelowi od razy stanął przed oczami ojciec, który zmarł właśnie na serce. Doktor zaproponował mu wzięcie udziału w studenckim projekcie dotyczącym otyłości.

Prowadziła go kobieta, która każdego dnia biegała od roku. Michael poszedł za jej przykładem. 1 kwietnia 2014 roku pobiegł po raz pierwszy. Biega różne dystanse, bierze też udział w triathlonach. Schudł do 101 kg, a w ubiegłym roku zaliczył sześć maratonów, pięć półmaratonów i jednego IronMana. W sumie mam już 45 startów na królewskim dystansie i 15 IronManów.

Nie tylko walka z otyłością sprawiła, że Michael bieg każdego dnia. Chce być motywacją i wzorem dla Maorysów, by zadbali o kondycję. „Nawet półgodzinny spacer po obiedzie to już coś. To bardzo ważne, by nabrać zdrowych nawyków i po prostu oddychać świeżym powietrzem” – podkreśla.

Iron Mike na co dzień prowadzi firmę księgową i wychowuje z żoną czworo dzieci. Dlatego zwykle biega wcześnie rano. W tym roku zamierza przebiec co najmniej 2020 kilometrów.

Choć Iron Mike biega już 2117 dni z rzędu, to daleko mu do najlepszych biegaczy „każdego dnia”. Na stronie runeveryday.com można przekonać się, że nie brakuje biegaczy z dużo większym doświadczeniem w tym wyzwaniu. Jon Sutherland biegać zaczął 26 maja 1969 roku. To ponad 18500 dni z rzędu.

Na tej liście jest też Polak – Piotr Cal, który biegać zaczął 30 czerwca 2017 roku. Powoli zbliża się do tysięcznego dnia biegania non stop.

AK



Setny maraton Wojtka Machnika. 249 Challange w toku

$
0
0

„Warto mieć marzenia i warto żyć dla takich dni. Dzisiaj mój 100 maraton stał się faktem”

- napisał na swoim profilu Wojtek Machnik, po tym jak ukończył Ultra Trail Angkor w Kambodży. Był to jego setny, jubileuszowy maraton a zarazem 91 maraton w ramach jego globalnego wyzwania - 249 Challenge.

W ramach afrykańskiej imprezy odbywa się 5 biegów i marsz nordic walking. Wojtek ukończył 42-kilometrowy maraton.

W ramach 249 Challenge Wojciech zamierza pokonać maraton w każdym z 249 krajów i terytoriów. Na razie projekt nie jest jeszcze nawet w połowie, ale 5 tygodniach przerwy od startów, pasjonat łączenia podróży z bieganiem wrócił do realizacji zadania.

W zeszłym tygodniu przebiegł pierwszy maraton w tym roku na trasie filipińskiego Cebu Marathon. Swoje doświadczenia opisał tak:

„Łatwo nie było - start o 3 rano więc zupełnie nic nie spałem przed biegiem. Dodatkowo w życiu nie biegłem w takiej wilgotności - na początku 89%, później nawet 94%... i jeszcze mi został lekki kaszel z Polski. Biegałem w rożnych warunkach, ale sauna w Cebu przebiła wszystko”

Impreza w Kambodży, w której wzięło udział 1200 biegaczy z 44 krajów, jeszcze trwa. Na trasie nadal są ultramaratończycy z dystansów 128 km i 64 km Jednak Wojtek ma już nowy cel na horyzoncie: China Coast Marathon. Nie zakończył więc jeszcze biegania na ten weekend, a do końca maja, zamierza przebiec jeszcze 14 biegów na królewskim dystansie.

IB


Ruszył UTWT 2020. Hong Kong 100 dla...

$
0
0

Rekordem trasy Hong Kong 100 rozpoczął się tegoroczny cykl Ultra-Trail World Tour.

W pierwszym biegu cyklu zawodnicy mieli do pokonania 103 km i 5200 m przewyższeń. Najszybciej zrobił to You Pequan.

Chiński biegacz ma już na swoim koncie sukcesy w asfaltowych maratonach, m.in. w Xiamen. Próbował również z powodzeniem biegów dobowych. Gdy sprawdził się w terenowych utramaratonach, również i w tej konkurencji zaczął stawać na podium.

Trasę Hong Kong 100 You Pequan pokonał w rekordowym czasie 10 godzin i 17 sekund.

Pozostałe miejsca na podium również zajęli Chińczycy. Na drugim miejscu, podobnie jak przed rokiem uplasował się Jing Liang (10:33:39). Na trzecim miejscu linie mety przekroczył Deng Guomin (10:38:24), który w tym biegu startuje regularnie. Przed rokiem zajmował miejsce tuż za podium, jednak wcześniej plasował się na dalszych miejscach.

Bieg Pań był również ciekawy, choć nie rekordowy. Xiang Fuzhao była zdeterminowana, by wygrać u siebie. To był już jej czwarty start w imprezie. Plan ten realizowała krok po kroku, w kolejnych edycjach pnąc się w górę klasyfikacji. W 2017 r. była czwarta. Rok później stała na najniższym stopniu podium. Przed rokiem była druga. Teraz przyszedł czas na zwycięstwo.

Swój rezultat z 2019 r. Xiang Fuzhao poprawiła o niemal godzinę, przekraczając linię mety z wynikiem 11:28:59. W klasyfikacji open była ósma.

Na drugim miejscu przybiegła mieszkająca w Szanghaju Słowaczka Weronika Wadowicowa, która pierwszy raz przebiegła 100 km w klasyfikacji indywidualnej. Wcześniej spróbowała takiego dystansu w drużynie. Jednak na krótszych dystansach pokazała, że trzeba się z nią liczyć. Wygrała m.in. ubiegłoroczny Malaysia Mountain Trail i 70-kilometrowy Vietnam Jungle Marathon.

Podium dopełniła Ragna Debats. Zwyciężczyni ubiegłorocznych edycji CCC, Transvulcanii i Maratonu Piasków, w Hongkongu uzyskała rezultat 12:03:52.

Linię mety przekroczyło dopiero 200 zawodników. Wystartowało ok. 1900. Wyniki Polaków – biegną Sławomir Buk i Mariusz Kołodziej - podamy po zakończeniu biegu.

IB


8. PKO Nocny Wrocław Półmaraton wyprzedany

$
0
0

Komplet 13 000 pakietów startowych wrocławskiego półmaratonu ponownie znalazł nabywców w ciągu kilkunastu dni.

– Sprzedaż całości zajęła dokładnie 17 dni – informują organizatorzy wrocławskiej połówki. Rekordowe tempo zapisów odnotowano podczas pierwszej doby: 1 stycznia zapisało się około 7000 osób.

Tegoroczna edycja wrocławskiego półmaratonu będzie „zupełnie wyjątkowa” - jak tłumacza gospodarze. Po raz pierwszy w historii wszyscy uczestnicy przebiegną przez wnętrze zabytku wpisanego na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO: Hali Stulecia. Do tego, podobnie jak w minionych latach, przy trasie zostaną ustawione punkty z nagłośnieniem – czerwcowy półmaraton odbędzie się w rockowej stylistyce.

8. PKO Nocny Wrocław Półmaraton odbędzie się 20 czerwca, punktualnie o 22:00 biegacze wyruszą w trasę ze Stadionu Olimpijskiego.

źródło: Organizator


Rekordowy debiut w cieniu tragedii - maraton w Mumbaju

$
0
0

Etiopczyk Derrara Hurisa pierwszy raz wystartował w maratonie i to jak! Wygrał maraton w Mumbaju, ustanowił nowy rekord trasy i zgarnął około 50 tys. dolarów. Maraton miał też jednak ciemną stron - po ataku serca na trasie zmarł 64-letni biegacz.

Gajanan Maljalkar dostał ataku serca, a w rezultacie doszło do zatrzymania krążenia zaledwie po czterech kilometrach od startu. Został odwieziony do szpitala, ale tam zmarł mimo prób reanimacji. Jak informuje agencja prasowa Asian News International. do szpitala trafiło z powodu problemów z sercem aż siedem kolejnych osób. Między innymi 40-letni Himanshu Thakkar przeszedł operację.

Pod względem frekwencji i sportowo maraton w Mumbaju stał na wysokim poziomie. We wszystkich sześciu konkurencjach biegowych (m.in. półmaraton, bieg na 10 km) wystartowało około 55 tysięcy biegaczy. W biegu na królewskim dystansie było prawie 10 tys. maratończyków.

Rywalizację mężczyzn nieoczekiwanie wygrał Etiopczyk Derrara Hurisa, który nie był wymieniany w elicie zawodów. Być może dlatego, że był to dla niego debiut w maratonie. Wcześniej najlepszy wynik w półmaratonie to 1:01:45 osiągnięty trzy lata temu w półmaratonie w Szanghaju. W ubiegłym roku był drugi w półmaratonie w Paryżu. To były jego największe osiągnięcia do tej pory.

Etiopczyk wygrał w czasie 2:08:09 i poprawił rekord maratonu w Mumbaju. Zresztą poniżej 2:08:35 pobiegli też dwaj jego rodacy, którzy stanęli na podium – Ayele Abshero– 2:08:20, który był głównym faworytem biegu (najlepsza życiówka w elicie – 2:04:23) i Birhanu Teshome– 2:08:26 (życiówka 2:08:20). Za pobicie rekordu tych trzech biegaczy podzielą się 15 tysiącami dolarów. Za wygraną Hurisa dostanie też 45 tys. dolarów, drugie miejsce to 25 tys. dolarów, a trzecie 17 tysięcy.

Rolę głównej faworytki doskonale wypełniła za to Amane Beriso. Etiopka wygrała w czasie 2:24:51 (życiówka - 2:20:48). Do rekordu trasy zabrakło jej tylko 19 sekund. To jej pierwszy w karierze wygrany w karierze. Beriso pięć lat temu wygrała półmaraton w Warszawie.

Na podium stanęły też kolejne Etiopki – druga była Rodah Jepkorir (2:27:14), a trzecia Haven Hailu (2:28:56), która zadebiutowała w maratonie.

AK


Wszyscy na 29. piętro. Polskie podium w 20. Towerrun Berlin!

$
0
0

Jak co roku w Berlinie, w drugą niedzielę roku, odbył się Towerrun Berlin - bieg po schodach na szczyt Wohnhaus Ideal. Tegoroczna impreza była jubileuszową, dwudziestą.

„Blok idealny” jest trzydziestopiętrowym budynkiem mieszkalnym znajdującym się w dzielnicy Gropiusstadt mającego być pierwotnie „Osiedlem przyszłości”. Osiedle Britz-Buckow-Rudow zostało zaprojektowane w 1960 przez Waltera Gropiusa - architekta modernistycznego będącego założycielem Bauhausu. Zaledwie rok później osiedle to zostało podzielone na pół murem berlińskim.

Wohnhaus Ideal znajduje się w okręgu Neukölln, w którym siedzibę ma lokalny klub sportowy - TuS Neukölln 1865, organizujący corocznie w styczniu bieg na szczyt wieżowca.

Sama formuła biegu jest równie ciekawa. Bieg zaczyna się 475-metrowym dobiegiem, po którym należy pokonać 465 stopni, co przekłada się na 29 pięter. Start jest masowy a nie, jak zazwyczaj na schodach, indywidualny.

W tegorocznej edycji wystartował m.in. Kacper Mrowiec, Ambasador Festiwalu Biegów. I to jak!

Kacper Mrowiec: - Słuchając rad bardziej doświadczonych od siebie, dobiegłem pierwszy do klatki schodowej. Przez pierwsze pięć pięter słyszałem dość wyraźnie oddech swoich rywali, lecz wraz z upływem czasu był on coraz cichszy, aż w końcu słyszałem jedynie sam siebie. Nie oznacza to jednak, że w pełni spokojnie dobiegłem na szczyt. Owszem, start był masowy, lecz podzielony na grupy wiekowe, więc chcąc być pierwszy OPEN, musiałem ukończyć rywalizację w czasie lepszym niż 3:43, o czym poinformował starter tuż przed wystrzałem oznaczającego start fali.

Mając już odprawionych rywali, zacząłem rywalizację z czasem. Samotnie pokonując niesprzyjającą klatkę (bez półpięter) ostatecznie wpadłem na metę w czasie 3:37. Już wtedy wiedziałem, że wygrałem, gdyż moja fala była ostatnią. Do rekordu zabrakło mi wielu, bo nieco ponad 20 sekund, lecz ponoć został on ustanowiony przy nieco innej konfiguracji dobiegu. Fakt faktem, że wynik ten wzbudza u mnie respekt, zwłaszcza po tym, jak już zmierzyłem się z „Blokiem Idealnym”.

Ten dzień na „Osiedlu przyszłości” śmiało można określić polskim dniem, gdyż trzecie miejsce OPEN zajął mój znajomy, z którym wspólnie przyjechaliśmy na miejsce startu - Błażej Wytwer (3:53). 

Rozdzielił nas znany niemiecki towerrunner Andreas Fruhmann z czasem 3:43.

Do kolejnego startu mam blisko dwa miesiące, a areną zmagań będzie tym razem St George's Tower podczas Loros Run w brytyjskim Leicester. Wówczas czeka mnie prawdziwy sprint, gdyż czeka mnie jedynie 20 pięter. Patrząc na wyniki z poprzednich lat, Leicester z lotu ptaka obejrzę - mam nadzieję - po ok. 1:30 min. Do tego czasu wystarczająco naoglądam się Katowic, gdzie ponownie Altus i osiedle gwiazdy będą moimi częstymi miejscami treningowymi.

Kacper Mrowiec, Ambasador Festiwalu Biegów


Zimowy Maraton Świętokrzyski – 7/6 maratonu na 5 z plusem [ZDJĘCIA]

$
0
0

Fanfary, uderzenia w gong, wiwatujący tłum na mecie a wcześniej czterokilometrowa eskorta… Zwycięzca maratonu? Nie, właśnie dwie ostatnie uczestniczki 4. Zimowego Maratonu Świętokrzyskiego docierają do mety. Na trasie spędziły ponad 13 godzin. Jest prawie 21:00, przed Europejskim Centrum Edukacji Geologicznej nieopodal zamku w Chęcinach zebrały się prawdziwe tłumy. – Tak jest tylko tutaj – rzuca ktoś z uczestników. I ma sporo racji.

Trudno znaleźć bardziej dopieszczoną imprezę, której organizatorzy zadbaliby o uczestników z taką starannością i sercem. To widać przede wszystkim w szczegółach: świetnie przygotowanych i przekazanych informacjach przed startem (czy gdzieś jeszcze zamieszcza się zdjęcia budynków, w których będą punkty kontrolne, by ułatwić ich znalezienie?), wspaniałej atmosferze, świetnie oznakowanej trasie i punktach odżywczych zaopatrzonych niczym szwedzkie stoły w czterogwiazdkowych hotelach.

Dość powiedzieć, że na uczestników ZMŚ czekało aż pięć różnych zup, w trzech punktach – bo w każdym z nich przygotowano także wersję dla wegetarian. Do tego dziesiątki przekąsek: żółty ser, kabanosy, kilka rodzajów ciastek, świeże i suszone owoce (w tym figi i daktyle!), zimne napoje, kawa i legendarna herbata prezesa.

Właściwie można narzekać, bo ten Zimowy Maraton Świętokrzyski nie był zimowy, bo w tym roku po raz pierwszy na trasie zabrakło śniegu. Nie był też maratonem, raczej 7/6 maratonu, bo trasa mierzyła około 49 kilometrów (wg zapowiedzi organizatorów 48,5, wg pomiarów uczestników ok. 50 km). Nikt jednak się nie skarżył, przynajmniej na poważnie: - Mam pretensje do organizatorów, bo zapraszali na zimowy a okazało się, że jest jesienny. Będę chciał jakiejś satysfakcji, bo jestem rozczarowany… - żartował pan Marek Siudak. - A tak poważnie: było naprawdę fajnie. To piękna impreza, świetnie zorganizowana, z ciekawą i miejscami wymagającą trasą. Lubię takie.

- Świetne warunki pogodowe, trasa super oznakowana, organizacja na piątkę z plusem – oceniał Tomasz Jaskólski, który pokonał swój najdłuższy w życiu dystans. - No i zaskoczyło mnie, że tu jest tak pięknie. Nie wiedziałem, że w świętokrzyskim mamy takie miejsca. A że nie było zimy? Gorzej, gdyby było błoto, ale przy takim lekkim mrozie nawierzchnia była fajnie zmrożona i biegło się dobrze.

Cała trasa została świetnie przygotowana i oznakowana a w newralgicznych miejscach pilnowali jej policjanci, którzy zadbali o bezpieczeństwo uczestników. Nie było pomiaru czasu, zamiast tego należało się odznaczyć w pięciu punktach kontrolnych, w tym dwóch samoobsługowych. To kolejny fenomen, który sprawia, że ZMŚ staje się imprezą dla wszystkich: dobrze czują się tutaj biegacze, miłośnicy nordic walking i wędrowcy, miłośnicy górskich „wyryp”, którzy z zawodami nie mają nic wspólnego.

W Chęcinach stają wspólnie na starcie i nikt nie czuje się lepszy od drugiego. Nie ma znaczenia czy ktoś pokonał trasę w 6 czy w 14 godzin. Na mecie słyszy fanfary i gong a trud nagradzany jest medalem i dyplomem. Te wręczane są… następnego dnia, bo Zimowy Maraton Świętokrzyski to nie jest impreza, którą odhacza się i ucieka z mety prosto do domu. Stali bywalcy przyjeżdżają w piątek i zostają do niedzieli. Czas spędzają wspólnie, co umożliwiają organizatorzy, przygotowując nie tylko biesiadę, ale nawet koncerty!

KM


Startował ostatni, wyprzedził około 12 tysięcy biegaczy

$
0
0

Wystartował w półmaratonie jako ostatni, by zbierać pieniądze dla fundacji Houston Marathon. – Postaram się dogonić jak najwięcej zawodników i zachęcam, by kto może wpłacał za każdego, którego wyprzedzę – mówił Calum Neff.

Kanadyjczyk spisał się znakomicie. Wystartowało jako ostatni z około 13500 tysięcy biegaczy. Na trasę wybiegł po niemal godzinie od strzału startera. Na mecie było po godzinie, dziewięciu minutach i 59 sekundach. Zajął 129. miejsce w klasyfikacji generalnej, a 110. wśród mężczyzn.

Calum Neff to znany biegacz w Houston. Trafił nawet do księgi rekordów Guinnessa, bo najszybciej przebiegł maraton i półmaraton pchając wózek z córkami. W 2016 roku królewski dystans przebiegł w 2:31:21, a połowę w godzinę i 11 minut.

Na czołówki lokalnych gazet i portali internetowych trafił rok później w listopadzie, kiedy pod koniec treningu uderzyła go półciężarówka. Na szczęście zdążył podskoczyć i nie doszło do poważniejszych obrażeń np. głowy. Okazało się jednak, że kość strzałkowa została złamana. To oznaczało koniec marzeń o piątym starcie z rzędu w maratonie w Houston. Wrócił do biegania cztery miesiące później. I w lutym 2018 roku zajął drugie miejsce Katy Half Marathon.

Pomagał też po huraganie, który spustoszył Houston. 

Tym razem w Houston, gdzie tego samego dnia odbywa się półmaraton i maraton, wystartował na krótszym dystansie w specjalnej roli. Pozdrowił wszystkich biegaczy i na trasę ruszył jako ostatni. Obiecał, że wyprzedzi, ilu się tylko da uczestników półmaratonu. I zachęcał, by ludzie dokonywali dobrowolnych wpłat na założoną przez niego zbiórkę. Pieniądze trafią na konto fundacji Houston Marathon, która wspiera zdolnych ludzi poprzez system stypendiów.

Liczył mijanych biegaczy, ale – jak twierdzi – rachubę stracił w okolicach 11 tysięcy.

Neffowi udało się zebrać na ten cel 1035 dolarów. Co ciekawe urodzony w Szkocji Kanadyjczyk w 2013 roku był w Polsce i startował w Festiwalu Biegowym w Krynicy. Wziął wtedy udział w górskich mistrzostwach świata. Na dystansie 13,5 km (przewyższenie 838 metrów) zajął 102. miejsce z czasem 1:09:36, gorszym o 15 minut od zwycięzcy Philipa Kiplimo z Ugandy.

Obydwa dystanse w Houston mają złotą odznakę World Athletics (Gold Label). Maraton wygrali Etiopczycy – Kelkile Gezahegn w czasie 2:08:36 i Askale Merachi – 2:23:29. Dla 24–letniego biegacza był to już ósmy maraton wygrany w karierze. Odniósł zwycięstwa m. in. we Frankfurcie i aż prazy wygrywał w Chinach. Merachi ustanowiła w Houston nowy rekord życiowy, a wśród sukcesów ma np. triumf w maratonie w Los Angeles.

W półmaratonie wygrali Etiopczyk Jemal Mekonnen (59:25) i Japonka Hitomi Niiya (1:06:38).

AK



Lodowe harce w Zimowym Półmaratonie Gór Stołowych. Natalia Tomasiak i Pavel Brydl obronili tytuły

$
0
0

W sobotę w Karłowie odbył się 6. Zimowy Półmaraton Gór Stołowych. W przeciwieństwie do ubiegłego roku, tym razem zawodnicy nie rywalizowali na trasie pokrytej śniegiem, ale za to trzeba było zmierzyć się z kilkoma odcinkami, których pokonanie powinno w zasadzie wymagać założenia łyżew. Trudne, lodowe warunki oraz kilku stopniowy mróz, nie odstraszyły jednak uczestników.

Punktualnie o godzinie 9 rano, na trasę zawodów wyruszyło niemal 500 biegaczy w tym prawie 150 kobiet. Zwyciężyli zawodnicy Salomona: Czech – Pavel Brydl oraz Natalia Tomasiak powtarzając tym samym swój ubiegłoroczny sukces. W ramach zawodów zostały również rozegrane Mistrzostwa Polski Alpinistów. W tej klasyfikacji zwycięstwo przypadło Bartoszowi Misiakowi oraz ponownie Natalii Tomasiak.

W sobotniej rywalizacji duże znaczenie miała pogoda. Przed biegiem wiadomo było, że trasa jest bardzo oblodzona, ale prognozy pogody przewidywały w sobotę opady śniegu. Ostatecznie śnieg tylko co prawda poprószył, ale na tyle wystarczająco by zasłaniać najbardziej oblodzone i śliskie fragmenty. Ostatecznie obyło się beż poważniejszych upadków, a biegacze mieli sporo frajdy pokonując najbardziej zlodowaciałe odcinki.

Przed biegiem, w kategorii mężczyzn mieliśmy dwóch faworytów: Pavla Brydla – ubiegłorocznego zwycięzcę i stałego bywalca imprez organizowanych przez Piotra Hercoga oraz Bartosza Misiaka, który w ubiegłym roku meldował się w czołówce wielu prestiżowych biegów górskich w naszym kraju. Przewidywania się potwierdziły. Panowie rywalizowali od samego startu. Na pierwszym punkcie kontrolnym jako pierwszy pojawił się Bartosz Misiak z 45 sekundową przewagą nad Pavlem Brydlem.

Na drugim punkcie kontrolnym to Pavel miał blisko 20 sekund przewagi nad Bartoszem. Na ostatnim odcinku na słynnych schodach prowadzących na Szczeliniec , atak przypuścił Bartosz, ale zdołał odrobić tylko część straty do Pavla, który z czasem 1:42:35 zwyciężył w całym biegu. Bartosz Misiak na metę dotarł z 8 sekundową stratą, a przeszło 5 minut później po chłopakach na metę dotarł Mikołaj Dutkowski, który zajął tym samym najniższy stopień podium.

W rywalizacji kobiet również mieliśmy powtórkę sprzed roku. Zwyciężyła Natalia Tomasiak, która na metę przybyła w czasie 2:06:15. Niespełna 8 minut za nią finiszowała Iwona Kulik, a podium uzupełniła Katarzyna Bałys, która przybiegła 3 minuty za Iwoną.

W ramach ZPGS, już po raz czwarty zostały rozegrane Mistrzostwa Polski Alpinistów. Chociaż mistrzostwa mają charakter nieformalny i są traktowane towarzysko, w tej kategorii mogliśmy oglądać zmagania ponad 40 zawodniczek i zawodników. Wisienką na torcie był udział w biegu naszych wybitnych wspinaczy: Janusza Gołębia, czy Kacpra Tekieli. Warto też dodać, że w tym roku trasę znakował między innymi Piotr Pustelnik.

Dodatkową atrakcją dla uczestników i kibiców była możliwość wysłuchania prelekcji Kacpra Tekieli oraz Janusza Gołębia, które zgromadziły jak zwykle tłumy fanów naszych świetnych wspinaczy. Spotkanie z kibicami miał również główny organizator i pomysłodawca imprezy – Piotrek Hercog, który to opowiadał o swojej wydanej niedawno „Ultrabiografii”

Pełne wyniki: TUTAJ

mat. pras.

fot: Piotr Dymus / Olga Słonina


Marine Corps Marathon dyskwalifikuje dożywotnio

$
0
0

Organizatorzy prestiżowego maratonu poinformowali o nałożeniu dożywotniej dyskwalifikacji na biegaczkę, która oszukiwała na trasach czterech ostatnich edycji imprezy. To trzecia tego typu kara w historii „Maratonu Narodu”, odbywającego się w Arlington w stanie Virginia.

Oszustwa 55-latki wyszły na jaw po czasie, gdy ta wystąpiła o przyjęcie do MCM Runners Club – klubu biegowego zrzeszającego uczestników Marine Corps Marathon. Na podstawie archiwalnych odczytów z aparatury pomiarowej oraz zdjęć dokumentujących przebieg rywalizacji ustalono, że kobieta pokonywała tylko część trasy.

Zwykle po przekroczeniu maty startowej kobieta znikała na trasie, by po czasie przekroczyć linię mety i odebrać medal. W 2018 r. w ten sposób biegaczka zwyciężyła w swojej kategorii wiekowej w odbywającym się w marcu „kwalifikacyjnym” do MCM biegu na dystanse 17,75 km (dystans biegu nawiązuje do daty powstania US Marine Corps, wszyscy finiszerzy biegu otrzymują gwarantowane miejsce na liście startowej Marine Corps Marathon).

Wyniki wszystkich biegów z udziałem oszustki zostały skorygowane, a prawdziwa zwyciężczyni rywalizacji w kategorii wiekowej 17,75K została zaproszona do osobistego odebrania nagrody podczas uroczystej kolacji towarzyszącej temu wydarzeniu.

„Oszuści nie mają prawa bytu w naszym sporcie i powinni otrzymywać największe przewidziane przez organizatora kary. Uczciwość i osobiste osiągnięcia zostaną nagrodzone, nawet jeśli przyznanie nagrody prawdziwemu zwycięzcy zajmie wiele lat”

– podkreślili gospodarze Marine Corps Marathon w komunikacie o nałożeniu dotkliwej dla biegaczki kary. Przypomnieli „wartości”, jakimi kierują się w Marynarce Wojennej Stanów Zjednoczonych - honor, odwaga, poświęcenie.

To trzecia dożywotnia dyskwalifikacja nałożona przez organizatora Marine Corps Marathon.

Marine Corps Marathon - "The People's Marathon", jak jest często określany - odbywa się zawsze tuż przed rocznicą utworzenia wojsk desantowych (10 listopada) w Arlington, w stanie Virginia, gdzie mieści się siedziba US Marin Corps. Biorą w niej udział amerykańscy żołnierze oraz biegacze, którym bliskie są wartości marines.

Bieg to przesłanie solidarności, prawdziwe święto patriotyzmu. Jest okazją do podziękowań żołnierzom za ich trudną i ryzykowną służbę na całym świecie. Po raz pierwszy wystartował w 1976 roku, a obecnie jest szóstym co do wielkości maratonem w Stanach Zjednoczonych, z frekwencją ponad 30 tys. uczestników. Jako jedyny z czołówki dopuszcza do startu już 14-latków. Nie oferuje też nagród finansowych - start tutaj to honor dla każdego, nie tylko amerykańskiego biegacza.

W US Marine Corps Marathon startowali też Polacy. W 2014 r. pobiegła drużyna Semper Fi, którą tworzyli były dowódca GROMu, Ambasador Festiwalu Biegów gen. Roman Polko, maratończyk i triathlonista bez płuca Piotr Pogon, ratownik GOPR, opiekun górski osób niepełnosprawnych Bogdan Bednarz, biznesmen-darczyńca pomagający m.in. polskim misjonarzom w Afryce Ryszard Tyc i Krzysztof Michalski, były prezes Agencji Mienia Wojskowego. Przez cały rok zbierali pieniądze na stypendia dla dzieci żołnierzy poległych na misjach. Zbiórka przyniosła ponad 300 tys. zł, które do 29 osób przekazała Fundacja Dorastaj z Nami.

red.

źródło: MCM


Eliud Kipchoge nominowany do Laureus World Sports Awards. Są też inni biegacze

$
0
0

Po raz drugi Eliud Kipchoge został nominowany w głównej kategorii Laureus World - Sportowiec Roku. Rekordzista świata w maratonie, człowiek, który pobiegł poniżej dwóch godzin na królewskim dystansie, został wybrany sportowcem roku w swoim kraju i w wielu innych plebiscytach.

Jego osiągnięcia doceniła m.in. Międzynarodowa Federacja Lekkoatletyczna (World Athletics). W ubiegłym roku podczas gali Laureusów przyznano mu statuetkę za wyjątkowe osiągnięcia. Jednak w kategorii Sportowiec Roku biegacze rzadko są zwycięzcami. Do tej pory to Usain Bolt najczęściej, bo aż 4 razy, opuszczał galę jako triumfator. Więcej razy triumfował tenisnista Roger Federer.

Kipchoge ma mocną konkurencję. Wśród nominowanych znaleźli się: Lewis Hamilton, który po raz szósty został mistrzem świata Formuły 1, Lionell Messi, piłkarz roku, zdobywca Złotej Piłki, Marc Marquez, sześciokrotny mistrzem świata w Moto GP, Rafael Nadal, dwunastokrotny zwycięzca wielkoszlemowego Rolanda Garrosa i Tiger Woods, zwycięzca The Masters (po 14 latach przerwy).

Biegacze znaleźli się również w innych kategoriach plebiscytu: Allyson Felix, zdobywczyni 13 medali mistrzostw świata ma szansę na tytuł Sportowca Roku wśród kobiet. Nadzieję na to samo wyróżnienie ma Shelly Ann Fraser-Price po tym, jak po raz czwarty została mistrzynią świata na 100 m.

Biegacze mają szansę na statuetki także w kategorii Niepełnosprawny Sportowiec Roku. Wśród nominowanych znalazła się Manuela Schlӓr. Szwajcarka wygrała w minionym roku maratony w Tokio, Bostonie, Londynie, Berlinie, Chicago i w Nowym Jorku. Z kolei niewidoma Omara Durand, która gościła w Polsce, to dziesięciokrotna mistrzyni świata. Jest nie do zatrzymania zarówno na 100, 200, jak i 400 metrów.

Czy biegacze będą opuszczać galę z Laureusami przekonamy się 17 lutego podczas gali w Berlinie.

Laureus World Sports Awards to corocznie przyznawane nagrody w dziedzinie sportu. Wręczane są za osiągnięcia indywidualne lub zespołowe od 2000 roku w ośmiu stałych kategoriach. Ostatecznego wyboru dokonują członkowi Laureus World Sports Academy, które tworzy prawie 70 legend światowego sportu. Tylko o wyborze sportowego momentu roku decyduje głosowanie publiczne.

IB


 

Anna Gosk obroniła tytuł najlepszej w belgijskim przełaju

$
0
0

Udanie rok rozpoczęła Anna Gosk. Zawodniczka Podlasia Białystok drugi z rzędu zwyciężyła w biegu przełajowym w Hannut. Impreza należy do cyklu European Athletics Cross Country Permit Race ośmiu najważniejszych biegów przełajowych w Europie.

Zawody rozgrywane w prowincji Liege posiadają bogatą tradycję. Ich historia sięga 1941 roku. Przez długi czas rozgrywany był tam jednak tylko bieg mężczyzn. Zmieniło się to dopiero w latach 70. ubiegłego wieku.

Na liście zwycięzców imprezy widnieją m.in. Kenijczycy Leonard Komon, były rekordzista świata w biegu na 10 km, Conseslus Kipruto, mistrz olimpijski z Rio de Janeiro w biegu na 3000 m z przeszkodami, a także Florance Kiplagat będąca wtedy jeszcze u progu swojej wielkiej kariery. Obecnie zawody przyciągają mniej światowych gwiazd. Za to jest więcej zawodników na wysokim europejskim poziomie.

Tradycyjnie uczestnicy mieli do wyboru kilkanaście kategorii podzielonych w zależności od dystansu. Najmłodsi mogli sprawdzić się na 600 m. W biegach głównych rywalizacja toczyła się na 10 km wśród mężczyzn i 6,5 km wśród kobiet. Ten ostatni dystans składał się z pięciu pętli.

Tak jak przed rokiem wśród pań najlepsza okazała się Anna Gosk, która przewagę uzyskała już na pierwszej rundzie. Nie oddała prowadzenia do końca i wygrała z czasem 23:27. Bardziej wyrównana walka toczyła się za jej plecami. Ostatecznie druga była olimpijka z Londynu Rumunka Roxana Birka (23:36), która wyprzedziła Brytyjkę Stephanie Barnes (23:39).

Druga z Polek startujących w Belgii Aleksandra Brzezińska, aktualna mistrzyni kraju w maratonie, zajęła 20. miejsce (25:10).

W rywalizacji mężczyzn przez długi czas prowadził Brytyjczyk Andy Vernon. Medalista mistrzostw Europy w biegach na 5000 i 10 000 m musiał jednak zadowolić się drugim miejscem z trzema sekundami straty do zwycięzcy. Wygrał 24-letni Samuelem Fitwi (30:07). Niemiec `wyszedł na prowadzenie dopiero na ostatnim okrążeniu. Podium uzupełnił Belg Soufiane Bouchikhi z wynikiem 30:13, który był o włos od zajęcia drugiej pozycji.

Polski maratończyk Błażej Brzeziński nie ukończył rywalizacji.

RZ


Pół roku przed Igrzyskami Olimpijskimi w Tokio polskie gwiazdy bez trenera! Tomasz Lewandowski zakończył współpracę z PZLA

$
0
0

Pół roku przed igrzyskami olimpijskimi w Tokio, nasi czołowi biegacze zostali bez trenera! Jak poinformował TVP Sport, Tomasz Lewandowski, szkoleniowiec średniodystansowców Marcina Lewandowskiego, Adama Kszczota i Angeliki Cichockiej oraz sprinterki Patrycji Wyciszkiewicz-Zawadzkiej nie doszedł do porozumienia z Polskim Związkiem Lekkiej Atletyki i podziękował za współpracę.

O wynikających z kwestii finansowych perturbacjach z podpisaniem przez PZLA kontraktu z Tomaszem Lewandowskim było wiadomo od kilku miesięcy. Obie strony, a szczególnie związek, mówiły jednak o wciąż toczących się negocjacjach. Dziś – pisze TVP Sport – szkoleniowiec odpowiedzialny za wszystkie sukcesy brata Marcina, a od późnej jesieni pracujący z Kszczotem, poinformował, że nie jest już trenerem wymienionej czwórki reprezentantów Polski, a „sprawa jest zamknięta”.

W komunikacie przesłanym Polskiej Agencji Prasowej informacje potwierdził Krzysztof Kęcki, dyrektor sportowy PZLA. „Pan Tomasz Lewandowski nie przyjął proponowanego kontraktu na rok 2020. Aktualnie jesteśmy na etapie wypracowywania nowych rozwiązań, aby zapewnić zawodnikom odpowiednie przygotowanie do igrzysk olimpijskich” - napisał Kęcki, który nie odbiera telefonu, przez co nie możemy uzyskać od niego żadnych szczegółów dotyczących sprawy.

Trener Marcin Lewandowski oraz czwórka biegaczy przebywają od początku roku na zgrupowaniu w Republice Południowej Afryki, jeszcze opłaconym przez PZLA. Udało nam się skontaktować z Marcinem Lewandowskim.

Zapytaliśmy brązowego medalistę MŚ w biegu na 1500 m co myśli o całej sprawie, co w tej sytuacji zamierza zrobić, z kim pracować do igrzysk, czy może nadal z bratem, ale w takim razie na jakich zasadach? Marcin Lewandowski, który nigdy nie odmówił nam rozmowy, tym razem przeprosił: „Na razie nie wypowiadam się na ten temat, sorki” - napisał nam krótko w wiadomości na komunikatorze internetowym. Trudno się dziwić, to niewątpliwie najtrudniejsza sytuacja w długiej karierze rekordzisty Polski na 1500 m i 1 milę.

Co zrobią postawieni pod ścianą reprezentanci Polski? Z kim będą trenowali pół roku przed igrzyskami olimpijskimi, na których byli kandydatami do medali lub wysokich miejsc? Czy będą mimo wszystko kontynuowali współpracę z Tomaszem Lewandowskim, któremu zaufali i którego fachowości dowodzą liczne sukcesy Marcina, Angeliki Cichockiej i Patrycji Wyciszkiewicz-Zawadzkiej? Kto jednak za taką współpracę by zapłacił?

TVP Sport pisze, że oficjalnie za szkolenie Cichockiej będzie teraz odpowiadał mąż Tadeusz Zblewski, który od lat pomaga jej w treningu, natomiast medalistka MŚ i ME na 4x400 metrów dołączy do koleżanki ze sztafety Igi Baumgart-Witan i będzie szlifowała formę pod skrzydłami jej trenerki i mamy Iwony Baumgart.

Piotr Falkowski

fot. autor, Marek Biczyk PZLA


Viewing all 13088 articles
Browse latest View live
<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>