Quantcast
Channel: Świat Biega
Viewing all 13088 articles
Browse latest View live

24. ORLEN Maraton „Solidarności” zaprezentował medal imprezy

$
0
0

15 sierpnia 2018 w Trójmieście odbędzie się 24. ORLEN Maraton „Solidarności”. Zapisy wciąż trwają i mamy nadzieję, że w tym roku możemy spodziewać się rekordu frekwencji - piszą organizatorzy imprezy. Zapraszają na start. 

Na tych, którzy ukończą ten wyjątkowy bieg, na mecie będą czekały piękne medale. Pozostajemy przy motywie marynistycznym.

W tej edycji na medalu – na awersie - znajdzie się trzymasztowy żaglowiec szkolny "Dar Pomorza" (potocznie nazywany "Biała Fregata"). Żaglowiec został zakupiony przez społeczeństwo Pomorza w 1929 dla Szkoły Morskiej w Gdyni. Obecnie jest to statek-muzeum. Na rewersie medalu będzie możliwość wygrawerowania czasu, w jakim pokonacie dystans maratonu w Trójmieście.

Na pewno dla każdego z Was medal będzie piękną pamiątką!

Warto dodać, że 20 maja 2018 następca "Daru Pomorza" – żaglowiec "Dar Młodzieży" wypłynął w Rejs Niepodległościdookoła świata. Jednostka w czasie 11 miesięcy odwiedzi 21 portów w kilkunastu państwach świata! Więcej o rejsie na stronie pl2018.org

Przypominamy także, że nadal opłata startowa wynosi 99 zł i obowiązuje tylko do 8.07.2017! Warto zapisać się na bieg już dziś! 

Organizator



Bieg Piwnicznianki przekracza granice i nagradza wytrwałych

$
0
0

Piwniczna-Zdrój znów mówi „rusz się” i zaprasza na 7. Bieg i Marsz Piwnicznianki. Zmagania toczyć będą się w ramach Grand Prix Małopolski. Już można się zapisywać.

W tym roku na uczestników imprezy czeka zmiana trasy. Start i meta zawodów przenosi się z rynku na stadion miejscowego klubu sportowego Ogniwo. Do pokonania będzie 9 km. W okolicach półmetka biegacze zawitają Słowację, do Mniszka nad Popradem. Jeszcze do 2007 roku znajdowało się tam piesze przejście graniczne.

– Tegoroczna impreza zbiega się jubileuszem 670-lecia nadania praw miejskich. Z tej okazji wszystkie wydarzenia plenerowe odbywające się w mieście zostały przeniesione z rynku na stadion. Tam jest więcej przestrzeni i lepsza baza logistyczna. To też spowodowało zmianę trasy, ale dalej podążamy doliną Popradu – mówi Marian Dobosz, dyrektor imprezy.

– Będziemy biegli ciekawą alejką wzdłuż drzew, co powinno przynieść trochę ulgi uczestnikom. Impreza rozgrywana jest w środku lata i bywa tu gorąco. Na ok 5. kilometrze zahaczymy o miejscowość Mniszek. Przez Słowację biegniemy przez ok. 1 km.

– Mamy też w ofercie krótszą trasę, dla którzy zaczynają biegać, lub chcą się przejść z kijkami – zachęca organizator.

Zapisy do imprezy ruszyły w Dzień Dziecka. Drogą internetową można się zgłaszać do 20 lipca. Opłata startowa wynosi 30 zł i 50 zł po 15 lipca. Limit uczestników wynosi 200 osób.

- Na pewno środek wakacji to trudny okres, ale liczymy na wiernych uczestników. W tym roku razem z jednym z partnerów chcemy nagrodzić tych, którzy brali udział we wszystkich edycjach biegu. Takich osób jest dziewięć, m.in. małżeństwo z... Malborka Przyjeżdżają tu na wakacje i łączą wypoczynek ze startem. Mamy nadzieje, że będzie takich osób, które aktywnie będą chciały spędzić wolny czas będzie więcej – zachęca Marian Dobosz.

7. Bieg i Marsz Piwnicznianki odbędzie się 22 lipca. Start o godzinie 10:00. Biuro zawodów znajdować będzie się w hali sportowej.

W ramach imprezy odbędzie się też Mały Bieg i Marsz na dystansie 3,7 km oraz zmagania dla dzieci. Nie zabraknie też atrakcji dla kijkarzy, którzy rywalizować będą w ramach Mistrzostwa Ziemi Sądeckiej w Nordic Walking.

Rok temu w Piwnicznej wygrywali Tomasz Pociecha (30:32) oraz Regina Kulka (37:06). Bieg główny ukończyło 135 osób. W całej imprezy bawiło się 213 osób.

7. Bieg i Marsz Piwniczanki w festiwalowym KALENDARZU IMPREZ.

RZ


Polak na podium maratonu w europejskiej stolicy

$
0
0

A może by tak rzucić wszystko i... podbić Wyspy Owcze? Na taki pomysł wpadł maratończyk Wojciech Kopeć, który urodzinowy wyjazd połączył ze startem na wulkanicznym archipelagu.

W miniony weekend, w stolicy Wysp Owczych rozegrana została 16. edycja Thorshavn Marathon. Bieg jest reklamowany jako piękny i malowniczy, co między słowami można odczytać jako trudny. Trasa prowadzi wzdłuż fiordu. Nie brakuje tam podbiegów i płaskich odcinków (zobacz trasę).

Sama impreza rozgrywana jest w jednej z najmniej ze stolic na świecie. Thorshavn leży na wyspie Streymoy i zamieszkuje ją tylko 12 375 osób. Dla porównania podobną liczbę mieszkańców ma choćby Aleksandrów Kujawski.

Wygrał obrońca tytułu Niemiec Raul Jankowski, który uzyskał czas 2:38:00. Tym samym poprawił on należący do siebie rekord trasy wynoszący 2:44:48. Za jego plecami finiszował 32-letni Wojciech Kopeć z rezultatem 2:38:34. Trzeci był Szwed Simon Karlson z wynikiem 2:46:34.

Na piątej lokacie znalazł się inny z Polaków Tomasz Nadrowski, który trasę pokonał w 3:01:48.

To drugi maraton w tym roku maraton na koncie Wojciecha Kopcia. W kwietniu w Krakowie olsztynian był dziesiąty z rezultatem 2:28:09. W grudniu ubiegłego roku, również na drugim miejscu uplasował się w Honolulu z wynikiem 2:37:45, a miesiąc wcześniej był 30. w Nowym Jorku z rezultatem 2:29:47.

W tym roku na Wyspach Owczych poprawiono również rekord trasy w biegu pań. Zwyciężczyni zmagań, doświadczona Słowenka Helena Javornik - olimpijka z 2004 roku, pokonała trasę w 3:09:16. Poprzedni rekord ustanowiła Farerka Rigmor N Arge w 2006 roku na poziomie 3:16:21.

Dodajmy, że Thorshavn Marathon w 2013 roku wygrała Polka Agnieszka Łęcka z czasem 3:26:08. Nad drugą zawodniczką na mecie miała wówczas 13 minut przewagi.

Łącznie tegoroczną edycją maratonu ukończyło 144 osób. Ostatni uczestnik, lokalny biegacz, potrzebował na to prawie 7 godzin.

RZ


Ekstremalne emocje i bagienny bukiet – Bitwa o Łódź vol. 7 [ZDJĘCIA]

$
0
0

Wraz z pierwszym utopcem... tzn. zawodnikiem, z bagna wydzielił się i rozszedł po okolicy gęsty aromat gnijących wodorostów. Za nim, samotnie lub grupkami, podążali następni, roztaczając równie upojny bukiet. Kilka osób dobrało strój do okazji, zakładając wojskowe hełmy. Bo przecież to bitwa... Bitwa o Łódź.

W wersji letniej Bitwa o Łódź została rozegrana w niedzielne popołudnie 3 czerwca po raz siódmy. Jest to bieg przeprawowo-przeszkodowy. Jego organizator Radosław Sekieta (Time4s.pl, Zabiegani w Łodzi) od początku stawia głównie na utrudnienia naturalne, których w Lesie Łagiewnickim nie brakuje, a sztuczne przeszkody są dodatkiem. Tym razem też było ich niewiele, za to całkiem ciekawe.

Zawodnicy mieli do pokonania dwukrotnie około czterokilometrową pętlę z kilkoma przeprawami wodno-bagiennymi, podbiegami i zbiegami, chaszczami pełnymi pokrzyw i jeżyn, a także skokami przez płoty, 40-metrowym czołganiem pod górę pod siatką i wejściem po linie na most. Dodatkowo przed samą metą kto nie trafił kamieniem do opony, mógł liczyć na opóźnienie w postaci 10 karnych burpees.

Szczególne emocje wzbudzała wspinaczka na most. Przeszkoda ta zadebiutowała na ostatniej zimowej Bitwie. Lina opierała się o obłą, betonową krawędź konstrukcji mostu i przewinięcie się przez nią z nogami w powietrzu wymagało niezłych umiejętności. Niewielu osobom sztuka ta udała się samodzielnie. Większość korzystała ze wzajemnej pomocy, również tocząc dramatyczne walki z grawitacją i własnym strachem. Kto nie dał rady, robił 20 burpees. Organizatorzy ostatecznie nie wprowadzili w życie pomysłu, by karniaki wykonywać w... pokrzywach.

Na moście szczęśliwie nikt nie został poszkodowany. Stłuczenia żeber doznał natomiast jeden biegacz podczas przeprawy przez płot w dalszej części pierwszego okrążenia. Mimo kontuzji wyruszył na drugą pętlę i ukończył zawody, przyczyniając się do drużynowego zwycięstwa swojej ekipy.

Wygrał Krzysztof Misiurek (37:54) przed Jarosławem Durysem (47:58) i Dominikiem Stańczykiem (59:15), a najszybsza z pań była Agnieszka Gortat (1:13:47), wyprzedzając Aleksandrę Tyńską-Sitek (1:21:01) i Renatę Stelmaszewską (1:23:37). W klasyfikacji drużynowej zwyciężyli Rozbiegani Żychlin, którzy jako jedyni wystawili wymagany regulaminem pięcioosobowy skład z przynajmniej jedną kobietą. Pełne wyniki można zobaczyć TUTAJ.

Prowadzący zawodnicy najprawdopodobniej w ferworze walki pomylili trasę, niechcący sobie ją skracając, co tłumaczy tak znaczące różnice czasowe. Ich przewaga jednak już wtedy była na tyle znaczna, że prawdopodobnie nie wpłynęło to na kolejność na mecie. Zwycięzca dobiegł tak wykończony tempem, które sobie narzucił, że nie bardzo umiał odtworzyć kolejność wydarzeń na trasie i jej szczegóły.

– Lubię takie imprezy, tutaj w Bitwie biegnę pierwszy raz, ale mam już za sobą dwa Runmageddony – powiedziała nam zwyciężczyni Agnieszka Gortat. – Ja też dwa! – dodała ze śmiechem druga na mecie Aleksandra Tyńska-Sitek, która prowadziła jeszcze po pierwszej pętli. – Najgorsza chyba dziś była woda, mimo wszystko – wspominała Agnieszka – zapach do tej pory nieprzyjemny, bleee! A tak to wszystko było bardzo fajne, nie było specjalnie trudno, chociaż z wejścia na linę na obu pętlach od razu zrezygnowałam i robiłam burpees. Chyba nigdy nie pokonam tej liny! Czterdzieści metrów czołgania pod siatką też mnie zmęczyło. Ogólnie spacerowicze trochę dziwnie patrzyli, ale chyba nas doceniali.

– Kiedyś biegałam z fajną drużyną o nazwie Bazinga – dodała na koniec najszybsza z kobiet – teraz jednak tak się złożyło, że wszyscy mają kontuzje. Dziś więc pobiegłam dla nich, żeby drużyna się odrodziła i wygrałam!

Dramatyczne wspomnienia z walki na linie zostały drugiej z pań. – Wisiałam na barierce mostu i w pewnej chwili już nie miałam siły w rękach – wspominała. – Ktoś mnie próbował z góry złapać za ręce, chciałam zahaczyć stopy na linie, ktoś inny za nią wtedy pociągnął, czym mi bardziej przeszkodził, niż pomógł, ale w końcu jakoś przełożyłam nogę nad krawędź i ostatkiem sił się wydostałam na górę. Aż się boję obejrzeć wyraz swojej twarzy na zdjęciach z tej akcji!

– To był fantastyczny bieg, świetne było wspinanie po linie i czołganie pod górę. Wszystko to było nowością. W sumie bardzo dobra organizacja – chwalił trzeci na mecie Dominik Stańczyk. – To dopiero drugi mój bieg tego rodzaju, wcześniej też była Bitwa o Łódź dwa lata temu. Na początku byłem nawet na prowadzeniu, ale później się przekonałem, że nie dam rady kolegom, którzy ostatecznie zajęli dwa pierwsze miejsca. Z trzeciego też jestem bardzo zadowolony.

– Specjalnie tu przyjechaliśmy całą drużyną – opowiadała zdobywczyni trzeciego miejsca Renata Stelmaszewska ze zwycięskiej ekipy Rozbiegani Żychlin. Nasi dwaj koledzy biegli tu rok temu i bardzo im się spodobało. Wcześniej biegłam wraz z mężem w Leśnej Dobie w zeszłym roku, ale z kategorii biegów ekstremalnych, czy przeszkodowych, to była pierwsza nasza taka impreza.

– Mimo kontuzji żeber, która na początku wyglądała poważnie, ruszyłem na drugą pętlę i dałem radę ukończyć – cieszył się jej kolega z drużyny Piotr Staniszewski, o którego dzielnej postawie wcześniej wspominaliśmy.

– Bardzo mi się podobała współpraca ludzi na trasie, wszyscy sobie pomagali. Wejście po linie na mostek było fantastyczne. No i nie ukrywam, ale woda tak dziwnie pachniała... Chciałabym pogratulować całej tej imprezy organizatorom, bo udało się bardzo fajnie i bezpiecznie, polecam wszystkim – zakończyła Renata.

Przed biegiem dorosłych tradycyjnie rozegrano zawody dla dzieci w kategoriach wiekowych Krasnali, Skrzatów i Elfów. Najmłodsi wojownicy biegali, czołgali się i skakali przez przeszkody, wykazując się nie mniejszą walecznością od tych dojrzalszych wiekiem. Każdy z nich otrzymał pamiątkową bitewną koszulkę z napisem „Mały walczak”.

Kolejna Bitwa o Łódź w mroźnej odsłonie – już najbliższej zimy.

KW


Wizz Air Katowice Half Marathon: Trasa, która pokaże piękno Śląska

$
0
0

Śląsk, który kojarzy się z kopalniami, blokami, wybetonowanymi ulicami i szarością? Nic bardziej mylnego. Organizatorzy Wizz Air Katowice Half Marathon przygotowali dla zawodników trasę, która obala te mity, pokazując Katowice jako serce Ślaska – pełne zarówno nowoczesnych budynków, estetycznie zagospodarowanej przestrzeni miejskiej, jak i bujnej zieleni. Szansa na szybkie i kompleksowe zwiedzanie głównego śląskiego miasta nadarzy się już w niedzielę 10 czerwca. 

Dlaczego warto biegać po centrum miasta w gorący, czerwcowy dzień? Pierwszym powodem jest sama impreza, czyli pierwszy bieg w kraju organizowany pod szyldem linii lotniczej Wizz Air. Katowice dołączą do takich europejskich miast, jak Budapeszt, Skopje czy Kijów. I nie mają się czego wstydzić! Trasa debiutującego półmaratonu jest równie atrakcyjna, także dla biegaczy spoza Śląska. Co zatem zobaczą po drodze zawodnicy?

Po pierwsze Spodek. To niekwestionowany symbol miasta, rozpoznawalny tak bardzo, jak Pałac Kultury i Nauki w Warszawie. Jeden z pierwszych budynków na świecie skonstruowany w koncepcji tensegrity. Ważąca 300 ton stalowa konstrukcja kopuły tak bardzo przypomina pojazd kosmiczny, że nazwa przylgnęła na stałe do obiektu pełniącego podwójną funkcję – hali sportowej oraz widowiskowej. W weekend 9-10 czerwca Spodek zmieni się w arenę sportowych wydarzeń. Tutaj umiejscowione będą biuro zawodów, targi i strefy aktywności a w niedzielę sprzed Spodka na trasę biegu wyruszą zawodnicy – zarówno biegacze, jak i miłośnicy nordic walking.

Po drodze przebiegną Rondo im. Gen. Ziętka (i to pod prąd!), Aleje Korfantego, ulice Warszawską, Francuską, Murckowską, Trzech Stawów… czyli ścisłe centrum miasta. Po drodze będzie można zobaczyć nie tylko zabytkowe i odrestaurowane kamienice, ale też nowoczesne biurowce.

– Zobaczymy nowaą wizytówkę miasta, jaką jest czarny biurowiec KTW, wieżę B oraz, pod koniec trasy, nowo wyremontowany rynek. Trasa przebieg też przez największy teren rekreacyjny Katowic, czyli Dolinę Muchowiec zwaną również Trzy Stawy. To prawie jedna trzecia trasy po pięknych alejkach rolkowo – spacerowych – opowiada Benjamin Kuciński, olimpijczyk z Aten (chód sportowy), który w Katowicach poprowadzi biegaczy na czas 1:30.

Jak sam mówi, po ulicach Katowic biega od 20 lat a ostatnio. Odkąd zaczął uprawiać triathlon, także jeździ rowerem. Zna każdy metr trasy: – Po drodze są cztery mierzące 300 m podbiegi i jeden dwukrotnie dłuższy przed metą – wylicza. – Są dość wymagające, ale damy radę. Nie strasząc, oceniam stopień trudności trasy jako średni. Na pewno jesienny Silesia Półmaraton jest pod tym względem trudniejszy.

Trasa składa się z jednej dużej pętli, zawodnikom nie grożą tak nielubiane powtórki. Jedynie uczestnicy towarzyszącego biegu na dystansie 10 km będą mieli do pokonania dwa okrążenia po trasie biegu i marszu na dystansie 5 km. Również konkurencje towarzyszące wystartują sprzed Spodka i po pokonaniu kilku głównych ulic miasta będą finiszować przed symbolem miasta.

Wszystkie trasy mają atest PZLA, potwierdzający ich dokładny pomiar. Wizz Air Katowice Halfmarathon to zatem świetna okazja do zaatakowania dotychczasowego rekordu życiowego na jednym z trzech dystansów 5, 10 km lub półmaratonu. O dobre wyniki na atestowanej trasie będą mogli powalczyć także zawodnicy z kijami.

Zapisy elektroniczne na półmaraton zostały już zamknięte, ale w biurze zawodów dostępna będzie jeszcze ostatnia pula pakietów. 

Zapisy i szczegółowe informacje są dostępne na stronie: www.halfmarathonkce.pl

KM

Strzały w pobliżu linii mety. Będą... anegdoty

$
0
0

Nie wszyscy uczestnicy niedzielnego San Diego Marathon dokończyli bieg w założonym przez siebie czasie. Niektórym nie udało się to wcale, po tym jak bieg został przerwany. Wszystko to nie z powodu upałów, na które narzekali biegacze, a strzelaniny.

Na parkingu w pobliżu linii mety miejscowa policja usiłowała zatrzymać 58-letnią kobietę, podejrzaną o spowodowanie wypadku i ucieczkę. Kobieta stawiała opór i prawdopodobnie miała broń. Policjant strzelił w jej kierunku i nie trafił, a właściwie trafił, tyle że nie do celu. Postrzelił się w nogę. Ten incydent spowodował, że na miejsce przyjechało pogotowie i policyjne wsparcie. Kobietę udało się zatrzymać.

Strzały i dźwięki zamieszania słyszeli maratończycy, którzy właśnie przekraczali linię mety. Organizatorzy zaalarmowani przez policję natychmiast zatrzymali ok. 4 900 biegaczy i zawrócili ich z trasy do bezpiecznej strefy.

Cała akcja przebiegła na tyle sprawnie, że część uczestników o sprawie i zamieszaniu na trasie dowiedziała się dopiero z mediów. Po mniej więcej 10 minutach przerwy, chętni mogli dokończyć bieg i spotkać się z rodzinami w strefie mety.

Nikt z biegaczy nie ucierpiał. Na profilu biegu dominują pozytywne komentarze i podziw dla szybkiej reakcji organizatorów. Strzelanina wprawdzie popsuła wyniki, ale będzie stanowiła temat do anegdot i opowieści z tego biegu. Już teraz, zdanie pisane przez debiutantów „ukończyłem pierwszy maraton i przeżyłem”, nabrało nowego znaczenia.

IB

źródło: AP i RunRocknRoll


Nowy Sącz: Pobiegli po uśmiech dziecka. REKORD! [ZDJĘCIA]

$
0
0

W sobotę 2 czerwca 2018 r odbył się już piąty jubileuszowy Międzynarodowy Bieg Charytatywny „Run 4 a smile” („Bieg po uśmiech”), którego głównym organizatorem od samego początku jest Wyższa Szkoła Biznesu - National-Louis University w Nowym Sączu,

Tegoroczna impreza okazała się rekordową pod wieloma względami. Udało się zebrać ponad 16 tys. zł - co było głównym założeniem imprezy - które w całości zostaną przekazane na leczenie Kacperka Matusika, podopiecznego Stowarzyszenia Sursum Corda.

W zawodach, w czterech kategoriach wiekowych dziecięcych i w biegu głównym wzięła udział rekordowa ilość zawodników – 549!. Na starcie zjawiło się 112 przedszkolaków, 67 uczniów klas I-III, 77 uczniów klas IV-VI, 55 uczniów klas VII i gimnazjalistów, a także 238 dorosłych.

Międzynarodowy charakter imprezy stał się za sprawą licznej reprezentacji (90 osób) studentów WSB-NLU z 9 różnych krajów – Iran, Indonezja, Kazachstan, Ukraina, Białoruś, USA, Rosja, Indie, Maroko.

Tegoroczna trasa, z racji na prace budowlane prowadzone w Miasteczku Galicyjskim, poprowadzona została na stadionie Jedność a następnie ścieżkami Lasku Falkowskiego i wynosiła ok.3,5 km., natomiast meta tradycyjnie była już na terenie Miasteczka Galicyjskiego.

Ponownie, jak we wszystkich wcześniejszych edycjach w biegu głównym zwyciężył Łukasz Marmol z czasem 12,46 min i po raz piąty stanął na podium, jako zwycięzca Run4aSmile

W tym roku, czterokrotna zwyciężczyni poprzednich edycji Barbara Gruca musiała uznać 1 sekundowe zwycięstwo tegorocznej pierwszej kobiety na mecie – Soni Miczołek (czas: 15:37).

W kategoriach dziecięcych zwycięzcami zostali:

  • bieg dla przedszkolaków - Klaudia Żelasko i Karol Mleczko
  • bieg dla uczniów klas I – III - Joanna Horodyska i Kamil Tokarczyk
  • bieg w kategorii klasy IV – VI zostali Karolina Kosoń i Kacper Ślęzak
  • bieg VII klasy i gimnazjaliści - Anna Matula i Krzysztof Czerwiński.

Każdy zawodnik, który ukończył bieg otrzymał pamiątkowy medal a pierwsza trójka w każdym biegu (oddzielnie dziewczyny i chłopcy) medale za 1, 2 i 3 miejsce oraz nagrody rzeczowe ufundowane przez sponsorów. Dzięki sponsorom możliwe było stworzenie prawdziwego rodzinnego pikniku, z wieloma różnorodnymi atrakcjami oraz poczęstunkiem.

Gratulacje dla wszystkich uczestników!

Jolanta Augustyńska, Ambasadorka Festiwalu Biegów


 

Wulkany 2018 - „cudny czas”

$
0
0

Wulkany 2018 przeszły do historii

To był cudny czas. 300 wspaniałych Uczestników, bardzo dobra energia, sielankowy, rodzinny, przyjacielski klimat, doskonała pogoda, piękne krajobrazy z wygasłymi wulkanami i złotem w tle... zdrowie, zabawa, integracja, turystyka aktywna z kijami do nordic walking.

Dziękujemy Uczestnikom - szczególnie tym najmłodszym! - za przybycie do naszej Złotoryi. Mamy nadzieję, że wrócicie do nas za rok! (ostatni weekend maja 2019).

Dziękujemy całej Załodze PSNW, współorganizatorom i partnerom za profesjonalną współpracę, sponsorom za wyjątkowe niespodzianki i nagrody dla Uczestników, a wolontariuszom za nieocenioną pomoc.

- „Wulkany” to projekt, który realizujemy od ponad 8 lat w Złotoryi. To przede wszystkim turystyka aktywna z kijami do nordic walking - poprzez rekreacyjny, turystyczny rajd pokazujemy, że nordic walking jest doskonałą formą ruchu - ogólnodostępną, łatwą i bardzo przyjemną. Cieszymy się, że przyjeżdżają do nas uczestnicy z całej Polski. Zapraszamy za rok - ostatni weekend maja warto zaplanować w Złotoryi!” - informuje Paulina Ruta, prezes, trener i koordynator "Wulkanów."

„WULKANY 2018” odbyły się w ramach cyklu pn. "4 Strony Nordic Walking", który jest współfinansowany przez Ministerstwo Sportu i Turystyki.

„WULKANY 2018” odbyły się pod Honorowym Patronatem Marszałka Województwa Dolnośląskiego - Cezarego Przybylskiego.

„Małe Przejście Wulkanów 2018” to projekt społeczności lokalnej ze Złotoryi, który jest finansowany ze środków Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego w ramach Dolnośląskich Małych Grantów, których operatorem jest Dolnośląska Federacja Organizacji Pozarządowych.

„WULKANY dla Niepodległej w Najstarszym Mieście w Polsce” odbyły się w ramach obchodów 100 - lecia odzyskania przez Polskę niepodległości.

Źródło: PSNW

Fot. Piotr Maas



UNDER ARMOUR - WILL FINDS A WAY! [WIDEO]

$
0
0

WILL FINDS A WAY!  - to hasło najnowszej kampanii Under Armour. Marka jest partnerem 9. Festiwalu Biegowego i oficjalnym partnerem programu ambasadorskiego Fundacji „Festiwal Biegów”.

Kampania prezentuje sylwetki kilku wybranych Ambasadorów marki. Pojawiają się w niej Natasha Hastings, Javon Walton, Yusra Mardini, Zoe Zhang, Johnny Agar, Dennis Smith Jr. O wyjątkowości każdego ze Sportowców opowiada Dwayne „The Rock” Johnson – jedna z kluczowych postaci dla marki Under Armour.

The Rock opowiada o wyjątkowości każdego z Bohaterów i ich drodze na szczyt. Każda z przedstawionych postaci czerpie swoją siłę z innych obszarów. Dla jednych sukces jest motywatorem i siłą napędową. Dla innych tym samym jest porażka. To, co łączy wszystkie przedstawione postaci to fakt, że pomimo wielu trudności, porażek, przeciwieństw, każdy z nich okazał bardzo dużą determinację i siłę w swojej karierze.

Poznajcie bohaterów kampanii WILL FINDS A WAY!

Źródło: Under Armour


Gwiazdy lekkoatletyki na Memoriale "Kusego"

$
0
0

43 – taką liczbę osiągnęlibyśmy po zliczeniu wszystkich medali olimpijskich i tych z mistrzostw świata (tak letnich jak i halowych) zdobytych przez gwiazdy 64. ORLEN Memoriału Janusza Kusocińskiego! Ten imponujący dorobek to zasługa czwórki fenomenalnych lekkoatletów – amerykańskiej biegaczki Allyson Felix, skoczkini w dal z USA Brittney Reese, niemieckiego dyskobola Roberta Hartinga oraz płotkarza Siergieja Szubienkowa. 

Z tego grona najbardziej utytułowana jest Allyson Felix. Ta 33-letnia zawodniczka pierwsze olimpijskie krążki wywalczyła już w 2004 roku podczas igrzysk w Atenach. Od tamtej pory regularnie staje na podiach najważniejszych imprez – przez 14 lat zdobyła aż 25 medali najważniejszych imprez. W 2012 roku została wybrana najlepszą lekkoatletką globu w dorocznym plebiscycie Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych (IAAF). Piątkowy występ Felix na Stadionie Śląskim będzie jej pierwszym startem w Polsce. 

- Jestem podekscytowana zawsze gdy mam wystartować w nowym miejscu. Po tylu latach kariery takich miejsc jest coraz mniej, dlatego tym bardziej cieszę się ze startu w Chorzowie. Wiem, że kibice w Polsce są świetni, a bieg na 400 metrów, w którym startuję, jest w tym kraju bardzo ważnym i ekscytującym wydarzeniem. – przyznała Allyson Felix.  

Kolejną gwiazdą 64. ORLEN Memoriału Janusza Kusocińskiego jest inna amerykańska lekkoatletka, specjalistka od skoku w dal, Brittney Reese. W ostatniej dekadzie ta urodzona w Kalifornii zawodniczka zdominowała światowe imprezy. Po triumfie w 2009 roku na mistrzostwach świata w Berlinie zdobyła jeszcze złote medale globalnego czempionatu IAAF w 2011, 2013 oraz 2017 roku. W 2012 i 2016 była złotą i srebrną medalistką olimpijską. Do historii światowej lekkoatletyki przeszedł konkurs mistrzostw świata w Daegu (2011) gdy Reese oddała tylko jeden mierzony skok i zapewniła sobie złoto. Podobnie jak Felix także Reese w Chorzowie wystartuje pierwszy raz w karierze w naszym kraju. 

- Cieszę się z mojej podróży do Polski. Widziałam zdjęcia nowego stadionu w Chorzowie i mogę powiedzieć, że wygląda świetnie! Mam nadzieję, że kibice tłumnie przybędą na zawody i każdy będzie mógł zobaczyć jak skaczę 7 metrów. Mam taki plan! Nie mogę się doczekać startu na Memoriale Kusocińskiego! – zapewnia Brittney Reese. 

W konkursie rzutu dyskiem Piotrowi Małachowskiemu przyjdzie stawić czoła dobrze znanemu rywalowi. Robert Harting, bo o nim mowa, to mistrz olimpijski z Londynu (2012), trzykrotny mistrz świata. Polskim kibicom z pewnością najbardziej w pamięci zapadły berlińskie mistrzostwa globu z 2009 roku kiedy to Niemiec w ostatniej próbie odebrał Małachowskiemu złoto. W Chorzowie kolejna szansa na rewanż. 

Niezwykle ciekawie zapowiada się także bieg na 110 metrów przez płotki – jego największą zagraniczną gwiazdą będzie Siergiej Szubienkow. Imponujący techniką oraz skutecznością trzykrotny medalista mistrzostw świata mający na koncie także liczne medale imprez kontynentalnych zmierzy się na Stadionie Śląskim m.in. z rekordzistą Polski Arturem Noga.

ORLEN Memoriał Janusza Kusocińskiego odbędzie się już w piątek 8 czerwca na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Bilety na zawody są nadal dostępne w kanałach sprzedaży ebilet, kupbilet i eventime. Początek imprezy o godzinie 16:00.

źródło: 64. ORLEN Memoriał Janusza Kusocińskiego


Wygrała maraton w debiucie. Szczęście początkującego?

$
0
0

„Ukończyć maraton” - to chyba podstawowe życzenie wielu debiutantów. Ale stanąć pierwszy raz na starcie królewskiego dystansu i wygrać, to coś więcej niż śmiałe pragnienie. O tym, że nie ma rzeczy niemożliwych przekonała nas Irlandka Heather Noone.

W miniony weekend, pochodząca z hrabstwa Mayo biegaczka wygrała Walled City Marathon rozgrywany w mieście Londonderry. Trasę pokonała w 3:05:38, co dało jej 38. miejsce w klasyfikacji generalnej. Nad kolejną zawodniczką miała 5 minut przewagi. Zdaniem lokalnych mediów Heather Noone zaczęła biegać dopiero w październiku ubiegłego roku.

- Jestem zszokowana! Było bardzo ciepło, ale też bardzo pięknie, gdy biegliśmy wzdłuż rzeki Foyle. Jestem przekonana, że chce startować w kolejnych maratonach - mówiła mediom zwyciężczyni.

W imprezie uczestniczyło blisko 1400 osób. Wśród mężczyzn wygrał Kenijczyk Dan Tanui, który z czasem 2:19:44 ustanowił nowy rekord trasy.

To oczywiście nie pierwszy przypadek w historii sportu, gdy maratoński debiutant zgarnia całą pulę. Rok temu w Barcelonie wygrał wygrał niepełnosprawny Kenijczyk Jonah Kipkemoi, który w debiucie uzyskał czas 2:08:57. W 2012 roku spektakularnym biegiem popisał się Etiopczyk Ayele Abshero, który wygrał w Dubaju z rezultatem 2:04:23. Z kolei podczas 3. Gdańsk Maratonu najlepsza okazała się Katarzyna Pobłocka, która w swoim pierwszym maratonie uzyskała wynik 2:51.42.

RZ


1 w 2. Rzeźnik Ultra na raty

$
0
0

Na Festiwalu Biegu Rzeźnika moim celem był dystans 115 km.

Pierwsze 20-30 km szło jako tako, później było już coraz lepiej.

Bieganie po górach w nocy to coś nie do opisania.

Cały czas mieściłem się w limicie czasu na poszczególnych punktach. Niestety przed ostatnim punktem kontrolnym, który był na 104. kilometrze, pojawiła się burza.

Po dotarciu na punkt wolontariusz kazał czekać w namiocie, to był niestety błąd. Duża część osób nie była już w stanie kontynuować biegu. Ja również. Mięśnie jak z betonu, wychłodzony organizm i trzeba było zakończyć bieg. Organizator zdecydował, że zalicza uczestnikom bieg na tym etapie, a kto był w stanie, mógł biec ostanie 11 km do mety.

Swój start miałem skończyć po 115 km, a nie po 104, wiec rano pobiegłem 11 km w ramach Dychy na Jeleni stok. Było bardzo ciężko, ale zmieściłem się w limicie, a i ostatni też nie byłem…

Adrian Szczekutowicz, Ambasador Festiwalu Biegów


12. PZU Bieg Trzech Kopców wyprzedany

$
0
0

Niewiele ponad 5 godzin trwały zapisy do 12. PZU Biegu Trzech Kopców, który odbędzie się jesienią w Krakowie. Tak krótki czas pozwoliłby na podróż samolotem do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Impreza zaliczana jest do Ligi Festiwalu Biegów w klasyfikacji „Najlepszy góral”.

Chęć udziału w biegu zgłosiło 3000 osób, z czego ponad 961 stanowią panie. Limit podyktowany jest względami bezpieczeństwa i pojemnością trasy. Nie da się ukryć, że zainteresowanie startem rośnie i gdyby tylko pakietów było więcej, rozeszły by się na pniu.

W tym roku zapisy trwały rekordowo krótko. Ostatnio zgłoszenia zamknięto też po pięciu, tyle że dniach. Dodatkowo, tym razem pula miejsc została nieznacznie zwiększona o 200 miejsc, w porównaniu z poprzednią edycją.

Bieg Trzech Kopców cieszy się dużą popularnością, ze względu na swój unikalny charakter. Jest to jedyny bieg górski, anglosaski, rozgrywany w centrum dużego miasta. Uczestnicy mają do pokonania ok 13 km, a różnica poziomów wynosi blisko 160 m. Trasa łączy Kopce Krakusa, Kościuszki i Piłsudskiego.

Impreza rozegrana zostanie 30 września. Start nastąpi o 10:30 pod Kopcem Krakusa. Biuro Zawodów zlokalizowane będzie w Szkole Podstawowej nr 29 przy ul. Dembowskiego 12. Uczestnicy powalczą w ramach Międzynarodowych Otwartych Mistrzostwa Krakowa w Biegu Górskim. Zawody zaliczane są też do Królewskiej Triady Biegowej.

Na zwycięzców zmagań czeka nagroda w wysokości 4000 zł. Drugi zawodnik i zawodniczka na mecie otrzymają po 3000 zł, a najniższy stopnień na podium premiowany jest nagrodą w wysokości 2000 zł. Jest o co walczyć.

Rok temu imprezę ukończyło 2330 osób, co stanowi rekord frekwencji. Wygrał Kenijczyk Hilary Kiptum Maiyo Kimaio, ustanawiając przy okazji rekord trasy 40:04. Wśród pań górą była jego rodaczka Stellah Barsosio z czasem 47:31.

RZ


Nikt nic nie wie, więc biegną w nieznane. II Rzeźnik Enigma

$
0
0

Nikt nic nie wie. Nawet zdecydowana większość organizatorów. Do ostatniej chwili nawet szef całej imprezy. I nawet fotografowie, dlatego zdjęcia z biegu mają tylko ci biegacze, którzy zrobili je sobie sami. Taka jest idea Rzeźnika Enigma, biegu, który wszedł do programu Festiwalu Biegu Rzeźnika przed rokiem. Wtedy otwierał imprezę, tym razem ją w niedzielę zamykał.

Jedyne znane uczestnikom informacje to dystans i przewyższenie, ale też orientacyjne: 25-35 km oraz 1000-3000 m. Nie wiedzą, skąd wystartują, nie mają zielonego pojęcia, jak przebiega trasa. Nawet numer startowy zakodowany w kolorowych „krzaczkach”.

O 4 rano na zbiórce w centrum Cisnej dowiedzieli się, że wsiadają do pociągu bieszczadzkiej wąskotorówki. Po kilkudziesięciu minutach podróży – „lądowanie” w Przysłupie. To stąd wyruszyli na – jak się potem okazało – bardzo trudną i długą trasę II Rzeźnika Enigma.

Po ubiegłorocznej, dość prostej Enigmie, uczestnicy spodziewali się podobnej trasy i w tym roku. Tymczasem… żeby zdobyć medal ukończenia biegu trzeba było pokonać 32 kilometry i prawie 2000 metrów przewyższenia. Na dodatek śliskie, bo często w dużym błocie. – To była Enigma Sky – żartowali na mecie biegacze.

W miarę upływu trasy uczestnicy otrzymywali opaski ze wskazówkami na dalszą część dystansu. Rozwiązywali też zadania zlecone przez ubranych w gustowne stroje ufoludków wolontariuszy. Trudne nie były: napełnienie kubka przy pomocy dziurawego naczynia czy odnalezienie właściwej trasy w bagnie.

Na łatwość zadań narzekała trochę zwyciężczyni biegu, Katarzyna Gostomska. – Myślałam, że zagadki będą ciekawsze, bardziej wymagające. Ja i moi znajomi jesteśmy troszkę rozczarowani, bo spodziewaliśmy się czegoś bardziej zakręconego (śmiech). Trasa za to była taka, że mimo oznaczeń i wskazówek wolontariuszy można było się pogubić. A właściwie… chyba nie dało się nie pogubić. Więc gubiłam się i ja, jakby tak wszystko zliczyć do kupy to pewnie z pół godziny błądziłam po lasach (śmiech). No, ale taka była idea tego biegu.

Pogubili się – i to bardzo solidnie – także pierwsi na mecie pod Honem. Rafał Bielawa i Wojciech Probst wystartowali w Enigmie, by choć odrobinę powetować sobie nieudany występ w Biegu Rzeźnika (zeszli z trasy przed 50 kilometrem z powodu problemów żołądkowych Rafała, zeszłorocznego bohatera Głównego Szlaku Beskidzkiego).

"Jestem szczęśliwy. I nigdy nie wrócę na GSB!" Rafał Bielawa, rekordzista Głównego Szlaku Beskidzkiego

Rafał i Wojtek popędzili tak szybko, że w pewnym momencie… wyprzedzili ekipę znakującą trasę!– Na Hyrlatej nam powiedzieli, że mamy zbiec na Solinkę. Tu biegliśmy już tylko według podpowiedzi znakujących, bo jeszcze ten fragment trasy nie był zrobiony. Ale już wcześniej podejrzewałem, że będziemy mieli problemy, bo na Małym Jaśle minęliśmy wolontariusza znakującego trasę. Jak nas zobaczył to był zszokowany. Ale najlepsze było to, że zbiegliśmy z Hona na metę do Cisnej, podczas gdy… koniec biegu był właśnie przy Bacówce pod Honem! I z Orlika musieliśmy gonić z powrotem, na właściwą metę (śmiech).

Bielawa i Probst dołożyli do właściwego dystansu około 2 kilometrów, ale do rekordzistów było im daleko. Ktoś pogubił się na trasie tak, że zegarek zliczył mu 42 kilometry! Tak przynajmniej opowiadał…

A przewaga Bielawy i Probsta nad resztą stawki była tak gigantyczna, że nie zaszkodziły im ani pomyłki i wydłużona przez nie trasa, ani kontuzja Wojtka („postanowiłem zabawić się w Supermana i lotem ślizgowym pojechałem kolanami po kamieniach” – opowiadał z humorem). Finiszowali wspólnie w czasie 3:10:00 godz., prawie 50 minut (!) przed trzecim na mecie Andrzejem Jaroszukiem.

– Miała być zabawa i fajne rozbieganie, może także małe zadośćuczynienie po Rzeźniku. I tak było! – podsumował Rafał Bielawa.

„Bardzo fajna zabawa” to określenie pojawiało się w ustach uczestników chyba najczęściej. Nawet jeśli większość z nich nie spodziewała się, że ta zabawa będzie tak trudna i wymagająca.

– Ekstra, kapitalna sprawa – zachwycała się tajemniczością biegu triumfatorka wśród kobiet Katarzyna Gostomska. – Bardzo ciekawa formuła. Trasa kompletnie nieznana, nawet jej długość. Nie wiadomo, jak rozłożyć siły. Gdzieś na 25 kilometrze byliśmy pewni, że meta jest tuż-tuż, jeszcze chwila i koniec. I mocno się zdziwiliśmy, gdy się okazało, że trzeba było przebiec 32 czy 33 km – śmiała się na mecie Kasia.

– Enigma to nie tylko bieg, to przede wszystkim świetna zabawa dla każdego z cała masą niespodzianek. Ta rywalizacja ma ogromny potencjał i może się stać kolejnym wyróżnikiem Festiwalu Rzeźnickiego, po takich klasykach jak Bieg Rzeźnika czy Rzeźniczek – podsumował Rafał Bielawa.

WYNIKI

Piotr Falkowski

Kolejny chętny na rekord Appalachian Trail. Już biegnie

$
0
0

Niedawno pisaliśmy, że belgijski ultramaratończyk szykuje się do pobicia rekordu szybkości na Appalachian Trail. Jednak, gdy rozpocznie swoją rekordową próbę, może się okazać, że będzie musiał biec szybciej niż zamierzał. Obecny rekord wynosi 45 dni 12 godzin i 48 minut. Ten czas próbuje poprawićHarvey Lewis (na zdjęciu).

Amerykanin to doświadczony ultramaratończyk, ale 3600 km w jednym podejściu jeszcze nie przebiegł. Najdłuższe biegi w jego karierze to 400-kilometrowy Gobi Trail Ultra i 241-milowy Big Backyard Ultra. Na swoim koncie ma również udział w Badwater, gdzie przed rokiem zajął trzecie miejsce, 2 lata temu był drugi, a w 2014 r. zakończył długie zmagania z upałem w glorii zwycięzcy.

Na Appalachian Trail, z powodu burzy, Harvey Lewis ruszył z jednodniowym opóźnieniem. Ze Springer Mountain wystartował 30 maja. Planuje codziennie pokonywać ponad 80 km. Na razie trzyma się planu, chociaż nie obyło się bez przygód. Trzeciego dnia wyzwania zgubił drogę. Aby następnego dnia znaleźć się tam, gdzie powinien, musiał zacząć bieg już o 4:00 rano i nadrobić nieco ponad 10 km. Pogoda też nie ułatwia mu zadania. Burze i deszcze towarzyszą mu regularnie.

Jako wsparcie Lewisowi służy jego ojciec, który prowadzi samochód z jedzeniem. Żywności zabraknąć nie może. Amerykanin planuje każdego dnia zjadać co najmniej 9000 kcal. Może też liczyć na miejscowych biegaczy, którzy chętnie towarzyszą mu na trasie. O tym, czy udało mu się zmienić FKT (fastest known time – najszybszy znany czas) na Appalachian Trail dowiemy się 14 lipca. Cztery dni później na tę samą trasę, z zamiarem rekordowo szybkiego biegu ruszy Belg - Karel Sabbe.

Obaj biegacze znaleźli wspólną motywację do swojego wyzwania. Jeden i drugi jest właśnie w trakcie czytania książki „North”, w której Scott Jurek opisuje własne doświadczenia z biegu przez Appalachy.

Profil Harveya Lewisa: ZOBACZ

IB



Trasa 19. PKO Poznań Maratonu zaprezentowana

$
0
0

Ustalając przebieg trasy zeszłorocznego PKO Poznań Maratonu najważniejszym celem było usunięcie zbędnych nawrotek, które zabierają cenny czas oraz znalezienie takiego wypłaszczenia, które będzie sprzyjać biciu rekordów. Zabieg ten należał do udanych, a trasa pozostała ciekawa dzięki jednej pętli rozpoczynającej się i kończącej na Międzynarodowych Targach Poznańskich jak i wielu atrakcjom do obejrzenia „po drodze” – informują organizatorzy wielkopolskiej imprezy.

Tegoroczne zmiany mają charakter jeszcze bardziej kosmetyczny i mogą być prawie niezauważone, jednak można określić je mianem przydatnych – podkreślają.

Co uległo zmianie?

Najważniejsza zmiana polegać będzie na usunięciu małej „agrafki” na 14 kilometrze, tuż za ulicą Żelazka, a dokładnie przy wbiegnięciu na ulicę Droga Dębińska. Poprzednio zawodnicy skręcali w lewo, by pokonać 140 metrową nawrotkę, a następnie udać się w stronę Dębca. Tym razem nawrotki nie będzie. Zmiana ta niesie za sobą kolejną, delikatną metamorfozę, otóż linia startu zostanie przesunięta bliżej ul. Roosevelta. Jest to jednak zabieg, którego biegacze na starcie nawet nie zauważą (kliknij żeby powiększyć).

Pozostały przebieg trasy pozostaje bez zmian. Maratończycy rozpoczną bieg na ulicy Grunwaldzkiej, i wyruszą w stronę INEA Stadionu. Odwiedzą kolejno: Grunwald, Wildę, Dębiec, a następnie ulicą Hetmańską pobiegną aż do Ronda Starołęka. Tam rozpocznie się ich wędrówka po Ratajach i pięknych terenach nad Jeziorem Malta, które swoim urokiem dodadzą sił na kolejną długą prostą tj. ulicę Warszawską. Ta z kolei poprowadzi przez Katedrę na 30. kilometrze, aż do Parku Sołackiego, przy którym biegacze skręcą w lewo, by znów zatapiając się w urokach Grunwaldu powrócić zwycięsko na metę zlokalizowaną na Placu Marka na MTP, tuż przed Hotelem Sheraton Poznań.

19. PKO Poznań Maraton im. Macieja Frankiewicza odbędzie się 14 października. Zapisy przyjmowane będą do 13 października (12 i 13.10. jedynie w Biurze Zawodów na MTP – płatność gotówką) lub do osiągnięcia maksymalnego limitu zgłoszeń tj. 8000 osób. Wspólnie z biegaczami dystans 42,195 km pokonywać będą zawodnicy na wózkach.

mat. pras.


Jodłowa zaprasza na Bieg Charytatywny dla Gabrysi

$
0
0

W niedzielę 24 czerwca w Jodłowej w powiecie dębickim odbędzie się Bieg Charytatywny np. „Biegniemy dla Gabrysi”. Gospodarze imprezy zapraszają na start.

Otwarcie biura zawodów nastąpi o godzinie 14, a bieg główny na dystansie 5 i 10 kilometrów wystartuje o godzinie 16.

– Całkowity dochód z biegu zostanie przeznaczony na leczenie chorej Gabrysi. Tuż przed biegiem głównym rozegrane zostaną także biegi dla dzieci na dystansie od 100 do 800 metrów. Odbędzie się również marsz nordic walking. Imprezie będą towarzyszyły m.in.gry i zabawy dla dzieci, turniej piłkarski grill. Serdecznie zapraszamy wszystkich sympatyków biegania do Jodłowej – mówi Mariusz Kłusek, organizator imprezy.

Zapisy: TUTAJ

Marek Podraza, Ambasador Festiwalu Biegów


16. Bieg na Hrobaczą Łąkę dla...

$
0
0

W niedzielę 3 czerwca 2018 w Kozach odbyła się szesnasta już edycja Biegu na Hrobaczą Łąkę.

W tym roku organizator, Centrum Sportowo-Widowiskowe w Kozach, przygotował nową 14-kilometrową trasę z metą na szczycie Hrobaczej Łąki w Beskidzie Małym. Przewyższenie trasy to 469 m.

Do tegorocznych zmagań swój udział zgłosiło 151 osób, ostatecznie z powodu trudnych warunków atmosferycznych, w zawodach wystartowało 113 osób.

Najlepiej poradzili sobie: Marcin Kubica z Bielska-Białej z czasem 1:02:04, który przybiegł przed Bartoszem Misiakiem. Tym samym został ustanowiony rekord nowej trasy - 1:02:04.

Trzeci na mecie zjawił się Józef Koźmiński reprezentujący gminny LKS „Orzeł” Kozy.

Wśród kobiet zwyciężyła Justyna Adamus-Kowalska z Imielina z czasem 1:22:53, która pokonała Julię Honkisz i Dorotę Jonkisz.

Wszyscy biegacze na mecie otrzymali piękne okolicznościowe medale oraz posiłek regeneracyjny w Schronisku na Hrobaczej Łące.

– Cieszę się, że tak licznie biegacze zawitali do Kóz. W tym roku zaproponowaliśmy sportowcom nową ciekawą trasę. Mam nadzieję, że organizacja i poziom zawodów spełnił oczekiwania wymagających biegaczy. W Kozach mamy piękne tereny do biegów górskich. Beskid Mały oferuje wiele ciekawych tras i ścieżek zarówno do biegania i spacerowania. Serdecznie zapraszam do Kóz – mówił na mecie Konrad Hamerlak – dyrektor Centrum Sportowo-Widowiskowego w Kozach.

Impreza bardzo podobała się uczestnikom, którzy wyrazili swoje opinie na profilu facebook. Zwycięzca, Marcin Kubica, po biegu napisał: – Świetnie bieg zorganizowany, super trasa, na której można było mocno powalczyć. Chętnie wrócę w przyszłym roku i zawalczę o złamanie 60 min.

Organizatorzy już zapraszają w przyszłym roku na kolejną edycję biegu, która zwyczajowo odbędzie się w ramach obchodów dni Kóz.

mat. pras.


Z Canterbury na Sycylię. Ultra do potęgi entej

$
0
0

Od 35 dni Brytyjczyk Ross Simpson biegnie na Sycylię. Wystartował spod katedry Canterbury. Do pokonania ma łącznie ok. 1800 mil (2898 km). Biegnie bez wsparcia, z noclegami „na dziko” i z 10-kilogramowym plecakiem. Całą logistykę organizuje samodzielnie. Nie wszyscy wierzyli, że mniej znany biegacz, który nie ma na koncie wielkich osiągnięć w tak ekstremalnie długich biegach, zdoła zrealizować plan, ale wygląda na to, że nieźle mu idzie.

Z Canterbury dobiegł do Dover, tam skorzystał z promu do Francji, gdzie został ciepło przyjęty przez przypadkowo spotykanych ludzi. Mógł liczyć tam na poczęstunek i chwile odpoczynku. Za sobą ma już także szwajcarski odcinek biegu.

Od 5 dni jest już we Włoszech. W Turynie, korzystając z gościnności swojej rodziny, zrobił dłuższą przerwę. Doszedł do siebie, na włoskim makaronie przytył o 0,5 kg, chociaż w ogólnym rozrachunku schudł ok. 5 kg. Za to jego plecak, dzięki troskliwej cioci, zyskał na wadze kolejne 5 kg, co jednak oprócz konieczności dźwigania, ma tę zaletę, że nie będzie wydawał pieniędzy na jedzenie. Pieniądze są w tym projekcie bardzo ważne.

Ross Simpson podjął się biegu na Sycylię, by zebrać fundusze dla dzieci chorujących na raka. Jeśli zbierze 5000 funtów, uda się kilkoro z nich wysłać na prawdziwe wakacje. Na koncie zbiórki jest w tej chwili 80% potrzebnej kwoty, zaś Ross wrócił dzisiaj na trasę. Przed nim całe Włochy. Na Sycylię zamierza dotrzeć promem, zaś cały bieg zakończy przed katedrą w Palermo.

Strona zbiórki: TUTAJ

Profil biegacza: TUTAJ

Instagram: TUTAJ

IB


Dziś Światowy Dzień Biegania. Dołącz do 200 tys. osób na całym świecie i... biegaj!

$
0
0

Wychodząc dziś na trening warto wyglądać elegancko. Biała koszulka, wyprasowane spodenki i wyszorowane buty, to powinien być standard.

Przypadający na pierwszą środę czerwca Światowy Dzień Biegania to młoda inicjatywa, celebrowana na całym świecie zaledwie od dwóch lat. Początki święta biegaczy sięgają jednak roku 2009 roku, gdy w USA zorganizowano Narodowe Święto Biegania.

Akcja ma zarówno motywować do aktywności kolejne osoby jak, ale też dostarczać dobrą zabawę. Nie ma znaczenia czy ktoś pokona 1 czy 20 km, ani też jak szybko pobiegnie. Liczy się sam udział oraz obecność w mediach społecznościowych.

Jak do tej pory chęć udziału w Światowym Dniu Biegania wyraziło ponad 205 tys, osób ze 145 krajów świata. Ta liczba stale rośnie. Przypomnijmy, że rok temu było to 1,3 mln biegaczy z 187 krajów. Jeśli chcemy przyłączyć się, wystarczy tylko zarejestrować się na TEJ stronie, podać dystans jaki dziś pokonamy i odpowiedzieć na pytanie co inspiruje Cię do biegania. Cały czas u dołu strony wyświetlane są nazwiska osób, które się zarejestrowały się lub pokonały zaplanowaną trasę.

Po raz pierwszy w historii odbędzie się też wirtualny wyścig na dystansie 1 mili. Na całym świecie przez Ateny, Porto, Los Angeles czy Cordobę nie brakuje lokalnych wydarzeń organizowanych dla biegaczy. Niestety nie tej liście nie ma Polski. W naszym kraju święto wciąż raczkuje.

Światowy Dzień Biegania nie rozwinąłby się bez wsparcia takich marek jak Strava, Abbott World Marathon Majors czy IAAF. Lekkoatletyczna centrala w tym roku zorganizowała zawody „24:1”. W ramach święta biegaczy, jednego dnia w 24 miastach odbędzie się 24 biegów na jedną milę. Rywalizacja toczyć będzie się w 15 strefach czasowych.

Niestety impreza nie odwiedzi naszego kraju. Jeśli ktoś chciał wystartować, mógł wybrać się do Mińska lub do Berlina. W Europie bieg odbędzie się jeszcze w Londynie i Nicei, na którą z wiadomych względów i tak zwrócone są oczy całej Polski.

W każdym z miast kapitanem będzie znany lekkoatleta i tak np. w Addis Adebie będzie to sam Haile Gebrselasie, w Nicei - Paula Radcliffe, a we wspomnianym Mińsku Olga Mazurenok. Start zawodów o godzinie 14:00 czasu lokalnego w Auckland w Nowej Zelandii. Ostatni z biegów ruszy w kanadyjskim Vancouver. Biegu ułożone są tak żeby prześcignąć słońce. IAAF prowadzi na żywo transmisje z wydarzenia.

RZ


Viewing all 13088 articles
Browse latest View live